.
Dziś miniaturka ledwie, ale mam uzasadnione obawy, że nie macie czasu czytać tak samo, jak ja nie mam czasu pisać…
Stary dziwak
L’Autre to druga kompozycja Diptyque (po stworzonym w 1968 roku wspaniałym L’Eau). Przyznaję, że i w tym przypadku „woda” w tytule jest myląca. W ogóle po testach kompletnej serii zapachów Diptyque uznałam, że L’Eau w nazwach ich produktów jest figurą retoryczną oznaczającą ni mniej, nie więcej tylko tyle, że jest to produkt w płynie. Lekkości i świeżości kompozycji bynajmniej to nie determinuje.
Przechodząc zaś do rzeczy: L’Autre zaczyna się względnie mało dziwnie. Po nazwie oznaczającej „Ten Inny” spodziewałam się ekscentryka, tymczasem złożenie gorzkawych cytrusów z ekspansywnym, eterycznym bukietem aromatów ziołowych i przyprawowych tworzy akord charakterystyczny i charakterny, ale klasyczny.
Przyznaję, dałam się zwieść. Miłe powitanie osłabiło moją czujność, pozwoliło uznać, że żadnego z niemiłych numerów przypisywanych Innemu przez internautów mnie akurat ten pan nie wywinie. Tego, że jednak dostałam po nosie już się domyśliliście…
Chwila nieuwagi wystarczyła, by spuszczony z oka L’Autre przedzierzgnął się w starszego pana, który ponad przyjemność mycia przedkłada używanie wód kolońskich i pomady, a znój prania zastępuje dodatkową porcją naftaliny w każdej szafie. Szczupły, chudy nawet, wyprostowany, sztywny, zamarynowany w swych miksturach, ze śladem fajkowego dymu w impregnowanych naftaliną marynarkach.
Zapach nie jest brzydki w klasycznym tego słowa znaczeniu, jest jednak w pewien nieprzyjemny sposób nieświeży – czerstwy.
Ogniste nuty przyprawowe wychłodzone zostały lawendowym podmuchem, goździki nabrały podejrzanie kamforowego wyrazu, nuty ziołowe zamiast z przestrzenią ogrodu kojarzą się z apteką. Podbita cedrem paczula dodaje kompozycji specyficznej, przytęchłej słodyczy tworzącej wizję niewietrzonego pokoju, w którym na srebrnych tacach rzędami stoją ziołowe nalewki i lecznicze mikstury.
Nie jest to wizja odpychająca. Po prostu przez skojarzenie ze starością robi się niezachęcająca.
Ostatni etap rozwoju L’Autre odbieram nader osobiście. Kiedy bowiem zapach cichnie i gdy zostaje po nim już tylko jednolity, nieokreślony, chłodno paczulowy cień pierwotnej mocy, przypomina mi harmonijkę ustną mojego dziadka.
Pamiętam dokładnie zapach drewnianych szczelin przez wiele lat dotykających wilgotnych, ludzkich ust: zapach wilgotnego, szlachetnego drewna, chłodna, metaliczna nuta i szczególny, kwiatowy nieomal aromat nie wiadomo skąd pochodzący. Na tym etapie moje wspomnienia wydają mi się znacznie piękniejsze, niż sam zapach…
Data powstania: 1973
Nuty zapachowe:
kolendra, kardamon, pieprz, kmin, paczula, kadzidło
* Na pierwszym zdjęciu Gary Oldman. To ta bardziej atrakcyjna część kompozycji . 🙂
8 komentarzy o “L’Autre Diptyque”
według mnie zapach podobny do Mystra marki AESOP.
niestety nie przemawia do mnie.
co z tego, że użyto 27 ciekawych składników w kompozycji?
L'EAU TROIS,EAU DE LIERRE i PHYLOSYKOS -to było coś!
A Tam Dao Nie? Mnie jeszcze Eau Lente rusza, a i klasyk L'Eau nie jest mi obojętny.
I parę innych, w tym roomspraye.
A 27 składników? To naprawdę nie jest wiele.
Mystra też jakoś mnie nie zachwyciła.
zgadzam się Tam Dao jest ciekawym zapachem,lecz jednak moim ideałem sandałowca jest:
Santal De Mysore.
Ba! Ale one są zupełnie inne. Jeszcze bym do tej sandałowej elity dorzuciła Santalum.
Swoją drogą: o Santal de Mysore ostatnio jakoś zapomniałam… Aż idę odkopać. 🙂
Zdjęcie z kategorii: "orgazmiczne" 🙂
Czy orgazmiczne to nie wiem, ale naprawde intrygujące. I tak, jak napisałam w podpisie – to jest ta bardziej atrakcyjna część. Zdecydowanie.
Dawno Cię tu nie było, Madziku. :*
Też tak myślę i biję się w piersi:)
Nie bij się, tylko nie grzesz więcej… Albo wiesz co? Lepiej grzesz… Ale nie zaniechaniem. :)))