Cynamonowe zapachy Dawn Spencer Hurwitz


Spędziłam godzinę chyba na grzebaniu w próbkach i nic mi się nie chce recenzować.
Z najpilniej wyglądanymi nowościami się uporałam i zwiedziona łatwością, z jaką mi się o nich opowiadało zajrzałam do pudełka z próbkami do zrecenzowania w pierwszej kolejności. A tam istna stajnia Augiasza. Niektóre są w tej pierwszej kolejności już od lat. Powyciągałam wszystkie Frapiny, potem Amouage, podumałam nad zaległymi Comme des Garconsami, wyłowiłam Dry Clean, uznałam, że nie warto, bo i tak wycofali, ułożyłam sobie stosik z ambr, potem schowałam to wszystko z powrotem i ostatecznie ostały mi się dwie fiolki DSH. Też nie ma sensu o nich pisać, bo nawet jeśli będę tu szalała z zachwytu, to jakże to kupić? Ale napiszę. Po takim, a nie innym tytule posta to nie jest odkrywcza wiadomość. 😉


Oferta Dawn Spencer Hurwitz zachwyca różnorodnością. Setki zapachów przeróżnych typów, kompozycje klasycznie perfumeryjne pojawiające się naprzemiennie z ewidentnie niszowymi czy nawet olejkami jednoskładnikowymi – single note. Jakże chciałabym mieć nieograniczony (albo nawet i ograniczony, ale w rozsądnej cenie) dostęp do ich próbek!
Marzy mi się poznanie Prophecy, Celestial Smoke, Festive, Cathedral czy Hinoki…

Udało mi się powąchać ledwie kilka ich zapachów, zaś zdobyć próbek słownie trzy. Nie muszę pisać, że żadnej z powyższych wymarzonych wśród nich nie ma, prawda? Ale chyba zaczynam dojrzewać do zabijania się za nimi.

Jedną opisywałam przy okazji próby (nieskutecznej) ogarnięcia agarowców, druga pasuje mi do niedawnego cyklu pod szalenie oryginalnym i tajemniczym tytułem „Drewno w perfumach„, trzecia zaś pasuje mi do drugiej. 🙂

Tak więc dziś zacznę od kilku słów o Cinnamon Bark – kompozycji, która pachnie cynamonem w nucie głowy, cynamonem w nucie serca, zaś w bazie dla odmiany pachnie…. Cynamonem.

Cinnamon Bark


Po pierwsze olejek jest skoncentrowany do bólu. Dosłownie. Najpierw dotknęłam kącika ust dłonią, która miała kontakt z zawartością fiolki i ewidentnie odczułam szczypanie. Potem zauważyłam, że skóra w zięciu łokcia, w którym poczyniłam test jest napuchnięta i czerwona. Kontrolna przechadzka do lustra wykazała, że mam asymetrycznie nabrzmiałe usta i wyglądam, jak gdybym oberwała po twarzy. Na dodatek chyba zbliżyłam dłoń do oka, bo zaczyna szczypać i łzawić… Czy nie przegięli troszkę?! Jak tego używać??

Zapach jest wyraźnie przyprawowo – drzewny, pikantny, inwazyjny. Nie tyle łagodnie ciepły, co gorący jak płyta nagrzanego pieca.
Suchy do wrażenia szorstkości cynamon w niczym nie przypomina łagodnego kuchennego aromatu określanego w perfumach jako pierniczkowy czy szarlotkowy. Jeśli miałabym użyć skojarzeń spożywczych, to najbardziej adekwatną analogią jest Cinnamon Challenge. Kto nie wie, o co chodzi, niech sobie na You Tube znajdzie. Ja linki nie rzucę.

Inwazyjny, nieznośny przy wąchaniu z bliska, intrygująco głęboki z dystansu aromat trwa na skórze i trwa. Godzinę, dwie… Niewiele się zmienia. Po dwóch, może trzech godzinach znika podrażnienie skóry, a nasz zmysł węchu przestaje odczuwać, że zapach „parzy”. Po pięciu godzinach wreszcie zaczyna łagodnieć, wygładzać się, puchacić. Po upływie ośmiu, dziewięciu godzin zostaje po nim ledwie ślad, śladu. A myślałam, że wyżre się w skórę na wieki wieków…

A teraz napiszę coś, co sprawi, że uznacie mnie za świra: podoba mi się! Ale dla porównania kupię sobie kiedyś w aptece zwykły olejek cynamonowy i zobaczę, czy to przypadkiem nie wyjdzie na to samo. Bo coś takie mam podejrzenia…

***

A skoro już przy cynamonie jestem (ostatnio sporo wokół tej nuty się kręcę) wspomnę o kompozycji DSH określanej na stronie producenta jako Cinnamon Perfume.

Sienna


Sienna zaczyna się od gąszczu liści. Kłopot w tym, że to gąszcz liści plastikowych, ledwie udających żywe rośliny. Na szczęście to tylko chwila, po której jest już znacznie lepiej.

Drugi akord, najpierw pojawiający się nieśmiało, potem już zdecydowanie dominujący to cynamon. Nie sproszkowany i suchy, lecz ewidentnie drzewny – dokładnie taki, jaki znamy Cinnamon Bark, tylko w zdecydowanie mniej morderczej koncentracji.

Na ten niepospolitej urody cynamon nakładają się falami nuty towarzyszące. Najpierw aromat jasnego, łagodnego umiarkowanie słodkiego miodu, potem wyraźnie wyczuwalne drewno brzmiące raz sucho jak spękana kora, innym razem nieomal żywicznie, wreszcie faktycznie zapach ryżu basmati – przyznaję, ciekawa nuta.
Ta faza jest niejednolita, statecznie ruchliwa: poszczególne nuty wysuwają się na pierwszy plan, potem cofają jak leniwe fale wpełzające na cynamonową plażę.


Kiedy zapach nabierze ciepła, rozgrzeje się – i pisząc o rozgrzewaniu nie mam na myśli zwykłego zespolenia ze skórą, lecz realne wrażenie ciepła przypominające chwile, kiedy promienie słońca ciężko kładą się na twarzy – wówczas pojawiają się nuty odzwierzęce. Cybet, nieco ambry. Są one jednak tak ładnie, z wyczuciem zbalansowane, że nawet krztyna brudnego zwierza nie wyłazi na mojej skórze – jest tylko mocno rozgrzane ciało, jak przy opalaniu się, kiedy skóra jest nienaturalnie nagrzana i odrobinę tylko lepka od wysychającego błyskawiczne potu.

Jakby tego nie było dość, nuty żywiczne fenomenalnie czują się w tym sąsiedztwie: połączenie cierpkiego nieco labdanum ze słodkim, łagodnym balsamem tolu daje efekt urodziwej i niebanalnej jednocześnie harmonii. Dodatek podkreślającego ostrość cynamonowej kory drewna cynamonowca kamforowego (czyli po prostu delikatny zapach kamfory) dodaje tej bogatej, orientalnej kompozycji nieco lekkości i… Nowoczesności?

W fazie pełnego rozkwitu Sienna jest połączeniem gładkiej, miodowej słodyczy, szorstkiego, „grzejącego” cynamonu i nietypowej, drzewno żywicznej bazy nadającej spożywczemu duetowi nie tylko głębi, ale też perfumeryjnego balansu. Bo to naprawdę są perfumy. Perfumy o mocy słonia i wdzięku kota.
No dobra, zgodzę się, że to duży, niezbyt chudy kot, ale i tak bez wstrętu mogłabym je mieć. Kota też, gdyby nie kotoalergik w domu…

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: liść cynamonu, liść curry, różowy pieprz
Nuty serca: basmati, kora cynamonowca, miód, biały dąb

Nuty bazy: cybet, labdanum, balsam peru balsam tolu

* Autorem pierwszego zdjęcia jest Nathan Branch. Link do Jego niesamowitego bloga po prawej w polecanych.
** Trzecia ilustracja to obraz Evelyn de Morgan „The Love Potion”

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

6 komentarzy o “Cynamonowe zapachy Dawn Spencer Hurwitz”

  1. ooo znowu coś o czym nie mam bladego pojęcia…;)
    Z Fuelem jest tak,że na samym początku nie ma nic z Nostalgii ale po dłuższej chwili zaczęłam sie zastanawiać co znajomego czuję no i z minuty na minutę robi sie coraz bardziej podobnie a potem jest już baaardzo podobny;) Tez lubię Nostalgię;)

  2. Monika - Twoja Asystentka

    cynamon uwielbiam, choć ta nuta bardziej pasuje mi na zimę – otula ciepło i kojarzy mi się z ciastem lub z grzanym winem. Dziękuję za komentarz u mnie. Ja też zaczynam obserwować, bo w zapachach jestem laikiem, a przyda się dobra recenzja przy wyborze 🙂

  3. Mnemonique, witaj.
    Zgadzam się, że cynamon świetnie pasuje do zimy – rozgrzewa, otula. Ma też nieciastkowe, surowe oblicze jeśli nie posłodzi się go wanilią i nie opatuli ambrą.
    Jeśli masz ochotę na małe wprowadzenie – zerknij w zakładkę *przekrojowo: jest w niej "mini przewodnik dla Lucka i innych początkujących wąchaczy", aa także krótkie opisy poszczególnych nut drzewnych, bo te fascynują mnie najbardziej.
    Ja postaram się wrzucić kilka zapachów łatwiej, niż DSH dostępnych w Polsce, bo z nimi jest ciężko.

  4. witaj
    do cynamonu to ja nie mam szczęscia.
    zazwyczaj u mnie przeradza się to najpierw w szypanie, a potem wysypkę,więc tutaj na tym polu musze być ostrożny.
    p.s.
    przeeecudowne zdjęcie świeczek;)
    pozdro
    J

  5. No to przy tym stężeniu zachowaj ostrożność szczególną. Cynamon rzeczywiście podrażnia skórę bardzo mocno.

    Pozdro wzajemne. :)))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

B Blood Concept

Dziś bez wstępów. Ten zapach obroni się sam. Skarby zza morza   Pierwsze wrażenie, to czarna, bardzo mocno fermentowana herbata w skrzyni ze starego, spękanego

Czytaj więcej »