Sale Perfume 01 Michał Szulc

.
Na wstępie małe porządki definicyjne.

Anonsowałam Sale Perfume 01 jako perfumy niszowe. Po uważnych testach kompozycji zapachowej i zapoznaniu się ze sposobem dystrybucji skłonna jestem zmienić etykietkę na "perfumy butikowe". Czyli nomenklaturalnie: zapachy przeznaczone do ograniczonej dystrybucji. Przykładem tego typu dystrybucji jest polityka Toma Forda i mam wrażenie, że to na nim wzorował się Michał Szulc.

 

Od kilku już dni jestem w posiadaniu własnej buteleczki perfum sygnowanych nazwiskiem polskiego projektanta. Minimalistyczny, nowoczesny, obły flakon przypomina kształtem Tumulte Pour Homme, a klimatem flaszki Comme des Garcons. Jest... Ok.
Dla porządku dodam, że obiecana "goła baba" w pudełku też jest. Mam nadzieję, że w następnym będzie "chłop".


Krążą w sieci plotki, jakoby Sale Perfume były jedynie kopią (wspaniałego i nieodżałowanego) Black Cashmere Donny Karan. Przyznaję, że spis nut takie właśnie skojarzenia budzi. Składniki tak charakterystyczne jak czerwona róża Marechai, korzeń massala, czy drewno wenge oraz mniej charakterystyczne, jak biały pieprz, szafran, paczula, ambra wymienione dokładnie tak, jak w kultowym BC... Moim zdaniem twórca kompozycji, kimkolwiek jest - po prostu zabawił się konwencją, puścił oko do miłośników dzieła Rodrigo Flores-Rouxa, za pomocą wyliczanki nut osadził kompozycję w kontekście, wskazał palcem: Ty, właśnie Ty sięgnij po mój zapach.

Zwykła lista składników staje się dla wtajemniczonych kodem, który niesie potężny ładunek emocji, stymuluje ciekawość, budzi żądze, nadzieje i... Podejrzliwość. Mieszanka piorunująca.

 

Moje obserwacje pokazują, że ten prosty marketinkgowy zabieg zadziałał - o startującej na perfumeryjnym rynku od dosłownego, nie metaforycznego, zera marce Michał Szulc pisze się na forach i rozmawia przy kawie, ludzie zamawiają flakoniki w ciemno ufając zakodowanej w nutach informacji: "jeśli lubisz Black Cashmere - Sale Perfume 01 jest dla Ciebie", skuszeni tworzoną przez nuty wizją dają Szulcowi kredyt zaufania.

Z perspektywy człowieka, który zapach przetestował, ponosił, oswoił mogę napisać, ze Michał Szulc tego kredytu nie zmarnował. Nie czuję się oszukana, nie czuję się rozczarowana, choć z żalem przyznaję, że i olśniona nie jestem.

 

Sale Perfume 01 rzeczywiście przypomina Black Cashmere. Jednak twierdzenie, ze to ten sam zapach byłoby ogromną niesprawiedliwością. I to w stosunku do obu kompozycji.

Otwarcie jest zupełnie inne, niż w klasyku Karan. Bardziej szorstkie, niż gorzkie, wyraźnie jaśniejsze, bardziej transparentne, lecz i trzymające na dystans jednocześnie. Pieprz, naprawdę sporo pieprzu, ziołowa goryczka wietrznością przypominająca szałwię, oraz coś... Co kojarzy mi się ze środkiem do dezynfekcji skóry używanym przed pobieraniem krwi. Kojarzycie? Słodko - ostra, nieco mdła woń, którą uwielbiam i której nie znoszę zarazem.

O ile Black Cashmere zaczyna się przydymionym akordem przyprawowym dosłodzonym miodem - bardzo naturalnym i pierwotnym, o tyle Sale Perfume 01 początek ma bardziej nowoczesny, chemiczny i także słodszy, lecz ta jasna, pozornie gładka miodowa słodycz zyskuje tu intrygujący, metaliczny odcień.

Nuty być może te same, ale ułożone w zupełnie inną opowieść.

 

Pod tym dziwnym, stymulującym akordem otwierającym czai się to, co najbardziej obie kompozycje do siebie zbliża: piękny, charakterystyczny, niemożliwy do pomylenia z czymkolwiek innym aromat drewna wenge. W BC wsparty dymnym labdanum i wyraźnym szafranem sprawia wrażenie niespotykanie łagodnego i miękkiego. W perfumach Michała Szulca towarzyszą mu wonie gładsze i łagodniejsze - więc i wrażenie miękkości jest mniej uderzające.
Przyznaję, na tym etapie pierwsze Sale Perfume bardziej przypominają mi zadumany zapach Wenge z serii Essence, niż pełne, złożone harmonie Black Cashmere.

Zupełnie nie czuję charakterystycznego, cierpkiego aromatu labdanum, a słodycz miodu zdaje mi się okrojona z szerokiego spektrum wrażeń i tak jasna, że nieomal zmierzająca w stronę olfaktorycznej bieli. Ta chemiczna nieco biel złożona z drzewną słodyczą wenge i brzmiącą jak mokry palisander różą daje bardzo ciekawy efekt: łagodny, przyjazny, lecz daleki od banału.

 

Baza jest najsłabszą fazą kompozycji. I pisząc "najsłabszą" mam na myśli dosłowne, nie potoczne znaczenie tego słowa. Zapach szybko na mojej skórze cichnie, przygasa, blaknie. Ślad nut dymnych, wanilia i paczula brzmią jak echo zapachu. I to w momencie, kiedy Black Cashmere ciągle bucha mocą, otulając czernią świat na wiele kroków wokół.


Podsumowując moje drobiazgowe wywody: Sale Perfume 01 klonem Black Cashmere nie jest. 

Próba zdefiniowania go za pomocą mozaiki skojarzeń daje w moim umyśle efekt w postaci połączenia miękkiej głębi BC z łagodnością Wenge i chemiczną dwuznacznością eksperymentów w stylu Dry Clean Comme des Garcons. 
Zapach jest dobrze zmieszany, gładki, spójny i... Niestety słaby. Brak intensywności doznań nieco przypomina mi bezpieczne, misternie utkane zapachy Olivii Giacobetti, której prace wzbudzają mój podziw, lecz nie uwielbienie. Nosząc perfumy Szulca odczuwam brak wrażeń. Nie czuję, że pachnę. 


Sale Perfume 01 to perfumy niebalnalne, ale też (podobnie jak perfumy Toma Forda) nie są manifestem olfaktorycznego buntu. 
Kojarzą mi się z zagadką z ulubionej chyba baśni mojego dzieciństwa: "O mądrej córce wieśniaka"*, w której sprytna dziewczyna chcąc ratować swego ojca z więzienia spełnia kaprys króla zjawiając się na dworze nie ubrana i nie naga, nie pieszo, nie wierzchem i nie powozem, nie drogą, ale i nie poza drogą...


 Data powstania: 2011

Nuty zapachowe:
ambra, czerwona róża Marechai, korzeń massala, biały pieprz, szafran, paczula z Singapuru, wanilia, goździk, miód, drewno wenge, labdanum


* "Die kluge Bauerntochter" braci Grimm.
** Reklamowy banner Sale Perfume 01 przygotowany został przez grafików perfumerii Dolce.pl, która prowadzi sieciową dystrybucję perfum Michała Szulca.
*** Druga fotografia jest zdjęciem reklamowym Black Cashmere Donny Karan
**** Zdjęcia 2,3,4,5 wykorzystane w tekście pochodzą z sesji zdjęciowej "Turn the Lights Off". Foto: Łukasz Ziętek/SHOOTME, projekty odzieży i stylizacja: Michał Szulc, make-up i włosy: Stefania Zalewska, modelka: Kaja Werbanowska/Model +
***** Zdjęcie zapałki pochodzi z profilu użytkownika totomatu na serwisie Flickr. 

****** Stopy zaś z filmu "Królewska zagadka" z 2009 roku. 

Komentarze

  1. ha! a widzisz - na mnie BC jest tym "słabszym" i mniej rzucającym się w nos, natomiast Sale Perfume 01 siedzą na skórze i pachną, i pachną, i ja czuję, że nimi pachnę :]

    a masz jakieś doniesienia w kwestii kontynuacji cyklu Sale Perfume? bo to 01 aż krzyczy, że będzie "coś" jeszcze

    OdpowiedzUsuń
  2. Na razie nie mam - dziś będę pisała do Michała. Powiedz mi, to Ty jesteś tą dziewczyną z Wizażu, z którą koresponduje?
    A mocy SP1 na skórze trochę zazdroszczę. Muszę Cię obwąchać przy okazji. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, a na mnie Sale Perfume pachnie jakby wyciągnąć z koszmary tylko i wyłącznie akordy przypraw, żadnej róży, słodyczy, kadzidła, i nawet goździki gdzieś zniknęły. I jest trwałe i intensywne bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sabb - nie, nie ja
    nasza korespondencja ograniczyła się do zakupu flachonu i dwóch słów odnośnie zapachu (bo po prostu musiałam napisać, jakie wrażenie na mnie zrobił).

    obwąchuj, obwąchuj, zapraszam :]
    ja się właśnie w siebie namiętnie wwąchuje, ale nie w Szulca, a w Rance'ową Helene (i nadgarstkowe wspomnienie po Dark Aoud... 3 dnia ciągu zaczyna mnie w nim coś drażnić)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hihihi.... jakie spekulacje;)
    Faktycznie , mimo że słowa całkiem inne to w gruncie rzeczy chyba podobnie odbieramy ten zapach:)

    OdpowiedzUsuń
  6. A na mnie znowuż goździki są bardzo mocne! I dużo wenge i miodu :) I trwa zdecydowanie dłużej niż BC, które ze mnie znika w tempie ekspresowym, ale niestety jest trochę zbyt bliskoskórny i rzeczywiście po godzinie od aplikacji nie czuję, że pachnę, jakbym się uodparniała ;) Szkoda, bo piękny jest.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rzucili się, jak pszczoły na miód. ;P Czy raczej na miododajne rośliny.
    Hm, trzeba będzie poznać. :) O ile Wizaż wszystkiego nie wykupi, bo zauważyłam, że ciągle ktoś Szulca rozbiera (biedny człowiek.. ;) ). Trzeba się spieszyć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja myślę, że nie narzeka, tyle pięknych kobiet sie na niego rzuciło ;)
    Dzis zrobię test globalny, ciekawe czy znów będą same suche przyprawy. Pierwszy raz mi się zdarza, że szafran w perfumach mi się podoba, hm...

    OdpowiedzUsuń
  9. Tru, Pando, Domi - pozazdraszczam Wam tej intensywności Sale, bo przecież na razie łatwiej zrobić zapas niż zdobyć zapas klasyka BC. Za to jak się skończy seria... Wtedy będę "niepozazdraszczać" bardzo. Może to tak jest, że skóra nie jest w stanie polubić BC i Sale jednocześnie, bo oba działają na jakiejś sprzecznej chemii? Nie wiem. Mnie najwyraźniej zostaje Czarny kaszmir...
    A o tym, co się podoba Michałowu Szulcowi i jak zapatruje się na rzucające się na niego baby... Nie wypowiem się, bo nie wiem. Mogę Go zapytać. :)))


    Wiedźmo - na miód? Prawdziwi twardziele nie jedzą miodu, prawdziwi twardziele żują pszczoły. :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Sabb, dziękuję pięknie za recenzję Szulca :)
    Interesowało mnie właśnie zestawienie go z BC. No i czy warto się nim zainteresować :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Warto, zdecydowanie. Ale polecam próbkowanie (mogę Ci wysłać, ale po urlopie, na który wybywam za godzinę), bo on ma różną emisję, w zależności od skóry. Potrafi podobno być szalenie ekspansywny, a potrafi być też bardzo delikatny. Ja miałam pecha. :(

    OdpowiedzUsuń
  12. he he Sabbath, pięknie ujęłaś genezę zapachu... oczywiście to tylko założenie, ale całkiem prawdopodobny jest watek "wstrzelenia" się w rynek zapachem nawiązującym w zawoalowany sposób do docenianego i uwielbianego przez koneserów BC...
    Już rozumiem dlaczego tak kochasz Cashmere... to niesamowicie zjawiskowy, szlachetny, uwodzicielski i bogaty zapach... osnuty na nutach dalekowschodniego orientu, czerpie z niego to co najlepsze by utulić nosiciela w fenomenalnej kąpieli zapachowej... balsamicznej i przytulnej... jak ciepły kaszmirowy sweter...

    Ja osobiście nie uważam Sale za klon BC... to byłoby nadużycie... jedyny wspólny mianownik dla obu kompozycji to umiarkowana na mojej skórze moc i projekcja obu pachnideł... z tym że BC odczuwam intensywniej i pełniej dzięki temu wpasował się w mój gust... to fenomenalny zapach...
    Sale jest tematycznie osadzony w tej samej kategorii klimatycznej, jednak IMO jest suwerenną kompozycją... Szulc nie poszedł na łatwiznę, choć podparł się zapewne na sprawdzonym wzorcu - jak zrobić świetny zapach... w końcu sporo ryzykuje rozdziewiczając perfumeryjne poletko niszowców na rodzimym rynku... małym, zawistnym i hermetycznym...
    tu potknięcie oznaczało by skazę na wizerunku i brak zaufania inwestorów w przypadku bardziej ambitnych i kreatywnych projektów w przyszłości.... Szulc zaczął dobrze, życzę mu więc z całego serca dalszych sukcesów w tej materii ;)
    I jeszcze raz dzięki za próbki Sabb :)

    OdpowiedzUsuń
  13. "Wiedźmo - na miód? Prawdziwi twardziele nie jedzą miodu, prawdziwi twardziele żują pszczoły. :)))"

    he he gdzieś to już czytałem :)

    p.s. zapomniałem wspomnieć o otwarciu Sale...
    dla mnie jest traumatyczne i nie do zniesienia, ale szczęśliwie trwa raptem kilka minut...
    na mojej skórze ten szafran wypadł strasznie gorzko i chemicznie, a w połączeniu z pieprzem dał efekt zapachu gabinetu dentystycznego, a konkretnie specyfiku zwanego fleczerem...
    ktoś jeszcze ma podobne odczucia?

    OdpowiedzUsuń
  14. Pirath, otwarcie uważam za najciekawsze. Najbardziej odważne, najbardziej oryginalne, najtrudniejsze. Reszta jest za ładna, za delikatna, jak dla mnie. Ale i tak będę broniła Sale 01, bo warto promować zapachy wychodzące poza schematy.
    A spostrzeżenie, że Polacy są zawistni... Niestety prawdziwe. :(

    OdpowiedzUsuń
  15. prawda, wspierajmy Michała, bo perfumy są polskie a poza tym pionierskie ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. To chyba wszystko zależy od Ph i pewnie kilku innych rzeczy na których się nie znam. Ja jak sie psiknęłam to mnie odrzuciło ale po ok godzinie poczułam że zapach tak się dobrze na mnie "rozkłada" że byłam w szoku. Od razu wróciłam i zakupiłam. I jak się nimi psiknę to wiele Panów którzy mają niezwykle dobry gust pytają co tak niesamowicie pachnie. A jeśli chodzi o BC- ja nie wiem jak pachnie ale nie obchodzi mnie to bo one na pewno nie są identyczne a jeśli Bc są mocniejsze to i tak by mi sie nie podobały

    OdpowiedzUsuń
  17. kurczę na mnie pan Szulc nie trzyma się nic a nic....jakieś tam echo kadzidła mam po 30 min noszenia a reszta uleciała jak sen złoty

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty