Zima na balkonie – Noël au Balcon Etat Libre d”Orange

Specjalnie dla Lady Poison słów parę o Noëlu, który za nic nie chciał zapozować do recenzji. 🙂


I wcale nie chodzi o to, że jest typem szczególnie humorzastym czy nieatrakcyjnym. Ładny jest! Rzekłabym, że bardzo ładny nawet.

Ogólnie doskwiera mu to, co zwykle zarzucam zapachom ELd’O – jest normalny. Słodki, przyjazny orient z delikatnym akcentem na gourmand, czyli „smakowitość”. W sam raz głęboki, w sam raz ciepły, idealnie poukładany i perfumeryjnie urodziwy.

Gdybym znalazła go na Sephorowej półce, pewnie by mnie zauroczył. Jednak po firmie o tak niecodziennym, skandalizującym sposobie promocji moja uparta podświadomość oczekuje czegoś bardziej… Szalonego, nienormalnego, obrazoburczego.
Tak więc moje zastrzeżenia dotyczą nie tyle braku urody kompozycji, ile raczej jej nadmiaru. 😉

Ale do rzeczy, bo znów dryfuję.

Powiedzenie „Noël au balcon, Pâques au tison” oznacza w dosłownym przekładzie „Boże Narodzenie na balkonie, Wielkanoc przy kominku” i porównywalne jest z naszym „Boże Narodzenie po wodzie, Wielkanoc po lodzie”. Choć francuska wersja jakaś ładniejsza…

I rzeczywiście, jest w kompozycji Maisondieu coś z atmosfery świątecznego dostatku, lenistwa i przesytu. Słodkie, owocowo korzenne aromaty wzbogacone delikatnym, także słodkim aromatem kwiatowym. Nie jest to jednak typowy zapach świątecznej gospody: rozgrzewający i ciężki.

Dodatek mandarynki i szafranu, lekki powiew zieloności i cierpkawe żywice w tle rzeczywiście wyprowadzają Noëla na balkon. Jak gdybyśmy z kubkiem gorącego, zaprawionego pomarańczową skórką grogu w dłoni stanęli przed domem i ze zdziwieniem zorientowali się, że w powietrzu czuć wiosnę.
Jest chłodno i szaro, lecz ziemia już rozmarzła, drzewa zastanawiają się, czy wybuchnąć pąkami, skulone w ziemi nasionka niecierpliwie czekają na rozpoczęcie wyścigu do słońca. I nawet jeśli wiemy, że to dopiero grudzień – złudzenie wiosny jest tak sugestywne, że… Chce się wierzyć.


Bazę tej kompozycji ułożył Maisondieu znów klasycznie: ciężkie, aksamitne nuty drzewne rozgrzane dodatkiem przypraw (poza cynamonem i chilli podejrzewam pieprz i ziarna kakao) i ambrą przypominają nieco bazę Palisandra Comme des Garcons z charakterystycznym aromatem wosku świecy – zapewne dzięki obecności miodu w nutach.

Zapach jest nadal słodki, jednak nieporównywalnie mniej spożywczy, niż pierwsze akordy. Jeśli miałabym szukać świątecznej analogii, wybrałabym moment, kiedy siedząc na świeżo wywoskowanym parkiecie przy nagrzanym kominku rozłupujemy gorące kasztany parząc palce. Kubek parującego grogu stoi obok, a unoszący się z niego aromat dodaje chwilom z Noëlem przyjemnego, trunkowego pazurka.

I zapewne nikogo nie zaskoczę pisząc, że ten etap rozwoju Noël au Balcon najbardziej mi się podoba. A że trwa długo i bynajmniej nie stanowi ledwie fazy schyłkowej – tym lepiej.


Tak sobie dumam, że zimowe święta na południu Francji mogą tak własnie pachnieć – w końcu aura tam bardziej przyjazna, niż u nas, słońca więcej, zimy mniej srogie.

Noël au Balcon nie jest kompozycją rewolucyjną. Zdecydowanie nie jest.
Jest jednak zapachem urokliwym i przyjemnym w noszeniu. I myślę sobie, że mimo łatwej urody, mogłabym go nosić. I że mogłabym tak spędzać zimę.


Data powstania: 2007 jako bożonarodzeniowa edycja limitowana, w 2009 zapach wprowadzony został do regularnej oferty.
Twórca: Antoine Maisondieu

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: miód, morela, mandarynka
Nuty serca: kwiat pomarańczy, cynamon, chilli
Nuty bazy: paczula, piżmo, wanilia, czarna koniczyna (w przekładzie, bo wśród opisanych w polskich źródłach koniczyny czarnej nie znalazłam. Na oko wygląda mi to na koniczynę pogiętą, ewentualnie polną).

* Zdjęcie flakonu pochodzi ze strony sklepu aroma-teka.ru

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

16 komentarzy o “Zima na balkonie – Noël au Balcon Etat Libre d”Orange”

  1. Ostatnio sporo testuję. To chyba będzie kolejny zapach na liście 🙂 Musze go tylko gdzieś znaleźć. Mam nadzieję, że to nie będzie trudne, bo przecież tutaj jest… wszystko 🙂 (a lista chciejstw rośnie, wydłuża się i powoli zaczyna zjadać swój ogon).

    Pytanie z innej półki – a gdzie doroczna aktualizacja kolekcji? Jako czołowy podglądacz perfumeryjnych zbiorów czuję pewne zaniepokojenie brakiem zdjęć 😉 Tłum skanduje: chcemy aktualizację 🙂

  2. Nie lubię takiej pogody w grudniu. 😛
    Ale z Twojej recenzji Noel au Balcon zapowiada się (dla mnie) na must sniff 🙂

  3. Escritoro, ja także chętnie bym sporo testowała (mam tak z 80 nieśmiganych próbek na składzie), ale katar właśnie uderzył i od kilku godzin nie czuję nic.
    Ale to minie. Z listą chciejstw gorzej, bo właśnie… jakby to napisać… W planach Wonderwood i więcej Tildy, a tymczasem flakony w kartonie stoją, bo w toaletce przestały się mieścić. To znaczy, że jest ich więcej, niż było kiedykolwiek.
    A do wylotu nie mam nic. NIC! Mam same cudne zapachy. :]
    Aktualizacja… Będzie, jak znajdę czasu chwilę. Więcej, niż chwilę, obawiam się.
    Najsmutniejsze jest to, że nic prawie nie wyleciało od ostatniego seansu perfumeryjnego ekshibicjonizmu. Może ze cztery, czy pięć flaszek. A przybyło… Trochę. :]

    Papuź, Noel jest ładny. Przyjemny.
    Tak sobie myślę, że reakcje może wywoływać podobne, jak ostatnio mój Oliban Keiko Mecheri: że miły, kobiecy, delikatny i słodki (to znaczy, ludziska powiadały, że waniliowy, ale ludziska wszystko, co słodkie identyfikują jako wanilię). Czyli luzik. 🙂

  4. Cammie, dziękuję. :*
    Tylko 10?!
    A ile razy będę mogła edytować, dopisywać, zmieniać, uzupełniać, tłumaczyć się i dodawać alternatywy w nawiasach? 0'0

  5. Jestem pelna podziwu Twoich wiadomosci na temat perfum… Jak kazda kobieta mam do nich slabosc ale nie zawsze wiem co dany perfum w sobie zawiera… mysle ze u Ciebie bez problemu znajde wiele odpowiedzi…

    Pozdrawiam cieplutko i zycze milego wieczoru. M

  6. Cześć! Zostałaś TAGowana do muzycznej zabawy 🙂 Szczegóły na moim blogu. Zapraszam i pozdrawiam!

  7. No i trafiłaś w sedno! Ja tez najchętniej dopisałabym kilka kawałków do listy… I może nawet tak zrobię ;). A Alice Cooper… cóż, te łańcuchy, skóra i motor… 😛 hehehhehe. Pozdrawiam!

  8. Mamsan, właśnie jestem w trakcie tworzenia poradnika perfumeryjnego w formie pytań i odpowiedzi, więc mam nadzieję, że Ci się przydam troszkę. 🙂
    O moich ulubionych zapachach, czyli nutach drzewnych możesz poczytać w indeksie składników. Uwielbiam zapach drewna!

    Katalino, dziękuję. Byłam, poczytałam, nasmarowałam Ci komciaka. i to nie jednego. 🙂

    Farizach, Matko Założycielko – dziękuję. Ulżyło mi. :)))

    Anonimowy – ???

  9. Hihihi! Magdo, ja sobie ze dwa lata temu wypisałam listę zapachów, które pragnę poznać. Wykreślam, ale na połowę chyba wciąż brak widoków. Ale co tam… mam jeszcze tyle lat na wąchanie. 🙂

  10. lady_poison

    Ha! Jest recenzja, a mnie tu nie było 🙂

    Mi Noel również nie kojarzy się ze świętami. Tak dla mnie pachnie schyłek lata. Jest w tym zapachu coś ciepłego i radosnego.
    A jednocześnie goryczka, która wprowadza zamieszanie – jak ostatnie sierpniowe promienie zachodzącego słońca. Ogrzewają, ale cały czas nie może opuścić Cię wrażenie że czas mija i coś się nieuchronnie kończy.
    Na mnie troszkę podobny do Tea for Two. I do (khe, khem ) Extaordinary Avonu. ;-P

    Dziękuję za recenzję:*

  11. Ooo… Jesteś. 🙂
    Noel jest rzeczywiście pogodny. Jest teraz na Allegro i myślę… Bo miły jest w sam raz. Tylko, czy dość niezwykły… tego nie wiem.
    Z T4T nie kojarzy mi się, bo l'artisanowska herbatka nie układa się na mnie ładnie. A Noel owszem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Indeks składników

Agar / Aoud / Oud + dodatkowo obszerne tłumaczenie z „Kleines Lexikon der Räucherstoffe (Buch vom Räuchern)” Ambra  Amyris Benzoes / Styrax / Styrak Brzoza

Czytaj więcej »