Ambre Ayanna Maison Incens

Określenie animalna ambra tylko pozornie jest tautologią. Tak naprawdę, jest paradoksem.

Bo ambra w perfumach już dawno nie jest animalna. Co prawda wprowadzony w roku 1977 zakaz stosowania naturalnej ambry w perfumach już po 28 latach – czyli w roku 2005 – został zastąpiony szczegółowymi restrykcjami dotyczącymi jej pochodzenia; jednak stosowanie naturalnej ambry nadal nie jest popularne. To znaczy jest niepopularne. Szerzej o powodach pisałam w tym artykule: KLIK

Dlatego ambra w perfumach, choć nazwę swoją zawdzięcza substancji pochodzenia odzwierzęcego, jest w sumie wegańska. Bywa roślinna, ale ostatnio częściej jest po prostu jedną ze wspaniałych aromatycznych molekuł w typie ambroksanu, fixamberu czy amber xtreme od IFF. Albo mieszanką powyższych.

Dodatkowo ambra niekoniecznie pachnie animalnie, ale o tym już wiecie, bo czytaliście wyżej linkowany artykuł o ambrze.

Instalacja promująca nowe perfumy maison Incens. na zdjęciu flakon perfum, ambra, suche rośliny, drewno
Słonik nie jest z ambry, tylko z bursztynu. Bursztyn jest tak samo animalny, jak ambra w tych perfumach. Czyli wcale.

Aby więc dać ambrze ciężkiego retro sznytu albo przeciwnie – nowocześnie ją dobrudzić i dotytłać, używa się tak zwanych nut animalnych. Cybetu, kastoreum, piżma. Tyle, że cybet, kastoreum i piżmo w perfumach też zazwyczaj cywety, bobra czy piżmaka na oczy nie widziały.

I wcale nie tylko dlatego, że cybet nie ma oczu.

W Ambre Ayanna znajdziemy ambrę, co przysłowiowego walenia nie widziała; dozwierzęconą nutami animalnymi, co to nie widziały niczego. Bo oczu… jak już rzekłam.

Pytanie brzmi: czy nam to w czymkolwiek przeszkadza?
Odpowiedź brzmi: wręcz przeciwnie! 👍

Opowiadając Ambre Ayanna zacznę od tego, że ta ambra, której nie ma, i tak jest tylko pretekstem do napisania historii o czymś zupełnie innym.

Mamy w kompozycji Gigodota metaambrową bazę i metaambrową złocistość, ale jest to tylko kanwa dla złożonej, pełnej dygresji opowieści. Opowieści, która zaczyna się od jasnych cytrusów, dla pozoru pokolorowanych złotą pomarańczą. Na drugim planie zakwitają kwiaty. Najpierw pojawia się łagodna kremowość nutek białych i wiotkich, wkrótce jednak nadciąga róża i z tą panią nie ma dyskusji.

Totalnie widzę w tej roli Aleksandrę Śląską, która z manierą Bony Sforzy wkracza i mówi: Basta!

Królowa, jak to królowa, pojawia się w gronostajach. Nuty animalne – odrealnione tak samo, jak kropkowane biało czarne płaszcze monarchów – nie wyglądają animalnie. Wyglądają… retro.

Kojarzycie na pewno tę charakterystyczną, żywiczno animalną, kurzliwo – pudrową, w nieokreślony sposób orientalną, słodko spoconą bazę, która daje charakter perfumom z siódmej, ósmej, czasem dziewiątej dekady ubiegłego wieku? Oto ona. Łagodniejsza, olśniona różanym majestatem, wyzłocona szafranem bardziej, niż ambrą, ale trudno jej nie poznać, bo to piękna pani. I to ona sprawia, że Ambre Ayanna mogłaby zaprosić mnie na… sama nie wiem, na co zapraszają takie panie. Na niespieszną przechadzkę po lśniących parkietach, która to przechadzka i tak wymaga kondycji strongmana, bo przecież odbywamy ją spocone, w brokatowych sukniach i gronostajowych płaszczach. Ze złotymi pomarańczami w ręku, bo jabłka są passe.

To drugie zdjęcie jest w sumie zbędne, ale Aleksandra Śląska stworzyła w serialu „Królowa Bona” kreację tak olśniewającą, że nie potrafię oprzeć się pokusie. Szczególnie że Filmoteka Narodowa wciąż powiększa bazę zdjęć dostępnych online.

Data premiery: 2018
Kompozytor: Jean Claude Gigodot
Trwałość: kilka godzin, czyli taka przyzwoita norma

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: bergamotka, cytryna, pomarańcza
Nuty serca: jaśmin, róża, szafran, przyprawy
Nuty bazy: sandałowiec, ambra, nuty zwierzęce, piżmo, skóra, wanilia  

 

To ostatnia recenzja serii Maison Incens. Jeśli macie ochotę poznać te perfumy, to zostańcie ze mną, bo będzie losowanie setów próbek od Perfumerii Quality.

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

15 komentarzy o “Ambre Ayanna Maison Incens”

  1. Chciałoby się powiedzieć, że dobre rzeczy powinny trwać bez końca. Myślę tak zawsze po ostatniej kropce recenzji, kiedy czuję niedosyt i żal, że historia już się kończy. Chciałabym znać każdy szczegół tej przechadzki po długich korytarzach… Wyobrażam sobie królewski majestat Bony i już chyba wiem jak pachnie Ambre Ayanna i mimo, że nie przepadam za tą "charakterystyczną, żywiczno animalną, kurzliwo – pudrową, w nieokreślony sposób orientalną, słodko spoconą bazą" to jednak jest coś, co intryguje i sprawia, że chcę poznać tę kompozycję.

    1. Klaudia Heintze

      Bona była piękna i mądra. W kontekście recenzji warto pamiętać, że jest to postać, którą lubię i szanuję. I rola, którą podziwiam.
      Bo to tak jest, że dostosowuję emocje związane z zapachem do emocji związanych z obrazkami. 🙂

    2. Jeśli mówimy o Śląskiej to chyba najbardziej poruszająca była w roli Lizy, ale się nie upieram. Ostatecznie to zupełnie inne kreacje aktorskie i może nawet nie powinno się ich porównywać. Jedno jest pewne, ma niezwykłą charyzmę.

    3. Klaudia Heintze

      Oooo rany, tak!
      Teraz ja, jak Nibi komentarz niżej, przeszukuję internety w poszukiwaniu Pasażerki.

  2. przypomniałaś mi, jaką fenomenalną Boną była Śląska!
    pomarańcza jako oznaka władzy królewskiej, podoba mi się ten obraz.

  3. Kochani, na ipli jest „Pasażerka” :). Jest też na cda, ale mam wątpliwości co do tej strony.
    Mało kto wie, że Aleksandra Śląska występowała w niezastąpionym Kabarecie Starszych Panów – „Wieczór XIV i 3/4”. Obojętnie jaką postać grała, ogląda się wybornie.
    A wracając do zapachu, Ambre Ayanna skojarzyły mi się z Ambre d Or choć te chyba miały ambrę w składzie.

    1. Klaudia Heintze

      Też się zastanawiam, jak działają takie strony jak CDA. Jak to jest legalne, skoro "premiumy" to chyba jakiś ułamek ich odbiorców.
      Jestem straszną legalistką i mam z tym zgryz. 🙂

  4. Korzystam z CDA Premium i stronka jest naprawdę w porządku 🙂 A o działalności kabaretowej Śląskiej rzeczywiście nie miałam pojęcia. Czy można gdzieś znaleźć odcinki z jej udziałem?

    1. Klaudia Heintze

      Aaaa! Pisałam wyżej, że zastanawia mnie mechanizm legalności takich serwisów jak CDA. Mam nadzieję, ze twórcy filmów coś z tego mają.
      Inna sprawa, ze teraz, podczas lockoutu, tyle skarbnic kultury otworzyło swoje zbiory, że człowiek jest w raju. W ostatnim roku widziałam więcej oper w doskonałym wykonaniu i więcej mistrzowskich przedstawiań teatralnych, niż przez całe życie wcześniej. Nawet rodzina daje się namówić. Na teatr. Przed operą uciekają, ale może to i dobrze, bo ja na operach często płaczę i wolę, żeby mój image twardzielki nie został nadwyrężony. 😉

    2. Następnym razem zaproś mnie do wspólnego oglądania opery, bo jeśli się nie mylę to niektóre platformy dają taką możliwość. Popłaczemy razem 😉
      Ty jako twardziela i ja jako, powszechnie znany, mazgaj!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Maria Amalia Morris

. Wstęp będzie dziwaczny, dotyczy bowiem recenzji na blogu Fragrancebouquet, którą to recenzję poznałam na długo przed zapachem i która zwróciła moją uwagę głównie ze

Czytaj więcej »