Wywiad z wampirem – Deviant Wesker

Wesker to niemiecka marka. Pierwsze premiery to rok 2020.  Eau de Mystique, Imperial i Deviant.
W bieżącym roku zadebiutowała Histria i ostatnio – The Scent of Banat, którego jeszcze nie znam.

Flakonów Wesker przeoczyć nie sposób. Ręczna robota, unikalna forma, efektowny design. Są piękne. Tak piękne, że mogłabym mieć dla samego mania, co jest niemądre, ale kto mi zabroni chcieć?

Cykl recenzji otwieram perfumami o najbardziej efekciarskiej nazwie. Deviant.

Słowo dewiant to teraz właściwie pikantny symbol bez znaczenia, bo w medycynie słownictwo oscylujące wokół dewiacji, zboczeń i perwersji odeszło już do lamusa. Zamiast dewiacja używa się obecnie określenia parafilia.

I już już już, nie wnikając w zachowania normatywne i paranormatywne… przechodzę do perfum.

Opis na stronie producenta… nie ma sensu. Nawet nie cytuję.
Domyślam się, że miał on w sposób niebanalny prezentować czytelnikowi femme fatale – piękną i niemoralną, ale do mnie akurat nie trafia.
Polski dystrybutor – Sense Dubai – próbował jakoś ratować klimat zastępując dewianta fetyszem i kombinując z „fetyszem duszy”, ale w sumie zdało się to psu na budę.

Ogólnie rzecz ujmując, bohaterką jest piękna pani, która pali papierosy i nie jest posłuszna niczemu, poza dewiantem w sobie.
Ten wsobny potwór pasuje mi trochę do najbardziej (dla mnie) oczywistego skojarzenia z nazwą marki – postaci Alberta Weskera z „Resident Evil”, ale to pewnie koincydencja, więc nie ciągnę tego wątku.

I tym razem już naprawdę przechodzę do perfum. 😅

Deviant to jest taka magia, że żaden opis nie jest w stanie zepsuć wrażenia. I nawet flakon nie jest mi potrzebny do szczęścia. Choć nadal zachwyca.

Deviant wchodzi na skórę jak do siebie. Bezczelnie. Prawie boleśnie. I podoba mi się to!

Słodycz owoców – pięknie leśna, niejednoznaczna, aksamitna.
Nuty kwiatowe – zbytkowne, omdlewające z samozachwytu.
Karmel, ktory jest złoty i pachnie jak miód.

Róża w tych perfumach jest kwintesencją megalomanii i nienawidzimy jej za to i… wielbimy, bo jest doskonała.

Rozwalony niedbale na skórzanych poduszkach, tłusty i miękki irys pachnie jak milion dolarów. Choć nie… Lepiej!
Tytoń i wanilia – duet doskonały tu nie gra pierwszych skrzypiec, ale opromienia całą scenę złotym blaskiem.
I wreszcie oud. Rozkoszna ciemność wysączająca z kompozycji światło jak wampir wypijający krew.

Niesamowite to, olśniewające, ogłuszające bogactwo nut przykryte jest sugestywnym zapachem… tak, szminki!

Wyraźniejszej, niż w Lipstick Rose i znacznie ładniejszej. A może tylko bardziej niszowej?

Deviant nie ma nic wspólnego z palącą papierosy panią wychodzącą na tłoczną ulicę. Deviant to scena rodem z gotyckiej powieści. Albo z „Wywiadu z Wampirem”. Pełna wystudiowanego piękna, które jest obce i pociągające.

Złote, tytoniowe kandelabry, w których pocą się smukłe, waniliowe świece. Wyrafinowany irys w skórzanej uprzęży na nagim ciele. Krągłe, dojrzałe piersi owocowych panien i oud o skórze lśniącej jak ebonit.

Wszystkie te zmysłowo upozowane postaci splamione są krwistą czerwienią. I to jest miejsce i czas dla bohaterki o ustach pomalowanych czerwoną pomadką.

Całowała wszystkich.

Data premiery: 2020
Kompozytor:
Koncentracja: Extrait de Parfum (ekstrakt perfum)
Projekcja: potężna
Trwałość: doskonała

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: malina, winogrona, ylang-ylang, różowy grejpfrut
Nuty serca: czarna porzeczka, karmel, róża damasceńska, kłącze irysa
Nuty bazy: wanilia, skóra, oud (drewno agarowe), liście tytoniu, szminka

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

4 komentarze o “Wywiad z wampirem – Deviant Wesker”

  1. oj, ta szminka już robi mnie nienoszalnymi dla mnie, ale jeśli kierować się tylko opisem, to Deviant pachnie jak Taniec wampirów 😀

    1. Klaudia Heintze

      Są upojnie bogate i mają tę estetykę z Wywiadu z wampirem. I niby ta szminka też nie dla mnie i pewnie nawet gdybym miała – nie nosiłabym, ale one są taaaakie dobre!

  2. Nuty, klimat jaki stworzyłaś zupełnie nie kojarzy mi się z dewiantem. Ktoś musiał nieźle odlecieć wymyślając taką nazwę :D.
    Pewnie cudne są, choć dla mnie trochę za bogato.

    1. Klaudia Heintze

      Ja w ogóle mam dystans do tego określenia. Używane jest współcześnie w tylu nieprawidłowych znaczeniach, podczas gdy prawidłowe nie istnieją. Nie lubię go. A perfumy są naprawdę świetne. Totalnie nie moje, ale nie wiem, czy nie chcę…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Immortelle L’Atelier Boheme

. Miałam pewien problem z wyborem zapachu na dzisiaj. 24 kwietnia – teoretycznie  (i astronomicznie) dzień, jak wiele innych – równonoc wiosenna już minęła, Jare

Czytaj więcej »