Miya Shinma – Japonia opowiedziana zapachem

Stary Świat oszalał na punkcie orientu. Orientu z małej – to nie jest blog o geografii.

Poznając, testując, nosząc i wielbiąc zawiesiste orientalne kompozycje zapominamy o tym, że rozbuchana moda na perfumy orientalne jest modą nieco… wybiórczą. By nie rzec, że nie do końca na temat. Krainy Lewantu, czyli tak zwany Bliski Wschód obejmujący rejon świata na styku Europy, Azji i Afryki to tylko część geograficznego i kulturowego Orientu. Kraje Arabskie zaś stanowią tylko część tej części.

Co z Środkowym Wschodem? I, przede wszystkim, co ze Wschodem Dalekim – najbardziej charakterystyczną częścią geograficznego Orientu?

Co z Chinami, Japonią, Koreą czy Indochinami? Co z Rosją?

Ano to, że niewiele znamy kompozycji mongolskich, chińskich, czy koreańskich. Ba! Nawet Rosja – kraj, w którym perfumy i perfumiarstwo cieszą się wielką popularnością i poważaniem nie oferuje nam wielu rodzimych zapachów. Choć… o perfumach krajów dawnego bloku wschodniego może napiszę innym razem. Dziś powędrujemy do Japonii.

Perfumy japońskie większości ludzi kojarzą się z delikatnością, czystością, transparentnością. Swego rodzaju olfaktoryczną dyscypliną. Czy słusznie?

Spoglądając na ofertę marek takich jak Issey Miyake, Kenzo, Masaki Matsushima, Yohji Yamamoto czy Menard wydaje się, że jest w tym nieco racji. Przyglądając się ofercie Annayake, Hannae Mori, Keiko Mecheri, czy wreszcie kultowym Comme des Garcons nie sposób nie myśleć o globalizacji gustów i homogenizacji kultury. Dziś jednak chciałabym wam przedstawić markę, która idealnie odpowiada potocznie pojmowanej perfumeryjnej „japońskości” – Miya Shinma.

Miya Shinma jest rodowitą Japonką. Urodziła się i wychowała w Kaju Kwitnącej Wiśni. Pierwsze kilkanaście lat życia spędziła w Shizuoka – mieście, którego symbolami są malwy i kwitnący dereń. Swoją drogą – to ciekawe, że korzystająca z typowo japońskich motywów Shinma w żadnej ze swoich kompozycji nie użyła tych składników. Znajdziemy w nich wszak i kwiaty wiśni, i herbatę, i bambus, i japońską cytrynę (yuzu) i, tak bardzo dla japońskich kompozycji charakterystyczny cyprys hinoki. A malwy nie.

Naukę perfumiarstwa rozpoczęła Shinma także w Japonii – w szkole perfumiarstwa w Kyoto. Dopiero później, już jako mistrzyni, nie adeptka perfumiarskiej sztuki – wyjechała do Paryża, gdzie powstały Miya Shinma Parfums – marka łącząca japońską tradycję i francuską technologię.

Miya Shinma Parfums ma aktualnie w ofercie dziesięć kompozycji podzielonych na cztery serie.

Impresje

Hana (Kwiat) – ten kwiat otwiera się jak pozytywka mojej babci. Nie działała, ale w środku pachniało perfumami z czasów bardzozamierzchłych. Kremowo – plastikowy bukiet aromatów kwiatowych – nienaturalny i zarazem tak uroczo retro. Zapach świeżego prania – krochmalonego mąką i maglowanego „na opłatek”. Różane mydełko. Woreczki z aromatyzowaną naftaliną wepchnięte między mereszkowane obrusy w wielkiej komodzie.

Hana to zapach biały. Kwiaty wyprane i wymaglowane do stanu, w którym można układać je na stole jak koronkowe serwetki.

Kaze (Wiatr) – Kaze to wiatr znad szklanki z lemoniadą. Cytrynowy drink z dodatkiem ginu wypijany na twardym, plecionym krześle ustawionym w rzece. Słońce grzeje, ale w stopy zimno.

Tsuki (Księżyc) – jeden z ciekawszych zapachów marki. Truskawkowo – malinowe pianki w miseczce z bambusa. Bladoróżowe, obtoczone w słodkim pudrze, zostawione na stole w ogrodzie na całą, chłodną noc. Kremowa woń kwiecia miesza się z puchatym aromatem słodyczy i szklistym zapachem nocy. Gdzieś w tle majaczy wyrzezany w sandałowcu hamank na którym śpi zagrzebany w kocach kot.
Kiedy wstanie słońce zobaczymy, że kot nie był prawdziwy, tylko pluszowy i różowy jak malinowe pianki.

Pory Roku i Kolory

Feuillage Vert (Zielone Sitowie) – chciałam, żeby to sitowie pachniało jak Sitowie Comme des Garcons, ale przecież to Shinma, nie Duchaufour. Ładne, słoneczne cytrusy zaostrzone kardamonem. Ślad zieloności – zbyt wątły, by usprawiedliwiał nazwę. Pewnej miękkości nadaje kompozycji, wszechobecna u Shinmy, róża. W bazie cedr i piżmo – także standard.

Mizu (Woda) – Mizu pachnie jak biały chomik wykąpany w lemoniadzie. Pachnący świeżą cytryną zaraz po kąpieli i świeżym chomikiem po przeschnięciu. Przy czym cytryny jest więcej, niż chomika, a chomik karmiony był kwiatkami wiśni i różaną galaretką.

Yuki (Śnieg) – Yuki to nie są szczególnie oryginalne perfumy. Ale na tle pozostałych zapachów marki wyróżniają się. Schemat: cytrusy (najczęściej cytryna) + kwiatki (najczęściej białe plus kapka róży) + cedr z piżmem w bazie – tu nie działa. Za wrażenie chłodu odpowiada tu lawenda będąca szczytem i sercem kompozycji. Białe kwiaty, do których Shinma wielki ma sentyment, tutaj tworzą tylko tło. Blade. Dające wrażenie, że ten śnieg cale nie jest zimny; że leży na mszystej bazie jak ciepła pierzynka; jak puder na skórze. Ładny zapach.

Zarośla

Hinoki – to kompozycja szczególnie bliska kreatorce. W wywiadzie udzielonym Tatianie Grabowskiej Miya wspomniała, że w dzieciństwie cały jej pokój zrobiony był z drewna Hinoki: sufit, ściany i nawet podłogi. W Japonii tradycyjnie używa się tego aromatycznego drewna także jako materiału do wyrobu wanien. „Jeżeli wykąpiesz się w wannie wykonanej z Hinoki, nigdy nie zapomnisz tych wspaniałych uczuć!” – zapewnia perfumiarka.

Hinoki to uroczy, lekki mariaż słodkiej klementynki ze złagodzonym subtelną nutą kwiatową, eterycznym akordem drzewnym. Zapach naprawdę przyjemny – ożywczy i odprężający zarazem. Mój osobisty faworyt wśród zapachów tej marki.

Kwiaty

Sakura (Kwiat Wiśni) – kolejny zapach na bazie klasycznego dla tej kompozytorki tójkąta: cytrusy w głowie, kwiaty z różą w sercu, cedrowo – piżmowa baza. Najbardziej charakterystycznym rysem Sakury jest nuta piwonii – wyraźna, dominująca nad różą, po pewnym czasie dominująca nad wszystkim. Trochę szkoda, bo pod piwonią brzmi cicho, lecz ślicznie przytłoczona piwoniowym przepycham porzeczka – w sam raz cierpka, w sam raz słodka. Nie do końca rozumiam nazwę.

W serii kwiaty znajdziemy także dwie tegoroczne premiery:

Tachibana (Kwiat Dzikiej Pomarańczy) – nie jest tym, co zapowiada nazwa. Nuty kwiatowe stanowią tu tło dla wyrazistego, przenikliwego akordu cytrusowego kłaniającego się niemieckiej tradycji wód kolońskich. Zapach czysty, nieprzytulny, budujący dystans. Najciekawszym elementem kompozycji jest piżmowa baza – czysta, lecz zarazem wyraźnie, sugestywnie cielesna. Tachibana to nieoswojone zwierzę ubrane w białą koszulę i garnitur.

Tsubaki (Kamelia) – Tsubaki to drugi mój ulubieniec. Z przyczyn zupełnie innych, niż Hinoki. I nie dla samej kamelii bynajmniej. Mdły nieco, śliski jak atłas zapach kamelii zyskał w tej kompozycji niecodzienny charakter dzięki dodatkowi szafranu. Złocistego, aromatycznego, na tle pozostałych perfum Shinmy prawie zmysłowego. Tsubaki nie jest kompozycją transparentną. Ma barwę i fakturę. W zacienionej, kumarynowo – paczulowej bazie nawet coś w rodzaju osobowości.

Reasumując:

Większość kompozycji marki jest po prostu ładna. Gdyby komuś do głowy przyszło, że to wada, napiszę wprost: to nie jest wada. Perfumy ładne są… Ładne. To ładnie. 🙂

Marka Miya Shinma ma w ofercie także pachnące wachlarze, perełki do kąpieli, kadzidła i arkmatyzowaną herbatę. A także zapachy na zamówienie. Mam wrażenie, że tak zwane Bespoke perfumes czyli perfumy na miarę stanową przyszłość luksusowego perfumiarstwa. Ultymatywny zbytek.

***

Zanim jednak zamówicie perfumy u Mii Shinmy, proponuję Wam poznanie kolekcji autorskich zapachów perfumiarki. Perfumeria Laselection będąca polskim dystrybutorem marki przygotowała dla Was pięć zestawów próbek obejmujących pełną kolekcję perfum Miya Shinma:

  • Hana
  • Kaze
  • Tsuki
  • Feuillage Vert
  • Mizu
  • Yuki
  • Hinoki
  • Sakura
  • Tachibana
  • Tsubaki

Aby wziąć udział w losowaniu zestawu dziesięciu próbek należy być publicznym obserwatorem SoS i zostawić komentarz pod tym artykułem.

Pierwszy zestaw powędruje do pierwszej chętnej osoby. Pozostałe rozlosuję wśród osób, które zgłoszą się do 23 października 2015 włącznie.

I już. Miłego dnia i miłej zabawy. 🙂

  • Zdjęcie góry Fuji ze strony feross.org.
  • Pozostałe zdjęcia z materiałów prasowych marki.

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

38 komentarzy o “Miya Shinma – Japonia opowiedziana zapachem”

    1. bluegirl.ewa

      Sakura, Tsubaki i Hinoki najbardziej z opisu do mnie przemawiają.
      Dziękuję, zaraz będę pisać 🙂

  1. Ars Longa Vita Brevis

    I tak chciałam skomentować nawet, jakby nie było losowania 😉 . Jak już kiedyś wspomniałam pod wpisem o Madamie Butterfly, bardzo lubię Japonię i japońskość, choć nigdy tam nie byłam, dlatego też Twój dzisiejszy wpis sprawił mi dużo radości. Intrygują mnie zapachy japońskie, choć nie wiem czy jako miłośniczka mocnego akcentu w zapachach czułabym się dobrze w ładnych, delikatnych chmurkach. A Twoje opisy, jak zawsze wzmagają tylko ciekawość. Różowy malinowy kot – to Hello Kitty? 😀

    1. Klaudia Heintze

      To ja się cieszę, że chciałaś. Każdy komentarz mnie cieszy.
      Ja sama lubię egzotykę., choć akurat ładne chmurki nie dla mnie. Co do Hello Kitty… Yyyyy… Wolałabym nie iść tą drogą. 😉 😀

  2. Wszystko, co związane z Japonią, dla mnie jest bombowe. A zapach musi byc obledny 🙂 pozdrawiam i zapraszam 😉

  3. Zgłaszam się nie tylko dlatego ze Hinoki urzeka mnie swym aromatem w pozycji CdG dlatego bardzo chętnie poznam inną jego odsłonę. Miłego dnia również dla Ciebie 🙂 HaHaha, zarośla…

  4. Sabbath dzięki za Inspirację! Mam teraz ochotę jeszcze bardziej poprowadzić prelekcję poświęconą Zapachom Japonii na jednym z polskich konwentów! Pamiętam iż szukając materiałów natrafiłem na perfumy Miya Shinma jakiś czas temu!. Tylko brak czasu spowodował iż odłożyłem temat i zakup zestawu próbek na później. Teraz dzięki twojemu artykułowi oraz iż przypomniałaś mi o perfumach Miya pomysł prelekcji odzywa ponownie! Yes! Iwo Rzepiński

  5. Ja również chętna i to bardzo, bardzo mocno. Czytałam niedawno w "Monitore magazine" o Śniegu i zastanawiałam się, gdzie można go powąchać. Także jak zobaczyłam na Instagramie zapowiedź tekstu i to nie tylko o jednej kompozycji, ale przekrój twórczości Miyi, ucieszyłam się bardzo. Zupełnie inna poetyka kompozycji, inny świat inspiracji, wszystko nowe, nieznane, obce i namalowane delikatnym pędzelkiem, jak akwarela albo subtelne dotknięcia tuszu.

    1. Klaudia Heintze

      Śnieg Miyi nie pachnie śniegiem. Ale w sumie Śnieg Demeter też nie bardzo. Trudne zadanie – oddać zapach śniegu. Śnieg przecież pachnie tym, co wchłonie. 🙂

  6. Bardzo jestem ciekawa tych zapachów 🙂 Mi bardzo się spodobały niektóre zapachy Annayake, bardzo "japońskie" 😉 Ale pachnieć jak hinoki… hm, oto myśl 🙂

  7. Hmm, nie jestem pewna czy dobrze by mi się nosiło takie subtelności, bo takie mam odczucia po przeczytaniu Twojej recenzji. Najciekawiej zabrzmiała mi Sakura, ale w ogólności, noszę się w innych zapachach 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy