Saffron Rose Grossmith

O marce Grossmith czytałam już jakiś czas temu, kiedy wchodzili na rynek ze wskrzeszonymi klasykami z końca XIX wieku. Wizerunek firmy jest bardzo klasyczny; otwarte nawiązania do tradycji i ukłony w stronę brytyjskiej rodziny królewskiej (wskrzeszony z okazji zaręczyn księcia Williama z Catherine Middleton Betrothal czy skomponowany dla świętującej sześćdziesięciolecie panowania Elżbiety II Diamond Jubilee Bouquet) zapowiadają zapachy eleganckie, dobre jakościowo i… klasyczne właśnie. Doceniam klasykę, ale rzadko budzi ona we mnie wielkie emocje.

Tymczasem z wielkim zaskoczeniem stwierdzam, że to jeden z zapachów Grossmith – Saffron Rose okazał się najciekawszą z testowanych podczas ostatniej wizyty w Quality kompozycji. I dziś spróbuję Wam opowiedzieć, dlaczego. Zaznaczę jednak, że jest to opowieść o Saffron Rose na mojej skórze. I jest to zastrzeżenie o tyle ważne, że Szafranowa Róża Grossmith spełnia życzenia – miłośnikom agaru ukazuje czarną twarz drzewnego bóstwa, do miłośników róży uśmiecha się karminowymi ustami, miłośników szafranu obsypuje matowym zlotem… Wiem, wąchałam. 🙂

Chowaniec Bogini

Przymierzając się do testu oczekiwałam kolejnego Safran Troublant: doprawionej szafranem róży. Pięknej, lecz dalekiej od perfumeryjnego ekstremizmu. Tymczasem Saffron Rose daleki jest od złocistej róży l’Artisan Parfumeur jak noc od dnia…

Róża? Owszem. Róża ciemna, oleista, ciężka i pełna mocy jak wyrzeźbiona z Hadżaru. Szafran? O tak! Szafran ostry jak okruchy diamentu i mroczny, jak gdyby pozyskiwany czarnych krokusów rosnących na skraju piekieł. Dodatkowo przybrany korzennym, pylistym cynamonem oraz nutą przypominającą pikantną paprykę. Trzeci element tryptyku, definitywnie umiejscawiający Saffron Rose w niszy nie tylko cenowej to kremowo – futrzaste, zbytkowne nuty zwierzęce pachnące jak dotyk futra na nagiej skórze.

 

Brzmi obłędnie, prawda?

A to dopiero początek, bo tuż za trójcą głównych bóstw otwarcia postępuje Ciemność. Nyx we własnej osobie.

Nyx odziana w agar…

Czarny, czarny, po trzykroć czarny oud. Leniwy i mroczny jak wody Styksu, majestatyczny jak bezgwiezdna noc, niepokojący jak ciemność. Złożony z niesamowitą różą i magicznym, ożywionym nutami zwierzęcymi szafranem oud układa się na skórze niespiesznie, lecz niepowstrzymanie. Jeśli możecie wyobrazić sobie ciemność namacalnie gęstą i zapach napierający na skórę nieomal dotykalnie – to właśnie ten efekt daje oud w Saffron Rose.

Pojawiające się dość wcześnie, lecz do końca stanowiące jedynie kolejne inkrustacje agarowej czerni nuty bazowe wypełniają zapach dając mu ostateczny kształt. Kremowe, pięknie współgrające z futrzastą miękkością nut zwierzęcych nuty drzewne; tworzący zmysłowe, ciepłe podbicie akord ambrowy i wyraziste, potęgujące wrażenie lepienia się kompozycji do skóry nuty żywiczne.

Saffron Rose to olfaktoryczny mrok. Wiązki barw generowane przez nuty towarzyszące oudowi podkreślają potężną moc absorbcji światła, jaką Nicholl dał w tej kompozycji agarowi.

Oto odziana tylko w zapach bogini Nyx przemierza świat. Wokół niej mrok gęstnieje. Drzewa wyciągają ręce, kwiaty otwierają oczy, kamienie drżą we śnie. Czerń łasi się jak wielkie zwierzę.

Saffron Rose to gładzenie miękkiego, cennego futra czerni. Czerni łagodnej, sennej, oswojonej, a jednak wciąż potężnej. Czerni, która oddycha i leniwie trawi wszystkie pochłonięte barwy.


Data powstania: 2012
Twórca: Trevor Nicholl
Trwałość: obłędna. Doba dobrej projekcji to minimum.

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: szafran, róża, cynamon
Nuty serca: mirra, oud, tytoń, nuty drzewne
Nuty bazy: kastoreum, sandałowiec, labdanum, ambra, gwajak

Źródła ilustracji:

  • Pierwszy obraz: „Night” Henri Fautin-Latour (1836-1904)
    Drugi obraz: „Selene and Endymion” Nicolas Poussin (1594-1665)
  • Trzeci obraz: „La Nuit” William-Adolphe Bouguereau (1825-1905)
    Czwarty obraz: „Night” Gustave Moreau (1826-1898)
  • Ostatnia ilustracja: wizualizacja gwiazdozbioru Wielkiej Niedzwiedzicy (Ursa Major) ze stron Wikii.

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

26 komentarzy o “Saffron Rose Grossmith”

  1. Zadyszki dostanę od tego wciągania, miejże litość! 😉 Czytam "Róża ciemna, oleista, ciężka i pełna mocy", potem "Szafran ostry jak okruchy diamentu i mroczny" i jeszcze wzmianka o cynamonie i inne korzenne nawiązania – po prostu brzmi zbyt niebiańsko by mogło być prawdziwe. Zachwycam się 🙂

    1. Kat, raczej piekielnie. To zapach piekielny, ale to piekło w wersji, w której jest kuszące, nie przerażające. Czyli w sumie nie piekło, tylko nieco porypane niebo. No i wyszło na to, że masz rację. 🙂

  2. Twój blog to moja "rabbit hole":) Czysta przygoda intelektualna.
    Za różą nie przepadam, ale widzę, że zapach jest dobrze przyprawiony, więc będę szukam okazji do przetestowania.

    1. Edyto, dziękuję. To piękny komplement.
      Za różą i ja nie przepadam. Ale czasem róża mnie zaskakuje… Jak tu.

    1. Nie no Sabb, przecież Lubiny do nie lecą już ja po prostu dostaję dreszczu emocji jak czytam :
      "Czarny, czarny, po trzykroć czarny oud. Leniwy i mroczny jak wody Styksu, majestatyczny jak bezgwiezdna noc, niepokojący jak ciemność. Złożony z niesamowitą różą i magicznym, ożywionym nutami zwierzęcymi szafranem oud układa się na skórze niespiesznie, lecz niepowstrzymanie. Jeśli możecie wyobrazić sobie ciemność namacalnie gęstą i zapach napierający na skórę nieomal dotykalnie – to właśnie ten efekt daje oud w Saffron Rose."

      No nie może byc inaczej choc wspomnienie konfrontacji z Black Oud LM nakazuje mi powstrzymać ślinotok przynajmniej do momentu zetknięcia się z próbką testową.

  3. Już się cieszyłam, że moja lista muszmieciów flaszkowych (odlewki uznaję jedynie jako testery – do pełni szczęścia muszę mieć perfumy we flakonie)mocno się skurczyła, już widzę na dalekim horyzoncie możliwość jej zrealizowania, a tu bach – recenzje takie, że muszę, no muszę poznać…Nawet ten koszmarnie drogi My Oud – mam już listę próbek, jakie w najbliższym czasie zamówię z Quality – Saffron Rose oczywiście też…

    1. Zamów, zamów. Ciekawa jestem, co na Tobie z niego wylezie. Na mojej znajomej rozwinął się w piękną, żywą różę.

    2. Już zamówiona:) My Oud musi poczekać, bo z racji realizacji drogiego chciejstwa małżonka muszę się ograniczyć w wydatkach – a chciałabym wyprosić próbkę większą, 1,5 ml choćby (za cenę odpowiednio wyższą oczywiście) – co to za pomysł, żeby dawać do testów pachnidła za blisko dwa "koła" pół ml…

  4. Rzeczywiście piękna kompozycja i coś mi strasznie przypomina. Zachodzę w głowę, co to takiego. Podoba mi się w nich pewna zwierzęcość. To pewnie kastoreum. Cena mnie odstrasza, bardzo odstrasza.
    Piękna recenzja!

    1. Dziękuję. 🙂 Piękny zapach – łatwo było. :)))
      Zgadzam się, ta zwierzęcość jest fascynująca. Nie tego się spodziewałam to marce Grossmith. Jeszcze jeden ich zapach musi się tu pojawić. Więcej niekoniecznie.

  5. Sabbath kusicielko a kysz! 😀 Zapach zdecydowanie dla mnie! Ratunku! Muszę go mieć choćby próbkę :))

    1. Ups! Sorki. Tak mi się samo wypsnęło. 😉
      A poważnie: to jedna z najłatwiej "piszących się" recenzji, jakie ostatnio wrzucałam.

    1. Reniu, dziękuję! Odpowiem jak tylko wrócę do domu. na razie zniknę na kilka dni. Impreza rzecz święta… 😉

  6. Na szczęście – nie powaliło mnie na kolana. Pierwsze trzy kwadranse mój nos atakowała skwaśniała róża (z ja różę naprawdę lubię, mam chyba cztery flakony z różą w roli wiodącej), potem cichaczem przekształciła się w piękny oud – ale też jakiś podkwaśniały, i do tego na mojej skórze nie za dobrze wyczuwalny (przynajmniej dla mnie – a perfumy noszę li i jedynie dla własnej przyjemności).

    I chyba się cieszę, bo flakon do tanich nie należy…Spokoju mi nie daje My Oud, i przy pierwszej okazji zamówię próbkę – może uda mi się wyprosić podwójną:)

  7. Zazwyczaj kiedy widze w naglowku roze to bez zastanowienia,troche nawykowo omijam temat jako ze blizsze sa mojej naturze drzewne posmaki. Choc naturalnie rosnaca roze cenie bardzo to taka ukazana z butelki zazwyczaj sie nie sprawdza jako naoszalna w przeznaczeniu. Ale spotkalo mnie cos takiego mentalnego wczoraj, zapragnalem skosztowac oud przy wieczornym chilloucie i w swoich probkach dostrzeglem odrzucony juz kiedys Aoud Man.Pamietam ze to wlasnie roza spowodowala odrzucenie a dokladniej jej kobiece oblicze w moim odczuciu i taka jakas starosc bez zycia lub z jej resztkami co najwyzej.No ale spragniony agaru w innym podejsci sprobowalem podejsc do tematu na swiezo nie zwazajac na powod zapomnienia.I cos mi sie otwarlo,ulozylo lub moze dojzalem ale pierwszy raz poczulem magie i swiadoma potege tej kompozycji.Roza wydala sie juz teraz wrecz kluczowa dla takiego rozumienia sprawy.I zniklo poczucie dominacji kobiecej energii w kompozycji.Zaskoczylo,spodobalo mi sie i z pewnoscia bede teraz siegal po ta niegdys porzucona odlewke ktora choc calkiem pojemna zostala uzyta na dwa psiki…
    A po co to pisze?
    Poniewaz juz dzisiaj pierwsza recenzja jaka przykula moj wzrok w naglowku na blogu byla Saffron Rose, Szafran bardzo lubie a ze milo wspominam to wczorajsze zaskoczenie to tym bardziej z pozytywnym nastawieniem bez oporu zabralem sie do lektury,kompletnie nie spodziewajac sie ze czeka mnie najlepsze czyli oud do tego wszystkiego.
    Jakze sie ucieszylem kiedy juz skonczylem czytac bo przeciez ledwo co chwile temu dotarlo do mnie jakiez to udane polaczenie serwuje nam roza z agarem a tu juz czytam cos co ten temat podtrzymuje! na dodatek kolejny mroczny agar do przetestowania.cud miod bez orzeszkow za to z cynamonkiem ktory w Micallefie balansowal ku jasnej srtronie mocy by dodac konturu calosci. Kiedys myslalem ze to moj ukochany Oud Royal jest ciemny potem okazalo sie ze moze byc ciemniej jak w Black Oud ktory jest tak ciemny ze az jakby niemrawy .Teraz tutaj jeszcze inny mrok zapewne …
    W kolejce oudowych przezyc ten bedzie kolejny jaki sprawdze i to nie tylko za sprawa mrocznego drewna. I wlasnie za ta sama sprawa inne beda musialy ustapic mu miejsca jak staruszce w autobusie 🙂

  8. Zapomnialem dodac ze przepraszam za klujace w oczy bledy wynikajace glownie z braku polskiej klawiatury na komputerze ale tak to juz jest z tymi macami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

0 Blood Concept

Dziś Walentynki. Dzień zakochanych. Oczywiście, także w tej kwestii nie zamierzam być trendy. Nie mam nic do samego święta. Zwyczaj wysyłania sobie tajemniczych kartek z

Czytaj więcej »