Galaad Lubin



Pisząc rozbudowane, pełne mitologicznych nawiązań zapowiedzi nowych zapachów Lubin myślałam, że dam w ten sposób upust swojemu zamiłowaniu do snucia opowieści, a kiedy przyjdzie do testów, zostanie mi już tylko zapach. Ale życie nie jest takie proste. Czasem opowieści przychodzą nieproszone...



Pieśń o Gil-Galaadzie

Gil-galad był Elfów królem
pieśni smutne lud o nim składa
Ostatnim był bowiem, który władał
Krainą wolną od Morza po Góry


Galaad zaczyna się słonecznym porankiem gdzieś na zboczach Mglistych Gór, blisko Lothlórien, gdzie magia jest silna i nigdy nie padł cień. Powietrze jest ciepłe i przejrzyste, przełęcze pokryte są słodko pachnącymi kwiatami, potężne mellyrn gubią liście zaścielając ziemię złotem.

Otwarcie jest jasne i złociste. Kwiatowy, ciepły szafran, kandyzowany w miodzie kardamon, słodki, borówkowy nieomal aromat angielskiego ziela, szlachetny zapach lauru i pompujący w zapach przestrzeń aromat szlachetnej żywicy cyprysu.

 

Gil-galad był Ñoldorem. To nie ulega wątpliwości. Jednak jego sytuacja rodzinna jest niejasna - w różnych wersjach zapisków Tolkiena ojcami Rodnora zwanego Gil-galadem byli Feanor, Fingolfin i Finarfin. Z matkami problem był niemniejszy, tym razem jednak opowieść wymaga dokonania wyboru i oto dziś spotykamy Gil-galada będącego synem Orodretha i bratankiem Galadrieli - Świetliście Ukoronowanej, Pani Złotego Lasu. I stanowczo odmawiam rozważania, czy Gil-galad był od Galadrieli młodszy czy starszy... Lothlórien jest mi potrzebne ze względu na mallorny.

Jak pachnie kwiat, liść, żywica mallornu nikt nie wie. Jednak wąchając Galaad myślę sobie, że złote drzewa mogłyby pachnieć tak właśnie.


Wczesne serce jest żywiczne, ciepłe, subtelnie słodkie i subtelnie pikantne. Delikatny aromat karmelizowanych jasnym miodem żywic splata się z zapachem cennych przypraw i wonią złotych, miękkich jeszcze liści tytoniu.

Lekkości i pewnej naprawdę elfiej strzelistości dodaje Galaadowi nagamotha czyli świetnie znany indyjski papirus tworzący dekoracyjne parasole i pachnący jak mieszanka wetiweru z żywicą kadzidłowca.

 

Najważniejszą nutą Galaad jest mirra. Wyrazista, pełna słodycz "pachnącego złota" podbita wciąż wyczuwalnym miodem do złudzenia przypominającym w tym złożeniu zapach klonowego syropu, otulona aksamitnymi nutami dymnymi i ogrzana zapachem czerwonego cedru tworzy aurę zmysłowego bogactwa. Delikatnie wpleciony w tę złocistą poświatę sukcesywnie ciemniejący aromat skórzastych liści tytoniu dodaje kompozycji charakteru, rzuca na krągły akord główny fantazyjne cienie. I sprawia, że personifikacją Galaad jest mężczyzna - wojownik. Jasna nagamotha przepleciona przez złociste pasma nut żywicznych czyni Galaada Gil-galadem. Elfem.

Słodki żywiczny Galaad ma w sobie łagodną szlachetność sprawiającą, że postać pochodzącego z Ñoldorów czyli Mądrych Gil-galada staje się idealnym uosobieniem kompozycji nie tylko ze względu na imię.

 

Gil-galad był królem i wodzem. I Galaad ma tę moc - kompozycja jest wyrazista, żywiczna, zawiesista wręcz.

Jednak Gil-galad był przede wszystkim Elfem - i tę elfią grację udało się Delphine Thierry namalować zapachem jak nikomu chyba wcześniej. Galaad nie wali się na skórę, nie kładzie się na barkach wyduszając z nas oddech i wysączając światło z otoczenia. Przywiera do skóry ściśle i lekko jak ciepły wiatr; tworzy nimb, nie kokon.

 

Najważniejsze zaś jest to, że opowieść o Gil-Galaadzie nie kończy się w ogniu na zboczu Orduiny. Zapach trwa przez kilka pięknych godzin, zasypia cicho i słodko, a potem powraca... jeśli tylko zechcemy jeszcze raz usłyszeć olfaktoryczną pieśń sławiącą potężnego Elfa z rodu Finarfina zaklętego w zapach...



