Oudh Al Methali (Oudh al Mithali) Rasasi


Oto oczywista oczywistość. Każdy miłośnik magicznego aromatu oud, który zadał sobie trud zgłębienia (coraz bogatszej) oferty perfumerii Yasmeen musiał potknąć się o ten zapach. Oud na wszystkich poziomach kompozycji: w tytule, w głowie, sercu i bazie. A do tego ambra na dwóch poziomach, nuty drzewne, zioła i do tego nuty owocowe w głębi zamiast u szczytu kompozycji. Sformułowanie "dyszeć żądzą poznania" jest tylko trochę przesadne w moim przypadku. 

 

Kiedy otwarłam upojnie pachnącą paczuszkę próbek, Oudh Al Methali był pierwszym olejkiem, po który sięgnęłam. I od razu miałam intuicję, że będzie to smaczny kąsek. Niestety, nie oparłam się także pozostałym egzotycznym pachnidłom, czego skutkiem jest brak recenzji w czwartek. Weekend to zupełnie inna historia. :)

Oudh Al Methali figurujący w niektórych bazach jako Oudh al Mithali opisywany jest jako zapach perfekcji. "Jak sama nazwa wskazuje". Jaka nazwa?

Anonimowa ilustracja przedstawiająca człowieka wyglądającego poza granice realnego, dotykalnego świata została po raz pierwszy opublikowana w wydanej w 1888 książce francuskiego astronoma Camille Flammariona "L'Atmosphere: Météorologie". Zdjęcie z zasobów Wikipedii.
 

Nie znam arabskiego, ale studiowałam filozofię i znam "Diunę" Franka Herberta. Skojarzenie Oudh al Mithali z Alam al-Mithal - światem pomiędzy światami, miejscem gdzie ludzki umysł dotyka boskich idei jest proste.


Neoplatończycy utożsamiają Alam al-Mithal z platońską krainą idei. Henry Corbin - filozof i badacz ezoterycznych tradycji wielkich religii monoteistycznych definiuje Alam al-Mithal jako mundus imaginalis: świat o statusie ontologicznym podobnym do statusu krainy snów; realny w sposób, w jaki realne jest poznanie zmysłowe czy intelektualne.
W "The Arabian Nightmare" Roberta Irwina pojawia się dość upiorna wizja wdzierania się świata snów w rzeczywistość. Tam Alam al-Mithal jest koszmarem. Zwykle jednak postrzegany jest jako wymiar, w którym umysł wyzwala się z ograniczeń. I w tym znaczeniu jest to pewien ideał. Niech będzie perfekcja.


Najważniejsza kwestia rozstrzyga się od razu: Oudh Al Methali pachnie tym, czym pachnieć powinien. Oudem.

W głowie mi się nie mieści, by produkt za 144 Złotych zawierał tego cennego olejku aż tyle, na ile pachnie. Tropię więc wszelkie "oud blendy" i mieszanki, ale ostatecznie poddaję się. Na zasadzie "Se non e vero e ben trovato"* zamierzam radować się zapachem nie dociekając i nie zadając pytań.

Wiem, że to niepodobne do mnie, a pytanie już zadałam, ale skoro nie nie jestem w stanie na nie odpowiedzieć, "pogodzę się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie".**



Oud na miękko

 

Otwarcie jest przyprawowe bardziej, niż ziołowe. Gorzkawe, z nutką czarnego pieprzu.

W sercu zapach mięknie jak rozgrzana czekolada. Spod pieprzowej szorstkości wypełza kremowy, oleisty sandałowiec i subtelne, nienachalne nuty ambrowe.

Po kilku godzinach kompozycja zyskuje dodatkowy wymiar: ślad słodyczy. Nutę pachnącą jak delikatnie okadzona dymem dojrzała, ciemna śliwka pokryta puchatą, brzoskwiniową skórką. Choć, wedle opisu na Fragrantice, powinna być malina...


Ale wszystko to są imponderabilia. Bo Oudh Al Methali to hegemonia oudu.
Oudu nie orientalnego i nie europejskiego. Bajecznie intensywnego i zadziwiająco łagodnego.

Oud w Oudh Al Methali, mimo niezwykłej intensywności, nie daje efektu litego, lśniącego monolitu, jak w Black Cube Ramona Molvizara, Roots Sarah Horowitz czy Black Oud LM Parfums. Oud z krainy snów jest intensywny i zarazem rozproszony jak sen. Matowy i miękki jak plusz. Ciemny jak bezpieczny mrok pod zamkniętymi powiekami.


Urok oudowej kompozycji Rasasi polega na tym, że wymyka się ona ścisłym klasyfikacjom. Jest agarowa. Do cna. Ale nie jest to twardy, bezpardonowy europejski agarowiec. Nie jest to też oud orientalny, podany "na bogato". Zapach jest mocny, wyrazisty, lecz zarazem łagodny, miękko układający się na skórze.

Dzięki właściwościom rozpuszczalnika (którym jest w tym przypadku olej) perfumy Rasasi charakteryzują się także dość nietypową projekcją: są mniej ekspansywne, niż perfumy na bazie alkoholu, lecz otulają nosiciela miękkim woalem woni o relatywnie niewielkim zasięgu, lecz sporej gęstości.



Nuty zapachowe:
Nuty głowy: oud, zioła
Nuty serca: oud, sandałowiec, ambra
Nuty bazy: oud, ambra, nuty owocowe

Trwałość: 10 godzin



* Jeśli to nie jest prawdziwe, to jednak dobrze wymyślone - włoskie przysłowie spopularyzowane przez Giordano Bruno. Przytoczone za "Księgą przysłów" ("De gl' heroici furor" 1585).
** Panie, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie. Daj mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego. - Marek Aureliusz


  • Autorem wszystkich grafik użytych jako ilustracje samej recenzji jest mieszkający w Emiratach Arabskich grafik amator Khalid publikujący swoje prace w sieci pod pseudonimem Khaloodies. Ponieważ strona autorska Khalida wciąż jeszcze nie działa, podaję link do jego galerii na Deviantarcie: KLIK.

Komentarze

  1. ooooo przepadłam Sabbath, winna będziesz moich kolejnych grzechów :D. A tak na poważnie piękny opis wspaniała recenzja, przedmiotem której jest zapach dokładnie taki jak lubię. Ciekawe czy na mnie się też tak ułoży.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że ja też przepadłam. Zamierzam kupić. :)

      Usuń
  2. Sabb chyba chochlik Ci się wkradł w nazwie perfumerii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Przez skojarzenie z filmem, oczywiście. Ale to piękne skojarzenie.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Tak. Ale hurtem razem z resztą. Mam wrażenie, ze nie rozczarowuje, ale też mnie osobiście ie urzekł aż tak bardzo, jak Oudh al Methali.

      Usuń
    2. damska jak damska ale męska wersja... mrrrrr mam na nią ochotę poczekam aż pojawi się w perfumerii yasmeen:)

      Usuń
  4. Kiedy tylko, przeczytałam Twoje słowa, czyli dosłownie przed chwileczką, skoczyłam do swoich próbek z zapachami Rasasi; oudów mam kilka, ale niestety nie ma wśród nich Oudhu Al Methali. :( Czyli już wiem, co zamówić następnym razem. ;)
    Swoją drogą ciekawe, że nie zwróciłam nań uwagi: może kiedy zamawiałam próbki jeszcze nie było go w ofercie a może wystraszyły mnie owoce..?

    Jeszcze słówko w nawiązaniu do projekcji zapachu: nie masz wrażenia, ze tak, jak to opisałaś, zachowują się wszystkie jednoznacznie arabskie olejki? Są przyciężkie ale nie nachalne, zdające się dążyć do symbiozy z ludzką skórą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedźmo, on w ofercie jest od jakiegoś już czasu. Ale nawigacja po stronie nie jest najłatwiejsza. Ja wybierając próbki po prostu czytałam opisy wszystkich dostępnych zapachów otwierając je w nowych kartach i zamykałam te, co do których uznałam, ze mogę odpuścić.

      Co do projekcji, mam wrażenie, ze to dotyczy w ogóle perfum olejowych. Mam olejek z Ava Luxe, testowałam z I Hate perfume - Oba zachowują się podobnie. Choć Ava Luxe ma taką moc, że tworzy wręcz pole wokół nosiciela. Ale ekspansywne inaczej, niż spirytusowa wersja tego samego zapachu (mam obie).

      Usuń
    2. Z tym, że ja próbki zamawiałam jakoś tuż przed tym, jak u Ciebie pojawił się banner Yasmeen, trafiłam tam przypadkiem. Więc już sama nie wiem..
      Takoż otwierałam kolejne karty ale możliwe jest, że przeoczyłam akurat ten zapach.

      Fakt, olejki cięższe są ze swej natury, jednak na mnie taki np. Victrix czy Fumidus śmigają aż miło. Za to olejkowe Durgi rzeczywiście siedzą bliżej skóry. Jednak w Arabskich perfumach olejkowych rzecz mnie się wydaje bardziej, hm.. ewidentna. Może dlatego, że są skonstruowane tak, by nie ciec w dół zbyt wartką strugą a osiadać na skórze plamą..? Ale to spekulacja.

      Avy to Ci zazdroszczę. ;) Oczywiście chodzi o Czarne Kadzidło? :) Niedługo też będę mieć jeden taki flakon [dzięki pewnej znanej i Tobie przefantastycznej perfumowej Dobrej Duszy], ale "tylko" Kadzidła i do tego na spirytusie. Jednak wersja Noir budzi zrozumiałe pożądanie. ;) Kiedyś je zaspokoję. Na pewno.

      Usuń
  5. I znów po przeczytaniu Twojej recenzji zaintrygował mnie kolejny zapach. Muszę koniecznie go powąchać, choć wydaje mi się że już *wiem* jak będzie pachniał... Cudowne grafiki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cztery razy pisałam tę odpowiedź i cztery razy sobie kasowałam! Grrr...

      Pisałam, że przetestować warto. Zawsze warto poznawać nowe. Perfumy, muzykę, książki, grafiki... Tylko czasu na poznawanie wszystkiego brakuje, więc trzeba jednak wybierać. I to jest raczej coś, co warto _bardziej_. :)

      Usuń
    2. Co racja to racja... Życie jest za krótkie, a tu tyle do powąchania/przeczytania/obejrzenia, dlatego fajnie gdy ktoś nas czasem nakieruje (choć wiele wartościowych rzeczy odkrywa się przypadkiem :)

      Usuń
    3. I takie nagłe olśnienia są piękne. Ale trudno byłoby liczyć wyłącznie na nie. Trzeba mieć jakieś skuteczne metody poszukiwań. :)

      Usuń
  6. Wiesz jak należy kusić :)
    Mam nadzieję, że kiedyś go powącham.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno kiedyś. Rasasi to znana firma istniejąca od lat. Nie sadzę, by planowali zwinąć się z rynku.
      Ja na poznanie zapachu potrafię czekać latami. I nieodmiennie liczę na to, ze w końcu wszystkie uda się powąchać... :)

      Usuń
  7. Oudh..zajęta jestem czym innym i nie ogarniam ale na pewno mam przynajmniej dwa oudy Yasmeen, po dobroci zamówiłam, jeden mi wyciekła calkowicie w kopercie ale drugi do rzeczy, może się kiedyś przekonam.. Póki co od dłuższego czasu mam niemalże w naturze- bo zapach szpitala :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem. I bardzo mi przykro. Mam za sobą... Nie, nie tu. Napiszę albo zadzwonię. Ściskam Cię Skarbie.

      Usuń
  8. Czyżby długo wyczekiwany przez Ciebie ideał? ;) Czuję, że Yasmeen zostanie zalana zamówieniami ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem. Jest piękny, ale ja chyba wolę te lite, lśniące, mroczne i ciężkie jak kamień. Status ideału ma teraz Royal Oud Armani Prive. I na topie jest Black Oud LM Parfums. Tylko oba okrutnie drogie.

      Usuń
  9. Mam kilka próbek z Yasmeen i muszę przyznać, że zapachy są kuszące :) Wśród nich znalazł się Oudh Al Methali jak dla mnie ciekawy zapach, ale bardziej zauroczył mnie Dhan Al Oudh Al Nokhba :D Moje oud-owe miłości to Black Oud i ostatni zakup na wspólnym 2ml Mona di Orio Les Nombres d'Or Oud - pokochałam ten zapach całym sercem :D szkoda, że jest tak kosmicznie drogi :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reniu, a Oud Kurkdjiana znasz? Mógłby Ci się spodobać.

      A Dhan Al Oudh Al Nokhba też zamówiłam. Piękny jest.

      Usuń
    2. Sabbath Oud Kurkdjiana znam tylko z Twojej obłędnej recenzji :D jak tylko będę miała okazję dorwać próbkę to zamówię bez zastanowienia :) dziękuję za podpowiedź :*

      A na Dhan Al Oudh Al Nokhba już zbieram 5 złotówki ;)

      Usuń
    3. O kurczaki! jaka ja ślepa jestem :o Oud Kurkdjiana mam pod samym nosem w perfumerii Quality :) no to teraz nie wymigam się od zamówienia próbek :D

      Usuń
    4. Pięciozłotówki! Cóż za plan. :)))
      Co do Quality - oni mają tak wiele premier ostatnimi czasy, ze można zbłądzić zaiste. Szalenie jestem ciekawa, co przywiozą z Florencji...

      Usuń
  10. Methali to mój zdecydowany faworyt w ofercie Yasmeen. Oud do 3 potęgi :) Pzdr Maru

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się! I cieszę się, że masz podobne wrażenia. U mnie wskoczył na listę pachnących marzeń.

      Usuń
  11. Jakżesz ja lubię te Twoje nawiązania :) I Diunę i Marka Aureliusza. Wstyd, ale nie wiedziałam, że motto, które od niepamiętnych czasów stosuję i męczę nim znajomych jest jego autorstwa. Zresztą, jak flakon nie ma dla mnie znaczenia, takoż i autor niekoniecznie. Ważne, że działa :)
    No i ta hegemonia oudu...
    Dobrej nocy. Skoro nie możemy zmienić tego, że robi się ciemno - musimy się z tym pogodzić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ jakiż tam wstyd. Normalnie wykształcony człowiek ma głowę wypchaną cytatami, których źródeł często nie pamięta. Ale idea zostaje. :)
      Popuszczam sobie ostatnio wędzidła z dygresjami, zagajenia stają się osobną formą. Nie wiem, czy to dobrze. Muszę się zdyscyplinować, bo to wkrótce przestanie być blog o perfumach, tylko blog o wszystkim.
      A hegemonia oudu... sprawiła, że zamierzam nabyć flakon. Choć sam flakon mnie raczej nie zachwyca. Ale tak, jak napisałaś: flakon nie ma znaczenia.

      Usuń
  12. Zaraz lecę do próbki, jednak mnie- oudowej fanki- do tego zapachu zraził taki błąkający się odorek zjełczenia.
    Próbka świeża.
    A może to dlatego, że ja lubię oudy czyste, a to jest zapach taki ciut przybrudzony.
    Poza tym kojarzy mi się z jakimiś typowymi męskimi perfumami z lat 90tych, co mu odbiera wiele uroku.
    Ale- nie mówię- jest ok, tylko nie mój.

    OdpowiedzUsuń
  13. Z Rasasi poznałam Harmain, ten okazał się dla mnie za ciężki. Krąże koło innych i szukam tego jedynego drzewnego z lekką nutą słodyczy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty