Ró(h)żany dramat – Ruh Pekji

Idea krągłych kompozycji bogatych w nuty z różnych krańców olfaktorycznej skali jest wspaniała i zachwycająca. Ale zazwyczaj nie mnie. 😉

Perfumy łączące nuty kwiatowe, przyprawowe i drzewne z piżmową i/lub ambrowa bazą to kwintesencja orientu. Uwielbianego. I słusznie.
Rzecz w tym, że ja w perfumach szukam… światłocienia. Złamania formy, zachwiania równowagi, przeciążenia dającego opowieści dramaturgię. A krągłe orienty nie o tym są zazwyczaj.

Ömer Ipekçi pisząc swoją ró(h)żaną opowieść zebrał wątki zwiastujące kolejna baśń tysiąca i jednej nocy i złożył z nich historię zadziwiająco współczesną. W stylu noir bardziej, niż glamour.

Maska teatralna i czerwona róża na czarnym tle
Są w Ruh kwiaty.
Róża krwawi olfaktoryczną barwą – ciemną i gęstą.
Jaśmin omdlewa z gałązek i bezwładnie kładzie się na mokrej ziemi.

Nuty przyprawowe wyzłacają scenę blaskiem subtelnym jak światło żółtych reflektorów francuskich pojazdów wojskowych z lat 30 i 40 ubiegłego wieku.

Klasyczny kwintet nut bazowych natomiast… Rozpina nad sceną aksamitną, ciężką kurtynę czyniąc z opowieści inscenizację, pokaz sztuki, umowne przedstawienie orientu. I jest to szalenie intrygujący zabieg!

Wnętrze pięknego teatru, czerwień i złoto

Wyobraźcie sobie teatr nowoczesny. A w jego repertuarze absolutną klasykę.
Pięknie harmonijne strofy recytowane z emfazą – tak, że nabierają dodatkowych znaczeń i wyrazu.

Wyobraźcie sobie aktorów w bogatych, symbolicznych kostiumach łączących zamaszystą rekonstrukcję z nowoczesnymi detalami przemyślanymi tak, by nie burzyły imersji, lecz ją uzupełniały.

Wyobraźcie sobie zbytkowne, przemyślane, barwne dekoracje łamiące konwencję historyczną… lecz wciąż doskonale osadzone w konwencji, którą łamią.

Hannibal Andrew Lloyd Weber - balet, ktory tu symbolizuje nuty orientalne
Balet z musicalu „Hannibal”  Andrew Lloyda Webbera

Jest w Ruh znacznie więcej, niż podaje legenda czyli lista nut.

Cytrusy dające akordowi przyprawowemu ostrość, lecz nie pchające się na przód sceny.
Ślad kadzidła – popielistego raczej, niż dymnego. Pachnącego jak tłusty dokhoun leniwie skwierczący na cichym węglu.
Ziemista paczula złożona z intrygująco nowoczesną nutą skórzaną pachnącą bardziej jak uprząż na konie mechaniczne, niż… no uprząż. Nota bene w tej sekcji gra kawa – wyczuwalna raczej z dystansu, niż przy skórze, z czasem rozpływająca się w mrocznym akordzie drzewnym.

I to rozpływanie dotyczy Ruh w ogóle. W miarę rozwoju opowieści oswajamy ją i toniemy w jej melodii i barwie. Przestajemy skupiać się na niuansach, przestajemy zwracać uwagę na smaczki i nutki. Smakujemy bogactwo środków wyrazu, oklaskujemy aktorów, wstrzymujemy oddech tam, gdzie należy.

Jacquelynne Fontaine w musicalu "Hannibal"  Andrew Lloyda Webbera
Jacquelynne Fontaine w musicalu „Hannibal”  Andrew Lloyda Webbera

Ruh to piękne perfumy.
W spokojnej, podbitej czerwonym, lekko cynamonowym sandałowcem bazie piękniejsze nawet, niż w dramatycznym otwarciu. I to jest zaleta. I to nie jest zaleta. Zależy czego szukamy.

Ruh to perfumy na tyle klasyczne, by zasłużyć na miano „pięknych”.
I w sam raz nieklasyczne, by opowiadać o nich z pasją i wartko. Jak mi się właśnie opowiedziało… 😁

Cudownego weekendu, Kochani!

Data premiery: 2015
Kompozytor: Ömer Ipekçi
Projekcja: zawiesista, kokonowa, gęsta, lecz nie obszerna.
Trwałość: jak na ten typ kompozycji – przeciętna. Czyli ogólnie bardzo dobra 👍

Nuty zapachowe:
Nuta głowy: szafran
Nuty serca: róża, jaśmin, kardamon
Nuty bazy: kawa, oud, ambra, paczula, sandałowiec, nuty drzewne, piżmo

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

8 komentarzy o “Ró(h)żany dramat – Ruh Pekji”

  1. Z kwiatków lubię właśnie różę i frezję, chyba czas zaplanować wycieczkę do Krakowa , chyba warto poznać markę .

  2. Poczułam się troszeczkę przytłoczona przepychem, ale co tam, czasami musi być na bogato. Myślę, że dla miłośników róż to pozycja obowiązkowa.

    1. Klaudia Heintze

      No właśnie ten przepych i ciężar róży jest tu trochę zrównoważona tym nowoczesnym akordem. Nie daje on lekkości, ale równowagę. Taką nietypową.

  3. Anna Rodek-Sosnowska

    Cudownie napisane, z całej serii najchętniej wypróbowałabym właśnie te. Żółte reflektory francuskich pojazdów i inne metafory robią z tej, jak i każdej innej, recenzji wydarzenie, w którym się uczestniczy, a nie opis perfum. Magia!

    1. Klaudia Heintze

      W latach 30 XX wieku Francuzi zmienili reflektory swoich pojazdów wojskowych i cywilnych po to, żeby w razie wojny odróżnić je od pojazdów wroga także po ciemku. Długo jeszcze francuskie samochody miały zółte światła. A teraz okazuje się, ze żółte są w ogóle lepsze, bo lepiej widać w ciemności.
      To taka ciekawostka z zakresu moich innych koników. 🙂

      Dziękuję Ci za komentarz. Zrobiło mi się bardzo miło po jego przeczytaniu. <3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy