.
Czy słyszeliście kiedyś łopot anielskich skrzydeł? Czy ktokolwiek słyszał?
Nie obawiajcie się – nie będę snuła rozważań angelologicznych; szczególnie, że teraz dane nam będzie przeżyć to mistyczne doświadczenie… Węchem.
Czym pachną anioły?
Pierwszy moment… Szukam bieli. Podświadomie wyglądam nut jasnych, chłodnych, ulotnych: pudru ryżowego, kokosa, białego cukru. Jakże prosty jest człowiek!
Tymczasem anioł namalowany zapachem Profumum nie jest aniołem spowitym w powłóczystą biel, upozowanym i dalekim. Ciepły, łagodny aromat najdelikatniejszego, suchego, nieczekoladowego kakao rozświetlony został promieniem świeżych pąków kwiatu pomarańczy. Od pierwszej chwili czuję, że oto anioł w locie: skąpana w słońcu łagodność na tle błękitnego nieba.
Zupełnie nie tego spodziewałam się po Włochach dotykających religii. Zamiast oczekiwanego poważnego Sługi Pana otrzymaliśmy anioła uśmiechniętego, radosnego, upojonego lotem i słońcem. Płowowłose pacholę o złotych skrzydłach, w rozwianym giezełku i bose; przelatuje właśnie nad kwitnącym pomarańczowym gajem, a z jego skrzydeł, jak wróżkowy pyłek osypuje się czysta radość.
Druga faza rozwoju Battito d’Ali to moment, kiedy anioł zniża lot, muskając obsypane kwieciem gałązki opada między pomarańczowe drzewka, dotyka bosymi stopami rozgrzanej, miękkiej ziemi. Złożony, pozbawiony goryczki akord żywiczny uspokaja zapach, sprawia, że cichnie wiatr w anielskich skrzydłach. Poza miękką, balsamiczną mirrą znajdziemy w nim także chłodną słodycz olibanum oraz kremowo łagodny akcent przypominający balsam tolu, który jednak może być skutkiem obecności w kompozycji sporej ilości śmietankowej, puszystej wanilii.
Olfaktoryczna metafora trzepotu anielskich skrzydeł to kompozycja pogodna, radosna nieomal, łagodna, niepozbawiona eleganckiej, nienatrętnej słodyczy i przyjemnego ciepła. Jeśli uda nam się odrzucić oczekiwania i „programowe” skojarzenia, okazuje się nadspodziewanie adekwatna.
Wyznam, że początkowo planowałam zakończyć wpis stwierdzeniem, że zapach ładny, ale nie dla mnie. Teraz, po wielu godzinach w towarzystwie ułożonego pod pomarańczowym drzewkiem, śniącego słodkie sny wśród łagodnie osiadających na policzkach i nagich ramionach aromatycznych płatków anioła… Nie wiem. Trudno jest nie poddać się urokowi tej prostej, pogodnej kompozycji.
Jeśli więc zdarzyło Wam się kiedyś uśmiechnąć bez przyczyny, poczuć lekkość i szczęście bez konkretnego powodu – może właśnie usłyszeliście trzepot anielskich skrzydeł? 🙂
Data powstania: 2011
Twórcy: rodzina Durante
Nuty zapachowe:
puder kakaowy, kwiat pomarańczy, mirra, wanilia
* pierwsza ilustracja z: wallpaper-s.org
** Druga zaczerpnięta z: obrazki.joe.pl
*** Trzecia autorstwa użytkownika danny.scape pochodzi z jego galerii na serwisie Flickr
15 komentarzy o “Battito d’Ali Profumum Roma”
Czemuż, aż czemuż nie opublikowałaś tej recenzji wczoraj, jak składałam zamówienie w Missali. Ehhh… trzeba będzie znowu składać, bo tego nie odpuszczę na pewno. Bo jest w Missali?
Jeszcze nie ma. Na razie było na targach w Mediolanie. Ale wiem na pewno, że będą w Missali za dwa tygodnie.
Nie mów, że byłaś na targach?
No to za dwa tygodnie zakupki 🙂
Istotnie ciekawy zapach, ale mnie bardziej podniecily nuty Arso. Posiadasz juz probke?
Czasem zdaje mi sie, ze slysze trzepot pomocnych anielskich skrzydel, tylko zdarza sie to w calkowicie innych sytuacjach.
Michasia
Dominko, oczywiście, nie byłam. Ale byli Państwo Missalowie – są w międzynarodowej komisji oceniającej "niszowość" marek. Swoją drogą to ciekawe samo w sobie…
Michasiu, tak, mam tez Arso i powiadam Ci, że jest jeszcze lepszy, niż Skrzydła. Jestem w trakcie testów, ale coś się boję, że będzie kolejne marzenie…
A trzepot skrzydeł… Pięknie napisane.
Ja czasem tylko słyszę tupot białych mew. ;)))
Tupot białych mew też czasem słyszę niestety 😀 Ale wolę jednak anielskie skrzydełka 🙂
Bardzo bym chciała znaleźć się kiedyś na takich targach. Ciekawam też bardzo nowego Nasomatto 🙂 Testowałaś już? Mam nadzieję, że tym pytaniem nie zmuszam Cię do odsłonięcia tajemnicy. Jeśli tak to mnie pogoń 😀
dziękuję bardzo za miły komentarz!
Widać nie tylko mnie nie przypadł róż do gustu 🙂
a nad wyglądem bloga pracuję, pewnie będzie się zmieniał co pewien czas, bo nie lubię monotonii!
Pozdrawiam 🙂
Ciekawe… Nuty niewinne, jak psychopatyczna pensjonarka [one wszystkie prędzej czy później wpadały w psychozę, imo 😉 ]. Bałam się, że wyjdzie flaczek, ale skoro Tobie przypadła do gustu zaczynam się zastanawiać, co pokaże na mnie.. 😉 No nic. Będę czekać.
Nowe Nasomatto i mnie ciekawi. Bezczelnie podłączam się pod pytanie Dominiki. 🙂 Ale jakby co, to zbyj.
Dominko, Wiedźmo, żadnych tajemniczych sztuk nie zamierzam tu czynić – nie znam jeszcze Pardon. No, pardon. 😉
Sama nie wiem, czy był dostępny na targach – do mnie w każdym razie z paczuszką nowości nie dotarł, na sieci wyłącznie zapowiedzi – żadnych danych o zapachu, więc przypuszczam, że Gualtieri mógł ograniczyć się do zapowiedzi. Też jestem ciekawa. Nie będę jednak fantazjować na blogu.
Wiedźmo, w kwestii psychopatycznej pensjonarki… Yyyy… Raczej euforyczno – introwertyczna. Są takie? :)))
Sielanka 🙂 Jesli sam zapach dorównuje optymizmem Twojemu wpisowi, to jest się nad czym zastanowić. Uwielbiam zapach pomarańczy 🙂 A taka solidna dawka radości będzie jak znalazł – jesli nie teraz, to wówczas gdy chwyci sam gorszy dzień i czarne mysli.
Katalino, tutaj zapach pomarańczy nie jest cytrusowy, oczywisty. Jest elegancki, ale zarazem tak pełen pozytywnej energii, że aż chce się wąchać. Żebyś wiedziała, ile uszukałam się zdjęcia roześmianego anioła dla zilustrowania opisu! Nie znalazłam. Chrześcijańskie obrazki nie pokazują tych emocji – nieskrępowanej radości, wolności, pogody. A wszelkie boginki i wróżki z innych kultur jakoś mi nie pasowały…
Bo chrześcijańskie obrazki nakazują się umartwiać 😉 A ta koncepcja eleganckiej pomarańczy bardzo mi odpowiada 🙂
Albo przynajmniej skupiać. :/
Kat, podrzuciłabym Ci próbkę, ale moja była malutka i niewiele w niej zostało. Zerknę i zobaczę, czy w ogóle jest co słać. A w razie czego – będzie w Quality ten janiołek do obwąchania. Wąchanie aniołków brzmi perwersyjnie, co? :)))
Nie no, nie będę Ci podbierała takich rarytasów, nie wybaczyłabym sobie! A jak napisałaś o tym obwąchiwaniu aniołków, to mi się mimowolnie wizualizacja w głowie zrodziła _^_ Perwersyjne, i owszem 🙂
Jakiż z niego rarytas? To znaczy rarytas, ale wkrótce przestanie być rzadkością, bo będzie normalnie dostępny w Quality. Niestety, te próbaski z targów są naprawdę mikroskopijne. 🙁
A wizualizacje… no cóż. Kolejna rzecz nas łączy.