Czyżby ńjusy? ;-)

.

Zwykle nie robię tego. Nie wrzucam tu postów informacyjnych typu: „W grudniu po południu firma X wypuści na rynek zapach Y o przewodniej nucie Z, a firma A zaprezentuje nam perfumy B o nutach C, D oraz F”.

Nie dlatego, że nikogo to nie interesuje, ale dlatego, że w sieci takich informacji jest mnóstwo i łatwo je znaleźć. Kawał świetnej roboty w tej materii odwala na forum Gazety Wyborczej O Perfumach Forevermore79 i choćbym pękła nie dałabym rady z Nim rywalizować.

Z resztą wcale nie chcę. Pewna redundantność informacji bywa wskazana, ale to raczej nie jest ten przypadek.

Dziś będzie post o tym, że czekają nas ciekawe czasy.

Po modzie na kadzidła nastała moda na agar – pisałam już, że nastąpił wysyp perfum z Oud i Aoud w składzie i nazwie. Wysyp średnio obfity, ale jak na tak trudną dla Europejczyka (w tym kontekście Amerykanin z USA na przykład to też Europejczyk, no nasze nosy na podobnym perfumeryjnym gruncie zostały ukształtowane) nutę – całkiem spory.

Ostatnio pojawiły się zapowiedzi kilku innych zapachów, które pragnę poznać bardziej, niż zwykle.

Comme des Garcons zapowiedziało wypuszczenie w grudniu na światło dzienne drugiego, po bardzo udanym Hinoki, zapachu z serii Monocle Scent. Tym razem perfumy skonstruowane będą wokół nuty lauru i inspirowane podróżą do doliny Beqaa w Libii.

Co najważniejsze, za Monocle Scent Two: Laurel stał będzie, tak samo jak za jedynką, Antoine Maisondieu, który ostatnimi laty wyżywał się artystycznie między innymi tworząc kontrowersyjne kompozycje Etat Libre d’Orange.

Christopher Brosius wprowadził na rynek zapach, po którym spodziewam się wiele z przyczyn dwóch. Po pierwsze AmBrosius, bo o tym właśnie zapachu piszę, ma w nutach nie tylko ambrę, ale też czystek, czyli labdanum, benzoin, czarny pieprz i przyprawy. Po drugie fakt, że ekscentryczny nos podzielił się z tą kompozycją własnym nazwiskiem zapowiada coś, czego nie będzie się wstydził.

Przy okazji wspomnę, że na rynek wrócił świąteczny, piernikowy IHaPek: Gingerbread, którego rozbiórkę na Wizażu, ku swej wielkiej żałości, przegapiłam.

Diptyque natomiast w serii Wycinanki proponuje nam świąteczną świecę o zapachu grillowanych kasztanów: Marrons Grille. Aż mi ślinka pociekła.

Świąteczna seria o swojskiej nazwie obejmuje także świece pod tytułami: Benzoin i Sapin de Noel czyli w luźnym tłumaczeniu Bożonarodzeniowa Choinka (ale chodzi o jodłę). Bardzo atrakcyjny zestaw zapachów.

Pierre Guillaume, twórca marki Parfumerie Generale zapowiada na 2010 rok drzewno – zielony Papyrus de Ciane, który pojawić się ma w ogólnodostępnej kolekcji z numerem 24. Papirus mieliśmy okazję poniuchać wcześniej w kompozycjach takich jak Midnight Oud, Gucci Pour Homme, Timbuktu, czy Cruel Intentions.

Pewne nadzieje pokładam też w najnowszym pomyśle Juliette Has a Gun: Calamity Jane. W przeciwieństwie do kwiatkowych mieszanek bez jaj, za jakie uważam Citizen Queen, Miss Charming i Lady Vengence tym razem ma być bez kwiatów (a to ciekawe, jak sobie poradzą bez róży obecnej we wszystkich dotychczasowych kompozycjach tej firmy), bez owocków i bez cytrusów. Ma być za to ambrowo i drzewnie, choć nie wiem, jak się do tego deklarowanego braku kwiatów w składzie ma irys. Może będzie kłącze?

W każdym razie po Midnight Oud mają u mnie kredyt i czekam na to, co z nim zrobią.

* Pierwsza ilustracja to obraz Williama Adolphe Bouguereau „Laurel Branch”

** Na drugiej perfumeryjny doktor Frankenstein (jak go kiedyś ochrzciłam) Christopher Brosius we własnej osobie

*** Ostatnia to oczywiście Calamity Jane

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

4 komentarze o “Czyżby ńjusy? ;-)”

  1. No i chyba jednak muszę poznać Hinoki, Sequoię i… więcej oudów 😉
    Muszę jednak przyznać, że odrobinkę drażni mnie (a źle mi z takimi niefajnymi emocjami i mam o nie do siebie pretensje) moda na oud. Wiem, głupio to brzmi, głupie to z mojej strony… należą mi się baciki.

  2. A wcale nie.

    To znaczy… Może i należą się, ale ja będę szła w zaparte.
    Bo tak, jak kiedyś nie podobało mi się to, że coraz więcej ludzi pachnie kadzidłami, które początkowo były jakby "moje", jak potem z mieszanymi uczuciami obserwowałam nasilające się objawy manii drzewnej na forum, tak teraz myślę sobie, że w wyniku tej mody oud spowszednieje, stanie się składnikiem kompozycji dla snobów, a nie dla oryginałów. Co z resztą zaczyna być już widać.

    Tak więc jeśli baty, to chyba należą się nam obu. Solidarnie. 😉

  3. Dokładnie. Właśnie tego się boję – oudu pop. Poppapki 🙁
    Jedynym plusem takiej mody jest to, że pojawia się więcej kompozycji z oud-dominantą 😉 Tylko w sumie nie wiem, czy to jakieś pocieszenie 😉

  4. No, kiedy patrzę na Pure Aoud, który wcale nie jest pure, to myślę, że nie ma co przesadzać z entuzjazmem.
    Ale z drugiej strony – jest Midnight Oud, więc może ogólny rachunek zysków i strat będzie na plus? 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Psychologia a perfumy

Mam nadzieję, że nie podejrzewacie mnie o tanie zagrywki w stylu „jeśli lubisz perfumy kwiatowe, to jesteś romantyczna”. Tego typu pseudonaukowych teorii dość znajdziemy w

Czytaj więcej »

Tolu Ormonde Jayne

 . W pierwotnym zamyśle perfumy te miały się załapać na kolejną edycję „Krótkich gadek”, jednak pobieżny test sprawił, że z mocą huraganu wcisnęły się na

Czytaj więcej »