Kim jest Majda Bekkali...?
...W projekcie pod tytułem Majda Bekkali?
Już tłumaczę się z pytania. Głupiego tylko pozornie.
Otóż na Fragrantice pojawił się właśnie artykuł Sandry Raicevic Petrovic dotyczący perfum sygnowanych nazwiskiem Bekkali. W artykule wyraźnie i jednoznacznie napisano, że twórcą perfum Songe Pour Femme jest Dorothee Piot, zaś wersji Pour Homme współpracująca wcześniej między innymi z Givenchy i Diorem Marina Jung-Allegret.
Pytam więc pozornie głupio, jaką rolę pełni w tym projekcie sama Majda Bekkali, której imię nosi firma, i której śliczne zdjęcia towarzyszą promocji perfum, skoro ani nie stworzyła zapachów, ani nie zaprojektowała flakonów?
I odpowiadam sobie, że pewnie jest spiritus movens projektu, ikoną, wizytówką i żywą reklamą. Jak Tom Ford. Tylko Toma Forda kojarzę jako projektanta, a Majdy nie.
A piszę o tym dlatego, że moje recenzje obu Songe bazowały na przekonaniu, że Bekkali jest młodą, zdolną perfumiarką. Okazuje się, że nie jest. A mnie się nie chce zmieniać tekstów...
Dodam do nich na końcu linka do tej notki. Jestem sprytna. :)
Specjalnie nie zaskakuje mnie ten stan rzeczy. Gdybym kiedykolwiek dysponował odpowiednimi funduszami, stworzył bym własną linię perfum. Firmowałbym ją, nadawał kierunek, brał udział w ocenie projektów itd., ale zapachy robili by dla mnie zawodowcy. Linię zapachów mógłbym spokojnie nazwać swoim nazwiskiem. Tak a propos: czy mamy jakiekolwiek dowody na to, że architekt i jubiler Durbano sam własnoręcznie tworzy perfumy, czy może robi to dla niego fachowiec? Bo ja mam akurat w tym przypadku mieszane uczucia.... Tauer wiem że robi na 110%. Mona Di Orio również. Corticchiato na pewno. Podobnie Ghislain. Nie wiem czemu, ale Durbano jakoś mi podpada...
OdpowiedzUsuńOczywiście Tom Ford to człowiek- instytucja i gwiazda świata mody. A Bekkali? No cóż...Ktokolwiek...
OdpowiedzUsuńFaktycznie, ciekawe... :)
OdpowiedzUsuńChoć nie po to, by zaraz chwytać za kołnierz, dostarczać do cyrkułu czy lustrować, lustrować, lustrować. ;) Ale po prostu, z ciekawości, może nieco z recenzenckiego obowiązku.
Zwłaszcza, że konkretny twórca kompozycji zapachowej jednak ma dla nas duże znaczenie, czyż nie? Żonglujemy nazwiskami, które wielu nie kojarzą się z niczym, mimo że z efektem ich pracy stykają się codziennie.
Dlatego miło byłoby wiedzieć, kto "miesza" dla Durbano, Forda czy właśnie Bekkali. :) Bez podtekstów.
Też nie sądzę, by Durbano robił swoje zapachy sam. :) Ale widzę zasadniczą różnicę. Durbano jest jubilerem. Jubilerem szczególnym, rzekłabym "kamieniarzem". Perfumy, które firmuje swoim nazwiskiem mają ścisły związek z jego zawodem i talentem. Flakony są proste, a ich zawartość nie tylko nazwą, ale i zawartością (koraliki) nawiązuje do fachu człowieka, który dał firmie imię i twarz.
OdpowiedzUsuńBekkali zaś sprzedaje cudze kompozycje zapakowane w cudze rzeźby. Jak dla mnie te perfumy powinny nazywać się Justamon. Choć tak, jak pisałam: uważam, że rzeźby Justamon sa o kilka klas ciekawsze, niż zapachy Songe.
Ups. Napisałam nie po polskiemu, ale mam nadzieję, że sens wypowiedzi daje się wychwycić. :)
OdpowiedzUsuńWiedźmo, kto miesza dla Durbano chciałabym wiedzieć! Oj jejku, jak chciałabym, chciała...!
OdpowiedzUsuńNie umniejszając zasług przystojnego Oliviera, jeśli te klejnoty namieszał mu jeden człowiek, to natychmiast stawia go w gronie moich ulubionych mieszaczy. :)
A Ford... Jego zapachy są takie, jak i on. Przeżyję bez wiedzy, kto mu miesza. :]
Ty spryciaro :D
OdpowiedzUsuń...I leniuchu. ;)
OdpowiedzUsuńSabbath co do Forda to lepiej nie brnij ;-)
OdpowiedzUsuńA co do Durbano zgadzam się. Jego perfumy ściśle wiażą się z nim i tym co robi. Ich twórca - ktokolwiek nim jest - jest dla mnie geniuszem.
O ile to jeden twórca.
OdpowiedzUsuńA Forda bronił będziesz? :. :p
A ktoś go atakuje? ;-P
OdpowiedzUsuńW sumie masz rację. Nie. Ale ktoś za nim nie przepada. ;)))
OdpowiedzUsuń