Data powstania: 2012
Twórca: Delphine Thierry
Trwałość: 6-8 godzin,  ale projekcja umiarkowana

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: kardamon, cyprys, rozmaryn
Nuty serca: mirra, miód, balsam copahu (copaiba)
Nuty bazy: oud, cedr z Atlasu, olejek cypriolowy (nagarmotha), tytoń


* Gil-galad was an Elven-king.
Of him the harpers sadly sing:
the last whose realm was fair and free
between the Mountains and the Sea.

Tłumaczenie własne - pamiętajcie proszę, że rymy składał Sam, i to spontanicznie. To nie ma być wielka poezja.


Źródła ilustracji:
Twórcą pierwszego i dwóch ostatnich obrazów jest Cherif Fortin. Strona autora: www.cheriffortin.com.
Drugie i czwarte zdjęcie to kadry z "Drużyny pierścienia" w reżyserii Petera Jacksona.
Liście bluszczu na liście mallornu ucharakteryzowała i uwieczniła Alias Aly, której blog zniknął jakiś czas temu z sieci, ale galeria na Flickr została: KLIK.

Komentarze

  1. Wspaniała opowieść - jak zwykle z resztą :)
    Aż zachciało mi się zapoznać z tym elfem i sprawdzić czy na do mojej skóry przywarłby równie "ściśle i lekko jak ciepły wiatr" :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zaskoczę chyba nikogo, jeśli powiem, ze nie miałabym nic przeciw temu, by częściej przywierał do mojej... ;)

      Usuń
    2. Takie tez wrażenie odniosłam jak czytałam opis. Od razu pojawiła mi się w głowie myśl, że go polubiłaś :)

      Usuń
    3. Ano, nie jestem największym miłośnikiem Elfów, ale ten wyjątkowo mi się spodobał.

      Usuń
  2. Sabbath, piękna recenzja i jakże bliska mojemu sercu :)

    A szczególnie teraz, kiedy za oknem deszcz, zimno i ogólna jesienna paskuda, nadchodzi czas koca, herbaty i Pana Tolkiena... i tak co roku... aktualnie w oryginale:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W oryginale czytałam tylko "Hobbita", niestety. Ale to się da jeszcze zmienić. :)
      To właśnie "Silmarillion" jest moim ulubionym dziełem Tolkiena. Bo ja (gdyby ktoś nie zauważył jeszcze) uwielbiam mitologie. :)

      Usuń
  3. O matulu, zapach elfów! Juz nutami kusił mnie Gaalad najbardziej, a teraz jeszcze tolkienoski elfy? Miej litość kobieto, jak ja sie teraz skupie na obowiązkach? :P :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie to wszystko cudowne i fantastycznie brzmiące!!! Sama lektura wypełnia płuca widmem zapachu - coś niesamowitego! A jeszcze te obrazy i zdjęcia... no po prostu brak mi słów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapach dla Ciebie, prawda? Elf, ale żadna tam leluja śpiewająca smuty, tylko prawdziwy wojownik z charakterem. :)

      Usuń
    2. Oj tak, tak :) Przez chwilę czułam się jak dziewczyna z reklamy szamponu Herbal Essences ;)

      Usuń
    3. Kiedy wybierałam zdjęcia do recenzji, myślałam, że Tobie właśnie się spodobają. Choć zapachowo bardziej Cię w Korriganie widzę chyba.

      Usuń
    4. Na dobrą sprawę masz rację :) Korrigane brzmi najbardziej po mojemu - dobrze się czuję w tego typu zapachach :)

      Usuń
  5. Moja Droga Sabb, znów Twoja malownicza recenzja przysłoniła sam zapach:) I dobrze mi z tym. Zbierz to wszystko i uwiecznij na papierze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dumam nad tym od pewneg0 czasu. szukam formuły.

      Usuń
    2. uwiecznij, opublikuj, a ja się zaopatrzę :) trzymam kciuki! :)

      Usuń
  6. Sabb, tym razem nie napiszę "czarownico", raczej, hmmmm, szukam wersji żeńskiej od "czarusiu" - "czarusio"? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sabbath Ty to potrafisz czarować! :D Czytałam recenzję Galaad i ciarki mi przechodziły po plecach ;)

    Cieszę się ogromnie na testy zapachu elfów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reniu, daj znać, kiedy przetestujesz. Ciekawa jestem, czy skojarzenie da się "obronić" przed innym nosem. :)

      Usuń
  8. Dlaczego dopiero dziś przeczytałam tą piękną baśń.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty