Nordic Noir i światła wielkiego miasta - Scandinavian Crime LM Parfums


Laurent Mazzone lubi programować naszą wyobraźnię. Wybiera dla swych perfum nazwy, wywołujące w mózgu efekt, opisywany przez Roberta Cialdiniego jako "Klik - wrrrr!". Nie ma się co oszukiwać - nazwy takie, jak Malefic Tattoo, Sensual & Decadent, Army Of Lovers czy obrazowe Cicatrices muszą wpływać na odbiór perfum. I nie jest to wada - tak jak nie jest wadą tekst towarzyszący melodii.

Tym razem rozpylając perfumy na skórę oczekiwałam nastroju mrocznych opowieści Jo Nesbø i Stiega Larssona, podnoszącej włoski na karku tajemniczości rodem z prozy Henninga Mankella, niepokojącej niejednoznaczności historii snutych przez Camillę Lackberg.



...Nie ryzykować, że zakochując się w sobie
zniszczą swój związek.*


Pierwszy rozdział opowieści: pozornie chłodno, z dystansem nakreślone sylwetki. Bohaterowie introwertyczni, wyciszeni, skąpani w świetle wielkiego miasta.


On - konkretny, oschły, skupiony na celu. Precyzyjnymi, ostrymi jak skalpel zdaniami tnący rzeczywistość na cienkie plastry. Przejrzyste nieomal, fragmentaryczne, wyblakłe jak stare fotografie.

Nuta czarnego pieprzu - sama w sobie jasna raczej, niż mroczna; eteryczna i świetlista u szczytu spektrum - tu dodatkowo rozświetlona chłodnym jak blask jarzeniówki imbirem i kardamonem w barwie sepii.


Ona - milcząca, oszczędna w ruchach, o spojrzeniu twardym jak nefryt. Zdaje się wiedzieć więcej i rozumieć bardziej; jednak ponieważ nie czuje potrzeby dzielenia się wrażeniami i spostrzeżeniami - możemy się tego tylko domyślać.

Sucha paczula. Liście o wyraźnie zaznaczonych nerwach. W złożeniu z pieprznym otwarciem wręcz czarne.


W drugim akcie widzimy ich razem.
On - Pan P. Ziemista cera; zielony, kardamonowy T-shirt; pierwsze pasemka siwizny w ciemnej czuprynie.
Ona - Pani P. Zbieżność nazwisk przypadkowa. Twarz w kolorze białego sandałowca, wysokie kości policzkowe, obgryzione paznokcie. Skórzana kurtka w agarowej czerni; rękawy za długie, wypchane kieszenie.


Siedzą przy drewnianym stole bez serwety, piją słabą herbatę bez smaku. Pomiędzy nimi plik zdjęć i napięcie.


A potem stanie się to, co stać się musiało... Żeby książka stała się bestsellerem, żeby perfumy ułożyły się na skórze i żeby życie miało sens.

Pojawia się syntetyczny, podprawiony labdanum akord ambrowy. Porozumienie dusz. I porozumienie ciał. Bez miłości - przynajmniej tak się obojgu wydaje.

Blade, piżmowe sylwetki w świetle poranka. Dym z papierosa pełznący po zmiętej pościeli jak smuga kadzidła, którego bóg nie przyjął. Nerwowe zapewnienia, że to tylko wypadek przy pracy - bez skutków i bez ciągu dalszego. 

Dopiero podczas niezgrabnego, pełnego skrępowania uścisku na pożegnanie pojawia się wanilia. Spleciona z kadzidłem brzmi niespożywczo, twardo, chłodno - jednak to właśnie to złożenie ostatecznie pointuje opowieść. Wiemy już, że mimo kryminalnej zagadki i intrygi poprowadzonej planowo i konsekwentnie - tak naprawdę jest to opowieść o miłości. Miłości, wypartej, racjonalizowanej, przeżywanej ze skrępowaniem. Miłości, która nie powinna i nie miała prawa się zdarzyć. Ale się zdarzyła.



Data powstania: 2015
Projekcja: dobra, ale jak na ekstrakt perfum... niedobra
Trwałość: ponad 8 godzin, ale przy umiarkowanej projekcji

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: czarny pieprz, kardamon, imbir, kolendra
Nuty serca: paczula, sandałowiec, oud
Nuty bazy: ambra, piżmo, kadzidło, labdanum, wanilia



Zdjęcia do tekstu pochodzą z bazującego na prozie Stiega Larssona filmu "Dziewczyna z tatuażem" w reżyserii Davida Finchera.

*Cytat stanowiący tytuł recenzji tematycznie: z "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" Stiega Larssona.


Komentarze

  1. Właśnie jutro pędzę po próbki do Lulua , a te perfumy będą jedne z testowanych:) Ciekawe czy ta miłość mi się zdarzy:). Pozdrawiam ze słonecznego Krakowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie miłość do tego zapachu jest... niepewna. Doceniam, ale czy pozwolę sobie na namiętność? Nie wiem. I chyba o to tym razem chodzi...

      Usuń
  2. Super tecka wyszla spod lewej ręki 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! Dziękuję Polu.
      Wrzucałam o szóstej mając nadzieję, że poczytasz rano. :)

      Usuń
  3. Idealnie to dobrałaś, skandynawski chłód i perfekcja bardzo mi pasują do LM. Testuję -bliznę- i coraz bardziej mi się podoba. Pozdrawiam z Malty

    OdpowiedzUsuń
  4. Klaudio, jak pachniała by Zaginiona dziewczyna z filmu tego samego reżysera D. Finchera. Jest coś aż tak wyrafinowanego, mrocznego, słodkiego i niewinnego zarazem...😄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem. Przyznaję się, że nie widziałam filmu.
      Wnioskuję, że mam nadrabiać w te pędy?

      Usuń
  5. Co za historia! :) Mrok i dwójka introwertyków oplecionych skandynawską surowością, to coś wprost dla mnie. Perfum tej marki trochę się boję (głównie ze względu na cenę, w razie gdyby mi się jakiś zapach spodobał zanadto, a intuicyjnie czuję ku temu potencjał), więc zwykle odkładam testy na "jak najpóźniej". Ale chyba właśnie zamówienie próbek trochę przybliżyło się w czasie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ceny mają skandalicznie wysokie. Szczególnie, że moim zdaniem zawartość ich flakonów to nie są żadne ekstrakty, tylko zwykłe wody perfumowane. :(

      Usuń
  6. Film bardzo mi się podobał. Ladyczę na to samo z zapachem. Recenzja trafnie oddaĺa nastroje w filmie. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie także film się podobał. nie spodziewałam się tego, a jednak. Dobra historia, dobre kino, dobre aktorstwo.

      Usuń
  7. Jest dostępny w Mood Scent Barze zdaje się. Zawsze można się przespacerować.

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny opis, ale sprawia wrażenie, jakby sam zapach był mało wyrazisty, chociaż składniki sugerują coś innego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest... zdystansowany. Zadumany. Nie kipi. :) Ale mało wyrazisty nie jest. :)

      Usuń
  9. Koncepcja świetna i opis bardzo zachęcający, pomimo wszechobecnej suchości i wydawałoby się pozbawionego emocji metodycznego punktowania. Ale wiadomo - w tym rzecz i tak ma być :) Samego zapachu nie jestem pewna, bo jako wielbicielka wszystkiego co emocjami przesiąknięte, obawiam się że tutaj poczułabym się obco i nieswojo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Coś podobnego pisałaś pod Unique Russia. Czyli to co piszę ma sens. <3

      Usuń
    2. No ba! Pewnie, że ma sens, chyba w to nie wątpisz ;) <3

      Usuń
  10. Brzmi co najmniej ciekawie... Nie było jeszcze kompozycji LM która by mi się nie spodobała więc ciekaw jestem i tego dziełka.

    P.S. Choruje na Malefic

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba! Malefic to zaraza. Sama zachorowałam i teraz zarażam. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty