Pachnąca biżuteria. Hit czy kit?

Kto z Was nosi przy sobie perfumy? Flakonik, atomizer, fiolkę?

Ja przyznaję, że mi się zdarza. Nie tylko zaleganie w torbie próbek do testów, lecz także zabieranie ze sobą flakonika lub odlewki po to, by podczas dłuższego pobytu poza domem odświeżyć zapach.

Jeśli istnieje jakaś potrzeba, na wolnym rynku znajdzie się ktoś, kto za niewielką (albo wielką) opłatą zechce ją zaspokoić.Wprost – produkując atomizerki podróżne, lub nie wprost.

Można na przykład nosić biżuterię, która będzie pachniała za nas.

Naszyjniki w stylu „Dziecka Rosemary” kupić można na stronach z artykułami new age czy Vicca. Albo w sklepie Perfumed Jewellery.

 

Emitującą zapach biżuterię w nowoczesnym stylu projektuje Lisa Hoffman:

 

 

Sam pomysł na pachnące akcesoria nie jest nowy. Już w starożytności używano pierścieni czy wisiorów zawierających pojemniczki na perfumeryjne balsamy. Współczesne skrywające perfumy broszki,
wisiory, pierścionki często stylizowane są na biżuterię antyczną lub etniczną.

Global Silver Factory oferuje duży wybór gustownych, mobilnych pojemniczków na perfumy:

Zdarzają się też pojemniczki w innym stylu:

 

 

A nawet:

Fotografie niesamowitej, aromatycznej biżuterii marki Joya zamieszczałam na SoS przy okazji recenzji perfum Joya No.6.

 

 

 

 

Flakonik olejku Gharam Arabian Oud nosić można jako efektowny wisior:

Marka Dior oferowała swego czasu bransolety Poison:

Perfumy Chanel można nosić ze sobą w formie złotego wisiora:

 

Hermes do dziś produkuje miniatury swych perfum w formie zawieszek – medalionów:

Thierry Mugler systematycznie wypuszcza na rynek pachnące ozdoby:

I Marc Jacobs:

 

 A nawet Katy Perry:

 

 

Duża, wyrazista biżuteria ma jednak ograniczone grono odbiorców. Alternatywą dla wisiorów i pierścieni jest… pachnący zegarek.

Pachnące czasomierze oferuje między innymi DL & Co.

 

 

 

Zegarki DL & Co to jednak ciągle styl dandy – nie bardzo praktyczny i nie dla każdego.

Firma Venexx poszła w nieco innym kierunku. Oferuje możliwość zakupu normalnie wyglądającego i normalnie użytkowego  zegarka z pojemniczkiem, który napełnić można dowolnymi perfumami spirytusowymi oraz umożliwiającym rozpylenie ich atomizerem. Czasomierze Venexx są wodoodporne, a pojemność „baku” umożliwia emisję sześćdziesięciu pachnących chmurek.

Zegarki sprzedawane są wraz z kompletem akcesoriów: lejkiem, miniaturowym śrubokrętem, pipetą i szklaną fiolką na perfumy.

To, co widzicie na zdjęciach, to kropla w morzu ofert. Rynek na pachnące gadgety jest spory. Dla porządku zaznaczę, że wpis powyższy nie ma pełnić  roli katalogu perfumeryjnej biżuterii – jest zbiorem ciekawostek i zarazem przyczynkiem do dyskusji.

Co sądzicie o takich wynalazkach? Praktyczne? Zbędne? Urocze? Kiczowate?

Nosilibyście?

Źródła ilustracji:

  • Pierwsze trzy zdjęcia ze strony: www.perfumedjewelry.com
  • Biżuteria Lisy Hoffman ze strony: www.lisahoffmanbeauty.com
  • Biżuteria Global Silver Factory ze strony www.globalsilverfactory.com
  • Wisior w stylu Art Nouveau ze strony: www.tademagallery.com
  • Wisior w kształcie sowy: KLIK
  • Wisior – pocisk: KLIK
  • Wisior z czaszką z: www.celtic-silver.com
  • Zdjęcie Gharam Arabian Oud z  serwisu e-bay: KLIK 
  • Fotografie biżuterii Joya z zasobów serwisu fragrantica.com
  • Bransoleta Poison z: www.vastvintage.com
  • Wisior Hermesa ze strony sklepu: parfumminiatur.com
  • Zegarki DL & Co także z zasobów serwisu fragrantica.com
  • Zdjęcia zegarków i akcesoriów Venexx ze strony producenta: www.venexx.com

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

32 komentarze o “Pachnąca biżuteria. Hit czy kit?”

  1. Ja zawsze podziwiałam puzderka solid perfumes od Estee lauder. co prawda zbyt wiele w nich złota i koloru jak na moje osobiste gusta ale przyjemnie popatrzeć od lat produkują w okolicach świąt przeróżne małe drobiazgi do noszenia.

    1. Pościągałam kilka zdjęć solidów Estee zbierając materiały, ale mi się nie załapały do najciekawszych. Jakoś tak mnie nie uwiodły.

    2. Ja lubię zwłaszcza te Vintage. Miec bym nie chciała, w ogóle takie gadżety raczej nie dla mnie a ten zegarek to już w ogóle szczyt przesady :D. Podoba mi sie nabój ( bez czerwonego koralika) i kulka od Joya No.6. – te mogłabym nosic

    1. Do mnie przemawiają pająki. ;)))
      A serio, fajnie byłoby mieć kroplę ulubionych perfum na szyi. Tak na wypadek, gdyby zdarzyło się zostać na noc u kogoś bardzo pięknego… Albo żeby zostawić komuś "na pamiątkę" kroplę naszego zapachu na pożyczonym szaliku…

  2. w moim przypadku zabieranie ze sobą perfum zwykle kończy się na plastikowych samplach. praktycznie codziennie mam ochotę na inny zapach więc takie gadżety nie są w stanie nadążyć 😉
    dostałam kiedyś od babci taką małą (już właściwie zabytkową) buteleczkę stylizowaną na styl japoński, którą można nosić na łańcuszku, ale trzymam raczej w charakterze ciekawostki i pamiątki, nigdy jej nie używałam.

    1. Ja nakupiłam kiedyś atomizerów, ale nie używam. Za mało atomizerów, za dużo zapachów. Taki los perfumomaniaka. 😉

      Ciekawa jestem buteleczki. Masz może zdjęcia?

  3. Mój boże, ten zegarek to może być nawet jako tajna broń, dostać po oczach perfumami to nie przelewki 😀

  4. O kurczą, od razu przypomniało mi się "Dziecko Rosemary" i ten śmierdzący medalion 🙂 Niekóre propozycje ciekawe, przyznaję 🙂

  5. Publiczna Pralnia

    biżuteryjnie ciężko mnie zaspokoić (bom totalnie nie biżuteryjna, czasem jakaś taniocha wpadnie mi w oko w formie bransoletki, a tak to aparty diamenty kruki – totalnie obojętne dla mnie) ale coś bym sobie wybrała do noszenia, bo pomysł ciekawy. Nigdy nie noszę przy sobie flakonów a czasami w ciągu dnia mam ochotę sie zrelaksować wąchać coś, co lubię. A zdarza się, że na zapach już się uodpornię albo ten się ulotni no i dup :C a wchodzić specjalnie do perfumerii wtedy nie jest dobrym wyjściem (nienawidzę być molestowana przez obsługę sklepu)

    1. To tak jak ja. Od kilkunastu lat noszę swojego Świętowita i jedyną zmianą jest to, że kiedy rozpadł mi się mój przaśny słowiański łańcuszek, zastąpiłam go wypaśnym wikińskim. Starzy bogowie się nie pogryzą.
      Ale flakony zdarza mi się nosić…

    1. Ja nie noszę wisiorków. Takim wielkim, wiktoriańskim pewnie bym sobie przy pierwszej okazji ząb wytłukła, ale i tak mi się podobają… 🙂

    1. Perfumy na nadgarstku zyskują sporo życia – każdy ruch ręki to zawirowanie zapachu. Zdarzyło mi się przypadkiem nanieśc perfumy na mankiet rękawa i ma to swoje zalety. 🙂

