.
Dostępne dotychczas w kolekcji prywatnej L’Eau Guerriere zasiliły główną linię zapachów Pierre’a Guillaume’a. Woda Wojownika to aktualnie numer 20 klasycznej kolekcji i lada moment ma być dostępna także w Polsce, w perfumerii Galilu.
Przyznaję, radosna to wieść, bo zapach uważam za piękny bez zastrzeżeń. Choć ani określenie „zielony”, ani obecność aldehydów w składzie nie wróżyły nam bliższego związku.
Pierwszy akord naprawdę jest zielony. Soczysty, cierpki i słodki jednocześnie, jasny i pełen energii. I ładny!
Żadnego „brutale, moderne, ravageuse” nie dostrzegłam. Otwarcie nie jest ani brutalne, ani szczególnie nowoczesne, ani tym bardziej niszczące. To czysta radość życia.
Obecna w tym cudnie energetycznym otwarciu słodycz jest tak wyraźnie owocowa, że podejrzewałabym dodatek świeżych fig albo winogron.
Za obecność intrygującej, lecz nie utrudniającej odbioru zapachu goryczki odpowiada zapewne kora drzewa chinowego zawierająca między innymi chininę skuteczną w leczeniu malarii. Każdy, kto czytał „W pustyni i w puszczy” wie, że chinina jest gorzka.
Trudno mi jednak skupić się należycie na „rozgryzaniu” tych nutek, bo po ledwie kilku minutach mój nos zaczyna tropić wplatającą się w ten olśniewająco radosny pierwszy akord nitkę kadzidła.
Najpierw jasną i lekką, z czasem ciemniejącą, nabierającą gęstości i lekko popielistej szorstkości łączącej się z goryczą chinowca tak idealnie, że nie potrafię oddzielić ich od siebie i stwierdzić jednoznacznie, czy intrygująca gorzkość to zasługa nuty drzewnej, nuty kadzidlanej, czy może obu.
Etap, na którym kadzidło i ekspansywna zieloność splecione ze sobą współistnieją na skórze przypomina mi niesamowitego French Lover Frederica Malle. Potem zapach przekracza i tę granicę zmierzając w stronę żywicznego kadzidła (nie tylko olibanum, ale labdanum i prawdopodobnie nieco mirry) na drzewno – piżmowej bazie. W tle, jak wspomnienie pierwszych nut przebłyskuje oblepiony pociemniałą żywicą wetiwer.
Naprawdę piękna (czy nie nadużywam tego słowa?) i efektowna ewolucja.
Woda Wojownika nie jest kompozycją jakoś szczególnie bogatą. Jest dość prosta, „oszczędna w nutach”. Nie czuje się tu tej szczególnej „gęstości”, która uderza na przykład w Coze. Nie jest to jednak jednocześnie kompozycja lekka, czy transparentna.
Pierre Guillaume włożył w L’Eau Guerriere dokładnie to, czego potrzebował dla uzyskania niezwykłego efektu „przejścia” zielonej rośliny w ciepły popiół i nie dodał niczego ponad to, co niezbędne. Żadnych ozdobników, żadnych wypełniaczy, żadnych szumów na wizji.
Guillume’owy Wojownik gra bez akompaniamentu, a jego melodia jest prosta, czysta i porywająca.
Data powstania: 2008
Twórca: Pierre Guillaume
Nuty zapachowe:
Kora drzewa chinowego, „sky” aldehyd (niech mi ktoś powie jak odwodorniony alkohol staje się „niebiański” i jaki ma wzór chemiczny takie cudo), olibanum, drewno aloesowe, piżmo
* Pierwsze zdjęcie to wiadomo co
* Na drugim skrzypek David Garrett
7 komentarzy o “Parfumerie Generale L’Eau Guerriere”
Przeczytałam z prawdziwą przyjemnością – ubrałaś w piękne słowa moje własne wrażenia. Ja jeszcze przestrzeń w nim czuję i to chyba najbardziej mnie pociąga:)
Mette, witaj! Ależ mnie ucieszyło to, że zaglądasz!
I wiesz, masz rację. Jest w nim przestrzeń. To jest to, co miałam na myśli pisząc, że L'Eau Guerriere nie jest gęsty. Jest w nim przestrzeń – nie pusta, lecz wypełniona. Ale też tylko na tyle, żeby nie była pustką.
Słusznie mówisz.
A L'Eau Guerriere właśnie z Tobą osobiście mi się kojarzy ostatnio. 🙂
I ja dołączam się do zachwytów.
Sabb, zauważyłaś tam cień oudu? Bo ja sama nie wiem, czy coś czuję czy nie. Jakby skład o tym nie mówił, nie domyśliłabym się.
No i widzę, że od czasu pojawienia się tej noty, dotarł już do Galilu.
agnyska
Hejka Agnysko,
przyznaje, że oud i mnie w nos się nie rzucił. Prawdopodobnie wtopił się w cierpką, dwuznaczną zieloność i goryczkę chinowca połącznoną z innymi nutami drzewnymi. Ale pewnie częściowo oud daje Wodzie Wojownika nutę ciepłego, drzewnego popiołu. A może i nie?
Jakie to ma znaczenie, skoro piękny jest? 🙂
To jest jeden z zapachów, które bardzo chciałabym poznać. Jego opis wzbudził nadzieję na piękne połączenie świeżości z głęboką, drzewną nutą… Nie wiem, czy kadzidło będzie tym, co mnie urzeknie, wydaje mi się, że nigdy się z nim nie zetknęłam. Jednak dopełnienie mirrą i wetiwerem jest bardzo pociągające. Chciałabym, żeby i dla mnie zagrał tak prosto, czysto i porywająco jak dla Ciebie :))
Tylko szkoda że nuta hininy jest tak krótka 🙁
dla mnie osobiscie Woda Wojownika i Coze to dwa zapachy z Perfumerii Generalnej, ktore musze miec! sa swietne!
Andrzej