Demeter

I Hate Perfume: Memory of Kindness i Gingerbread

Wybaczcie przerwę, wciąż choruję i nie ufam swojemu nosowi. Dziś będzie wpis złożony z wykopalisk na dysku. Minął ponad rok od ostatniej mojej „pełnometrażowej” recenzji zapachu firmowanego przez Christophera Brosiusa. Być może niektórym czytelnikom do głowy przyszło, że IHaPki są u mnie w odwrocie… I chyba tak właśnie jest. W świat powędrowały prawie wszystkie moje […]

I Hate Perfume: Memory of Kindness i Gingerbread Czytaj więcej »

Snow by Demeter

Śnieg  I okolice Zanim zakończę tę długą serię opowiastek o wrażeniach z lektur z tej szczególnej biblioteki pozwolę sobie jeszcze raz wspomnieć, że w przypadku zapachów Demeter nie oceniam tego, co zwykle określa się mianem estetyki opakowania – nie widzę powodu, by zapachy reklamowane jako „biblioteka” pakować we frymuśne flakoniki. W ocenie zapachu nie skupiam

Snow by Demeter Czytaj więcej »

Wet Garden by Demeter

Ogród z goryczką w tle Pewnie nie będziecie zaskoczeni, ale Mokry Ogród Demeter pachnie jak… mokry ogród! Nie wymuskany, przycięty, wypindrzony i wyplewiony, ale taki na wpół zdziczały, kipiący roślinnym (i nie tylko roślinnym ) życiem wylewającym się z grządek na wydeptane w czarnej ziemi ścieżki. To ogród niewątpliwie kwiatowy, pełen wielkich piwonii, skalnych goździków

Wet Garden by Demeter Czytaj więcej »

Vanilla Ice Cream by Demeter

Wylizany wafelek Po lodach Nie wiem nawet, czy waniliowych, czy śmietankowych, czy karmelowych może. Vanilla Ice Cream pachnie dokładnie tak, jak gdyby ktoś porzucił mocno wypieczony, podpalony nawet, dość świeży wafelek po lodach. Zapach jest niezbyt słodki, bo jednak lody zostały dość dobrze wylizane, z nutką mleka w proszku i aromatów waniliopodobnych, ale to jednak

Vanilla Ice Cream by Demeter Czytaj więcej »

Cinnamon Bun by Demeter

Domowy piernik Jest! Pierwszy „wypiek” Demeter, który mi się naprawdę podoba. Postraszona demeterowymi ciastkami, szarlotkami i innego typu syntetycznymi smakami nie zaryzykowałabym flaszki w ciemno. Nie mam natury hazardzisty. Skoro jednak udało mi się najpierw skosztować z cudzego flakonika… Mam! Cinnamon Bun po pierwsze nie jest żadną bułką. Zaczyna się świdrującym w nosie wykopem korzennych

Cinnamon Bun by Demeter Czytaj więcej »

Słodkie monstra by Demeter

Cotton Candy     czyli Syntetyczny, lepki glut Jeśli to jest zapach waty cukrowej, to ja jestem Sobieski pod Wiedniem! I pomyśleć, że rozważałam kupno flaszki w ciemno… Zapach waty cukrowej jest bowiem jednym z moich ulubionych zapachów, nie tylko z dzieciństwa. Podpalany, karmelizowany, rozgrzany cukier, plus jakaś rozkoszna puchata nutka… Na samą myśl cieknie ślinka.

Słodkie monstra by Demeter Czytaj więcej »

Prune by Demeter

Lubicie śliwki kalifornijskie? Dokładnie tak, bo prune to śliwka suszona. A Prune Demeter to nie byle jaka śliwka suszona, ale śliwka suszona z tych zwanych kalifornijskimi. Nie zeschły trupek, z jakiego nasze mamy gotowały kompot na Wigilię, ale śliwka suszona w wersji wilgotnej, tłustawej, miękkiej, soczystej, pachnącej, pysznej… Z charakterystyczną, lekko podwędzaną nutką i cieniem,

Prune by Demeter Czytaj więcej »

New Zealand by Demeter

Niebo nad wzgórzami New Zealand to arcypiękne połączenie soczystej zieloności z tą niezwykłą, pełną świeżości przestrzenią, która zachwyciła mnie w Rain. Jeśli sięgniemy do inspiracji nosów z Demeter: to mariaż pysznej żywotności trawiastych pagórków Hobbitonu i wielkiej falującej przestrzeni pastwisk Rohanu z czystym, chłodnym po burzy powietrzem nad Górami Szarymi. Zapach jak gdyby zaczynał się

New Zealand by Demeter Czytaj więcej »

Be My Valentine by Demeter

Żelki w szamponie Jak w tytule: mieszanka aromatu żelek z zapachem szamponu. Kompletnie bezsensowne zestawienie nut spożywczych z detergentem wywołujące podświadomy opór organizmu. Syntetyczny do bólu ulep plus mdła gorycz, którą czujemy na języku liżąc mydło lub kosztując szamponu. Mój nos mówi nie. Liście truskawek? Skórki brzoskwini? Jeśli w ogóle są tam jakieś, to z

Be My Valentine by Demeter Czytaj więcej »