Sakiewka pełna słodyczy – Fig Aoudii Maison Incens

 

Figi zawsze mnie fascynowały: wizualnie i dotykowo.

Figa nie wygląda jak owoc. Wygląda jak mała, skórzana sakiewka wypchana życiem. A pod palcami zachowuje się jak żywa istota – szczególnie zerwana z drzewa w ciepły dzień, kiedy skórzasta powierzchnia sakiewki przypomina miękki brzuszek małego zwierzątka.

Figa nie wygląda jak owoc i nie „dotyka się” jak owoc. Bo tak naprawdę, figa nie jest owocem.

I to nie jest ani żart, ani nawet metafora. Figa nie jest owocem.
To, co nazywamy owocem figi to zgrubiałe dno kwiatowe. Owocostan ukrywający setki małych owocków.

I jest to zupełnie bez znaczenia, bo figi są pyszne: świeże, suszone, w wypiekach i przetworach, a także – w okresie świątecznym – jako piękny, pękaty element kompotu z suszonych owoców.
I zarazem ma to znaczenie… dla kompozycji, o której dziś opowiadam.

Głowa kobiety utrzymana w kolorystyce fioletu

W perfumach fenomen figi odkryto w latach 90 ubiegłego wieku. Tworząc Premier Figuier w 1994 i Philosykos dwa lata później – Olivia Giacobetti wprowadziła figę w świat perfum kreując modę na perfumy opowiadające aromaty tej wspaniałej rośliny.

W drugiej dekadzie XXI wieku moda na figi trochę przygasła, ale nie sprawia to, że temat jest mniej nośny, a perfumy z figowymi nutami mniej atrakcyjne.

Fig Aoudii (czy też Figue Aoudii) to perfumy ukazujące figę w sposób nietypowy. Dla figi.

Zawiesisty, gęsty, lepki wręcz aromat łączący słodycz owocu, kremowość nut kwiatowych i miękkość zamszowo – drzewnej bazy. Wielowymiarowy i wygrzany – od pierwszych chwil trwania na skórze.

Krągły i zwarty; miękki i skórzasty, jak nie-owoc figi. Olfaktoryczna faktura tej niezwykłej kompozycji także przypomina skórkę tego nie-owocu: zapach jest pozornie jednolity, pozornie konsystentny, pozornie monotonny. Brzmią w nim jednak nutki niespodziewane – zatopione jak inkluzje w bursztynie, delikatne jak faktura figi.

Ślad zieloności.
Eteryczność żywic.
Cielesność ambry.

Otulone zamszową sakiewką, figową słodyczą i kremowymi kwiatami.

Perfumy Gigodota opowiadają figę w sposób wyjątkowy.
Zapach jest owocowy, ale ta owocowość zamknięta jest akordem skórzanym. Pięknie metaforyczna struktura kompozycji doskonale koresponduje z inspiracją. I – w kontekście fig zielonych, świeżych i jasnych – brzmi ożywczo, odmiennie i oryginalnie.

Ciekawe jest to, że podobne słowa pisałam prawie dekadę temu – recenzując Kadotę Michaela Storera. Storer przybrał swoją figę wiewiórkami… to znaczy piżmem. Gigodot zapakował ją w skórzaną sakiewkę – kreując obrazek adekwatny na wielu poziomach. Ładny. Miły. Lecz daleki od banału.

Data premiery : 2014
Kompozytor: Jean Claude Gigodot
Projekcja i trwałość: dobre, ale mogłyby być lepsze. Po perfumach skórzanych jednak ozcekujemy więcej.

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: bergamotka, kwiat pomarańczy
Nuty serca: figa, ylang-ylang, fiołek, irys, skóra, tatarak z Malezji, cedr, wetiwer, goździki, seler
Nuty bazy: oud, sandałowiec, ambra, akord zwierzęcy (piżmo tonkijskie, cywet, kastoreum), somalijskie kadzidło 

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

8 komentarzy o “Sakiewka pełna słodyczy – Fig Aoudii Maison Incens”

  1. ten opis bardzo mi przypomina sakieweczkę, którą przywiozłom sobie bodajże z Malborka. Malutka, taka, że mieści się w dłoni, bardzo miękka i ślicznie pachnie.

    1. Klaudia Heintze

      Mam takie. Dwie. Czerwoną i czarną.
      Mam je od lat wielu lat – bo od pewnego czasu unikam rzeczy ze skóry. Ale te, które już mam, zostają ze mną. Bo jeszcze bardziej unikam wyrzucania. 🙂

  2. Jak czytam taki mięsisty opis to mam wrażenie, że siedzisz w mojej głowie i opisujesz figę słowami, którymi ja sama chciałabym ją opisać 🙂 Tyle, że mnie brakuje tych właściwych. A Ty w kilku akapitach zawarłaś całą kwintesencję figi, począwszy od faktury, poprzez kolor, smak, zawartość smakowitej sakiewki, na zapachu skończywszy! Nawet gdybym nigdy nie widziała czy nie próbowała figi to bez wahania chciałabym jej dotknąć, posmakować i powąchać. I przenigdy nie pomyślałabym o fidze jak o miękkim brzuszku małego zwierzątka. A przecież tym właśnie jest figa, na którą, nie ukrywam, od dzisiaj będę patrzeć zupełnie inaczej 🙂 Kupiłaś mnie tą recenzją całkowicie i jestem pewna, że po Nowym Roku jak po sznurku powędruję do Quality, żeby dotknąć tego "miękkiego brzuszka małego zwierzątka". Marzę, żeby ten zapach był dokładnie taki, jak go opisałaś. Mam niewyobrażalną słabość do figi. Uwiodła mnie figa Ichnusy (choć to całkiem inna figa) tak bardzo, że nabyłam na własność, ale po Twojej recenzji moja figowa kolekcja może się powiększyć, bo nie dość, że figa to jeszcze oud i parę innych nut, które uwielbiam. Oj, jak ja się teraz rozmarzyłam na myśl o tej kompozycji. Niemal widzę te wszystkie zapachy. Synestezja jak nic 🙂

    1. Klaudia Heintze

      Ja pamiętam, jakie niesamowite wrażanie zrobiła na mnie figa prosto z drzewa. W gorący dzień.
      Chwyciłam w rękę owoc i był ciepły i miękki, jak gdyby żył. Miałam ochotę pogłaskać go zamiast zjadać.
      A potem, kiedy już człowiek nacieszy się kształtem i fakturą, można tę figę rozerwać, rozłożyć na pół i w środku znajdujemy niesamowitą, niezwykłą fakturę i piękny gradient koloru, Te zlepione ziarenka na szypułkach wyglądające jak neurony z dendrytami…
      Ja także mam w serduchu specjalne miejsce dla figowych perfum.
      Napisałam kiedyś nawet KonFIGurację fig.
      Lubię i te zielone, niepokorne, pełne życia. I te słodkie, owocowe. I te mleczne, niedojrzałe. I takie drzewne, przełamane, cieniste, jak Kadota czy Fig Aoudii.
      Figi są wspaniała!

  3. Figa kojarzy mi się z kruchością, delikatnością. Trochę niepokoi mnie skóra, która jest dosyć ostrą nutą, czy aby nie zjada nam figi ?.
    Tak czy siak do przetestowania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Fumidus Profvmvm (Profumum Roma)

. Dymiarze! Dymiarze! Ten właśnie okrzyk rozległ się w mojej głowie kiedy poznałam Fumidus Profumum Roma. Pamiętacie film pod tytułem „Wodny świat”? Pamiętacie klapę finansową

Czytaj więcej »