Kawa i papierosy – Black Velvet Cafe 4160 Tuesdays

Używkowej mini serii ciąg dalszy. Po szalonej imprezie z Maxed Out pora na kompozycję bardziej stonowaną. Żebyśmy się nie zajechali przed kolejnym odcinkiem. 😉
Dziś zapraszam na kawę i papierosy.

Zacznijmy od nazwy. Black Velvet Cafe brzmi jak efekt badań statystycznych pod tytułem: Jak Skusić Sabbath.
Czerń.
Aksamit.
I kawa.
Touche! Bingo. Bullseye. Gol. Trafiony – zatopiony. Gdyby Sarah McCartney rozczarowała mnie tymi perfumami, pojechałabym pikietować pod jej dom. 👆👆👆

Druga kwestia do uregulowania z góry.
Jeśli oczekujecie ładnej kawki, to przestańcie. Wszelkie skojarzenia z cywilizowanymi Espresso Royale, kawusiami z karmelusiem i kwiatusiem i innymi pierdółkami proszę wywalić do kosza. Już?

No to możemy zaczynać.

Pierwszy wdech. Kawa jest. Check.

I tu powinnam napisać, że drugi wdech i coś tam coś tam, ale nie. Wcale nie musimy czekać na drugi wdech. Gruba nuta skórzana i brudny oud walą człowieka w pysk z plaskiem i żadne drugie wdechy ani inne ćwiczenia oddechowe nie są potrzebne. Można sobie, co najwyżej, sapnąć z przejęcia.

Drugi wdech wcale nie jest ładniejszy ani milszy, niż pierwszy – albowiem brzmi w nim nuta żywcem wzięta ze sprayu na komary. Takiego fajnego, który co prawda powoduje kaszel i łzawienie oczu, ale nie śmierdzi, tylko… No dobra. Może i śmierdzi, ale fajnie. 😁

A gdzie papierosy, zapytacie? W sensie tytoń.

No więc ten tytoń to jest nuta zagrana totalnie po kozacku, bo większość perfumiarzy sięgając po akord tytoniowy dryfuje gdzieś w kierunku złotych liści zwijanych na śniadych udach Kubanek i Kubańczyków (bo równouprawnienie). Sarah McCartney w poważaniu ma złote liście i śniade uda i tytoń w swoich perfumach opowiada nam taki, jaki znamy. Papierosowo – fajkowy. Częściowo już zużyty – znaczy wypalony. Zleżały. Lekko wilgotny.

Pięknie, niszowo, awangardowo sugestywny aromat petów gaszonych w mokrej popielniczce składa się w Black Velvet Cafe z aromatem tytoniu niepalonego – w formie zgniecionych, aromatycznych strzępków. Wysypanych na blat drewnianego stołu. Bez obrusa. Zapach świeżej, mielonej kawy splata się z zapachem kawy zaparzonej już, wystudzonej. Gorzkiej i mocnej.

A nad tym wszystkim góruje aromat skórzanych kurtek i skórzanych butów. I olśniewająco naturalistyczny, zaskakująco atrakcyjny zapach, który w otwarciu pachniał jak spray na komary, a po pewnym czasie brzmi raczej jak nadpalona cerata. I teraz już wiemy, dlaczego kawa i tytoń są porozsypywane, a na blacie nie ma obrusa. Bo ktoś podpalił ceratę! 😱😱😱

Znów dla porządku: foty i gify z filmu „Kawa i papierosy” Jima Jarmusha

Po tym, co napisałam nie uwierzycie… A może właśnie uwierzycie?

Te perfumy naprawdę, ale to naprawdę są świetne. Turpistyczne i naturalistyczne. Dziwne i trudne. Ale zarazem przyjemne i wygodne. Intrygujące. Zadziwiające. Zwracające uwagę – w ten niekoniecznie powszechnie oczekiwany sposób.

Bo to nie są ładne perfumy.

Data premiery: 2018
Kompozytorka: Sarah McCartney (ta od Makaka)
Projekcja: nie do przeoczenia
Trwałość: fantastyczna – mój Miły skarżył się na smród jeszcze następnego dnia. Choć tradycyjnie, po kilku godzinach nie ma Cafe.

