8 sposobów, jak nie stracić na perfumach

W środowisku miłośników perfum pieniądze są tematem wymagającym wielkiej delikatności.

Z jednej strony perfumy są dobrem luksusowym i często bardzo drogim, więc wszyscy mamy gdzieś z tyłu głowy myśl o kosztach naszej pasji. Z drugiej strony niedopuszczalne jest zaglądanie innym do portfeli i przeliczanie cudzych kolekcji na pieniądze. Tak samo jak w przypadku księgozbiorów, kolekcji płyt czy zdjęć z podróży. Jest to faux pas w każdym środowisku pasjonatów.

Możemy jednak dzielić się doświadczeniami, radami i informacjami o okazjach i antyokazjach. I chętnie to robimy.

A ja… ja dziś stawiam na szczerość i dzielę się radami dotyczącymi właśnie pieniędzy.
Możecie uznać je za przydatne. Możecie uznać, że nie były Wam potrzebne. Ale przeczytać warto.

Okazje często nie są okazjami

To tylko pozorny paradoks.
I nie mam na myśli tylko sytuacji, w której okazyjnie kupiony flakon okazuje się mniej lub bardziej oczywistą podróbką. Choć rada, by robić zakupy tylko w źródłach godnych zaufania jest radą najważniejszą, ponadczasową i dotyczącą nie tylko perfum.

Realia są takie, że po okazyjnych cenach zwykle kupujemy perfumy, których w innej sytuacji w ogóle byśmy nie kupili.
Wydajemy więc pieniądze, których byśmy nie wydali i stajemy się właścicielami flakonu perfum nie do końca wymarzonych.

Jak temu zaradzić?

* Rób listę marzeń.
Notuj na niej perfumy, których pragniesz. Takie, które są na 100% Twoje.

Jeśli trafisz na pozycję z tej listy w okazyjnej cenie – to naprawdę jest okazja.
Jeśli trafisz na perfumy spoza tej listy – to wydając na nie pieniądze sabotujesz zakup wymarzonej flaszki i dodatkowo własną przyjemność z perfumowania się czymś, co spodoba Ci się bez zastrzeżeń.

* Zanim kupisz perfumy w regularnej cenie – zrób rekonesans. Poszukaj w perfumeriach – także internetowych. Te same flakony można kupić w bardzo rożnych cenach.

* Jeśli chcesz wesprzeć niedużą markę niszową, indie czy niezależnego perfumiarza – kupuj na stronie firmowej, nie przez pośrednika. Perfumerie zatrzymują dla siebie część zysku (często sporą) i dla niewielkiej marki czy artysty tworzącego niewielkie partie perfum ta różnica to często być albo nie być.

Licytacje to pułapka

Wcale nie dlatego, że niewygodne i czasochłonne. Wielu z nas i tak poświęca sporo czasu na przeszukiwanie sieci. Chodzi o to, że licytacja wykorzystuje mechanizm psychologiczny, który każe nam kończyć to, co zaczęliśmy.

Kiedy zalicytujemy pierwszą kwotę, nasz mózg dostaje sygnał rozpoczęcia zadania. I będzie robił wszystko, by zrealizować je z powodzeniem – bo tak jesteśmy skonstruowani. Licytując kolejne kwoty zwiększamy nasze zaangażowanie i w efekcie często płacimy więcej, niż skłonni bylibyśmy zapłacić, gdyby cena była podana z góry. Szczególnie, że działa tu jeszcze jeden mechanizm psychologiczny bazujący na dowodzie społecznym i niedostępności. Jeśli inni licytują i chcą tego samego – nasz mózg pragnie tego jeszcze bardziej.

Jak temu zaradzić?

* Zanotuj na kartce kwotę, którą jesteś w stanie zapłacić. I zrób to przed rozpoczęciem licytacji.
Nawet jeśli przekroczysz tę kwotę – przynajmniej będziesz tego świadom i może pozwoli Ci to być ostrożniejszym następnym razem.


Nie jesteś firmą handlową

* Nie kupuj perfum z myślą „najwyżej sprzedam”. Zazwyczaj nie sprzedasz i zostaniesz z perfumami, których nie lubisz, ale nosisz, bo są.

Sprzedajesz zwykle ze stratą. Z perfumami jest jak z samochodami – tylko unikaty nie tracą drastycznie na wartości kiedy opuszczają salon czy perfumerię.  
Ten punkt dotyczy osób, które naprawdę nie zajmują się handlem w celach zarobkowych, oczywiście.

* Koszty przesyłki to też pieniądze. Czas to też waluta.

* Nie wyrzucaj kartoników. Podnoszą one wartość perfum przy sprzedaży lub wymianie.

Ograniczone zaufanie

* Ostrożnie podchodź do wymian. Nawet na zaufanych grupach i w zaufanym gronie.
Kiedy trafiają w Twoje ręce perfumy z drugiej ręki NIGDY nie masz pewności, w jakich warunkach były przechowywane i co przeszły. Szczególnie jeśli nie mają kartonika.

Zaufana osoba, z którą wymieniasz flakonik może nie być jego pierwszym właścicielem.

Nie masz też 100% pewności miejsca zakupu. Paragon daje pozorną pewność dotyczącą pochodzenia i daty zakupu perfum, ale i tu warto zaznaczyć, że paragon nie musi być paragonem ze sprzedawanej czy wymienianej flaszki.

Oczywiście często wymiana czy zakup z drugiej ręki są okazją, której nie sposób się oprzeć, wrócę jednak do analogii samochodowej: najlepsze są prosto z salonu.


Wartość dodana

* Nie wyrzucaj korków. Nie wyrzucaj kartoników. Mogą się przydać.
Tobie – jeśli kupisz tester.
Innym – na grupach istnieją wątki poszukiwawcze i Twój korek czy kartonik może okazać się obiektem czyichś marzeń.

Podsumowanie

I na koniec prawda nadrzędna: pasja nie ma ceny.

Wśród miłośników perfum nie ocenia się ludzi przez pryzmat wartości ich kolekcji. Podobnie jak nie dzieli się na zwolenników mainstreamu i niszy. I na miłośników kwiatów, słodziaków czy oudów. Jesteśmy wspólnotą, bo łączy nas wrażliwość na piękno i pragnienie dzielenia się doznaniami i wrażeniami.

Ilustracjami do posta są moje „tanie perfumy”. Tak zwane tanie perfumy, bo „tanio czy drogo” to zawsze jest kwestia subiektywna, a wydawanie pieniędzy na perfumy to ZAWSZE jest luksus. Nawet jeśli kosztują one 30 zł.
Część fotografii powstało przy okazji przygotowania do serii recenzji niedrogich perfum na SoS.
Chcecie w ogóle taką serię? Najlepsze perfumy do 100 zł?

 

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

20 komentarzy o “8 sposobów, jak nie stracić na perfumach”

  1. uświadomiłaś mi właśnie, że okazyjnie upolowałom całe dwa flakony 😀 oba wymarzone i ukochane, więc myślę o tym z głębokim zadowoleniem.
    a od siebie dorzuciłobym może truizm ostateczny, żeby nie kupować w ciemno, bo nieważne, jak bardzo spis nut jest nasz, to on sobie, a zapach na skórze sobie? (patrzę na ciebie, O, Unknown).

    1. Klaudia Heintze

      Zakupy w ciemno to hazard.
      Mnie ostrożności nauczyła srooooogo przepłacona Organza Indecence, na którą był dziki szał na forach kiedyś.
      Doceniam ją. Doceniam to, że były to pierwsze perfumy bez nut kwiatowych dedykowane kobietom. Ale… ech… Nie jest to taka nieprzyzwoitka, jak myślałam.
      Naukę tę pamiętam do dziś. Choć kupiony w ciemno Lapidus temu trochę przeczy. 😉

    2. Klaudia Heintze

      W sumie jak w ciemno kupisz coś tanio i okazyjnie, to nie boli tak, jak kiedy przepłacisz i do tego okaże się, że to kiszka.

  2. Oj, jak bardzo akapit o licytacji jest mi bliski… Znam ten zdradziecki mechanizm, który napędza chęć posiadania unikalnego zapachu, który wycofano lata temu. Gdyby nie zaporowa cena i fakt, że naprawdę nie było mnie na te perfumy stać to pewnie próbowałabym ukończyć licytację 😉 I szczerze mówiąc wtedy zapaliła mi się w głowie lampka i do głosu doszły resztki zdrowego rozsądku, bo było tak, jak piszesz – nieznany sprzedawca, zdjęcie flakonika bez opakowania i tylko cena z kosmosu mogła sugerować, że to oryginalny, już wtedy kolekcjonerski, flakon. Z drugiej strony wiem, że czasami ludzie kupują podróby za bardzo duże pieniądze! Ja niestety nie umiem kupować okazyjnie. Od tej historii z aukcją boję się nieautoryzowanych perfumerii i zupełnie nie wiem jak szukać uczciwych okazji.

    1. Klaudia Heintze

      Pisałam gdzieś kiedyś o tym, jak weryfikować aukcje w miarę sensownie, ale… no muszę to znaleźć albo napisać od nowa.
      Ja rzadko kupuję na aukcjach. Prawie nigdy już. Teraz są grupy. No i nie kupuję tyle, ile kiedyś. Jestem wybredna. 😉

  3. Anna Rodek-Sosnowska

    Chcemy serię do 100 PLN! 🙂 cudowny zestaw mądrych rad. Szkoda, że nie miałam go jakieś dwa lata temu. Myślę jednak, że każdy w naszej wielkiej rodzinie musi się nasycić zdobyczami, poznać smak porażki kupowania w ciemno, żeby móc zrozumieć, czego tak naprawdę szuka, co lubi, i żeby w końcu iść w tak zwaną "jakość". Zazdroszczę tym, którzy potrafią uczyć się na cudzych błędach;)

    1. Klaudia Heintze

      To prawda. Miałam okres, kiedy ciągle coś kupowałam. Bo tyle tego było. Nowości, a na nie miałam prawie niczego. Z czasem człowiek się nasyca. i uczy, że można tę flaszkę kupić za rok, dwa, trzy…

  4. Bardzo przydatne porady. Najczęściej kupuję je w perfumerii lub na stronie perfumerii, rzadko mi się zdarzało wymieniać, na szczęście nie zawiodłam się, przy tym nawiązałam miłą znajomość 🙂

    1. Klaudia Heintze

      Te znajomości, przyjaźnie, rozmowy… to jest wartość dodana, która jest równie cenna, jak sama pasja.
      A ja dodatkowo mam Was. <3

  5. „Pieniądze za przesyłkę to też pieniądze” – wreszcie ktos to przyznał. Mam wrażenie, że tylko ja staram się oszczędzać na przesyłce i że jest to jakieś dziwactwo, inni perfumomaniacy nie traktują tego jako wydatek…nawet gdy jest możliwość ograniczenia kosztu, to i tak tego nie robią. i tak idzie tu kilkanaście złotych za przesył jednej odlewki, tam drugiej… dla mnie to bardzo dużo, zwłaszcza jeśli koszt przesyłki niewiele przewyższa koszt towaru. Przesyłki są u nas bardzo drogie, a niestety jak ktoś wpadł w perfumomaniactwo i chce poznawać zapachy, to nie ma wyjścia, jak te koszty ponosić.

    1. Klaudia Heintze

      Dokładnie tak jest. Przecież jeśli policzyć koszty wysyłki paru odlewek i paru wymianek, to już wychodzi ponad sto złotych za nic w sumie. I nie liczy się jak "wydatek na perfumy" ale budżet obciąża.

  6. Świetne podsumowanie, popełniłam prawie wszystkie błędy, o których piszesz, poza tym z licytacjami – na szczęście nie umiem, nie ogarniam, zapominam o terminach zakończenia 😀
    Jak joly_th też cebuluję na przesyłkach i zdarzało mi się rezygnować z zakupów, jeżeli sprzedający nie ogarniał wiadomo jakiego portalu.

    1. Klaudia Heintze

      Mnie rozdanie blogowe nauczyły, że przesyłka to duże koszty. Wysłanie sześciu czy dziecięciu paczek po kilkanaście złotych każda generuje spore koszty. 🙁

  7. Nie będę kłamać, że nie kupiłam okazyjnie czegoś spoza chciejlisty, bo było tanie- z tym, że poza jednym czy dwoma zapachami, okaząło się, że trafiłam w 10, albo przynamniej w 8. Jeśli chodzi o auckje, używam stron typu snajper- ustawiam maks cenę i zamykam, nie sprawdzam wyniku dopóki nie dostanę maila, że wygrałam albo i nie wygrałam.

    1. Klaudia Heintze

      Snajper to jest świetne rozwiązanie, ale… no wymaga świadomości pułapki. Albo braku czasu. 🙂
      Oraz też przyznaję się do okazyjnych zakupów – i to w sumie fajnych rzeczy, ale w większości przypadków okazywało się, ze fajne rzeczy mi nie wystarczają.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Serge Lutens Borneo 1834

Najnowszy eksport Lutensa (ostatni, który do nas dotarł, bo wieść niesie, że następne wkrótce) nie jest dla mnie nowością. To jedna z pierwszych „pałacówek” jakie

Czytaj więcej »