Gdyby zastanowić się nad tym, jaki jest najbardziej obrzydliwy składnik zapachowy perfum, hyraceum miałoby spore szanse na wygraną.
Ludzkość od wieków znana jest ze swego szczególnego upodobania do wydzielin gruczołów okołoodbytniczych różnych zwierząt (jeleni, wołów, bobrów czy kotowatych), ale perfumowanie się prawdziwymi kupkami i siuśkami to jednak kolejny poziom.
Hyraceum to skamieniałe odchody ssaków zwanych góralkami bądź góralkowcami. Mieszanina galaretowatego moczu i kału musi swoje odleżeć, by stać się cennym surowcem perfumeryjnym, jednak jej pochodzenie nie pozostawia żadnych wątpliwości.
Leżakujące hyraceum zachowuje się trochę jak ambra – traci nie tylko florę bakteryjną i właściwości toksyczne, lecz także zmienia aromat. Po ledwie kilkuset latach wydaliny góralka stają się twardym, nieomal jałowym surowcem perfumeryjnym o aromacie opisywanym jako połączenie zapachowego spektrum piżma, cybetu, kastoreum, tytoniu i drewna agarowego.
Źródło: hermitageoils.com |
Osobiście nie mam do hyraceum jako surowca absolutnie żadnych zastrzeżeń. Jako miłośniczka kawy kopi luwak nie śmiałabym… 😉
Najważniejsze jest bowiem to, że nie sposób pozyskać zdatnego do użytku hyraceum krzywdząc zwierzęta – tak, jak to się dzieje w przypadku piżma, cybetu czy stroju bobrowego. Jedynym, znanym okrutnej i przedsiębiorczej rasie ludzkiej, sposobem pozyskiwania przydatnego w przemyśle perfumeryjnym hyraceum jest grzebanie w bardzo starych złożach góralkowych odchodów. Ale proszę bardzo, droga ludzkości, kop do woli!
Foto: Martin van Lokven |
W związku z wyjątkowo uroczym
źródłem pochodzenia dystynktywnego składnika kompozycji oraz ze względu
na niebanalną urodę – Hyrax po prostu musiał trafić na Sabbath of Senses
i prawie nie wierzę, że pozwoliłam mu czekać cały rok.
Resistance Is Futile*
Pierwszym, co należy napisać o Hyrax jest to, że brzmienie kompozycji absolutnie i w najmniejszym nawet stopniu nie oscyluje wokół… powiedzmy genezy dystynktywnej substancji. Hyraceum jako składnik być może i brzmi niepokojąco, ale pachnie pięknie.
Animalnie? Tak.
Ale znacznie mniej dosłownie i brudno, niż substancje pozornie mniej dwuznacznej konduity.
Czas to w perfumiarstwie bardzo ważny wymiar.
Źródło: animals.sandiegozoo.org |
Drugim, co należy napisać o Hyrax jest to, że to naprawdę dobrze poskładany zapach.
Nie miałam okazji zapoznać się z autorską marką Svena Pritzkoleita, ale dzięki kompozycji stworzonej dla Victora Wonga na pewno zapamiętam to nazwisko.
A trzecią rzeczą jest sam zapach…
Hyrax otwiera się intrygująco mineralnym akordem animalnym z pięknie, niejednoznacznie wygraną nutą hiacynta. I stawiam dukaty przeciw orzechom, że akord ten – błądzący gdzieś na styku świeżej kwiatowości i chłodnych nut mineralnych – nie zawiera ani jednej naturalnej molekuły. Aldehyd metakronowy czy inny acetat hydratropinowy na pewno maczały tu atomy!
Źródło: www.batteredpassport.com |
Na drugim planie robi się ciepło, coraz cieplej.
Nuty kadzidlane – pachnące jak ciepły popiół. Nuty żywiczne – pachnące jak suche, wygłaskane grudki. Cień zdrewniałej róży. Promyk pikanterii bardzo dalekiej od nut spożywczych.
I wreszcie baza. Wczesna, ciężka, magnetyczna.
Wspaniale złożony akord animalny utkany tak, by MIAŁ CIĘŻAR. Nie w sposób, w jaki ciężki zdaje się młot czy kłoda. Główny akord Hyrax jest ciężki jak czarna dziura – zakrzywia czasoprzestrzeń tak, że w jego bezświetlną puchatość zapada się wszystko wokół.
Źródło: www.batteredpassport.com |
Nie walczcie z Hyraxem. Nie opierajcie
się, nie próbujcie zwalczyć niepokojącej fascynacji, jaką budzi ten
zapach. Pozwólcie się pochłonąć nutom futrzano animalnym, pierwotnym i
ciepłym jak zwierzę.
Horyzont zdarzeń zostaje przekroczony w momencie naciśnięcia atomizera.
A kiedy już ulegniecie, zapadniecie się i odnajdziecie spokój – Hyrax wynagrodzi Was pięknie miękką, sandałowo kremową podbazą, która sprawi, że pokochacie zwierzę w sobie. Bo ono tam jest. W każdym z nas.
Wszelki opór jest daremny.
Data premiery: 2018
Kompozytorka: Sven Pritzkoleit
Projekcja: dla mnie niebolesna – wyraźna, ale nie nieumiarkowana
Trwałość: baaaardzo zadowalająca – by nie rzec, że zachwycająca po prostu
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: elemi, różowy pieprz, szafran, róża turecka
Nuty serca: hyraceum, hiacynt, styraks, whisky
Nuty bazy: ambra, benzoin, kastoreum (syntetyczne), cybet (syntetyczny), paczula, sandałowiec, fasola tonka
*Opór
jest daremny – cytat, który ja akurat zaczerpnęłam od Borgów z serialu
„Star Trek”, ale pojawia się także w serialu „Doctor Who” i wielu innych
miejscach popkultury.
4 komentarze o “Daj się oswoić – Hyrax Zoologist Perfumes”
Pamiętam, że po poznaniu zastanawiałem się nad tym zapachem w kontekście mojego ulubieńca marki, czy aby nie jest dla niego zagrożeniem.
Ostatecznie zostałem przy swojej Cywecie, choć ta mniej zwierzęca a bardziej wielowarstwowa.
Zainspirowany recenzją zakładam po przerwie zakładam Hyraxa jutro do pracy… A co, wolno mi. 😉
Pora na zapach chyba idealna!
Mega fajna recka!
Wiedziałam! Wiedziałam, że po prostu musisz się lubić z Hyraxem!
Cyweta jest bardziej classy, ale dla mnie jednak Hyrax. W sensie z tej dwójki.
Fajowy Hyrax jest również w Musc Tonkin Parfum d' empire.
Lubie nosić go przemiennie ze zwierzakiem Oudh Infini Dusity
Recka jak zwykle doskonała.
Sebastian.
Prawda, prawda, prawda. Mam próbkę i chyba nawet gdzieś w pudełku "powinnam zrecenzować", ale ponieważ obijałam się w zeszłym roku, takich pudełek mam "ze czterdzieści i sama nie wiem, co się w nich jeszcze mieści". :/