Lubię dziwne perfumy. Tak, jak zachwycają mnie dziwolągi Luki Maffei, tak bezkompromisowe, dosadne opowieści Anais Bigiune przemawiają do mojej wyobraźni i ani myślę się tego wstydzić. Nawet gdyby cały świat orzekł, że są brzydkie – dla mnie są wspaniałe i basta.
Sideshow to kolejna mocna, wyraźna opowieść. Adekwatna, sugestywna, zachwycająca!
W XIX wieku cyrk był sztuką okrutną. Nie tylko ze względu na trudne warunki bytowania obwoźnych artystów, nie tylko ze względu na nierówności społeczne i dosłownie feudalne relacje wewnątrz poszczególnych trup, lecz także dlatego, że budzącymi okrutne zainteresowanie „eksponatami” w kolorowych namiotach udręki byli często ludzie niepełnosprawni, dotknięci różnorodnymi fizycznymi deformacjami lub zaburzeniami. Od kobiet z brodą począwszy, przez karłów, garbusów, po ludzi całkowicie niezdolnych do samodzielnej egzystencji, traktowanych jak przynoszące zysk przedmioty. Jedną z pożądanych, budzących zaciekawienie atrakcji Freak Shows byli malowani ludzie czyli osoby, których ciało zdobiły tatuaże. Tatuaż był w Europie sztuką mało znaną i egzotyczną, co wynikało wprost z semickich korzeni dominującej na tym terenie w XIX wieku kultury. W pierwszym artykule cyklu wyjaśniałam przyczyny.
Dziś w cyrkach nie pokazuje się już osób dotkniętych kalectwem, a tatuaże przestały być niezdrową sensacją.
I gdyby to była strona komercyjna, nastawiona na podobanie się wszystkim, wstęp zakończyłby się jak wyżej. Albo w ogóle by go nie było. Ale to nie jest strona komercyjna. A cyrk to wciąż siedlisko okrucieństwa i cierpienia.
Kilka lat temu byłam w cyrku. Nie pytajcie proszę, jak mogłam tam pójść. Sama nie wiem i do teraz się tego wstydzę. Zindoktrynowane w przedszkolu kolorową reklamą dziecko chciało zobaczyć klaunów i akrobatów i doświadczyć całego tego barwnego zgiełku towarzyszącego ich występom. Nie pomyśleliśmy.
Po dotarciu na miejsce dowiedzieliśmy się, że w cyrku tym „występował” prawdziwy słoń, z którym to słoniem, za niewielką opłatą, można było sobie zrobić zdjęcie. Zapłaciliśmy. I to jedno spotkanie ze słoniem śni mi się po dziś dzień.
Szare, wychudzone zwierzę o mętnych, zaropiałych oczach wręcz słaniało się na nogach. Jego cierpienie było tak wyraźne i przejmujące, że dziecko nam się po prostu rozpłakało. Nie ono jedno – bo dzieci nie są głupie ani ślepe. Dopiero z czasem, jeśli pozwolimy na to, stają się obojętne.
Co do cyrku… mam smutne przeświadczenie, że gdyby nie ograniczenia prawne chroniące ludzką godność i zdrowie – niektórzy obwoźni kuglarze wciąż pokazywaliby gawiedzi garbusów, karłów i baby z brodą.* A tak – pokazują słonie.
Związek wstępu z zapachem jest oczywisty. Co więcej: zapach opowiada to wszystko i więcej za pomocą przemyślanej i odważnej olfaktorycznej metafory.
Witamy w cyrku!
Dziś przed Państwem nuty głośne, śmieszne i tragikomiczne. I trochę tragicznych też, lecz prooooszę się nie obawiać. Przede wszystkim będzie… SŁODKO!
Zatańczą dla Państwa wielkie, różowe słonie. Zaryczą największe gryzonie świata. Soczystymi jabłuszkami żonglowała będzie śliczna Malowana Lala w tiulu. A z bicza strzeli Tatuowany Casanova we własnej osobie.
Zaprrrraszamy!
W Side Show wchodzimy jak do namiotu cyrkowego.
Nuty słodkie są sztuczne i różowe.
Uprzędziona z etylomaltolu wata cukrowa przykrywa miękką pierzyną aromat kolorowanych jabłek. W Polsce pokryte karmelem lub kolorowym lukrem jabłka na patyku nie są jeszcze powszechnym przysmakiem, ale to przecież nie jest polski cyrk.
Drugi, główny akord Sideshow stanowią nuty animalne i „techniczne”.
Lakierowana skóra – stara, wysłużona, używana od pokoleń.
Zapach płótna, farby i pakuł – kolorowe kłamstwo, które kupujemy jak watę cukrową – dla osłody życia.
Niepokojące akcenty pudrowe kłębiące się tuż pod skórką malowanej zapachem rzeczywistości.
Masło irysowe dające kompozycji fałszywy mat – pozór spokoju skrywający nerwowe błyski hyraceum.
No właśnie. Hyraceum – cichy bohater tej historii. Bez niego ten cyrk nie byłby cyrkiem. Byłby zwykłym przedstawianiem. Naturalistyczny akord animalny skryty głęboko pod malowaną słodyczą i lakierowaną skórą „robi” atmosferę cyrku. Trochę duszną, trochę brudną, trochę niebezpieczną.
W bazie Sideshow robi się sandałowo tłusty, paczulowo cienisty i haszyszowo duszny. I spokojny.
Przedstawianie się skończyło.
Dyrektor cyrku odłożył wysłużony cylinder.
Znużone tygrysy zwinęły się w barwne kłębki pełne marzeń o gwiazdach nad sawanną. I chrapią.
Tatuowany Casanova upalił się Czarnym Afganem i śpi snem bez snów. Snem czarnym jak haszysz Black Afgano, którego baza Sideshow nieco przypomina. Czarnym jak bicz, z którego strzela co wieczór dla uciechy gawiedzi. I czarnym jak „obrazki” pokrywające jego ciało.
Data premiery: 2016
Kompozytorka: Anais Biguine
Trwałość: powyżej ośmiu godzin. I warto zaznaczyć, zę zapach jest z godziny na godzinę lepszy.
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: nuty słodkie
Nuty serca: wata cukrowa, jabłko
Nuty bazy: Hyraceum (hyraks), balsam tolu, skóra
*Określenia są celowo okrutne i utrzymane w stylistyce dawnych anonsów cyrkowych. Na codzień ich nie używam. Znam przyczyny karłowatości czy hiperkifozy; wiem, czym są zaburzenia hormonalne. Proszę o wyrozumiałość – tekst jest obliczony na osiągnięcie pewnego konkretnego efektu i dlatego brzmi jak brzmi.
Rozdanie
Wraz z Perfumerią Greta przygotowałam dla Was pięć zestawów próbek perfum marki Gri Gri.
Próbki są ładne, duże i mają atomizery. 🙂
Pierwszy zestaw powędruje do pierwszej osoby, która skomentuje tę recenzję. Dzięki uprzejmości właścicielki Perfumerii Greta zestaw ten wzbogacimy o sygnowaną torbę Gri Gri Parfums.
Cztery pozostałe zestawy rozlosujemy wśród osób, które skomentują recenzję i zgłoszą chęć wzięcia udziału w rozdaniu.
Komentować można od dziś do niedzieli 3 czerwca 2018 włącznie.
Obserwowanie bloga i podzielenie się recenzją (tą albo inną z serii) na Facebooku, w grupie lub na forum perfumeryjnym jest zawsze mile widziane. Może dzięki temu ktoś, kto nie zna SoS zarazi się miłością do perfum niebanalnych?
Miłej zabawy.
——————-
Zgodnie z art. 13 ust. 1 i ust. 2 ogólnego rozporządzenia o ochronie danych osobowych z dnia 27 kwietnia 2016 r. informuję, że:
1) Administratorem podanych na potrzeby rozdania danych osobowych jestem ja – Klaudia Heintze.
2) Podane dane osobowe przetwarzane będą w celu realizacji rozdania i żadnym innym.
3) Odbiorcą danych osobowych będzie Perfumeria GRETA.
4) Dane osobowe będą przechowywane do czasu wyłonienia zwycięzców i rozesłania nagród.
5) Osoba biorąca udział w wydarzeniu ma prawo dostępu do treści swoich danych oraz prawo ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu, prawo do cofnięcia zgody w dowolnym momencie.
6) Udział w konkursie/rozdaniu jest równoznaczy z udzieleniem zgody na przetwarzanie danych osobowych dla potrzeb tego konkretnego wydarzenia. W razie uznania iż przetwarzanie danych osobowych Pani/Pana dotyczących narusza przepisy ogólnego rozporządzenia o ochronie danych osobowych z dnia 27 kwietnia 2016 r. przysługuje Państwu prawo wniesienia skargi do UODO.
94 komentarze o “Freak Show – Sideshow Gri Gri parfums”
Nigdy nie byłam w cyrku, pójść nie zamierzam, wystarczy że sobie go wyobrażę i poznam zapach? 😉
Czy gratulować? Na próbaski reflektujesz?
Próbaski zawsze chętnie! 🙂
Kurde, chcialabym sprawdzic te zapachy. Pasowalyby do mojego nowego tatuazu 🙂
Na pewno!
Kocham zapach waty cukrowej, a tatuowany Casanowa z pewnością pobudza wyobraźnię.
I o, o tak! Zgłaszam akces 😉 Bo maoryski tatuaż oraz buddyjska mantra zafrapowały mnie bardzo, no i jest nadzieja, że nie będę w nich pachnieć jak w Warsie posypanym zasypką z pudrowych cukierków 😛
na pewno nie. Choć niektórzy recenzenci uważają, ze gorzej… 😉
Nie ma nic gorszego chyba 😉
No, może wanilia na Warsie i posypce z cukierków pudrowych, to szczyt obrzydlistwa by był dla mnie 😛
No, przynajmniej wanilia Ci w Gri Gri nie grozi. 😉
Lubię dziwność, nioeczywistość zapachów. Pierwsza część od razu przywołała w mojej głowie obrazy z zapomnianego nieco serialu Carnival
I zglaszam chęć udzialu.
Przejmująco piszesz, droga Pani, a synestezję opanowałaś do perfekcji.
Dziękuję Ci pięknie, Malto.
Serialu nie znam, ale przyznaję się do bycia wielbicielką dziwności i nieoczywistości. W perfumach także. 🙂
Klimat opisanego cyrku przypomniał mi o "American Horror Story: Freak Show".
Przykro mi się zrobiło czytając o biednym słoniu… Czy takie cyrki jeszcze istnieją? Ostatnio byłam jako dziecko i niewiele pamiętam. Mam nadzieję, że egzotyczne zwierzęta coraz rzadziej występują jeśli w ogóle… Bo ciężko mieć nadzieję na godne warunki, jeśli cały czas zwierzę jest w trasie.
Co do perfum, bardzo jestem ich ciekawa 🙂
Nie znam serialu, ale doczytałam i wpisuję na listę do poznania. dziękuję.
Chcę tym pachnieć, testować, intrygować ��
Jak zwykle świetna recenzja!
Wieczorem przeczytam raz jeszcze! A co !
Dziękuję. Trzymam kciuki za Twoje szczęście w losowaniu. 🙂
Piszesz tak obrazowo a jednocześnie rzeczowo – tworzysz niezwykłą atmosferę – jak nic chciałabym te intrygujące perfumy powąchać! Zgłaszam udział! 🙂
Dziękuję i życzę powodzenia w losowaniu.
Ostatnio coraz trudniej mi o nowe perfumowe zachwyty – więc chętnie poznam nowe zapachy:)
Powodzenia!
Jak ty to robisz, że tak barwnie opisujesz wrażenia?
I oczywiście wyrażam chęć spróbowania zapachów
Jak? Naprawdę to uwielbiam. I tyle. 🙂
Tara Mantra i Sideshow brzmią szalenie intrygująco! Oczywiście jestem zainteresowana rozdaniem, tylko nie mam pojęcia, czy ten komentarz będzie identyfikowalny jako mój ; )
Udało się. 🙂
z każdą kolejną recenzją tej serii coraz większa chęć powąchania i ciekawość jak na mojej skórze będą pachnieć (jak już w testach zdążyłam zauwazyć – te same zapachy zupełnie inaczej się na mnie zachowują niż na Autorce bloga, czasem to cieszy a czasem zasmuci)
oczywiście zgłaszam się do rozdania 🙂
Tym bardziej jestem ciekawa Twoich wrażeń. 🙂
Zgłaszam się:))
Powodzenia.
Irys i skóra… dwa słowa , które w tej magicznej recenzji podziałały na mnie jak magnes… do tego nuta słodkości waty cukrowej, której nawet dzisiaj miałam okazję skosztować. Puchata, odrywajaca się od całości cząstka nieba, marzenie z dzieciństwa. Zderzenie młodzieńczych wizji świata ze świadomością rzeczywistości, którą nabywa się wraz z wiekiem. Ale ciągle ulegamy tej słodkości, jest naszym małym grzechem, możemy sobie na niego pozwolić, ponieważ to tylko (i aż!) zapach… Zapach, który nas określa, towarzyszy nam, ale nikomu nie robi krzywdy, przenosi natomiast w świat wyobraźni, gdzie wszystko jest możliwe. Za to kocham perfumy… przenoszą nasze codzienne życie na inny poziom. Marzę, żeby poznać każdy z opisanych w serii zapachów. I przenieść się wraz z nimi i opisującymi je tekstami w inny wymiar.
Irys jest tu raczej cieniem – pewną fakturą zapachu, nie samym zapachem.
I masz rację – zapach to wehikuł, którym możemy bezkarnie podrózować w najdziksze rejony wyobraźni. 🙂
Byłam w cyrku chyba tylko raz, w przedszkolu. Pamiętam wąskie ławeczki na których siedzieliśmy i zapach popcornu. Można było sobie zrobić zdjęcie ze słoniem, ale nie wydawało mi się to niczym fajnym. Ale te perfumy to pewnie nieco inny cyrk niż ten, który na początku lat 90 zjawił się w mojej wsi – tak przynajmniej wynika z Twojego plastycznego opisu. Bardzo jestem więc ciekawa jak pachnie cyrk – i zgłaszam swój udział w konkursie
Z dzieciństwa pamiętam, ze najbardziej lubiłam akrobacje na ruchomych trapezach. Ale to były czasy wielkich cyrków – nie małych, obwoźnych i biednych.
Hej,
nie wspominałaś, więc pozwolę sobie zasugerować: 'Cirque du Soleil'.
Tylko ludzie. I magia. Z tych, które przenoszą z powrotem w dzieciństwo 🙂
O tak!
Chyba jestem w stanie poczuć ten zapach. Opis jest tak plastyczny i namacalny, że więcej już nie potrzeba. Zapach cyrku (niestety) znam. Na szczęście go nie pamiętam. Pamięć wiele rzeczy wytarła, ale może to i dobrze.
Zdecydowanie dobrze. Zapominanie jest czasem ważniejsze, niż zapamiętywanie.
Perfumy inspirowane m.in tatuażami to dla mnie niesamowite odkrycie, ponieważ uwielbiam tatuaże i sama noszę ich już trochę na sobie.
Zgłaszam udział w konkursie.
Pozdrawiam!
Pozdrawiam wzajemnie. 🙂
Mam problem, bo niby mogłoby mi się spodobać, aaaaale pewności nie mam. I kurczę nie wiem, bo mnie te dzikuńskie "wariacje na temat" zmusiły do kombinowania ja by to mogło pachnieć. Bo niby słodycz, ale i syntetycznie i animalnie i po trochu z każdej bajki. No ale przynajmniej nie jest nudno 😉
Zapomniałam, że zgłaszam chęć wzięcia udziału 🙂
Myślę, że perfumy nie muszą się podopbać, żeby zachwycić. Wiesz, co mam na mysli…
Pewnie, że tak. Z resztą już mi to w przeszłości udowodniono parokrotnie 🙂
Jestem największym chyba beneficjentem tego zjawiska. Bo ja nie lubię ładnych perfum. 😉
Wiem 😀 Podkreślasz to nie raz i w sumie nie wyobrażam sobie Ciebie w jakimś typowo i klasycznie "ładnym" i akuratnym zapachu 😉
Czasem noszę do recenzji, ale ciiii… nie mów nikomu.
Tatuaże,wata cukrowa , myślę sobie …to nie dla mnie!jednak tłusta,haszyszowa,spokojna baza przemawia tak bardzo,że pragnę zapachu i zgłaszam chęć udziału!
Dla samej bazy nie warto nosić zapachu. Jest tyle takich, które zachwycają od pierwszej do ostatniej nuty. Szczególnie, ze tu w bazie ciągle są tygrysy. 😉
Dzięki Tobie przeniosłam się do cyrku tamtych czasów. Masz rację, było strasznie,przerażająco i duszno. Ale chciałam więcej, dlatego chętnie wezmę udział w rozdaniu 🙂
Super. Rozdanie obejmuje jeszcze trzy inne zapachy. 🙂
Też świetne. Słowo!
Powinnaś wybrać najbardziej wytatuowanego czytelnika 🙂
W razie czego ja zgłaszam swoją kandydaturę 😛
Wyobrażam sobie jak wszystkich po kolei oglądam osobiście. 🙂
W sumie to Ciebie zobaczyłabym osobiście bardzo chętnie. 🙂
samo oglądanie pewnie nie wystarczy – jakiejś miarki byś musiała użyć.
Wspomnienie słonia w cyrku nadal jest bardzo żywe w mojej pamięci. Poczułam się jakbym zdradzała przyjaciela. Dlatego teraz z cyrków chodzę tylko na cirque du soleil.
A przy okazji też zgłaszam chęć udziału, bo choć początek pobudził pozanosowe organy, to jednak wszystko co z dzielnością związane (choć często z przykra historia) to mnie fascynuje. Kadzidła i słodycz to może okazać się bardzo moje.
Dziwnością, a nie dzielnością (telefon uważa, że wie lepiej, co chcę powiedzieć). Nie mogę usuwać komentarzy (by je edytować) – wyskakuje komunikat, że zbyt wiele przekierowań… :/
W sumie dzielność też na propsie. 🙂
Zerknij w wolnej chwili w recki pozostałych zapachów marki – są warte uwagi.
Oraz trzymam kciuki za szczęście w losowaniu.
Ojej, jaki długi wąż komentarzy! No i po raz pierwszy w rozdaniu nam się panoszy RODO 😉 Z całej tej serii ujął mnie najbardziej zapach pierwszy, ten maoryski, nie bez znaczenia jest moja słabość do NZ. Z drugiego z nut kojarzę tylko zieloną herbatę, z trzeciego boję się kminku, co szczerzy nieświeże żeby. Cyrk oddam niezwłocznie. Choć… los bywa przewrotny i dopuszczam możliwość, że te nuty przemówią do mnie. Ale co tam, raz się żyje, więc zgłaszam akces do rozdania. Pozdrawiam administratorkę danych. Dorota
W sumie RODO dotyczy firm i kara jest w procentach od dochodu, którego blog nie przynosi, ale uznałam, że jasna informacja nie zaszkodzi.
Co do zapachów, ja też myślałam, ze cyrk oddam bezzwłocznie. 😉
Zgłaszam (ogromną) chęć udziału w rozdaniu 🙂
W sumie perfumy są trochę jak tatuaże-te tymczasowe, zmywalne. Można codziennie mieć inny "tatuaż" 😉 Może właśnie dlatego o wiele więcej mam perfum, niż tatuaży? 🙂
A że nigdy nie mam dość, to oczywiście, że się zgłaszam 🙂
Pozdrawiam,
DK
Coś w tym jest. Jedno i drugie jest przedłużeniem osobowości.
W jakimś zakamarku duszy skrywam słabość do cyrku.Mam nawet kilka ciuchów na temat. Nie oprę się zatem pokusie i zagram.
Trzymam kciuki. 🙂
Opisy pobudzają wyobraźnię, tatuaże zachwycają, czy zapachy zdobędą moje serce …Hmm 🙂 Zgłaszam chęć udziału w rozdaniu:)
Powodzenia. 🙂
Chętnie bym wypróbowała, bo jak miałam okazję, to przegapiłam :/ A Twoje opisy jak zawsze kuszą 🙂
Jestem bardzo zaintrygowana.
Też lubię dziwne rzeczy:) Nie tylko perfumy:)
Mam też tatuaże i kota co się zwie Ragnar Puszek Lothbrok więc właściwie byłoby idealnie przetestować:)
Ania Lubowińska
Piękne imię dla kota. 🙂
Napiszę tak: Ty tak sugestywnie i plastycznie piszesz o zapachach, nawet tych nieciekawy, tych, co Cię zawiodły, że ja bym je wszystkie najchętniej na sobie wypróbowała. A
Uczciwie pisząc, staram się opisywac tylko ciekawe. Tak mi przyjemniej. 😉
Chciałbym również je przetestować. Jestem ciekawy jak to pachnie w realu :).
Niesamowita pobudzająca wyobraźnię opowieść o magicznych zapachach. Bardzo chciałabym je poznać.
Bardzo bym chciała przetestować.Kocham tatuaże mam dwa kocham perfumy tych mam o wiele wiecej ale ciągle mało
Zawsze mało. Zgadzam się. 🙂
Uwielbiam perfumy, które mają swoją historię, jakiś zamysł, ideę. No i tatuaże też bardzo lubię, jestem ciekawa, co pasowałoby do mojego 🙂 Do rozdania zgłaszam się zatem i ja 🙂
P.S. Świetne te recki, czuć, że Ciebie również wciągnęły te historie 🙂
To prawda. Te zapachy mają charakter i łatwo się o nich pisze.
Rany, jak mnie te perfumy intrygują, cała seria!
Co do cyrku, to jako dorosła osoba też byłam raz, w podobnych okolicznosciach- dziecko chciało. I do dziś ogarnia mnie smutek, jak sobie przypomnę zwierzęta. A chyba najgorzej wspominam nożownika, który rzucał nożami do kręcącego się koła z przypiętą panią. Miał takie złe oczy i rzucał z taka zimną agresją… Ten sam nożownik potem wykonywał jakiś numer na koniu, który był ewedentnie nie w formie, więc bił go i szarpał. Łykałam łzy.
Pamiętam też zmarnowanego wielbłądą i szopa, z którym potem robiono sobie zdjęcia. Wtedy dotarło do mnie całe okrucieństwo cyrku i z całego serca mam nadzieję, że nastanie moment, kiedy cyrk ze zwierzętami będzie zakazany.
Bo można doświadczyć magii cyrku bez zwierząt. Jest cała fala, zwana bodajże cirque nouveau. W przedstawieniach występują wyłacznie ludzie i to co potrafią zrobić zaczarowuje i zapiera dech.
I wtedy jest magia w namiotach cyrkowych, zapachu brezentowych płacht, zdeptanej trawie, zapachu waty cukrowej, mieszajacych się perfum pań i panów, którzy przyszli na widowisko. I taki cyrk kocham.
A tatuaż planuję od lat, jestem pewna, że kiedyś go zrobię, jak znajdę odpowiedni wzór 🙂
A, nie dopisałam, że też zgłaszam chęć udziału w losowaniu 🙂
To prawda – te nowe przedstawienie w typie Cirque du Soleil to jest sztuka warta poznania. Magia po prostu.
Każda próba poznania innych niszowych perfum niż te, które mogę zdobyć w mojej ulubionej Perfumerii Quality zawsze kończyła się rozczarowaniem. Nic zaskakującego, nic trwałego, nic zachwycającego.
Może poznanie tej marki, tych zapachów zmieni moje "ograniczenie" 😉
A znasz markę Comme des Garcons? To, moim zdaniem, najbardziej kluczowa marka dla perfumeryjnej niszy i – nie ujmując niczego Perfumerii Quality, która ofertę ma wspaniałą – warto poznać zapachy CdG chociażby z ciekawości.
Jak zawsze świetna opowieść, aż by się chciało poznać na własnej skórze. Zgłaszam się do zabawy w takim razie 🙂
Dzieci faktycznie nie są głupie. Mijałam właśnie w tym tygodniu dziewczynkę(na oko jakieś 10lat),która szła z prawdopodobnie ze starszą pania.I ta dziewczynka do tej starszej pani mówi, mniej więcej tak:
Dziewczynka: Nie namówisz mnie na pójście do cyrku, na pewno nie. Bo tam zwierzęta cierpią. One nie są szczęśliwe, one tam pracują.
Starsza Pani: Ale niektóre zwierzęta lubią tak się bawić i im to sprawia przyjemność,a innym nie.
Nie wiem, czy ta dziewczynka miała już taka świadomość, czy jakiś "nauczyciel" odpowiedni pojawił się w jej życiu i jej to wytłumaczył, ale punkt dla dziewczynki. 🙂
Zgłaszam chęć udziału w rozdaniu.
Piękna opowieść. Zdecydowanie punkt dla dziewczynki.
Ojejku, jak to jest dobrze opisane. Można prawie dotknąć tego zapachu. A propos cyrku, oglądałam ostatnio "The Greatest Showman" i myślałam sobie tylko: nie, nie, to wcale nie było tak kolorowo! Tam ten Freakshow był pokazany w takiej niewinnej otoczce. A to przecież wcale nie tak.
Intrygują mnie opisywane przez Ciebie zapachy. Chętnie wezmę udział w losowaniu 🙂
Nie znam tego filmu, ale notuję i zamierzam obejrzeć. dziękuję.
Ochh brzmi jak zapach dla mnie… powąchać go chociaż byłoby miło… (nie lubię cyrku, ale jakoś mam skojarzenia jeszcze burleskowe tj słowa mi się tak kojarzą)
Te perfumy brzmią jak coś, co nosiłabym chętnie i z dumą! Zwłaszcza, że moja na razie niewielka kolekcja tatuaży wkrótce drastycznie się powiększy 🙂
Jako dziwak z GOREktywu, zgłaszam chęć wzięcia udziału w losowaniu.
Na samym koniuszku tego węża i ja się wpiszę. Jak do pamiętniczka, jako cyrkóweczka. Oj ten cyrk zapadł w pamięć.
Świetna obrazowa recenzja! Wszystko co napisałaś zobaczyłam oczami wyobraźni i prawie poczułam 😉
Po przeczytaniu opisów Grety i Twoich bardzo chciałabym poznać perfumy Gri Gri. Pozdrawiam serdecznie.
Marien (Maria)
Tak, tak, ja też zgłaszam chęć udziału w losowaniu 😀
Oj prawda, Greta kocha perfumy i to się czuje.
Chciałabym umieć tak opisywać zapachy i przetestować bym chciała.