Wracamy do agaru.
Kręcę się wokół tej nuty od dawna i zupełnie mi nie wstyd.
Accord Suede
Otwarcie niepokoi. Zamiast anonsowanych w opisie producenta przyprawionych rumem owocków czuję chłodny popiół szałwiowego kadzidła. Zapach ciemny i przestrzenny zarazem.
Po chwili dopiero odnajduję szafran i cynamon: nuty przyprawowe, dające niezwykłemu otwarciu głębię i ciepło.
Urzeczona niespodziewanym, niezwykłym akordem otwierającym przez chwilę żywiłam nadzieję, że zapach nie zmieni się już, pozostanie tak oszczędny i suchy.
Chwila minęła…
Spod suchego popiołu wypełzła słodycz. Subtelna, dyskretna, niezdefiniowana. Nie mus owocowy, lecz ledwie ślad nieoswojonej, niejednoznacznej mięsistości dzikiego owocu. Niezerwanego jeszcze, osadzonego w ziemi. Jeżyna i paczula wsparte jasną nutą drzewną.
Bogaty, lecz stłumiony, wycofany aromat ciemnego rumu doskonale współgra z bogatym, szorstkim nieco zapachem świeżego szafranu kryjąc się za nim, wtapiając w złociste tło.
Wszystko to dzieje się płynnie, składniki nasuwają się na siebie jednostajnie, bez gwałtownych skoków i szarpnięć. Posuwiście.
Pierwszym momentem stabilizacji jest wyjście do przodu jasnych nut drzewnych. Świeże jeszcze, lecz suche już jasne drewno cedru otulone siankiem, ozdobione gałązką kwitnącej jeżyny. Albo śliwy. Akord subtelny, wyważony, elegancki i daleki od zwyczajności.
I znów: dyskretnie pojawia się kolejna warstwa kompozycji, kolejny idealnie współgrający z pozostałymi akord: skóra. Miękka, jasna, olfaktoryczną fakturą przypominająca nowy zamsz nuta skórzana. Tak łagodna, że aż niezwierzęca. Pluszowa.
Towarzyszy jej czyste, niemydlane piżmo. Nowoczesne i zupełnie nierewolucyjne zarazem. Nieodparcie kojarzące mi się z piżmem ze świetnej serii White Musk Collection Toma Forda.
To właśnie jasne piżmo nadaje zamszowemu akordowi barwę. Odrobinę tylko cieplejszą, niż biel, o ton ledwie głębszą niż kość słoniowa. Ta jasność barwy złożona z wrażeniem miękkości tworzonym przez nuty skórzane daje agarowej kompozycji Byredo niezwykłą elegancję, oszczędną ekskluzywność.
Dzięki swej złożoności, dzięki wyraźnemu aromatowi tlącej się szałwii, dzięki trwającym wciąż nutom przyprawowym, niejednoznacznej słodyczy i śladowi ziemistej paczuli zapach nie blaknie, nie staje się jednowymiarowy. Jasne, zamszowo – drzewne serce jest tylko jedną z barw tej złożonej kompozycji, determinuje jednak jej charakter. Zrównoważony i elegancki.
Czy ja w poprzednim akapicie napisałam „agarowej kompozycji Byredo”? No właśnie.
W poszukiwaniu tytułowego oud przerzucam swój rejestr doznań i dochodzę do wniosku, że ślad przypominającej drewno agarowe głębi otrzymano tu stosując „towar zastępczy”.
Na stronie Perfumer’s Apprentice zamówić można esencję zapachową o nazwie Black Agar będącą próbą rekonstrukcji złożonego zapachu aloesowego drewna za pomocą innych, tańszych składników. Kompozycja (bo to przecież kompozycja) opisywana jest jako zapach bardziej miękki od agaru prawdziwego. I, moim zdaniem, czegoś w tym typie użyto w Accord Oud Byredo.
Mieszanka zawierająca żywice, olejek z sandałowca, może kaszmeran, może odrobinę piżmianu i krztynę ciemnej wanilii. Niezwykle piękna sama w sobie, tu stanowiąca ledwie niewiele znaczący element z wielkim wyczuciem złożonej, przemyślanej perfumeryjnej kompozycji mimo wszystko nie jest agarem i nie usprawiedliwia nazwy.
Nazwa wygląda mi na ukłon w stronę agarowej mody, zabieg marketingowy obliczony na usidlenie poszukującego oud klienta. A zapach mógłby się równie dobrze nazywać Accord Suede albo z francuska: Accord Daim. I wciąż byłby bardzo przyjemny.
Data powstania: 2010
Nuty zapachowe:
Nyty głowy: jeżyna, szafran, rum
Nuty serca: akord skórzany, szałwia
Nuty bazy: paczula, pudrowe piżmo
Strony internetowe podają także, że „kompozycję wieńczy akord czarnej śliwy”.
- Zdjęcie płonącej wiązki w drewnianej miseczce pochodzi z artykułu poświęconego starożytnej sztuce palenia szałwii na stronie Moving Towards Peace.
- Blackbery Sage Incense Kadzidło o aromacie jerzyn i szałwii w formie ręcznie robionych rożków do nabycia na stronie Etsy.
- Szałwia w muszli znaleziona w serwisie poświęconym prekoliumbijskiej broni: Precolumbian Weapons na podstronie Muzeum Indian Amerykańskich – American Indian Museum, w zakładce zioła – Herbs.
- Zdjęcia sukienki z jeleniej skórki (trochę creapy) ze strony Montana Dreamwear.
13 komentarzy o “Accord Oud Byredo”
będzie nie na temat, za co przepraszam… Dior New Look mają być satynowymi cieniami (najpewniej mat będzie jednym zdjęciu odcieni)
Byredo to nie moja marka, jedyny zapach, ktory mi sie spodobal to Bal d'Afrique (ale nie az tak, zeby wyposazyc sie w odlewke lub flaszke…), Gypsy Water wial na mojej skorze olowkami…, a reszty nie pamietam.
Bardzo mnie cieszy wybor Mony di O. w "Perfect Woman", no i reszta przez Ciebie utkanego tekstu.
Usciski
Michasia
Ech Michasiu… Mam przewąchany drugi Oud Byredo (jutro może będzie recka) i myślę sobie, że chyba dam sobie spokój z tą marką. Oni wszystko mają ładne. Przyjemne, akuratne i nie wywołujące absolutnie żadnych emocji. A potem recenzje są takie… jak ta właśnie. Nudne.
Nie lubię takich.
a ja mimo oudowej ściemy prowokującej wielbicieli tej substancji do zakupu 😛 miałabym ochotę spróbować :).
Sab, nie pisz mi – nawet w formie wtrącenia – o zapachu rumu, bo będe kupiona. Nie mam bladego pojęcia czemu, ale rumowości ciągna mnie do zapachów straszliwie.
Polu, podesłałabym, ale sama miałam próbaska na jeden, jedyny test.
Zapach jest naprawdę przyjemny. I osobiście nic do niego nie mam. Tylko źle się pisze o zapachach przyjemnych…
Kat, to ja wyznam Ci, ze leci do mnie flacha Idole edp. Własna! Ciemny rum! Mrrr…
Madre Deus! Jeszcze oud bez oudu?
Chyba sobie daruję, choć piszesz, że ładny. 🙂
Zapomniałam Ci napisać w odpowiedzi na mejla, to dopiszę tu: uważaj z tą pracą podczas choroby. Czacha dymi, tylko się zmęczysz, spocisz i na powrót do łóżeczka. 😉 Nie masz jakiegoś kompetentnego zastępcy? 😛 Poważnie mówię. Skoro już jakaś siła zwaliła Cię do łóżeczka, to wykorzystaj przerwę i zalecz gada (wirusa) do końca.
Ładny. Byredy są w ogóle ładne.
Mam dość ich ładności.
W kwestii leżenia: leżałam plackiem. Trzy doby prektycznie przespałam bez wstawania. Potem kolejne dwie. Przeczytałam cztery książki. Mam dość leżenia. Ale znów się położę… 😉
Robisz to specjalnie, prawda??? Ech…
Klaudio czy jest jakiś zapach tejże marki, którego mogłabyś z powodzeniem nosić?
czy może znasz CHEMBUR?
Kat, ale co? Że niby ja? Z premedytacją? Skądże! 🙂
Jarku, no więc… Nie. Znam już teraz wszystko chyba, co u nas jest dostępne z oferty Byredo i nie znajduję w niej arcydzieł. Przyzwoite rękodzieło, nader przyjemne i akuratne. Ale wielkich porywów nie czuję.
Chembur znam. Recenzowałam nawet. Jako pierwszy z Byredów.
a ja chodzę za Tobą 😉 oud bez oudu nie na to nie można się zgodzić 😉 choć po Twoim opisie ma się jednak ochotę poznać ten zapach 🙂
Bo to jest bardzo dobry zapach. A że bez oud? On się nazywa akord oudowy, może to taka sprytna gra?
Ja mam Black Agar i zapach po prostu uwielbiam. Mam też kapkę prawdziwego olejku agarowego i jego uroda jest mniej efektowna na pierwszy niuch. To się naprawdę może podobać.