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: cedr
Nuty serca: jasne drewno, tytoń
Nuty bazy: oud, kawa, paczula

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

24 komentarze o “Kawa i papierosy – Black Velvet Cafe 4160 Tuesdays”

  1. O tak! Wszystko, co kocham (no, jeszcze zapach psa jakby był, ale np. mój pachniał mandarynkami na sucho, jak był mokry, to viadomo ;-))! Naszałbym!

    1. Klaudia Heintze

      Ja sama jestem chora na flaszkę. Chcę tego, choć mój Miły chyba nie podziela tego zachwytu. Nie dał się przekonać, że to zapach perfum i wezwał speca od pieca w łazience, bo był przekonany, że coś się pali. 😀

    2. Klaudia Heintze

      No wiesz… nie był zachwycony, bo pościel pachniała gazem jeszcze trzy dni później. GAZEM. GAZEM! MWAHAHAHA!

  2. hu hu, teraz będę sobie przypominać tę recenzję za każdym razem, kiedy będę powtarzać film.
    "Bo to nie są ładne perfumy." – ale to jest absolutnie NAJLEPSZA zachęta.

    1. Klaudia Heintze

      Prawda?
      Dla mnie to jest cudo nad cudami i chcę flaszkę.
      Choć, jak pisałam wyżej – mój Miły chyba nie podziela tego zachwytu. Nie dał się przekonać, że to zapach perfum i wezwał speca od pieca w łazience, bo był przekonany, że coś się pali. 😀

    2. przypomina mi się, jak kiedyś odwiedziła mnie przyjaciółka. Był wieczór, ona była w pokoju, ja w kuchni, drzwi pomiędzy pomieszczeniami otwarte. Robiłom nam herbatę, nie byle jaką, a Lapsanga, i chwilę po zalaniu owa przyjaciółka wchodzi do kuchni, pociągając nosem, i oznajmia z troską "Nibku, coś się przypala".

    3. Klaudia Heintze

      Mój antytalent kulinarny skutkuje dialogami w stylu:
      – Mamo, gotujesz coś – zagaduje syn wracający ze szkoły.
      – Nie, czemu tak sądzisz?
      – Bo na klatce spalenizną śmierdzi.

      Więc ogólnie moje perfumy doskonale współgrają z moim gotowaniem.
      Ale kable też mi się przydarzyły, W sensie kumpel, który mówi w pewnym momencie:
      – Czujesz, kable się palą.
      A ja na to z absolutnym spokojem i wielkim samozadowoleniem:
      – Nie, to moje perfumy. 😀

    4. FCALE nie sprawdzam właśnie, czy londyński butik jest otwarty, no skąd, dlaczego ktoś miałby tak pomyśleć.

  3. Aleksandra GGS

    Boszszsz … w myślach już kupuję flaszkę dla mojej połówki! Jeszcze kadry z filmu „Kawa i papierosy”! Podarować a pod nos ten tekst podsadzić i patrzeć czy wchodzi w rolę.

    1. Klaudia Heintze

      Mój mąż po testach wezwał specjalistę od pieca w łazience. Nie wierzył, że to moje perfumy tak śmierdzą. Trzy dni! 😀

  4. Madzik Monster

    Wszystko we mnie krzyczy, że te perfumy za cholerę mi się nie spodobają 🙂 Ale co z tego – recenzja jest rewelacyjna, żywiołowa, energetyczna i buntownicza. Uwielbiam ją po pierwszym przeczytaniu. I ten dobór ilustracji ! <3

    1. Klaudia Heintze

      Nie spodobają Ci się.
      Boguś wezwał speca od pieca gazowego, bo nie wierzył, że to perfumy tak śmierdzą. A ja chcę flaszkę…

  5. Ars Longa Vita Brevis

    Ja chyba też chcę flaszkę. Po samym Twoim opisie. Jaka szkoda, że nie można tego u nas powąchać 🙁

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Podróbka w moim domu

Odwiedziła mnie ostatnio znajoma. Fajna, mądra, ogarnięta babeczka. W pewnym momencie spojrzała na mnie z miną wielce zafrasowaną i, wskazując na jeden z leżących na

Czytaj więcej »

Let’s Play!

Czego oczekuje człowiek od perfum, które nazwano „Zabawa”, „Gra”? Pytanie nie jest przypadkowe, spotykam bowiem w sieci sporo opinii, w których rzetelni recenzenci i przypadkowi

Czytaj więcej »