Recenzja gościnna: Sylwia Duśko o Glorious Boadicea The Victorious

Pomimo wszelkich opisów znajdujących się na różnych stronach, ten zapach nie jest mężczyzną.
Nie jest zabawny. Nie jest też czarujący, dla mnie.
Jest za to PEŁNY.

Jest to zapach dojrzałej Budyki, która przeżyła w życiu niejedno.
Ma bagaż doświadczeń, wygrane wojny dnia codziennego.
Zapach kobiety, która zamknęła pewien rozdział, ale ma jeszcze sporo różnych rozdziałów przed sobą.
Zapach, który pasuje do ciepłych promieni zachodzącego słońca, które oświetlają las.

To historia intymności, ponieważ ktoś tak potężny i wspaniały jak Budyka, może tak pachnieć tylko przed kimś komu ufa, przed kim się odkrywa – zrzuca swoją zbroję.
Zmywa z siebie pot, dym, krew, wszelakie kadzidła i wtedy zaczyna się historia tego zapachu…
A zaczyna się lekką słodyczą malin, śliwki i brzoskwini, którą czujesz zbliżając się do niej. Ta słodycz nie do końca do niej pasuje.

Po chwili dociera do Ciebie zapach kwaśnego, zielonego jabłka i rozgniecionych liści porzeczki.
Ten kwaśny akcent prawie wykrzywił Ci uśmiech zamierający na twarzy, lecz zapachy nagle zaczynają się przenikać – jest słodko-kwaśno. Robisz kolejny krok by być bliżej niej, ponieważ ten zapach połączony z tą twarzą zadziwia Cię.

Takiej twarzy Wojowniczki jeszcze nie widziałeś – czujesz ciepło od jej skóry. Przytulny kardamon zaczął Was otaczać i jego woń pęta Was w jedno, niczym niewidzialna intymna nić. Patrzysz z bliska na jej twarz, dotykając opuszkami faktury skóry, którą oświetlają promienie zachodzącego słońca. Wiatr przyniósł zapachy białych kwiatów i nocy…

Jest słodko, jest kwieciście, ciepło. Ta słodycz nie jest jednak słodyczą małej, niewinnej dziewczynki. To słodycz dojrzałej kobiety, która doskonale zna swoją wartość, ponieważ w swych niedoskonałościach i ułomnościach jest idealna –  jak sama nazwa perfum wskazuje – WSPANIAŁA.
Ty dostąpiłeś zaszczytu by poznać jej inną twarz, niedostępną dla szerszej publiki.

 

Zapach zaczyna Ci uciekać, szukasz go. By go poczuć musisz teraz zbliżyć intymnie twarz do jej szyi. Zagłębiasz się w jej zagłębieniu na szyi i czujesz dom – drzewa, ciepło, balsamiczność. To wszystko łączy się właśnie tam – przy Twoim nosie dotykającym jej skóry – w innym wypadku, nie będziesz widział pełnego obrazu.

To jest właśnie ta PEŁNIA – ta intymność. Nikt nie pozna w pełni tego zapachu, jeśli jego nos nie dotknie skóry, która go nosi i nie wciągnie powietrza. Tylko wtedy odkryje, że słodycz i kwiaty to był tylko początek, a najważniejszy jest koniec, który ma zbliżyć.

Gdzie te wcześniejsze zapachy się przenikają z mchem, piżmem, cedrem, drzewem sandałowym, ciepłem kardamonu, wytrawną wanilią i paczulą…gdzie te zapachy dominują.

To nie jest zapach na co dzień, to nie jest zapach do ludzi. To jest zapach, który się zakłada dla najbliższej osoby, by móc zdjąć wszystko inne.
A Ty, co wyczułeś przykładając nos do skóry Twojej Budyki? Czy pozwoliła Ci się wystarczająco zbliżyć, by poznać magię tego zapachu?

 

 

AUTORKA

Sylwia Duśko – urocza, pełna ciepła osoba o żywym intelekcie i niesamowitej wyobraźni. Ale to już wiecie, bo poznaliście Jej dar czytając powyższą, piękną, obrazową recenzję. <3

O sobie Sylwia pisze tak:

Uwielbiam poznawać zapachy.

Jestem przy tym jak połączenie chirurga i starego skryby.
Z jednej strony rozbieram nuty na części z drugiej kataloguje je, według tylko mnie znanych kryteriów.
Chcę przede wszystkim ZNAĆ. Mieć, to już całkiem inna bajka.
Uważam, że perfumy to przede wszystkich obrazy, emocje, które tworzą nam się w głowie i sercu.
Czasami zapach wydobywa na powierzchnię wspomnienia już dawno zapomniane.
Inne znowuż są jak starodawne dzieła literatury – tylko do podziwiania-wąchania, nie do czytania-noszenia.
Lubię się przyglądać takim zapachom.

Wszystko to, co piszę jest stricte subiektywne, bo każdy odczuwa inaczej.
Jestem hobbystką, nie profesjonalistką. Piszę jak czuję, choć i tak czasem brak słów w moim słowniku, by dokładnie przelać myśl na papier. Każda recenzja wynika z potrzeby serca. Lubię czuć zapach różnymi zmysłami, dlatego do recenzji dodałam muzykę i kolaż zdjęć.

Perfumami zaczęłam się interesować z 6-7 lat temu, ale miałam “długie” przestoje.
SoS czytam od ponad pół roku w miarę regularnie. W sumie to jeden z dwóch blogów, które czytam o perfumach, reszta to empiria. Dzięki Klaudii poznałam jednego z moich ulubionych mistrzów – Laurenta Mazzone. Jednak przede mną jeszcze długa, piękna i pachnąca przygoda.
 
Poza perfumami interesuję się kulturą Japońską (zarówno plusami tej kultury jak i minusami), muzyką filmową, a także markami kosmetycznymi – szczególnie ekologicznymi, które na przestrzeni 10 lat niesamowicie się rozwinęły.

 

***

Sylwio, dziękuję Ci raz jeszcze za czas i wysiłek włożone w recenzję. Za rozmowy vie e-mail i za to, że mogłam Cię poznać. 💖

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

4 komentarze o “Recenzja gościnna: Sylwia Duśko o Glorious Boadicea The Victorious”

  1. Bardzo przyjemnie czyta się Pani recenzję, można przenieść się w inny świat. Proszę pisać więcej bo dobrze to Pani wychodzi.

    1. Klaudia Heintze

      Dziękuję. Cieszę się, że doceniłaś. Praca z Sylwią i Jej tekstem to była dla mnie przyjemność.

  2. "To historia intymności, ponieważ ktoś tak potężny i wspaniały jak Budyka, może tak pachnieć tylko przed kimś komu ufa, przed kim się odkrywa – zrzuca swoją zbroję." – to jedno z piękniejszych zdań jakie ostatnio przeczytałam 🙂 A ja ilekroć czytam taki czy podobne opisy boleję nad tym, że to nie ja tak pięknie ułożyłam i skomponowałam słowa wyrażające tyle emocji.„ Chodzi mi o to, aby język giętki, powiedział wszystko, co pomyśli głowa…” Nie mylił się Słowacki, bo umiejętność tworzenia nowych rzeczywistości za pomocą słów to prawdziwy dar. Proszę dalej pisać 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy