kwiecień 2010

100 000

Jubileusze, rocznice, małe i większe celebracje trwałości. Zawsze o nich zapominam. Skoro zdarza mi się przegapić własne urodziny, to doprawdy nic dziwnego, że i okrągła liczba 100 000 na moim blogowym liczniku mi umknęła. Szczególnie, że przez czas długi licznik nie działał w ogóle i rozważałam eksmisję tego udogodnienia z moich włości. Do eksmisji nie […]

100 000 Czytaj więcej »

Costes 2

Sama nie wiem, jak zacząć tego posta. Szarganie świętości i brukanie ikon perfumiarstwa nie jest czynnością, której oddaję się z pasją i entuzjazmem, ale przyznaję – czasem odczuwam satysfakcję. Tym razem satysfakcji nie stwierdza się. O pierwszym Costesie pisałam z pewną emfazą, że perfekcyjnie skomponowany, idealnie wyważony, urzekająco piękny i tak dalej. Kłaniałam się również

Costes 2 Czytaj więcej »

Comme des Garcons Series 1 Leaves – Tea

Herbatka Comme des Garcons to przewrotna bestia. W niewinnie zielonej buteleczce z niewinnie liścistej serii tkwi perfumeryjna pułapka. I biada tym, którzy uwierzą nazwie (serii i samych perfum), opisowi i barwie flakonu. Podwójnie biada tym, którzy zasugerują się urodą herbacianego rodzeństwa: zmysłowego, słonecznego Calamusa, prostego, ziołowego Shiso i delikatnie kwiatowej Lily. Tea to postindustrialna, syntetyczna

Comme des Garcons Series 1 Leaves – Tea Czytaj więcej »

Matthew Williamson Incense

To będzie porażka sezonu – pomyślałam na widok williamsowskiego Incense. Kadzidło w różowym flakoniku? Zapakowanym w tęczowe pudełeczko?! Łolaboga! I co? Ano nie sądźmy książki po okładce, a perfum po flakonie. Gdyby Incense zapakowano w mhrrroczny, dyszący czernią pojemnik, pewnie uznałabym, że kompozycja zapachowa jest subtelna i mało charakterystyczna. Ale w zestawieniu z kiczowatym pudełeczkiem

Matthew Williamson Incense Czytaj więcej »

Entropia – zapach Politechniki Warszawskiej

. Jedyną chyba kompozycją, która ostatnio budziła we mnie szczerą ciekawość i potrzebę testów jest stworzona przez szóstkę warszawskich studentów w ramach projektu naukowego Entropia – perfumy obmyślone jako metafora zapachu Politechniki Warszawskiej. Recenzuję je poza domem i z pamięci, ale naprawdę rzecz jest tak charakterystyczna, że nie jest to trudne zadanie. Zaintrygował mnie nie

Entropia – zapach Politechniki Warszawskiej Czytaj więcej »