100 000

Jubileusze, rocznice, małe i większe celebracje trwałości. Zawsze o nich zapominam.

Skoro zdarza mi się przegapić własne urodziny, to doprawdy nic dziwnego, że i okrągła liczba 100 000 na moim blogowym liczniku mi umknęła. Szczególnie, że przez czas długi licznik nie działał w ogóle i rozważałam eksmisję tego udogodnienia z moich włości. Do eksmisji nie doszło, licznik nagle zaczął działać, a na nim… Puf! 100 000. Przekroczone. Teraz, to już nawet solidnie przekroczone.

Jest okazja do wpisu o dupie Maryni. I oto z niej korzystam.


Tego, że blog ostatnio leży wyznawać nie muszę. Kryzys rzuca się w oczy na tyle wyraźnie, że wyznania mogę sobie darować.
Nie mam czasu na pisanie. Nie mam czasu na nic. Moją naturalną reakcją na stres i kłopoty jest próba odreagowania i kompulsywne zajmowanie umysłu aktywnością dowolną. Im bardziej absorbującą uwagę, tym lepiej. Wyciszenie się i skupienie na recenzji przekracza moją wytrzymałość.
Tak więc ja nie piszę, Wy nie czytacie, obserwatorów ubywa i mam wrażenie, że to 100 000 wzięło się głównie stąd, że nadzieja umiera ostatnia. Ludzie wchodzą, widzą nic i wychodzą.


W tym kontekście oczywiste staje się pytanie o to, czy perfumy straciły dla mnie znaczenie. Nie straciły.
Zapachy nadal są ważnym elementem mojej rzeczywistości, jednym z uśmiechów życia. Tak samo jak muzyka czy światy budowane w mojej głowie przez autorów książek.
Lubię ten typ doznań. Mój umysł potrafi wykorzystać je do ostatniej kropli przyjemności i przetworzyć w długofalową stymulację. Naprawdę – pochłonięcie inspirującej książki, zanurzenie się w dobrej muzyce czy smakowanie interesującego zapachu karmi mnie lepiej, niż pokarm dla ciała, ożywia skuteczniej, niż kofeina, stymuluje mocniej, niż chemiczne dopalacze. I ani myślę z tych zastrzyków serotoniny rezygnować.

Myślę jednak, że z pisaniem o perfumach mogę nieco zluzować. Przynajmniej na razie.
Miałam taki moment w życiu, kiedy ten blog był dla mnie ważny. Duża ilość informacji zwrotnych – komentarzy i obserwatorów dawała mi poczucie, że robię coś fajnego, że ktoś to docenia i nawet dobrze się przy tym bawi.
Teraz tego poczucia nie mam. Oczywiście mam świadomość, że ten stan to skutek zaniedbania mojego miłego hobby, nie przyczyna.

Na razie nadal będę tu wpadać sporadycznie, ale kiedyś może wróci spokój i ochota na olfaktoryczne podróże.

***

Gdybym miała pokusić się o jubileuszowe podsumowanie, to poza chwilami frajdy z pisania o rzeczach pięknych i momentami radości płynącej z tego, że stałam się dla kogoś pomocą, inspiracją, źródłem rozrywki, najfajniejsze w blogowaniu jest spotykanie ludzi, których inaczej zapewne nie mielibyśmy okazji poznać. Takich, którzy pozwolili nam się poznać pisząc, współtworząc to miejsce, dzieląc się zapachowymi wrażeniami, a czasem nawet stając się w pewien sposób znaczącymi.


I tym razem wykorzystam okazję, żeby podziękować wszystkim, którzy zostawili tu swój ślad: obserwatorom, komentującym i tym, którzy zostawiając tu minuty swojego życia przesypują kolejne metaforyczne ziarenka piasku w klepsydrze licznika.
Dziękuję. Naprawdę daliście mi wiele radości.

* Drugie zdjęcie to instalacja Josepha Cornella
** Trzecie zdjęcie – chciałam podziękowania wygłosić twarzą w twarz

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

12 komentarzy o “100 000”

  1. Podgląd
    Edycja
    Anonimowy pisze…

    Cieszę się za każdym razem gdy na RSSach wyskakuje mi Twój nowy wpis. Twój blog ma pewną, nieocenioną zaletę. Nawet gdy jest tu cisza, to zawsze można wrócić do starszych wpisów, które dla mnie są jak miniopowiadania. Wiele razy wracam do tych samych opisów i za każdym razem odnajduję w nich coś nowego. Szczególnie wtedy gdy wracam do nich po tym jak dopiero co poznałam opisywany zapach.
    Podczytuję wiele perfumeryjnych blogów, dwa cenię wyjątkowo. Jeden za szybkość informacji, drugi za stwarzanie bajkowego zapachowego świata.
    Dziękuję, że zainspirowałaś mnie do wędrówki w rejony, których gdyby nie ten blog pewnie bym nie poznała.
    Pozdrawiam cieplutko :))
    aszku73

  2. Zabrzmiało niepokojąco blisko pożegnania 🙁 Ja tu zaglądam codziennie, nawet jak przez miesiąc nic nowego nie dodajesz…

    Tró

  3. Aszku, witaj. Myślałam ostatnio o Tobie i rozważałam nawet, czy niespodziewanie nie zadzwonić. Tylko nie przyszło mi do głowy nic mądrego, co mogłabym Ci powiedzieć.
    W sumie mam nadzieję, że uda nam się kiedyś ponownie spotkać, jednak na razie nie byłabym w stanie nawet podjąć się negocjowania terminu. Nie zadzwoniłam więc.
    Dziękuję za wpis i pozdrawiam równie ciepło. :))

    Tró, nie nie… Nie pożegnanie. Nie definitywne. Raczej deklaracja wrzucenia na luz.
    Zaczęłam w pewnym momencie odczuwać presję. Że powinnam systematyczniej, częściej, lepiej… Wszechstronniej?
    Jestem teraz na etapie, na którym nie zniosę więcej presji, stresu, obowiązków. Dlatego pisząc o "zluzowaniu" miałam na myśli właśnie zluzowanie. Jeśli będę miała ochotę coś napisać, podzielić się jakimś odkryciem – to pewnie napiszę. I będzie mi jak zawsze miło, jeśli ktoś przeczyta. Ale chcę uciec od poczucia, że powinnam.
    Nie powinnam. To ma być przyjemność wyłącznie.
    I może kiedyś, kiedy mi się trochę poukłada, znów będzie mi się chciało pisać o niezwykłych doznaniach generowanych przez zapach.
    Dziękuję Ci…

  4. Sabbath, slodko – gorzki ten wpis. mam nadzieje, ze znajdziesz spokoj i ochote szybko, bo naprawde szkoda by bylo gdybys przestala pisac. Twoj blog to prawdziwe obrazy malowane zapachem. Dzieki niemu poznalam wiele zapachow, na ktore nigdy nie zwrocilabym uwagi i nauczylam sie odbiarac jej jak sztuke i magie. Dziekuje za to!

  5. Życzę Ci, żeby wszystko szybko się poukładało… i nie dlatego, że czekam na kolejne wpisy, ale dlatego, żeby wróciła do Ciebie czysta, niczym niezmącona przyjemność wąchania, pisania, przeżywania 🙂

  6. Przyłączam się do gratulacji. Ja również co jakiś czas zaglądam (i będę zaglądał) choćby po to, by poczytać wcześniejsze wpisy. Doskonale rozumiem Twoje uczucia (choćby presję) i to, że możesz zwyczajnie nie mieć weny i czasu. Poza tym sądzę, że imponująca liczba zapachów, jakie zdążyłaś poznać, mogła przekroczyć "masę krytyczną", po której pozostaje wrażenie, że nic ciekawego w tej materii już nie ma do odkrycia. Przesyt zawsze jest gorszy niż niedosyt i tak jest w każdej dziedzinie życia. No ale my perfumomaniacy wciąż chcemy więcej, prawda? Tak czy inaczej – życzę Ci Sabbath rychłego powrotu do formy i pozdrawiam!

  7. Hmmm… Słodko – gorzki. No tak. Pasje to sól życia, ale czasem sól życia nie wystarcza do osłodzenia gorzkiej rzeczywistości. 😉

    Escritoro, dziękuję. Cieszę się, że Cię widzę.

    Koszmarny Bracie – dzięki. :*

    Fqjcior, ja także zaglądam do ciebie systematycznie. Pięknie Ci się rozwija blog. Gratuluję.
    Nie mam poczucia, przekroczenia "masy krytycznej", to naprawdę nie tak. Nie czuję się hiper znawcą. Po prostu na razie mam dość wszystkiego. I kiedy piszę, że wszystkiego, to właśnie to mam na myśli. Niestety.
    Ale mam nadzieję, że w końcu Twoje miłe życzenia się spełnią i znów będę chciała więcej. W końcu taka moja natura. 🙂

  8. Klaudio jak ktoś wyżej powiedział:Twój blog to prawdziwe obrazy malowane zapachem.zgadzam sie w 200%
    twój blog ,oraz archiwa to przeOOlbrzymia skarbnica wiedzy,do której zaglądam codziennie.
    jesteś dla mnie osobą ,która miała olbrzymi wpływ na to, jak teraz postrzegane są przeze mnie kadzidlane zapachy,które wcześniej do mnie nie przemawiały,ale nie tylko one.
    Vous êtes une inspiration pour moi.
    Je vous remercie pour ce que vous soyez.
    mam nadzieję, że kiedyś znajdziesz natchnienie i czas.
    nie spiesz się.
    ja mam czas.
    poczekam.

    pozdrawiam nadzwyczaj gorąco.
    "stały bywalec Bloga"
    Jarek Sz.

  9. Sabb – szczerze ci dziękuję za odwiedziny u mnie. Ostatnio zmienia się całkowicie mój nos i zaczynam kochać zapachy męskie. Będę musiała puścić w dobre ręce Theosię, wanilię YR, a nawet BC nową i Nu. Niestety wygrywa moja miłość do zapachów męskich i tych wyjątkowych damskich. Sabb – wiesz czego ci życzę – tego co złożyłam ci w dniu urodzin i tego by miałaś z 1 000 000 odwiedzin na blogu, albo i z dziesięć milionów.
    Wiesz, że czarny turmalin się zreformuował i to podobno na gorsze 🙁 Ja mam nadzieję, że znajdę swoje ideały, a ty swoje.
    Pozdrawiam Werka

  10. Jarku, kiedy pisałam o Osobach, które stają się ważne miałam na myśli także Ciebie. I jeszcze Piotrka, który będzie pewnie wiedział, że to o Nim.
    Mam wielką nadzieję, że te znajomości pozostaną, nawet jeśli blog będzie aktualizowany sporadycznie.
    Ściskam Cię serdecznie i dziękuję. Za komentarze także, lecz nie tylko. Sam wiesz.

    Werko, 10 milionów odwiedzin to śmiały plan. :)))
    Co do umiłowania zapachów męskich lub damskich… Nie musisz wybierać. Można lubić przeróżna przecież. Ale jesli już coś zdobędzie Twoje serce, to nie przejmuj się klasyfikacjami – niech po prostu będzie pięknie. 🙂
    A o reformulacjach jest następny post. Buziaczki. :8

  11. Jako że mocno zżyłam się z postacią (mimo iż w zasadzie wirtualną) Sabbath, życzę Ci pomyślnego rozwiązania wszelkich kłopotów, skutecznego odstresowania i powrotu w najbardziej dla Ciebie odpowiednim momencie :*
    Będę tęsknić, ale poczekam.
    Ściskam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Ed Hardy Skulls & Roses

Czy kojarzycie markę odzieżową Ed Hardy?   Jego sławne t-shirty, czapeczki i trampki z wzorami inspirowanymi tatuażami noszą takie gwiazdy jak Brad Pitt, Madonna, David

Czytaj więcej »

Earl Grey Tea by Demeter

Słaba herbatka Kłopot mam z oceną tego zapachu spory i uwierający mnie szczególnie. A to dlatego, że zapach po pierwsze jest (w opozycji do trocinek,

Czytaj więcej »