Parfum d’Empire Wazamba

.

Mój pierwszy kontakt z Wazambą był pobieżny, nieuważny, pozbawiony właściwej użytkownikom perfumeryjnych forów olfaktorycznej dociekliwości.
Zostałam „poczęstowana” z flakonu koleżanki podczas bardzo zajmującej dla mnie imprezy i właściwie jedyne wrażenie, które naprawdę mocno wryło mi się w pamięć po tych kilkunastu chwilach, które mogłam w pędzie poświęcić na wąchanie nadgarstka to przekonanie, że Wazambę musiał – po prostu musiał robić ten sam nos, który uczynił Aziyade.
I oczywiście zrobił. Nie mogło być inaczej.

Nuty niby różne, a zapachy tak podobne w wybrzmieniu, podobnie bogate, intensywne, napchane składnikami… To rodzone siostry.
Tyle, że Aziyade to siostra bez poczucia umiaru, wielbiąca nie tyle zbytek, co przeładowanie; zaś Wazamba… Przyznaję, ikoną skromności i ascezy też nie jest, ale ma charakter. I myje się.


Pierwsze tchnienie zapachu to szczególna, ostra i ciężka mieszanka skoncentrowanego do granic turpizmu opoponaksu, gryzącego, żywicznie kadzidlanego dymu, nut suszonych w tradycyjny, polski sposób owoców (w odróżnieniu od procesu liofilizacji, któremu poddaje się dostępne obecnie w marketach jabłka czy śliwki) i ostrych jak odłamki stłuczonej szyby aldehydów. Woń ekspasywna, agresywnie nieomal wdzierająca się w nozdrza, a jednak w dziwny sposób fascynująca.

Po chwili dosłownie, gdy nos przywyknie do zmasowanego ataku bodźców, między tymi szorstkimi olfaktorycznie składnikami zauważać zaczyna wplecione najpierw nieśmiało, później coraz odważniej aromaty drzewne, słodką mirrę, czystą, jasną żywicę (zapewne także cyprysu, ale myślę, że stężenie jodły jest tu większe), aromatyczne, świeżo suszone przyprawy (biały pieprz, ziele angielskie, czarny kmin oraz prawdopodobnie suszony, sproszkowany imbir) i wreszcie całkiem w tym układzie przyjemnie brzmiącą nutę przypominającą smak syropu na kaszel – coś między Pini, a Flegaminą. Ten syrop nałożony na chrzęszczące w otwarciu, suche i twarde jak deska owoce daje efekt kojarzący mi się z zapachem dzikich daktyli – tych małych, niezbyt słodkich, składających się głównie z pestki i skóry.

W bazie, kiedy już zapach przygaśnie i opadnie, wyraźnie wyczuwalne jest gorzkawe, spopielałe labdanum nadające ciepłej drzewno – ambrowej bazie nietypowej goryczy – swoistej „nieprzytulności” charakterystycznej dla swetrów z czystej wełny.
Bo Wazamba, choć pozornie ciepła i otulająca – tak naprawdę „gryzie” jak noszony na nagich ramionach wełniany szal.


Jednym z powodów, dla którego uważam najnowszą kompozycję Corticchiato za wartą uwagi jest fakt, że (podobnie jak Le Baiser du Dragon na przykład) należy ona do zapachów, które zmieniają się w zależności miejsca aplikacji, stężenia na skórze, aury, nastroju, otoczenia.

To, co opisałam powyżej, to tylko ramy. I w „ramach tych ram” mogą dziać się rożne rzeczy.
1. Im mniejsze stężenie Wazamby na skórze, tym mocniej ujawnia się w niej podpiekane, doprawione goździkami jabłko.
2. Na świeżym powietrzu pojawia się więcej cyprysu i olejków eterycznych, zanika za to ostatnia faza popielistego labdanum.
3. W deszczu pachnie bardziej cierpko, w słońcu bardziej dymnie.
I wreszcie 4. Kiedy jestem poirytowana i zmęczona Wazamba włazi mi na głowę i uwiera w nos prawie jak jej brzydka siostra Aziyade. Za to kiedy jestem wypoczęta i czuję się dobrze – doceniam jej ekspansywną urodę i charakterek.

Bo to słodka zołza jest. 🙂

Rok powstania: 2009
Twórca: Marc-Antonio Corticchiato

Nuty zapachowe:
Nuta głowy: kadzidło, aldehydy, opoponaks
Nuta serca: cyprys, drzewo sandałowe, mirra
Nuta bazy: balsam z jodły, jabłko, ambra, labdanum

* Pierwsza ilustracja: Witold Pruszkowski „Bachantka”

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

5 komentarzy o “Parfum d’Empire Wazamba”

  1. Aleksandra GGS

    Trwały zapach. Rzeczywiście szorstki i suchy, choć pozornie cieplutki. Ciekawy. Ale w drugiej fazie tak drażniąco drewniany, że nie mam pewności co do niego. Za to długo się trzyma na skórze. Po Twojej podpowiedzi testowałem W razem z A. Podobne! Coś w tym jest!

  2. na jaką porę roku Wazamba jest wg Ciebie najlepsza? czy wyobrażasz ją sobie na mężczyźnie? pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Madonna Truth or Dare

Kiedy zadałam Wam pytanie o to, co zmienilibyście na SoS, najczęściej chyba powtarzającą się sugestią było życzenie, by częściej pojawiały się tu recenzje zapachów popularnych.

Czytaj więcej »

Cafe Rose Tom Ford

Czerń i czerwień to takie piękne, klasyczne połączenie kolorów. Także w perfumach. Tyle, że zestawienie czerwonej róży z czarnym agarem nawet największym oudomaniakom zaczyna powoli

Czytaj więcej »