Spełniona obietnica - Oud Oriental ST Dupont


Oud Oriental - to nie jest szczególnie oryginalna nazwa, prawda? Pełni raczej funkcję porządkową, systematyzującą i jest praktyczna, jak nazwanie roweru dwukołowcem napędzanym siłą mięśni. Mnie osobiście zupełnie nie przeszkadza - dzięki takiej nazwie od razu wiadomo, czego oczekiwać po naciśnięciu atomizera. Z drugiej strony, w sztuce imię ma znaczenie. Obraz przedstawiający śpiącą kobietę można nazwać po prostu "Śpiąca kobieta" i wszystko jest w porządku. Można jednak dodać dziełu nieco treści i za pomocą tytułu stworzyć... opowieść. Inaczej spojrzymu na obraz śpiącej kobiety nazwany "Porzucona", a inaczej na "Marzenie".

Tym razem mamy obraz. Opowieść zależy od naszej wyobraźni. :)



To nieprawda, że wygoda usypia ideał *


Od pierwszego wdechu wiadomo, że tym razem imię nie kłamie - Oud Oriental to rzeczywiście orientalna kompozycja, rzeczywiście opleciona wokół agarowego drewna. Jest to jednak orient dość europejski - daleki od perfumeryjnej mimikry uprawianej przez Roję Dove. Oud Oriental ma wszelkie pożądane cechy pachnidła orientalnego, jest to jednak orient obliczony raczej na uwiedzenie chłodnokrwistego Europejczyka, niż na kulturowe naśladownictwo. I bynajmniej nie jest to wadą.




Wyobraźmy sobie oud - spękaną szczapę suchego drewna. Twardą, ciężką, o ostrych krawędziach. Tak starą, że robiącą wrażenie wręcz tłustej, lśniącej od aromatycznej żywicy, która miała uratować drzewo przed śmiercią.

Szczapę tę ułóżmy na miękkich, różanych płatkach i przysypmy miałkim jak popiół przyprawowym pyłem: szafran, zmielone goździkowe słupki, rudy cynamon i subtelnie ruchliwy welon muszkatu.

To właśnie poczujemy po aplikacji Oud Oriental.


Nieuchronny proces ogrzewania zapachu przez ludzką skórę odsłania nam kolejne warstwy kompozycji. Zgniecione przez ciężar agarowej szczapy różane płatki puszczają sok. Róża podnosi głowę, wypełza spod nut przyprawowych, rozwija krwistoczerwone skrzydła. Nie zdominuje jednak tej olfaktorycznej opowieści, gdyż ciepłą przestrzeń stworzoną przez nuty przyprawowe rychło wypełnia to, co w orientalnych perfumach najbardziej charakterystyczne i najbardziej pożądane: bogata, złocista mieszanina wanilii, ambry, nut drzewnych i żywicznych oraz łagodnej jak cień paczuli. Orient, mili Państwo. Jeśli ktoś miał wątpliwości, pora przestać je mieć.

Oud Oriental jest kompozycją fantastycznie komfortową. Przyjemną jak wnętrze luksusowego arabskiego hotelu - pełnego złoceń, miękkich poduszek i fikuśnych bibelotów. Jest to jednak wnętrze, które nie razi umiarkowanego, europejskiego poczucia estetyki, w którym ruchy pierzastych wachlarzy w rękach miedzianoskórych stewardów dyskretnie wspiera cicha klimatyzacja, a aromatyczna, marokańska herbata podawana jest przez kelnerki mówiące biegle po angielsku.


Istotą kompozycji Kornegaya jest balans. Równowaga, dzięki której złudzenie jest doskonałe. Orient w Oud Oriental jest idealny i wiarygodny zarazem. Kłania się europejskim gustom w sposób oszczędny i niewymuszony. Bardzo zgrabnie.


Data powstania: 2012
Twórca: Seth Kornegay
Trwałość: ok 8 godzin

Nuty zapachowe:
oud


* Polemika z tezą  Leona Degrelle - belgijskiego dziennikarza i polityka.

Źródła ilustracji:
  • Pierwsze zdjęcie z serwisu We <3 font="" it.="">
  •  Drugie z artykułu w serwisie Entertainment Designer: KLIK.
  •  Na trzecim przepiękny mural namalowany przez zespół Adama Williamsona w brytyjskiej restauracji Kenza. Więcej o projekcie (oraz galeria zdjęć z powstawania muralu) na stronie Adama Williamsona. KLIK.
  • Ostatnie zdjęcie przedstawia wnętrze hotelu Arabian Courtyard w Dubaju i pochodzi ze strony hotele.pl.

Komentarze

  1. No i masz! powoli zaglądanie tu zahacza o masochizm. A Ty biedna Sabb jak nie piszesz to jęczymy jak piszesz to narzekamy... "Jak żyć... jak żyć..?"
    A tak poważnie już to recenzja bardzo zachęcająca będę szukać sposobności poznania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pooooluuu! Uwielbiam Cię! Twój komentarz niesamowicie mnie rozbawił. Serio serio. :)
      Próbki sa na stronie Luxury for Less. Ten i jeszcze jeden oud z tej serii, o którym będzie lada moment i którego flakon chyba popełnię...

      Usuń
  2. Jak Orient to ja wchodzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tej opowieści wyłania się piękny zapach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znaczy, ze opowieść spełniła zadania. Zapach jest piękny, wyraźnie, intensywnie agarowy, ale zarazem daleki od ekstremów. No piękny. :)

      Usuń
    2. Tak jak czytałam Twój opis, to miałam skojarzenia z poczuciem sytości i zadowoleniem - w ogólnym rozumieniu. Taka radość spełnienia z orientalnym zakrętasem ;)

      Usuń
  4. ..jak dla mnie jest zbyt grzeczny i ładny po prostu. Za mało agaru.. za mało.. A flaszka stoi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to taki komfortowy orient. Nie dla agarowych ekstremistów?
      A pozostałe oudy z serii znasz?

      Usuń
    2. Wąchałam ten różany... i niby wszystko z nim ok.. ale..jest za ładny i noszalny. Santala nie znam, a wychodzi na to, że on najbardziej by mi pasował..choć i ten zapewne za grzeczny. Szukam ostatnio czegoś "brzydkiego" na kształt L`eau Trois, Incense Rose..bo wszystko mi się znudziło..i mam kryzys wieku średniego ;)

      Usuń
    3. Ej! L'Eau Trois brzydkie!? No wiesz!

      ;)

      Ja brzydki oud teraz własnie testuję i próbuję zrecenzować. I, uczciwie, jedyne, o czym myślę to: "kiedy wreszcie to cholerstwo przestanie śmierdzieć????".

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie piszesz o zapach, bardzo obrazowo...nawet osoby mające problemy z odbiorem oudu mogą odnaleźc w nim drugie dno...
    Te perfumy dotr do mnie po weekendzie, porównam z Twoimi odczuciami ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty