Zacznę od cytatu ze strony Azman Perfumes, którym marka podbiła moje serce.
Nasze perfumy są uznawane za wegańskie. Nie było naszym celem tworzenie perfum wegańskich, ale naszą filozofią jest nieużywanie składników, które wiążą się z okrucieństwem wobec zwierząt.
Czyż nie o to chodzi?
Nazwy są tylko próbą usystematyzowania rzeczywistości. A chodzi o to, żeby nie krzywdzić. Zwierząt ani ludzi.
Z prawdziwą przyjemnością opowiem Wam dziś o perfumach, które nazywają się I Am Darkness. Nawet gdyby nie były piękne, kusiłoby mnie zrecenzowanie ich, bo jestem nocnym stworzeniem i kocham ciemność – co widać także na tej stronie. Dodatkowo tak właśnie nazywa się postać, którą zazwyczaj grywam w realiach postapo: Darkness czyli Ciemność.
I Am Darkness to zaproszenie do rozmyślań. Taki olfaktoryczny wyzwalacz filozofii. Rozumianej najdosłowniej i najpoważniej.
Jednym z pierwszych wielkich przełomów w filozofii – rozumianej jako próba zrozumienia świata – byo postawienie pytania o to, czym jest świat. Nie z czego jest zrobiony i jak działa, choć matematyka, fizyka czy nawet teoria muzyki uznawane były w starożytności za części filozofii rozumianej szeroko jako umiłowanie mądrości czyli właściwie nauka o prostu. Filozofia ma bowiem nie tylko opisywać świat, ale też go tłumaczyć.
I Am Darkness skłania do postawienia pytania o to, czym jest ciemność.
Fizycznie – jest jak zło u świętego Augustyna będące brakiem dobra – brakiem światła. Przestrzenią, w której nie ma fotonów. Metafizycznie ciemność to cały kosmos znaczeń.
W I Am Darkness wchodzi się jak w nocny las.
Świeże, żywiczne aromaty splatają się z maślaną gęstością woni lekko dymnego drewna. Jak gdyby ktoś pozostawił stygnące ognisko, żeby powolutku i w ciszy gasło.
Dym frankońskiego kadzidła pełznie wzdłuż żywych, wilgotnych od rosy pni jodeł i sosen i miesza się z blaskiem księżyca spływającym z nieba ku ziemi.
Gdzieś tu odprawiono misterium. Śpiewano pieśni i uprawiano miłość. A teraz ludzie odeszli albo posnęli i las w posiadanie wzięła ciemność i cisza.
To nie jest jakoś szczególnie niespotykana wizja w perfumach.
Na SoS pojawiło się już wiele perfum opowiadających zapachem ciemny las zasnuty dymem. Ale to nie czyni tej opowieści i tych akordów mniej atrakcyjnymi. Nuty dymne splatamy z nutami drzewnymi tak często właśnie dlatego, że jest to połączenie idealne. Jedna z olfaktorycznych złotych proporcji – jak w sztuce klasycznej. Taki perfumeryjny topos – począwszy od, nieco już zapomnianych, męskich Gucci Rush i Gucci Pour Homme, przez żywe lasy w Saltus czy Tellus Liquides Imaginaires, przez miękkie Arso Profumum Roma, po mroczne Into The Oud i wiecznie niedostępne Norne Slumberhouse. To po prostu działa. Wciąż i wciąż.
I Am Darkness to, jak na ten tytuł utworu, perfumy zadziwiająco świetliste, przestrzenne, żywe. Spowity mrokiem las o świcie obudzi się i wybuchnie zielenią. Zwinięte w ciepłe kłębuszki na miękkim mchu liski wychylą spomiędzy liści mokre noski. Kwiaty rozchylą płatki i rozpoczną swój pachnący rytuał uwodzenia. Ale jeszcze nie teraz.
Teraz światem włada Noc w czarnej sukni.
Blady dym plecie się między sosnowymi igłami jak jedwabne nici. Księżyc posypuje liście błękitem. Ogniska zasypiają i stygnie w nich popiół.
Matka Noc zagląda w ptasie gniazda i opowiada pisklętom o dalekich krainach, które odwiedzi, kiedy odejdzie. I o tym że wróci.
Jestem Ciemnością, ochronię was, okryję, zaśpiewam pieśń sowy. I wrócę, kiedy zmęczycie się dniem. Zawsze wracam.
A kiedy skończy się wszystko, zostanę tylko ja…
Data premiery: 2022
Kompozytor: Nutt Wesshasartar
Projekcja: dobra
Trwałość: powyżej 8 godzin
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: kadzidło, bergamota, nuty owocowe, grejpfrut, balsam jodły, czarny pieprz
Nuty serca: oud kambodżański, jagodlin wonny, jaśmin, kawa, frangipani (plumeria), biała champaca
Nuty bazy: amyris, kadzidło frankońskie, labdanum, mech dębowy
7 komentarzy o “Azman I Am Darkness”
mam fake fur torebunię Queen of Darkness
W kształcie nietoperza?
nie, puszczę Ci fotkę na messa
no i cóż, że zadymiony las był grany tysiąc razy, jestem pies na takie zapachy i tysiąc pierwszy raz też mnie ucieszy. I jeszcze mech dębowy w bazie, ojej.
Ależ oczywiście! Każdy kolejny skopcony drewniak to jest dla mnie spełnienie marzeń. Może i po raz setny, ale to jest jak z jedzeniem. Jadłam wczoraj, ale to nie znaczy, że dziś nie mam ochoty na coś nowego. 😉
Cześć 🙂 !
Smaczne to i zdrowe. A takich potraw nigdy dość. Zaznaczmy, że marka podsuwa nam pod nos właściwie same smakołyki. Zresztą zapewne będzie tutaj niebawem recka pewnego – nomen omen – szalenie smakowitego kąska ;).
Pozdrowionka!
Oczywiście! Znasz mnie na wylot!
Melduję, że smakowity kąsek już został podany. Też chorujesz na flaszkę?