Drugi zapach z orientalnej serii Guerlain opowiada o róży. Bo czyż możliwe jest skompletowanie olfaktorycznego „Śpiewnika Orientu” bez pieśni o róży?
Róża nie z tego świata
Otwarcie: róża, szafran, oud. Klasyka. By nie rzec – banał.
Jest to jednak róża głęboka, drapieżna, mroczna, ciężka jak kamień. Szafran złocisty, upojnie bogaty, słodki wręcz. Oud czarny jak źrenica oka.
Tuż za nimi, jak sukkub – demon, którego lękamy się i pożądamy jednocześnie – przyczajona u ziemi pełznie okryta paczulowym pledem ambra. Naturalistyczna, brudna, lecz bez akcentów fizjologicznych. Zmysłowa zmysłowością nie z tej ziemi.
Pojawiająca się po kilku chwilach charakterystyczna dla orientów Wassera słodycz przechyla zapach w stronę kompozycji damskich. Dlatego Pustynna Róża jest kobietą – sukkubem, nie inkubem. Rzecz w tym, że słodycz ta popycha nas jeszcze dalej. Do oswojenia bestii.
O ile w pierwszych kwadransach życia Rose Nacree du Desert przypomina Midnight Oud Juliette Has a Gun, o tyle na dalszych etapach rozwoju zyskuje własny charakter. Łagodny, lecz nie słaby. Przypominające nietypową słodycz Cedre Sandaraque Parfumerie Generale, miodowo – żywiczne nuty zmiękczają kompozycję, sprawiają, że ambrowo – różany demon zaczyna łasić się do skóry i mruczeć.
Schyłek kompozycji to powrót oudu. Złożony z benzoesem i ambrą przysiada na skórze cicho i nieruchomo. Gdzieś w tle majaczy cień dymnej paczuli. Myślę, że tęsknią za różą, która odeszła…
Data powstania: 2012
Kompozytor: Thierry Wasser
Trwałość: więcej, niż przyzwoita. 8-10 godzin i dłużej
Nuty zapachowe:
róża, szafran, paczula, oud, benzoes
- Autorką wszystkich grafik wykorzystanych jako ilustracje do tekstu jest brytyjska malarka i ilustratorka, pracująca między innymi przy Dungeons & Dragons – Anne Stokes. Strona autorki: www.annestokes.com.
15 komentarzy o “Najpiękniejsze pustynie świata – Guerlain Les Déserts d’Orient część 2. Rose Nacree du Desert”
Sabbi? Gdzie można upolować Le Deserts d'Orient? Przetrzepałam Allegro i nic…A coś mi się widzi, że zaprzyjaźniłabym się z nimi…;)
wczoraj kliknęłam i już się chciałam zdziwić że się tak szybko skończyły, ale jeszcze są http://allegro.pl/guerlain-rose-nacree-du-desert-edp-1-ml-spray-i3382198474.html
Są też na stronie Luxury for Less, jak się okazuje.
Ale też tylko próbki. Flakonów nie ma.
Rozpaliłaś moje pożądanie 🙂 a wydaje mi się, że mogłaby to być bardzo udana relacja.
O tak. Pasują mi te Guerlainy do Ciebie. Są eleganckie, wyrafinowane, nietoporne.
I drogie, i niedostępne w Polsce. 🙁
Właśnie…. zaczęłam szukać i mur. Na eBayu widziałam próbkę wystawioną przez gościa z Polski, ale ceny flakonów zabijają 🙁 Na dodatek rejony -USA lub Kuwejt. Nie lubię takiej dyskryminacji. Już jednego z Shalimarów ściągałam z Francji, bo tylko u nich w Mario był dostępny.
Opisałaś zapach w taki sposób, dobrałaś grafikę, że wracam to po raz kolejny i…. oderwać się nie mogę 🙂
Hexx, ja sama nie pojmuję, jakim cudem te Guerlainy tak mi podeszły. Teoretycznie to nie powinna być moja bajka.
A niedostępnośc na polskim rynku też mnie wkurza. podobnie jak wielu innych cudów a Arabian Nights Jesusa del Pozo włącznie.
I znów, kolejna róża która wzbudza moje zainteresowanie, mimo swej kobiecej natury. Chyba ostatnio mam taki czas w którym porządam poznania większej ilości zapachow z jej udziałem. Psychoanalitycznie myśląc doszukuję się w tym poczuciu drugiego dna…
Odnajduje oczywiste piękno tam skąd niegdyś uciekałem w popłochu.
A na punkcie orientu dostaje fioła 😉
No to jesteśmy w tym samym miejscu. Jeszcze ze dwa lata temu róży nie tykałam kijem i przez szmatę. A teraz? Teraz i jaśminem się zachwycę, i tuberozą… 😉
O! No i mamy coś, co z dużym prawdopodobieństwem byłoby strzałem w dziesiątkę 🙂 Baaaardzo lubię takie zapachy. Może i banalne, ale co mi tam, nie muszę być oryginalna 😉
No własnie on nie jest banalny. Gdyby był banalny napisałabyś (jak Cię znam), że wszystko fajnie, ale jakoś nie czujesz szczególnego pociągu. 🙂
Być może, musiałabym niuchnąć 😀
Nihil novi sub sole. Taka miodna róża już była nie raz. La Perla. Qessence. Róże z lat 80, których nazw teraz nie pamiętam. A jednak, jako że ta kompozycja wyszła ze stajni Guerlain, nawet spod nosa przeklętego Wassera, jest piękna, wyróżnia się. Nie sposób oderwać od niej nozdrzy. Musi być ziarnko prawdy w marketingowej historii o nowym gatunku perskiej róży. Czuję w niej wyjątkową głębię, żyłkowane płatki, żelazistą czerwień na granicy barwy asfaltu.
A myślałam, że róża już mnie nie zdziwi niczym – a tu dałaś mi bramkę nr 3 😉 lecę szukać ….