  6. Aleksandra GGS

    Sroka ze mnie! Lubię biżuterię. Nosiłabym wisiory. Najchętnjej stare..pachnàce tajemniczą historią. Ale i tak najprzyjemniej psiukać i psiukać i psiukać! Dlatego unikam perfum..bo to tylko kropelka wystarcza 😉
    Zapachy noszę ze sobà na tzw.wyjścia. Ich wielkoścć trochę przeszkadza. Cyba powinnam kupić małe psiukacze.
    Zaskoczyły mnje koleżanki. Gdy dowiedziały się że jestem wjelbicielką zapachów. Stwierdziły , że prawie nie pachnę..a ja zyłam w przekonaniu, że jestem na granicy smrodliwości perfumowej. Teraz bez zahamowań dopsiukuję się w ciàgu dnia.
    Czy też tak macie, że niektóre zapachy wchłaniajà się na Was błyskawicznie? To tak jak dożywianie zewnętrzne , tyle że aromatem 😉

    1. To fakt – w wieczorowej torebce flakonik zajmuje właściwie większość miejsca. Atomizerek lub fiolka będą lepsze.

      Ja osobiście nie zaskakuję ludzi pasją. Lubię pachnieć mocno i nietypowo. Nie do pociągu czy samochodu, nie do biura czy na konferencję, nawet nie wówczas, kiedy idę kogoś odwiedzić w domu. Ale w miejscach publicznych, gdzie jest sporo przestrzeni – pozwalam sobie na to, żeby pachnieć tak mocno, żeby (cytując Geralda Ghislain) nikt nie miał wątpliwości, że pachnę. 🙂

    2. Aleksandra GGS

      Ten jadeitowy wisior ciekawy.. Nie chodzi mi o zaskakiwanie ludzi moją pasją. To raczej problem granicy bezpieczeństwa. Zależnej oczywiście od kontekstu. Takt. Tak naprawdę najważniejsza jest moja przyjemność. Owszem , gdy komuś spodoba się mój zapach , to miłe. Ale to ja Wącham się . Lubię to. A temat nadmiaru zapachu pojawił się, gdy długo używałam jednego zapachu i …prawie go nie czułam. Używałam tyle samo i brakowało przyjemności czucia tego aromatu. Pozwalałam więc sobie czasem na więcej. Aby poczuć. Zawsze przed wizytą u dentysty kontroluję ilość. Biedni czasem ci dentyści.. A! Pamiętam takie czarowne wyjście z mamą do Teatru Wielkiego,gdy usiadłyśmy za intensywnie pachnącym Koreańczykiem i w trakcie przedstawienia mama zaczęła się dusić od kaszlu. Astma dała o sobie znać. Teraz się z tego śmiejemy.

    3. To częsty problem – przyzwyczajenie do ulubionego zapachu. miałam to w czasach, kiedy używałam Theoremy – trwało to kilka lat (tak, tak ;)) i zaczynało brakować mi tego zachwytu własnymi perfumami, który pojawia się przy używaniu jakiegoś zapachu rzadziej.
      O takcie i umiarze będzie post. Pora na niego!

    4. Aleksandra GGS

      Moją miłością był "Tresor". Wiecznie byl w szufladce, nawet gdy coś innego używałam. Oj znowu zatęskniłam. Pamiętasz te cudne reklamy z Isabellą Rosellini? To była najlepsza twarz Lancome. Najmniej oczywista piękność. Z tym czymś nieuchwytnym..

    1. Ja teoretycznie nosiłabym, a praktycznie byłoby tak, jak z wszystkimi innymi ozdobami – nie nosiłabym. Pierścionki, bransolety, wisiory – to nie dla mnie. Noszę czasem duże kolczyki, zeby rozjaśnić twarz, ale ozdoby na rękach mi po prostu przeszkadzają. Podobnie jak duże wisiory.

  7. Nie przepadam za zegarkami ale ten wyjątkowo wpadł mi w oko. I to nie za sprawą samego patentu a jakości wykonania i stylu. Pożyteczne cacko, kupuję ;P Wszystkie te wisiorki i precjoza piękne 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Lorenzo Villoresi Incensi

Lorenzo Villoresi to firma o bardzo starannie dopracowanym wizerunku. Ekskluzywne składniki, konsekwentny i, co ważne, udany design flakonów, posrebrzane korki, opowieści o ręcznej produkcji perfum

Czytaj więcej »

Usprawiedliwienie

Tak, wiem, powinnam. Usprawiedliwiam się więc i proponuję okup: dokumentację fotograficzną tego, co zajmowało mnie przez ponad tydzień. Tydzień wyjęty z szarej rzeczywistości i przeniesiony

Czytaj więcej »