Patchouli Reminiscence

.

Dziś wodujemy okręt flagowy firmy Reminiscence, czyli Patchouli. Wersję klasyczną, przez samą firmę Reminiscence ochrzczoną mianem Reminiscence’s Soul.

Zapach występuje także jako Elixir de Patchouli (intensywniejsza wersja) oraz Eau de Patchouli (wersja lżejsza), które różnią się od klasyka jedynie stężeniem substancji zapachowych. Przynajmniej wedle informacji na stronie producenta.

 Imagine…

Paczula od zawsze uważana była za zapach w stylu „love and peace”.

Amerykańscy i europejscy hippisi przejeli tę symbolikę z tradycji malezyjskiej i indyjskiej, w której paczulowy olejek towarzyszył obrzędom mającym sprowadzać pokój oraz urodzaj. Jako substancja kojarzona nie tylko z miłością duchową, ale też z miłością fizyczną, witalnością i wolnością stała się paczula wymarzonym symbolem ruchu hippie.

Popularność olejku paczulowego rosła od lat sześćdziesiątych, wraz z rosnącą popularnością hippisowskiej ideologii i muzyki. Patchouli Reminiscence powstały u szczytu tej fali, w roku 1970, kiedy pacyfistyczno – naturalistyczne trendy dawno już wyszły z kulturowago podziemia i stały się stylistyką powszechną, tworzącą chłonny rynek zbytu dla produktów hippie lub pseudohippie.

I prawdę mówiąc, takiej pseudohippie pudrowanej imitacji paczuli oczekiwałam otwierając próbkę. Zwiodła mnie stylistyka pozostałych flakonów Reminiscence i przekonanie, że najbardziej lansowany produkt musi być pop.

Tymczasem Reminiscence Patchouli pop nie jest bynajmniej. Jest eko – hippie.

Czyste, niepudrowane lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku: wyciągnięty do przodu olejek paczulowy przybrany nutami drzewnymi i balsamicznymi. Kompozycja naturalistyczna i bogata jednocześnie. Prosta, leniwa i paczulowa od czubka piramidy zapachowej aż po samą podstawę bazy.

 

Nie twierdzę bynajmniej, że we flakonie z napisem Patchouli znajdziemy czysty, paczulowy olejek. Czyste olejki rzadko rozwijają się w zapach tak krągły i głęboki. 

Mogę natomiast stwierdzić, że wszelkich dodatków użyto w tej kompozycji tak, by wydobyć i podkreślić urodę tej, samej w sobie niezbyt urodziwej, nuty.

Nieoczyszczony, ziemisty wetiwer wyczuwalny w pierwszej fazie rozwoju zapachu podkreśla zielone pochodzenie paczulowej esencji. Żywice i drewno doskonale korespondują z mrocznymi, piwnicznymi nutami, które dają paczuli niepowtarzalny, wyjątkowy charakter. Gładka, mięsista wanilia uszlachetniona dodatkiem ambry i balasmu tolu rozwija się w zapach przypominający kakaową masę do wyrobu wytrawnych pralin i doskonale zagęszcza kompozycję.

Całość zaś pachnie jak subtelniejsza, pozbawiona charakterystycznej dla większości kompozycji Lutensa lepkości, wersja Borneo 1834, a może raczej jak moje wyobrażenia o zapachu Borneo 1834…

Wyobraźcie sobie paczulę kakaową; naturalistyczną i urodziwą jednocześnie; ciepłą, gęstą i pozbawioną lepkości; prostą i bogatą zarazem. Udało się?

Teraz dodajcie do tego sporą porcję nonszalancji i trochę lenistwa.

Albo jeszcze lepiej, zróbcie tak:

Zamknijcie oczy i teraz dopiero wyobraźcie sobie, że leżycie pod dużym, zielonym drzewem, wprost na trawie; w starych, ubrudzonych ziemią dżinsach, kwiecistej koszuli, z paciorkami we włosach. W zębach możecie trzymać wielkiego skręta i… Właściwie nawet nie musicie go zapalać, żeby móc na pełnym luzie gapić się w pochmurne niebo.

Imagine…

Data powstania: 1970

Nuty zapachowe:

Nuty głowy i serca:

wirginijski cedr, jawajska paczula, haitański wetiwer, australijski sandałowiec

Nuty bazy:

hiszpańskie labdanum, wanilia z Madagaskaru, bób tonka, balsam tolu, białe piżmo

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

8 komentarzy o “Patchouli Reminiscence”

  1. Ponieważ uwielbiam paczule, zapach trafia na listę do przetestowania. Ja się przez Ciebie zrujnuję 😉
    A tak serio, skąd mi się to bierze? Miałam Ci ja kiedyś zaledwie kilka flakonów i było dobrze, teraz mam więcej niż kilka… i nie mam co na siebie włożyć! 😉 I tylko poszukuję kolejnych "ofiar", kolejnych flakonów, kolejnych doznań. Odczuwam straszliwy głód 🙂

  2. escritora ja mam tak samo ;D
    lecz w moim przypadku jest troche gorzej, gdyż bank już puka do moich drzwi 😀
    Klaudio jak sama wiesz paczula ma różne oblicza.
    ta z twojego opisu już mnie zaciekawiła.
    powiedz mi.
    kiedyś gdzieś wyczytałem, że pragniesz zapachu gaszonej świeczki.
    ten zapach również za mną chodzi.
    czy istnieją takie zapachy?
    piosenka "Imagine" genialna.
    jedna z moich ulubionych.
    dziękuję.
    też mi się marzy taki świat;)
    kurde rozmarzyłem się;)
    pozdrawiam ciepło
    J

  3. Kakaowa paczula… Rany, Sabbath, Ty naprawdę wiesz, co zrobić, żeby czytelnik dostał ślinotoku…
    Powtórzę za Escritorą "zapach trafia na listę do przetestowania". Oraz "Ja się przez Ciebie (i waizaż) zrujnuję ;)"
    Aileen

  4. Escritoro, powinna Ci się spodobać. jest prosta, naturalna i głęboka, krągła jednocześnie. Mnie jest w tym przypadku o tyle łatwiej, że paczuli nie lubię. Doceniam, ale nie chcę nią pachnieć. Więc jestem bezpieczna. Ale tylko w tym przypadku, bo Odin 03 wciąż za mną chodzi… I wiele innych…
    A ciuchy? Phi! :)))

    Jarku, marzenia to piękna rzecz. Szkoda tylko, że człowiek marzy bez nadziei. W tym przypadku przynajmniej… "Imagine" to fenomen. Pozornie prosta do granic, pozornie tak sobie zaśpiewana – bez spinania się, na kompletnym luziku… A wczepia się w mózg na całe dnie. I nie tylko nie sposób się oderwać, ale nawet człowiek nie bardzo ma ochotę się odrywać.
    Gaszonej świecy niestety nie znalazłam jeszcze w perfumach. Podobnie jak gaszonej zapałki. Kiedy znajdę, to będzie dobry dzień. 🙂

    Aileen, jak ja dobrze znam Twoje rozterki! Na początku mojego świra naprawdę się rujnowałam. Niepokoić się zaczęłam kiedy zauważyłam, że przeliczam imprezy na flakony. No, to już źle. Bo ciuchy czy kolorówka nigdy mnie nie kręciły szczególnie. 🙂

  5. Aha! Coś dla mnie 😀 Wczytywałam się w kolejne nuty zapachowe i z każdą nową miałam coraz większą ochotę na ten zapach… Zapowiada się pełna polotu i odlotu kompozycja 🙂

  6. Katalino, jest z polotem, nietypowo i jednocześnie bez dziwaczenia. Na pewno zasługuje na niucha. Jeśli lubisz paczulę, oczywiście. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

B Blood Concept

Dziś bez wstępów. Ten zapach obroni się sam. Skarby zza morza   Pierwsze wrażenie, to czarna, bardzo mocno fermentowana herbata w skrzyni ze starego, spękanego

Czytaj więcej »

LesNez L’Antimatiere

Druga gawęda z zieloną dedykacją. Sałacik, mam nadzieję, że Cię nie rozczaruję. . Dziwny zapach. Nieperfumeryjny w sposób inny, niż zapachy dosłowne i ciężkie. Woń

Czytaj więcej »