Norne Slumberhouse

Było ładnie przez dwa posty. Basta. Chce mi się zachwycać. 

Człowiek, który traci zdolność zachwycania się światem, żyje tylko w połowie. Gotowa jestem wyrabiać normę za tych wszystkich, którzy zachwytem pogardzają. Bo mnie zachwyca mnóstwo rzeczy.

Noc zapadła w grodzie

gdy nadeszły Norny

co przędą życie*

 

Las jest tu dziwny: pełen magicznych ziół i niesamowitych szelestów. Liście i igły, paprocie, krzewinki i mech – wszystko jest suche i szeleści przy najlżejszym poruszeniu. Z całą pewnością jest to las w środku suchego lata.

Kadzidło natomiast jest żywe, bogate, złożone. Tlą się w nim nie tylko żywice, lecz także eteryczne zioła, drewienka i podsuszone jagody jałowca i borówki. Dym jest gęsty, tłusty nieomal. Bezszelestnie plecie się między suchymi gałązkami, leniwie pełza w mchu, z namysłem opływa pnie drzew i karpy.

Jest noc: sucha i gorąca, bez lśniących w bladym świetle księżyca
kropel rosy. Bez pieśni świerszczy, bez pohukiwania nocnych ptaków –
słychać tylko szelest suchych liści i ciche trzaskanie przysypanych
kadzidlaną mieszanką tlących się gałązek.

Na niewielkiej polance, w absolutnej nieomal ciemności, Norny w skupieniu przędą nici ludzkiego żywota, tkają sny i marzenia.

Werdhandi pachnącymi dymem palcami zwija przędzę wyłuskując spomiędzy delikatnych włókien życia pakuły i drzazgi. Urdhr troskliwie układa motki na miękkim mchu dbając, by nasze sny były spokojne.

Tylko Skuld nie pracuje w skupieniu: ze złym uśmiechem na pięknej twarzy rozrzuca wokół igły i ciernie igrając z ludzkim losem. Zdarza się, że sypnie siostrom w twarz ostrym, ziołowym suszem powodując niesnaski wśród śmiertelników albo posypie motki popiołem przynosząc głód i suszę. Czasem niefrasobliwie rozrzuci wokół żar, od którego zajmują się nici i wybuchają wojny.

Czas płynie. Noc jest wciąż tak samo czarna i tak samo cicha. Skuld obawia się gniewu sióstr. Przysiada więc na omszałym pniaku i ze wzrokiem wbitym w ciemność zwija kolejne motki. Czasem szarpnie zbyt mocno rwąc przędzę, czasem opuści dłonie na kolana i zastygnie w bezruchu.

Woń leśnych ziół splata się z aromatem tlącego się kadzidła. Cienkie smużki dymu snują się w powietrzu, miękka przędza przesuwa się w palcach bogiń przeznaczenia, Norne otula nas jak ciemność – szczelnie i łagodnie.

 

Zapach jest żywy i popielisty zarazem. Gorzko-słodki. Łączący wrażenie lekkości z wizją oblepiającej zmysły ciemności.

Gdyby wyssać światło z Rock Crystal Oliviera Durbano – otrzymalibyśmy Norne. Zapach podobnie zadumany, w podobny sposób mistyczny, podobnie cichy. Lecz czarny. Nieprzenikniony jak przyszłość, która nawet dla Werdhandi, Urdhr i okrutnej Skuld pozostaje tajemnicą.

Data powstania: 2012

Nuty zapachowe: paproć, porosty, jodła (oraz wedle mojego nosa: kadzidło, labdanum, mirra, mech, zioła i nieśmiertelnik)

* Fragment „Voluspy”, w którym Norny przychodzą do domu, w którym właśnie narodził się Helgi Hundingsbane.:

’Twas night in the dwelling

and Norns there came

Who shaped the life*

Tłumaczenie własne:

Ilustracje do tekstu:

  • Z pierwszą mam problem. Znalazłam ją na wielu germańskojęzycznych stronach poświęconych mitologii nordyckiej. Wszędzie opisaną jako „Nornen” czyli „Norny” i wszędzie bez źródła. Podejrzewam, ze to musi być coś oczywistego, ale nie kojarzę. Gdyby ktoś znał autora, będę wdzięczna za wiadomość. Uzupełnię.
  • Na drugim zdjęciu Simone Schröder, Martina Dike, Edith Haller jako Norny w „Götterdämmerung” Richarda Wagnera wystawianym podczas festiwalu Bayreuth 2010. Więcej zdjęć i pełna obsada tu: KLIK
  • Na trzecim zdjęciu trio wokalne Norn. Strona oficjalna: www.norn.ch
  • Autorem pracy (grafiki? obrazu?) pod tytułem „Norns” jest Andrew Johanson, którego bloga i galerię znajdziecie na: andrewjohanson.blogspot.com

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

42 komentarze o “Norne Slumberhouse”

  1. Ten zapach jest MÓJ 🙂 Leśne, kadzidlane i czarne jak noc – idealne zestawienie, paskuda ze mnie, ciągle jeszcze mam upodobanie do mroku… a myślałam, że z wiekiem to mija :>

    1. Mnie nie minęło. I bardzo mnie to cieszy. W ciemności mniej widać, ale więcej słychać i więcej czuć.

    2. To jest właśnie prawdziwa natura 🙂 Mogę sobie założyć kolorowe szmatki, umalować usta na czerwono a w duszy i tak mrok 🙂

    3. Hihi! Ja nie mam potrzeby zakładanie kolorowych szmatek (choć czarny i czerwony to też kolory, więc jednak), ale usta na czerwono maluję. Od wielkiego dzwonu. 🙂

  2. A gdzie można przetestować/kupić ów specyfik? 🙂
    Gratuluję fantastycznego bloga i talentu literackiego przy okazji.

    1. Witaj Maru. Niestety, nie słyszałam, by zapachy Slumberhouse były dostępne w Polsce. Ja większość swoich próbek kupiłam tu:
      http://www.indiescents.com/

      I już widzę, ze trzeba będzie zrobić kolejne zamówienie, bo nowości wydają się nader interesujące.

  3. Ale mi posłodziłaś 😀
    Wiedziałam, że zapach Ci się spodoba! Aż szkoda, ze robi się dla niego za ciepło teraz. I tak w ogóle zauważyłam, że większość zapachów Slumberhouse łączy charakterystyczna, gęsta lukrecjowa słodycz. Też ją czujesz?

    1. Domi, nie "posłodziłam" tylko uczciwie, bez zawiści napisałam prawdę najszczerszą.
      A za ciepło na kadzidła i mrok nigdy nie jest. Nie dla takiego hard core'a jak ja. 🙂

  4. zaczarowany pierniczek

    Ależ cudna recenzja, od razu chłodniej i ciemniej sie zrobiło dookoła.
    Czekałam tez z utęsknieniem 🙂 na Twoją recke, bo również wiedziałam, ze Ci sie spodoba 😀
    Niesamowicie zaintrygował mnie ten zapach od kiedy pierwszy raz o nim przeczytałam, chociazby ze względu na nazwe i oczywiste skojarzenia z mitologią skandynawską. Ciekawi mnie tylko czy faktycznie chodzi to o TE norny, bo zauważyłam na jednym blogu, ze ludzie narzekają na inspirowane hip-hopem nazwy. I szczerze mówiac oprócz Norne, żadna inna nazwa perfum Slumberhouse absolutnie nic mi nie mówi.

    1. Hmm… Nawet nie przyszło mi do głowy zastanawianie się, czy chodzi o TE Norny, bo skojarzenie było błyskawiczne. Ale rzeczywiście, możliwe, że to tylko ładnie brzmiąca nazwa i nic więcej.
      Jeke określano w Palestynie Żydów, którzy wyemigrowali z Niemiec przed i w czasie II Wojny Światowej. Recenzując Jeke pomyślałam, że to raczej nie to… 😉
      Ore to szwedzki grosz. Tez nijak nie pasuje. Vikt to ciężar po szwedzku. Nic innego nie znalazłam. Fakt, zapach jest ciężki, ale nie aż tak. A Grev skojarzył mi się tylko z tym. :]
      http://www.filmweb.pl/film/Grev+Zarkas+Bande-1914-466329
      Natomiast nawiązań do hip-hopu nie wyłapuję. Niestety. Wstyd trochę się przyznać, że nie poszukałam, ale ja się na hip-hopie zupełnie nie znam i po prostu "nic mi nie dzwoniło". Bo żeby znaleźć skojarzenie, nawiązanie, połączoną z zapachem opowieść, trzeba mieć jakąś bazę – dane wyjściowe. Tu nie mam żadnych właściwie. 🙁

