Troszkę szoku – Shouq Jazeel

Ajajaj… Chris Maurice pracuje z Jazeel i pracuje z Xerjoff. W roku 2012 tworzy dla Xerjoff perfumy Alexandria II. Alexandria II sprzedaje się świetnie i zbiera dobre recenzje. Osiem lat później marka Jazeel chce mieć swoją Aleksandrię, ale trochę im głupio nazwać ją Alexandria III, proszą więc Chrisa Maurice o złożenie zapachu łudząco podobnego, bo skoro raz się przyjął, to czemu nie miałby przyjąć się drugi raz. I nazywają go Shouq.

Hasztag #takbyło 😁

A może wcale tak nie było, ale Shouq tak bardzo przypomina Aleksandrię II, że trudno uwierzyć, by perfumiarz tego nie zauważył. Może nie zauważyli zleceniodawcy. A może uznali, że mimo wszystko warto zrezygnować z oryginalności kompozycji na rzecz jej… no właśnie… urody?
Ponieważ Aleksandria II wciąż jeszcze nie zagościła na moim blogu, opowiem Wam o Shouq z zastrzeżeniem, że troszkę mu za to podobieństwo odejmuję punktów za oryginalność. Ale tylko troszkę, bo to i tak super ciekawa kompozycja.

Zarówno Alexandria II, jak i Shouq to nie są takie zwyczajne, banalne ambrowce. I pewnie dlatego to podobieństwo tak uderza, bo gdyby to były perfumy jakich wiele, to w ogóle nie zwrócilibyśmy uwagi na ten wspólny mianownik. Wspólny mianownik, którego nie umiem do końca połapać – tak samo jak w Alexandrii II.

Jest w Shouq nuta niepokojąca, która pojawia się od razu w otwarciu i trwa po bazę. Nietypowe złożenie… no nie wiem, piżma z cypriolem? Coś, co brzmi jak skuteczny środek czystości. I nie jest to nuta nieurodziwa. Ale urodziwa też nie…

Poplamiona zielonkawym geraniolem róża z otwarcia, wystudzona nieokreśloną nutą kwiatową, która nie brzmi jak konwalia, ale równie zimno.
Oczywiście ambra – pięknie naturalistyczna, prawie słona.
Wczesna drzewność balansująca miedzy miękkością sandałowca, a charakterystyczną, szorstkością oudu… no właśnie. Oudu, który brzmi jak oud blend stosowany przez wiele niszowych, pochodzących z Bliskiego wschodu marek, a nie jak oud. Co samo w sobie wadą nie jest, bo ten blend pięknie śpiewa w dziesiątkach kompozycji, które lubię i noszę, ale tu, złożony z tą dziwną, połamaną piżmowością, niepokoi mnie i uwiera.

Na drugim planie snuje się ciepły subtelnie splamiony nutą owocową akord przyprawowy.
I nuty mineralne współpracujące z chłodną piżmowością i tą nie-konwalią, która pewnie jest przebrana w białą sukienkę lawendą.
I jeszcze ślad zwierza – zbyt subtelny by nazwać go akordem animalnym.

Wszystkie te niezwykłe nutki tworzące Shouq mieszkają – dzięki wspomnianemu na początku akordowi piżmowemu – w korytarzu ze świeżo wymytą posadzką. Nie potrafię tego bardziej malowniczo opisać i nic nie poradzę na to skojarzenie. Nawet nie próbuję. Po prostu tak to tu zostawię.

Data premiery: 2020
Kompozytor: Ali Alzaabie
Koncentracja: EDP (woda perfumowana)
Projekcja: taka sobie
Trwałość: dobra

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: róża, geranium, konwalia
Nuty serca: balsam copahu, ambra, cypriol (nagarmotha), cedr
Nuty bazy: sandałowiec, oud, piżmo, wetiwer

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

4 komentarze o “Troszkę szoku – Shouq Jazeel”

    1. Klaudia Heintze

      No niestety… nie udało mi się chyba ukryć, że mnie też nie. Inna kwestia, ze nie bardzo się starałam. 😉 Z tej marki wygrywa u mnie bezapelacyjnie Ghala.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Black Amber Michele Bergman

. Kolejna recenzja ambrowa. Naprawdę, trudno mi zliczyć, która to już… Black Amber Michele Bergman to zapach, który nikogo chyba nie pozostawia obojętnym. Opinie w

Czytaj więcej »

Jeux de Peau Serge Lutens

. Wczoraj dotarła do mnie próbka nowego zapachu Serge Lutens Jeux de Peau od Lady Malwiny, której niniejszym jeszcze raz dziękuję. Towar świeżutki, nieomal przed

Czytaj więcej »