Sielska dorosłość - Heyam Jazeel


Dziś druga schadzka z, pochodzącą z Emiratów Arabskich, marką Jazeel Perfumes.
Po potężnym oudowo różanym romansie pora na przyjemności innej natury. Dziś w menu tytoń i gin. 😊


Heyam to dla mnie love hate relation od pierwszego wdechu. W tej właśnie kolejności.

Pierwsze wrażenie to cudowna, mleczna kremowość. Subtelnie słodka, słodyczą skondensowanego mleka.
Drugie wrażenie to ta sama mleczna kremowość z dodatkiem niepokoju.

Akord laktonowy balansuje między maślanym irysem, kremowym sandałowcem a animalnym aromatem świeżego mleka. Takiego nagrzanego jeszcze krową. I jest to coś... niesamowitego.

Subtelne akcenty skóry i kumaryny, delikatnie drzewny akcencik przyprawowy... wszystko to doskonale współgra z sugestywnie ciepłym akordem mlecznym.


Druga faza rozwoju to powrót do pierwszego wrażenia. Do zauroczenia.
Nie jest to łatwa miłość, ale po oswojeniu Heyam staje się przygodą dziwnie przyjemną.

Zapach jest leniwy, pastelowy, tłuściutki. Laktonowo - maślany, drzewny, nieco ziemisty. I nie da się go opisać lepiej, niż odwołując się do zapachu skondensowanego mleka. Z dodatkiem aromatycznego sianka, ziemi i tytoniu. Bo w miarę rozwoju, kompozycja Chrisa Maurice zmierza od sielskiego, mlecznego dzieciństwa do sielskiej dorosłości.


Jak wygląda sielska dorosłość?

Tym razem jest to najłagodniejszy tytoń i najłagodniejszy gin. Gin tak łagodny, że gdyby nie spis nut, to nie wiem, czy nie obstawiłabym raczej ziołowej nalewki. Wytrawnej, łagodnej, serwowanej w postaci dekadenckiego, zabójczo łagodnego drinka ze słodką śmietanką.

Zabójczo łagodny trunek i zdradziecko łagodny tytoń sprawiają, że wieczór kończymy w ogrodzie, leżąc na gołej ziemi i zupełnie się tym nie przejmując. Jest ciepło. Wręcz parno. W ustach czujemy słodkie mleko, pod plecami twardą ziemię, a pod głową miękką poduszkę - bo to przecież dorosłość sielska, nie żadna patologia. 👆

Upojeni Heyam nie poniewieramy się po krzakach, tylko doświadczamy egzystencji w ogrodzie na strzeżonej posesji, odziani w biały garnitur i z poduszką pod głową.

W głębokiej bazie pachnącej sennym, mlecznym sandałowcem rozpinamy trzeci guzik koszuli. Niebo zaczyna jaśnieć na wschodzie...


Data premiery: 2019
Kompozytor: Chris Maurice (choć na stronie Sense Dubai jest Ali Alzaabie)
Koncentracja:
EDP (woda perfumowana
Projekcja: taka, jaka powinna być w tego typu kompozycji. Wyraźna, ale nieostentacyjna
Trwałość: bardzo dobra

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: goździki, gałka muszkatołowa, bergamotka
Nuty serca: irys, gin, cedr
Nuty bazy: sandałowiec, skóra, tytoń

Komentarze

  1. przyznam bez bicia, nastraszyłaś mnie tym akcentem mlecznym.
    i nope, nie ma się czego bać.
    choć na mój nos on nie miękki i kremowy, coś w nim stuka metalicznego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno sam odbiór zapachu mleka też jest rożny. jedni lubią i czuja się z nim bezpiecznie (to ja), a inni właśnie nie bardzo. Ale tu nie ma się czego bać, jak napisałoś. <3

      Usuń
  2. Ach, otuliłabym się tą kremowością. Pięknie opisałaś ten zapach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest bardzo przyjemny. Naprawdę. Niebanalny, ale super przyjemny.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty