DRAGowe perfumy – Jungle Jezebel Sarah Baker

Kultura DRAG (DRess As Girl) przeżywa swoje złote lata. Niszowe początkowo show RuPaul’s Drag Race w ciągu 13 lat emisji stało się międzynarodowym hitem i dawno już przestało być niszowe. Kultura DRAG wyszła na światło dzienne i przestała szokować nawet estetycznych konserwatystów. Chyba, że ktoś spędził ostatnią dekadę siedząc pod kamieniem. 😏

„Jungle Jezebel” to drugi studyjny album campowej i kultowej drag queen Divine.
Divine, czy raczej w cywilu Harris Glenn Milstead był drag queen prowokującą. Estetycznie również, bo daleko jej było do ideału smukłej sex bomby reprezentowanego także przez samego RuPaula.
Otyła, głośna, momentami wulgarna Divine wdarła się do popkulturowego mainstreamu przez swoją muzykę. „You Think You’re A Man” nucili w latach ’80 XX wieku nawet bywalcy dyskotek, którzy o DRAGu pojęcia nie mieli.

Gdybym wiedziała, że Jungle Jezebel dedykowane są Divine – perfumy te pewnie pojawiłyby się na Sabbath of Senses wcześniej. Ale nie wiedziałam.
Powąchałam je na ostatnim krakowskim zlocie grupy SoS i… no przepadłam. A potem doczytałam co i jak i w sumie nic to nie zmieniło. 😀 Perfumy Jungle Jezebel i tak bym zrecenzowała, tylko pewnie z innym wstępem.

Jungle Jezebel to typowy Matos. Jest słodko i brudno.

Pierwsze, co rzuca się w nozdrza – i słowa „rzuca” użyłam z rozmysłem – to owocowa guma balonowa i nuty animalne. Balonówa jest różowa, a zwierz jest… Ech… jakby to ująć…? Może użyję anegdoty.

Kadr z filmu „Śmierć Ludwika XIV”

Ludwik XIV znany był nie tylko z trafnych decyzji politycznych i wystawnego stylu życia, lecz także z niechęci do kąpieli. Powiada się, że w trakcie swego 64 letniego panowania Król Słońce kąpał się trzy razy. I za każdym razem bardzo mu to zaszkodziło. 😁
Jeden z rosyjskich ambasadorów (nie pomnę który) opisywał w liście, że francuski władca „śmierdział jak dziki zwierz”.

No i takie z grubsza są nuty animalne w Jungle Jezebel. Królewskie. 😜

Pierwszy kontakt jest raczej intrygujący, niż przyjemny. Jungle Jezebel nie są ładne i wchodzą na scenę jak Divine. Ciężko i prowokująco.
Z tym przegiętym, karykaturalnym makijażem, w natapirowanej peruce. Z nadwagą i zdartym głosem.

A potem pojawia się tuberoza. I wiąże duet balonówa – zwierz w sensowną całość. We w miarę sensowną całość, bo to wciąż koncept dziki i piękny inaczej.

Wyobrażam sobie ten występ. Na rzęsiście oświetlonej scenie – klubowej raczej, niż wielkiej i przestronnej – pojawia się gruby koleś przebrany za grubą babę. Niepiękną i wulgarną. Wykrzykuje coś schrypniętym, cybetowym głosem, potrząsa tuberozowymi krągłościami. A potem przygasa światło i pojawia się muzyka. Czekolada.

W Jungle Jezebel Miguela Matosa Divine śpiewa You Don’t Know What Love Is głosem Billie Holiday.

I pojawia się dysonans poznawczy. Szczyt kompozycji nie pasuje do bazy. Pop artowa owocowa balonówa i retro cybet (bardzo retro 😉) ułożone zostały na ciepłej, kremowej, sandałowo waniliowej bazie z pięknie aksamitną nutą czekolady.

I jest w tych perfumach coś. COŚ, co sprawia, że zdają się prawie piękne. Że nosi się je dobrze i bez wstydu.

Uwalane czekoladą zwierzę jest duszne i słodkie, ale nie ma w nim  tej kwaśnej, ostrej nuty kojarzącej się z zepsuciem. Nie ma cierpkości i goryczy. Bo cała ta prowokacyjna kupa osobliwych nutek jest inscenizacją. Niewinną i ironiczną. Mającą skłonić do stawiania pytań o istotę piękna i może naturę człowieka.

I być może jest także odpowiedzią na te niewypowiedziane pytania. Odpowiedzią pełną ciepła i słodyczy. 💗

Data premiery: 2018
Kompozytor: Miguel Matos
Koncentracja: Extrait de Parfum (ekstrakt perfum)
Projekcja: Wyrazista, ale w jakiś taki grzeczny sposób
Trwałość: dobra, ale jak na ten typ zapachu to umiarkowana

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: guma do żucia, banan, winogrono, brzoskwinia, słodka pomarańcza
Nuty serca: tuberoza, ylang-ylang, sandałowiec, róża, ambra
Nuty bazy: cybet, wanilia, wetiwer, bób tonka (fasolka tonka)

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

7 komentarzy o “DRAGowe perfumy – Jungle Jezebel Sarah Baker”

    1. Klaudia Heintze

      Oooo tak! Troszku pani Divine przyciężka i wyciska dech z płuc, ale warto się z nią pomocować. 😀

  1. Madzik Monster

    Samo czytanie o nutach sprawiło, że mam mętlik w głowie. Guma balonowa, nuty animalne i czekolada, to musi być odjazd na maksa.

    P. S – zdjęcie z Trumpem mnie rozwaliło 😀 😉

    1. Klaudia Heintze

      Czekolady w nutach niby nie ma, ale na mnie jest. Taka kremowa, paczulowa, jak w Angelu. A może nawet ciemniejsza.
      A zdjęcie… znasz mnie, więc pewnie nie ma sensu udawać, że to przypadek. 😉

  2. Gdyby Foczka otwierała moje paczuszki wcześniej to I recka by była z pol roku wcześniej. A tak sobie probeczka przeleżała na dnie szufladuni. 🤣

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

REMANENT czyli moje zbiory po roku

. Pretekstem do „sklepania” tej notki jest, tak samo, jak w roku poprzednim, zbliżający się urlop. W ramach tymczasowego pożegnania szczypta perfumeryjnego ekshibicjonizmu. Może jest

Czytaj więcej »

Heeley Cedre Blanc

Cykl obuwniczy trwa. 😉 Po sandałach kolej na drewniaki różne. Cedre Blanc początkowo wcale nie jest Cedre i zupełnie nie jest Blanc. W nutach znajdujemy

Czytaj więcej »