Uczciwie pisząc, nie są to przykazania ani żadne nakazy. Raczej swego rodzaju perfumeryjne dezyderaty – życzenia. I tak je proszę potraktujcie – jak zachętę do odnalezienia i pielęgnowania radości płynącej z naszej wspólnej pasji.
1. Perfumy istnieją dla rozkoszy zmysłowej. Liczy się przyjemność. Nic więcej i nic mniej.
2. Możesz pachnieć i możesz nie pachnieć. To Twoja decyzja.
3. Masz prawo do własnych wyborów. Nie staraj się dopasować do trendów, mód i cudzych oczekiwań. Perfumy to przyjemność, nie powinność. Słuchaj siebie.
4. Nie ma nut lepszych i gorszych. Nie istnieje metoda wartościowania gustów. Piękno niejedno ma imię. Nie deprecjonuj swojego zachwytu.
5. Bądź dobry dla innych – tak, jak chciałbyś, by byli oni dobrzy dla Ciebie. Nie nadużywaj perfum, nie osaczaj, nie bądź uciążliwy. Nie czyń bliźniemu, co Tobie niemiłe.
6. Testuj na własnej skórze. Nie nosisz perfum na papierze – daj im szansę tam, gdzie będą żyły.
7. Odnajdź radość w poszukiwaniu, poznawaniu, doświadczaniu. Ciesz się drogą, doceniaj swe odkrycia, ale nie zamykaj się na kolejne.
Doceń swoje zmysły.
27 komentarzy o “Siedem grzechów przeciw prozie życia”
Tajest! ♥
No nie poznaję Pana, Panie Haddeer. 😀
bo to z poprzedniego życia jest, to konto 😉 (i jeszcze nie umiem zmienić :-P)
już! o! włala!
Nie o to mi chodziło. Raczej o tę służbistość. 😀
bo się zgadzam ze wszystkim akuratnie 😛
jak się nie zgadzam, to walę z bazooki 😀
Dobrze, że nie do swoich. 😀
Się robi:)
Ale na spokojnie, bez pośpiechu i koniecznie z przyjemnością. Dobrze? 🙂
Amen!
Aż się prosiło. 😉
Przypominam sobie moją wycieczkę do Douglasa, kiedy to poszukiwałam swoich pierwszych poważnych perfum. Absolutnie zachwycił mnie wtedy Black Orchid. Pani, która mi doradzała wręcz się oburzała, że dla nastolatki taki zapach jest stanowczo za ciężki i dojrzały. Z okropnym niesmakiem wyszłam z drogerii, nie kupując zapachu – i tak nie było mnie na niego stać. A nadal jest dla mnie chyba najlepszym zapachem, bo wszystkie do niego porównuję.
Wniosek: nie wolno kierować się doradzającą panią – to jej praca. A każda/każdy z nas ma swoje własne gusta. W końcu to my będziemy nosić te perfumy, prawda?
Prawda.
Skąd niby obca pani ma wiedzieć, w czym będziemy się dobrze czuły?
To wręcz cała filozofia, jakże słuszna zresztą, "tak jest"!
Wolność, miłość, przyjemność. 🙂
<3
<3
Ładnie. 😉
Staram się. 🙂
Krótko mówiąc – najważniejsza jest przyjemność i to, by nie krzywdzić drugiego człowieka. Tak – to moja filozofia życiowa 🙂
A z tymi nowymi doświadczeniami… trzeba uważać, bo można wpaść w pułapkę chciejstw ;D
To chyba nasze przekleństwo – pożądanie tego, co nas zachwyca. Czasem myślę sobie, że mam to za sobą. A potem kupuję flaszkę… 😉
To stały element bytu uwielbiającego zapachy. Spełnienie miksuje się nieustannie z niedosytem. I gdzie ta nirwana?…
Po śmierci? 😉
Strzeliłam wczoraj flakon. Pierwszy od dawna. A dziś zamówiłam dwa kolejne w ramach wyprawy znajomej do JuKeja.
To się nigdy nie kończy… 😉
Zgadzam się 😀
Bardzo się cieszę. Witaj na moim blogu – chyba się jeszcze nie widziałyśmy. 🙂
Cudowne są Twoje perfumowe przykazania! <3
Zgadzam się z nimi absolutnie, bo nie raz mi wmawiano, że na mocne, orientalne i skórzano-drewniane zapachy jestem zbyt młoda/niska/bo mam delikatną i chłodną kolorystykę. W ten sposób przegapiłam chyba jedyną okazję nabycia Opium YSL tą sprzed kastracji. :/ Aha, i jestem kobietą, więc muszę kwiatki-sratki i owocki! 😀
Dziś mam głęboko gdzieś takie dylematy, bo ogólnie pasują mi mocniejsze klimaty 😉 Też częściej odwiedzam męską półkę od damskiej 😀
Ostatnio zachwycił mnie Chanel Egoiste. Pierwszy raz od dawna poczułam przyspieszone bicie serca, kiedy powąchałam nadgarstek. Jest bardzo orientalny, mocno czuję bogatą, damasceńską różę, cynamon i skórę, czuję w nim walkę między męskością a kobiecością… Jednym słowem, czuję, że do mnie pasują.
Dziś otwieram kompa, szukam o nim recenzji i… dowiaduję się, że są one wykastrowane, że to nie to samo, co wcześniej… Co robić?! O_O Chyba nie będę się przejmować tym, co było wcześniej, ale je sobie kupię, bo szalenie mi się podobają. 😀
Bo Egoiste to unisex jest. Z resztą… ja nie wierzę w płeć perfum. Kiedyś jeszcze myślałam, że może mężczyznom mniej wypada, ale od kiedy poznałam chłopaka pachnącego kwiatem pomarańczy zmieniłam zdanie. 🙂
Pozdrawiam serdecznie. 🙂