Najlepsze perfumy do 100 zł – Oud Grandeur Avon Artistique

Wcale nie dawno dawno temu i zupełnie niedaleko kupiłam 100 ml flakon Black Cashmere Donny Karan za 92 zł. Teraz perfumy te są praktycznie niedostępne, a ml odlewka wersji we flakonie w kształcie kamyka kosztuje na Odlewki Perfum 50,62 zł. W promocji 37,96 zł. Mając trzy flakony zapasu jestem krezusem. I to jest bardzo smutne.

Wszelkie perfumy, o których ktoś zawyrokuje, że są klonem Black Cashmere natychmiast stają się sensacją. Zwykle podchodzę do takich rewelacji ostrożnie, ale nie na tyle ostrożnie, żeby I TAK nie rzucić się do testów. 😁 Bo Czarny Kaszmir to były perfumy wyjątkowe. I nadal są wyjątkowe. I owszem, przyznaję się, to jedne z tych perfum, które nazywam „perfumami mojego życia”.

Pierwsza recenzja na Sabbath of Senses – te 1400 czy nawet 1500 recenzji wstecz – to były właśnie Black Cashmere. Bo uznałam, że należy zacząć od czegoś specjalnego. Możecie sprawdzić: KLIK.

Dziś zamierzam zrobić coś w stylu hype na Sale 01 Michała Szulca, czy Black Calamus Carner Barcelona, których kariera rozpoczęła się właśnie od porównań do Black Cashmere. Oba zapachy recenzowałam i w obu przypadkach napisałam to samo: że piękne, że poznać warto, że nawet mieć warto, ale Black Cashmere to nie jest.

Tymczasem…

W 2020 roku kompozycja Black Cashmere stworzona przez Rodrigo Flores-Rouxa dla domu mody kontrowersyjnej Donny Karan osiągnęła pełnoletność. Status perfum kultowych osiągnęła już dawno temu.

Rodrigo Flores-Roux jest ikoną perfumiarstwa.

W perfumerii nisza stała się pojęciem szerokim i złożonym. I niejednoznacznym. Marki nobliwe i szanowane sięgają po łatwe recepty na sprzedaż wypuszczając łatwe słodziaki i niezliczone klony. Guerlain przestaje być marką dla koneserów. Opium i Poison w słodkich wersjach przestają być perfumami dla wymagających.

Dzięki przebogatej i obłędnie atrakcyjnej puli niedrogich syntetyków dających efekt zbliżony do najdroższych esencji podział na „półki” w perfumerii przestaje mieć sens.

W tym właśnie czasie nadzwyczaj popularna marka Avon – przez lata utożsamiana z perfumami nieszczególnie wymagającymi – obchodzi 134 urodziny i, z tej okazji, zapowiada premierę, złożonych z najwyższej klasy naturalnych esencji,  perfum Charmed z przewidywaną cena 1200$.

W tym samym roku debiutuje seria Avon Artistique – we flakonach
diametralnie odmiennych, niż Charmed, w cenach znacznie
przystępniejszych, lecz zarazem zapowiadana jako mistrzowskie,
artystyczne kompozycje dedykowane koneserom.

Avon zaprasza do współpracy najbardziej szanowanych perfumiarzy – podobnie jak wcześniej zrobił to Yves Rocher tworząc Eau de Parfum Collection.
Rodrigo Flores-Roux komponuje dwa zapachy z tej serii: Ambre Ardent – o których pisałam dwa dni temu – oraz naszego dzisiejszego bohatera, Oud Grandeur, który zaiste jest Grandeur. Choć nie bardzo oud. 😁

Perfumy Oud Grandeur i Ambre Ardent Avon na tle mojego symbolicznego portretu pędzla Justyny Neyman

Reguły budowania opowieści wymagałyby napisania czegoś w stylu: nosząc Oud Grandeur miałam poczucie, że znam ten zapach i długo zastanawiałam się, co przypomina mi ta kompozycja, aż w końcu zrozumiałam… Prawda jest jednak inna. Nie musiałam długo nosić tych perfum i w ogóle się nie zastanawiałam.

Tak, jak Black Cashmere – Oud Grandeur zaczyna się od lekko pikantnego miksu gałki muszkatołowej, łagodnego pieprzu i wczesnego, miękkiego, matowego akordu drzewnego. Ambroksan i ślad wanilii, z której pozostałe nuty wyciągnęły złocistość i światło – dają kompozycji komfortową miękkość, która dosłownie tłumi dźwięki, zasysa światło, spowalnia czas.

I tak, jak w Black Cashmere – nuty kwiatowe to imponderabilia. Tworzą wrażenie elegancji, ale nie dają faktury.

I nadal – tak, jak w Black Cashmere –  paczula pogłębia cień. Przenosi nas w noc.

Może Oud Grandeur ma moment, kiedy we wczesnej fazie jest nieco bardziej pikantny, niż szorstki.
Może akord przyprawowy brzmi odrobinę mniej złoto. A może to kwestia czasu i lat, które moje Black Cashmere przeleżały w ciemnościach.

I może akord drzewny jest tu minimalnie mroczniejszy, niż w klasycznych Black Cashmere, ale nawet jeśli tak, jest to różnica nieznaczna, pomijalna. Bo nie ma w Oud Grandeur oudu. Jest ciemność nut drzewnych pogłębionych paczulowym cieniem, ale nie jest to gęsta, tłusta czerń agaru. Nie w tę stronę prowadzi nas Rodrigo Flores-Roux.

Wszystkie te porównania psują mi recenzję. Bo nie da się pisać patrząc tylko w tył. Nie da się zachwycać na świeżo czymś, co zachwyca głównie jako odzyskane wspomnienie. Skarb z przeszłości odnaleziony na nowo.

I wybaczcie tę letniość, ten umiar, tę zadumę.
Wybaczcie tym bardziej, jeśli nie dane Wam było poznać Black Cashmere.

Wszystkie zachwyty, nastrój, miłość, olśnienie… włożyłam w recenzję Black Cashmere napisaną długo przed powstaniem bloga Sabbath of Senses. Po latach jest to podróż sentymentalna. Nostalgiczna.

Minęły lata. Świat się zmienił. Poznałam perfumy bardziej mroczne i bardziej dziwne. I zdecydowanie bardziej ekstremalne pod każdym właściwie względem. I mimo to – Black Cashmere wciąż mnie zachwyca. Jest jedną z tych kompozycji, które po prawie dwóch dekadach i tysiącach poznanych perfum, wciąż poruszają serce i zapierają dech. Brzmią w ten sam spokojnie bezpieczny, łagodny sposób, w jaki brzmiały mi pod powiekami, kiedy byłam młodą, niezmanierowaną jeszcze miłośniczką perfum niezwykłych.

I Oud Grandeur robią na mnie podobne wrażenie. 💖

Oud Grandeur na tle mojego symbolicznego portretu pędzla Justyny Neyman

Mam spory dystans do perfumeryjnych inspiracji i perfum wzorowanych na innych perfumach. I nie kryję tego. Tym razem jednak sytuacja jest inna, niż w przypadku produkowania trzech klonów perfum nie tylko wciąż obecnych na rynku, ale jeszcze do tego cudzych, jak to zrobiła Sonia Constant.

Rodrigo Flores-Roux przywrócił światu własne dzieło. Lata po wycofaniu. W bardzo dobrej cenie. I nawet jeśli w trzeciej dekadzie XXI wieku to nie jest przełom ani wielki szok estetyczny – wciąż są to perfumy arcypiękne i godne tego, by trwać.

Co napisawszy dodam, że nie wiem, jak długo to cudo wytrwa w Avonie, bo – z tego, co widziałam – w nowym katalogu ich nie ma.

Data premiery: 2020
Kompozytor: Rodrigo Flores-Roux
Koncentracja: eau de parfum
Projekcja: dobra z tendencją do bardzo dobrej, choć nie ogoniasta. Ale BC też ogona nie miały. Nie ten typ.
Trwałość: dobrych kilka godzin czyli też jak Black Cashmere

Cena: katalogowa to 130 zł, ale serio… Kto kupuje Avon w katalogowych cenach? 😜
Wystarczy
zapytać zaprzyjaźnioną konsultantkę, albo poszukać na dowolnym serwisie
typu Allegro (lokalnie też) czy OLX i cała seria Avon Artistique jest
na wyciągnięcie ręki poniżej połowy ceny katalogowej. Polecam, Moje
flaszki są z OLX.

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: gałka muszkatołowa, czarny pieprz, biały pieprz
Nuty serca: wanilia, lilia Casablanca, goździk (przyprawa)
Nuty bazy: oud, ambra, paczula 

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

24 komentarze o “Najlepsze perfumy do 100 zł – Oud Grandeur Avon Artistique”

  1. Pierwszy raz zamówiłam w ciemno. Po dzisiejszym wpisie zaczęłam z niecierpliwością przebierać nóżkami w oczekiwaniu na AA i OG. 😀

    1. Klaudia Heintze

      Nawet nie wiesz, jakiego mam teraz stresa. Na facebooku też ludzie piszą, że klikają w ciemno, a ja tu cała przerażona, ze Wam się nie spodobają… Proszę, koniecznie daj znać, jak Ci podeszły, bo się tu zastresuję na wiórek.

    2. Amber Ardent – już sam początek spłatał mi figla. Na początku żadnych cytrusów, żadnych kwiatów, odrobina pieprzu, szczypta kardamonu i cieplutki benzoes. Na tym etapie skojarzyły mi się z Amber Oud Kiliana. Tutaj benzoes wydaje się bardziej delikatny, miękki.
      Po jakimś czasie nieśmiało pojawiły się owoce i kwiaty na poduszce z benzoesu. Zrobiło się milutko. I tak trwało, trwało, cicho, coraz ciszej, cichutko. Jak dla mnie cieplutkie, otulające.

      Oud Grandeur – nie znam Black Cashmere, więc z „czystym umysłem” przystępuję do testów. 😀
      Myślę, że to zapach, który potrzebuje czasu. Początek to totalna porażka, odrobina przykurzonego kardamonu i uciekający z prędkością światła pieprz. Nic to, poczekamy, zobaczymy. Po jakimś czasie pojawiła się delikatna słodycz z paczulą. Nie jest to paczula mroczna jaką znamy z Tempo, jest taka, jakby promyk światła na nią padł, przez co zapach staje się gładki.
      I to jest bardzo miłe dla nosa. Uwielbiam pieprz w perfumach i tego mi tutaj brakuje (aż chce się krzyczeć: Carbone wróć!).

      Nie wiem, naprawdę nie wiem, które wybrać i zrobić zapasik. Jedne i drugie mają w sobie coś, co każe trzymać nos przy zgięciu łokcia. 😀
      Wielki ukłon dla Avonu, a dla Ciebie podziękowania za recenzje i zachętę.

    3. Klaudia Heintze

      Dziękuję Ci za recenzje. W sumie… ciekawa jestem, jak na mój odbiór wpływa to podobieństwo do BC.

      I jeszcze… jeśli tęsknisz za Carbone i lubisz pieprz, to moja kolejna recenzja w tej serii będzie czymś dla Ciebie. Dokładnie do Carbone porównałam te perfumy (bo już recka gotowa).

  2. Hmmm… Nigdy nie pomyślałam, że zechcę przetestować jakikolwiek zapach z Avonu. Dla mnie wszystkie perfumy, które dane mi było wąchać były zbyt mocne. Mocą przytłaczającą i ostrą. Teraz, po przeczytaniu Twojej recenzji, mam ochotę spróbować potestować. Wodzisz na pokuszenie, jako żywo 🙂

    1. Klaudia Heintze

      Mnie dotychczas też nic nie leżało na tyle, żeby mieć i używać. Ale przyznaje, że nie testowałam wiele tej marki. Tu po prostu poczułam, że to może być to… A bardzo chciałam zrecenzować "coś z Avonu". Dla zasady.

  3. Aniela Szulhata

    Recenzja jak zawsze super – zgadzam się z Twoimi odczuciami w 100% 🙂 Oud Grandeur kupiłam w ciemno i jestem bardzo zadowolona. Podobieństwo do Black Cashmere jest niezaprzeczlne jednak, podobnie jak Ty, uważam Oud Grandeur za zapach mniej szorstki (niestety) i bardziej kwiatowy (zwłaszcza po kilku godzinach na skórze). Nie zmienia to jednak faktu, że są to świetne perfumy, dokładnie w moim stylu, komfortowe w noszeniu… Jednym słowem planuję zrobić zapasy 😉

    1. Klaudia Heintze

      Moim zdaniem to idealny unisex, bez przechyłu w żadną (kulturowo rozumianą) stronę. Zdecydowanie siądzie na męskiej skórze. I nie wywoła zdziwienia w otoczeniu.

  4. RemindsMeOf

    Kupiłam 🙂 Powiedzmy, że w ciemno, ale ja lubię w ciemno a poza tym i tak chciałam się dowiedzieć jak mogły pachnieć legendarne Black Cashmere. I teraz wiem, że pięknie. Dziękuję Ci więc za tę recenzję. I za wszystkie pozostałe. I za najpiękniejszego bloga. To jest kawał sztuki, to co Ty tu (i nie tylko tu) wyprawiasz. Niech się darzy, Sabbath!

  5. Agnieszka Natalia

    Dzięki Sabbath za polecenie! Popłynęłam i kupiłam wszystkie zapachy z tej serii 😉 Ambre oraz Oud zdecydowanie wysuwają się na prowadzenie, chociaż Iris też bardzo pozytywnie zaskoczył. Będę z niecierpliwością czekać na Twoje rekomendacje zapachów z niższych półek cenowych. Czaję się jeszcze na Teda Lapiusa, również w ciemno.

  6. Amanida Torres

    Też od razu nabyłam. Jako niegdysiejsza fanka black cashmere, nie miałam wyboru. Choć dla mnie wersja Carner Barcelona jest jak najbardziej OK. Wiadomo, że trochę inna, ale nawet to jest ciekawe. Aczkolwiek mam wrażenie, że trwałość i projekcja nieporównywalne do BC.

    1. Amanida Torres

      Właśnie odebrałam. Masz rację. Są bardzo bliskie Black Cashmere. Nie jest to dokładnie to samo, bo jednak BC tak głębiej otulają (mam jeszcze jakieś opary i od wielkiego dzwonu się psikam), ale też bliższe są BC niż Black Calamus. Chyba trzeba będzie zrobić zapasy!

  7. Dla mnie to dwa zupełnie inne zapachy. Już choćby na poziomie parametrów różnica jest ewidentna, BC jest dużo mocniejszy. Na mojej skórze każdy zapach rozwija się w inną stronę, generalnie Oud grandeur jest bardziej drewniany w bazie, mam skojarzenia z Tam dao Dyptique, zupełnie nie wyczuwam w nim kadzidła, które wyraźnie pobrzmiewa w Black cashmere. Oba zapachy mi się podobają by the way.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Uwaga podróbki!

O tym, że nie da się kupić nowego flakonu perfum Chanel za 100 zł pisałam już nie raz. Niestety, jeśli coś jest zbyt piękne, żeby

Czytaj więcej »