    2. zaczarowany pierniczek

      Również sie na hip hopie nie znam, bo mnie to szczerze mówiąc nie interesuje, wiec jak tylko przeczytałam po raz pierwszy o tej marce i jej inspiracjach to wzbudziła ona we mnie tylko umiarkowany entuzjazm.
      Eh zapomnialam o (wycofanym?) Ore, przecież to ruda po angielsku i z tym mi sie od razu skojarzył, ale nuty już nie, bo słodycze jakoś z rudami mi sie nie kojarzą 😀

    3. Nie wiem, czy Ore jest wycofany. Może tylko czasowo zabrakło? Może mają problem z zamówieniem esencji? Zdarza się.

      Co do hip-hopu: nie pogardzam, tylko nie rozumiem. Ale też początkowo obawiałam się estetyki bardziej… popowo – blokowo – uproszczonej. Uwielbiam się mylić w ten sposób! 🙂

  5. Wspaniałe jest to jak piszesz! Myślałaś kiedyś o napisaniu książki? To byłby bestseller, mówię Ci! Zapach, który opisałaś w tak fantastyczny sposób z pewnością nie ustępuje samemu opisowi. Czytałam jak zaczarowana.

    1. Kat, jesteś jedną z największych moich radości na tym blogu. Dziękuję.
      Swoją drogą, musisz mieć niezwykłą wrażliwość i wyobraźnię.

  6. Cześć !

    Czekałem na recenzję Norne Twojego pióra. Pamiętam jak na Perfuforum snuliśmy rozważania ( przy okazji tematu o Vikt ), dotyczące tych rzekomych esencji użytych w Norne. Pojawiły się przypuszczenia, że zapach musi być niesłychanie gęsty, lepki i ciężki. A tu proszę – " żywy i popielisty zarazem ". Jestem urzeczony recenzją, doborem ilustracji i przypuszczam, że Norne może mną pozamiatać. Czyżby był jeszcze dziwniejszy od Vikt'a ? Bo z powyższej recenzji wynika, że oryginalności mu nie brakuje. Podziwiam Vikt'a i kocham Kryształ Górski, więc koniecznie muszę zdobyć chociaż kilka kropel Norne'a do testów.

    Serdecznie pozdrawiam –
    Cookie

    P.S. A jak z trwałością ?

    1. Trwałość świetna. Moc totalna.
      I rzeczywiście, jest dziwniejszy od Vikta, ale nie w sposób, który uczyniłby go dla mnie bardziej pożądanym. Vikta pragnęłam od pierwszego testu. Norne nie pragnę. Jest zbyt ostry, zbyt obcy, zbyt ziołowy. Przynajmniej w pierwszych fazach. Na pocieszenie powiem, że z podobnych powodów nie mam w swojej spiżarni Rock Crystal. Choć nowa wersja – ta po reformulacji, której rzekomo nie było, podoba mi się bardziej, niż ta, którą recenzowałam.
      Teraz zastanawiam się, czy warto osobno recenzować ekstrakt. Dostałam ostatnio w Quality próbkę i jest piękny.

      A! I jeszcze. Nie piszę zwykle, ze kocham perfumy, bo "kocham" to wielkie słowo, ale gdybym miała posłużyć się nim, to podziwiam Kryształ, ale kocham Vikta. 🙂 Tak więc są szanse, że Norne będzie dla Ciebie.

  7. Oj piękny zaiste opis…
    Zanim poznałam Norne, miałam podobny obraz, gotowy w umyśle. Po nutach wyobrażałam sobie, że będzie jednym z tych Doskonałych, a tu niestety pojawił się zgrzyt – na mnie to ostra, nieco chemiczna nuta iglaków, przechodząca powoli w ulepną bazę.

    A co do nazw, to też mnie zastanawiało czy to nawiązanie do tych Norn; czytałam gdzieś wywiad z twórcą, gdzie twierdził, że celowo wybiera nazwy, które nic nie znaczą.

    1. Nic nie znaczą? Ależ one wszystkie coś znaczą. A z tymi Nornami to już oczywista oczywistość przecież. 😉

      Na mnie także jest Norne zbyt ostry w pierwszych fazach. Nie zbyt ostry obiektywnie, tylko jak na moje upodobania. Dziwny i niesamowity jest na pewno. Ale już Cookiemu pisałam, że nie pragnę go. Jest za mało kremowy, zbyt obcy.
      Z resztą, ja teraz niczego nie pragnę, poza lekarstwami dla dziecka. I jestem najszczęśliwsza na świecie, że w ogóle istnieją. :)))

  8. Uwielbiam tę recenzję od pierwszego zdania. I Ciebie za nią też. To dla takich recenzji tu jestem. To dla takich doznań zaczęłam wąchać niszę – i jak na razie nie zawiodłam się.
    I jest nadzieja na suchy mech, którą coraz bardziej tracę (ostatnie testy YSL Y oraz Mitsouko Guerlaina wypadły fatalnie, a przecież w tych zapach miała być tona mchu, wrrrrrr). Bo czysty mech pachnie jak las w środku lata, a nie jak szyprowy zapach sprzed 100 lat.
    Aha :((((((((((( tylko to znowusz taki zapach co go nigdzie nie ma, buuuuuuuuuuuu.

    1. Ja ostatecznie nie wiem, jak pachnie mech. Moje wyobrażenia to jedno, szyprowe bazy to drugie, a znane mi ekstrakty to jeszcze inna bajka. Koniecznie muszę się wybrać do lasu i obwąchać mech normalny, naziemny i nadrzewny. 🙂
      A las w środku lata brzmi dobrze. Byle za dużo ziółek w nim nie rosło. 😉

      W Mitsouko mchu nie czuję. Moze ciutkę. Ogólnie podobają mi się okołobieliźniane porównania Mitsouko. 🙂

    2. No właśnie ja też nie czuję, a wg wszystkich opisów jest go tam tona. Albo dwie. Bo to taki mech zszyprowany. Mech niezszyprowany czuć w Czarnym Turmalinie i French Loverze. Sab, jak być mi podała w mailu przez FB Twoj adres to chętnie Ci wyślę próbkę mojego mchu, bo bardzo chciałabym Cię do niego przekonać 🙂

    3. W French Loverze mech jest na 100%. W nutach ni ma, a mój nos mówi, że jest go fura. O tak! FL jest mszysty. Jeśli prawdziwy mech tak pachnie, to będzie to jedna z moich ulubionych nut.
      Pamiętam o Twojej propozycji podzielenia sie ekstraktem, ale wciąż mam nadzieję, że uda się osobiście…

  9. Piękna recenzja, ale najważniejsze, że przedstawiona kompozycja wydaje się wspaniała, bardzo w moim guście. Bardzo podoba mi się to, co napisałaś o Rock Crystal (Gdyby wyssać światło z Rock Crystal Oliviera Durbano – otrzymalibyśmy Norne.). Dla mnie w Rock Crystal bije światło, które nadaje tym perfumom niesamowitej przestrzeni, wręcz architektonicznej strzelistości. Nie mogę się doczekać testów Norne.

    1. Też mam takie wrażenie: że Rock Crystal jest świetlisty. Jest w nim przestrzeń rozświetlona… Nie wiem, jak to określić, ale tak, jak gdyby fotony odbijały się od obecnych w powietrzu drobin pyłu. To się nazywa efekt Tyndalla. I RC taki właśnie jest. Tyle, ze w starej wersji był dla mnie zbyt ziołowy, zbyt ostry. Nowa tego aptecznego otwarcia nie ma i podoba mi się bardziej.

  10. wiedźma z podgórza

    Aż musiałam użyć Norne, tak wczułam się w nastrój po porannej lekturze Twojej recenzji. Na szczęście do dna w samplu jeszcze troszkę brakuje. 😉 Nie ma za to cna podobieństwa do Rock Crystal (no, może odrobineczkę), więc ogółem wrażenia mam odmienne.
    Za to wyznać muszę, że nazwę skojarzyłam identycznie, więc i mnie zdziwiły słowa Akiyo: no jak to Norne nic nie znaczy?? 😉 Zastanowiłam się też, jakie nazwy perfum wywołują podobne skojarzenia? Do głowy przychodzi mi np. Chatka Pohadka, Nuda od Nasomatto (trafna nazwa :> ), Miyako-nijako (nie zgadzam się) i było jeszcze coś, ale w tej chwili nie pomnę. Może Ty będziesz wiedziała?
    A Domi nie można określić trafniej. O! :]

    1. Wiedźmo droga, ze skojarzeń RC z Norne tłumaczyłam się niżej Akiyo:
      Są pewne wspólne rysy – ziołowo apteczne otwarcie, pewna ostrość połączona z miękkim kadzidłem i nutami dymnymi. Tyle, ze tak jak Rock Crystal jest jasny, pełen światła, tak Norne wydaje mi się ciemne. To jest tak, jak gdybyś słuchała tego samego tonu najpierw zagranego na flecie, a potem na kontrabasie. 🙂

      Co do zapachów Nasomatto – lubię wiele, ale Nuda to jest zaiste Nuda. nawet mi się recenzować nie chciało z nudów. 😉

      Mnie się jeszcze marka Patyka kojarzy z patykami (czyli fajnie).

    2. wiedźma z podgórza

      Ach, rozumiem. Po prostu nie załapałam, na jakim polu miałyby się rozgrywać. Cierpliwa jesteś z tymi objaśnieniami. 🙂 Szczerze.
      Wracając do sedna: rzeczywiście; teraz, kiedy po reformulacji otwarcie RC pozbawiono krystalicznego chłodu i jasności a zrobiło się znacznie bardziej ziołowe, rzeczywiście mogą istnieć punkty wspólne między nim a Norne(ami). 🙂

      Patyka to też świetne skojarzenie. Ale nadal nie przypomniałam sobie, o co mi chodziło. Nieważne; nazwami pobawię się kiedy indziej [choć pomysł na wpis byłby ciekawy: z czym kojarzą nam się nazwy perfum? Może jutro coś takiego skrobnę 🙂 ].

    3. Jak dla mnie zmiana w Rock Crystal poszła w dokładnie przeciwną stronę: otwarcie jest teraz mniej apteczne, mniej cardiamidowe i mniej gorzkie. kadzidło wychodzi wcześniej. I mnie się to podoba. 🙂

  11. Ale dla mnie jak zobaczyłam nazwę Norne, to też było oczywiste, że to… no, Norny! 😉
    Tylko jakiś czas potem natknęłam się na wywiad z Mr Lobbem (o ten http://notablescents.net/2012/04/27/interview-with-josh-lobb-slumberhouse/), w którym on twierdzi, że woli nadawać nazwy nie wywołujące żadnych skojarzeń.

    A, i z Rock Crystal mam podobne odczucia, też nie znajduję podobieństwa – zwłaszcza, że to mój faworyt, i podobieństwo oznaczałoby wkroczenie w sferę pożądania ^^

    1. Chociaż w sumie skoro on twierdzi, że do stworzenia Norne zainspirował go black metal, to pewnie w tym przypadku nazwa jednak nie jest przypadkowa ;P

    2. Akiyo, nie wiem, czy podobieństwo to to, co chciałam napisać. Są pewne wspólne rysy – ziołowo apteczne otwarcie, pewna ostrość połączona z miękkim kadzidłem i nutami dymnymi. Tyle, ze tak jak Rock Crystal jest jasny, pełen światła, tak Norne wydaje mi się ciemne. To jest tak, jak gdybyś słuchała tego samego tonu najpierw zagranego na flecie, a potem na kontrabasie. 🙂

      Za linka do wywiadu dziękuję Ci bardzo. Zapachy Slumberhouse mnie naprawdę fascynują, z radością przeczytałam. Dziękuję raz jeszcze! To kolejny raz, kiedy dzielisz się ze mną czymś, o czym nie wiedziałam. :*

    3. wiedźma z podgórza

      Akiyo, kiedy ja ani przez moment nie podejrzewałam, że to Ty nie widzisz podobieństwa między nawami! Bo mam wrażenia, że tak moje słowa odczytałaś. 🙂 co nie zmienia faktu, że wywiad przeczytałam z przyjemnością. 🙂

      Norny i black metal, może rzeczywiście? 😉 😛

    4. Tam od razu black. ^^ Pagan czy Viking metal to dla mnie nie black. Black jest satanistyczny przecać.

      Ale nie można wymagać od ludzisków inspirujących się hip hopem, żeby się w tych podgatunkach łapali. Grunt, ze perfumy świetne robią. 🙂

  12. Po prostu wiedziałam, że mi się spodoba 🙂 Jak wiadomo, jestem piewcą kardynała do upadłego, ale Norne właśnie wskoczyło na pudło i ma zaszczytny srebrny medal, skopawszy uprzednio z tej pozycji Cozumel. Jest piękne, i lekko dymne dokładnie tak, jak należy. Przenosi w mglisty-drzewny wymiar i przynajmniej na chwilę robi się nierealnie.

    1. O! Zaraz po Cardinalu! Rzeczywiście zaszczytne miejsce. Oba zapachy piękne, oba mówią do wyobraźni i opowiadają piękne rzeczy. 🙂
      Aniu, masz flakon? Czy testowałaś z próbki?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Vintage Rose Sonoma Scent Studio

. Dziś post będący przewrotną kontynuacją mini cyklu recenzji zapachów vintage i jednocześnie wciąż eksploatujący wątek pod tytułem Sonoma Scent Studio. Czemu kontynuację uznałam za

Czytaj więcej »