#2 Nota di Viaggio (Shukran) Meo Fusciuni

Shukran znaczy po arabsku „Dziękuję”. Notka z podróży opatrzona tym podtytułem opowiada o Maroku – kraju zachodzącego słońca. Narodowym przysmakiem jest tam zielona herbata z listkami świeżej mięty – pita  zwykle na gorąco, rzadziej na zimno, słodzona cukrem lub miodem.

Przyznaję, wielką miałam nadzieję, że po klęsce Istambułu, Maroko będzie tym zapachem, który przekona mnie do kompozycji przystojnego Giuseppe. Niestety, złożenie mięty z tytoniem, choć intrygujące i nietypowe, nie powiodło mnie na pokuszenie.

Druga szklanka atai*

Pierwsze nuty otwarcia dosłownie mnie odrzuciły. Kwiatowa i ostra zarazem mięta pachnie jak zalana wodą brzozową mocno miętowa guma do żucia. Gdybym nie uparła się na pisanie recenzji, moja przygoda z drugą Notką z Podróży skończyłaby się w tym momencie.

Na szczęście naniesionych na skórę perfum nie sposób odrzucić jak niewygodnych pantofli, czy nietwarzowego kapelusza. Muszą zostać.

Po chwilach kilku kompozycja zyskuje na urodzie. Nie łagodnieje jakoś szczególnie – na tyle tylko, że przestaje drapać w gardle i nie zniechęcać do oddychania. Wyrazisty, intensywny aromat pieprzowej mięty podbity kwiatową szałwią i kwiatową lawendą ma pewien urok, wciąż jednak jest tak wyraźnie eteryczny, że zbliżając twarz do skóry nieomal czuję, jak łzawią mi oczy.

Cierpka nuta przypominająca zieloną herbatę z odrobiną cytryny nie ociepla zapachu, dodaje mu jednak nieco przyjemnej swojskości.

Z czasem kompozycja przechyla się w stronę nut zielonych, świeżych, przyjemnych.

Mięta nadal dominuje, ale na tym etapie pachnie raczej jak guma do żucia z typu „spearmint” – łagodnie miętowa. I bez spirytusowej zalewy.

Tytoń pojawia się po dłuższej chwili. Najpierw dyskretnie zagęszczając kompozycję, potem także odrobinę ją przyciemniając. Jak gdyby ktoś tę miętową herbatę zamieszał unosząc z dna listki, z których powstał napar.

I na tym etapie wreszcie czuję Maroko. Podawaną w niektórych domach (i punktach usługowych) mocną miętową herbatę, której intensywny aromat miesza się z charakterystycznym zapachem arabskiego wnętrza: ze śladami kwiatowych pachnideł i dymu z shishy wyczuwalnymi w zamkniętym, zacienionym pomieszczeniu.

Druga notka z podróży Giuseppe Imprezzabile jest jak szklanka miętowej herbaty wypijana w gościnnym, marokańskim domu. Najpierw smak wydaje się zbyt ostry, potem, kiedy zaczynamy doceniać orzeźwiające działanie napoju – wypijamy go małymi łykami, by wreszcie, po dotarciu do fusów na dnie szklanki podziękować gospodarzom grzecznym „shukran”.

Wiem, że zapytacie, czy polecam. Otóż… Jeśli jesteście miłośnikami zapachu mięty i lubicie tę nutę w perfumach, ten bezpretensjonalny, miętowy olfaktoryczny poczęstunek może mieć dla Was sporo uroku. Szczególnie w upalny dzień. Jeśli za miętą nie przepadacie – z czystym sumieniem możecie sobie darować zabijanie się za próbką i testy.

Data powstania: 2009
Twórca: Giuseppe Imprezzabile

Nuty zapachowe:
mięta, tytoń

* Wedle marokańskiego przysłowia, pierwsza szklanka atai jest gorzka,jak życie, druga mocna jak miłość, trzecia zaś łagodna jak śmierć.

Źródła ilustracji:

  • Pierwsza marokańska miętowa herbatka ze stron Delicious Magazine.
  • Kropelki olejku eterycznego na powierzchni płatka kwiatu mięty pieprzowej ze strony Science Photo Library. Polecam! 
  • Listki mięty z bazy darmowych tapet: wallpaperstock.net
  • Ostatnia herbatka z bloga zawierającego mnóstwo przepisów na wegetariańskie smakołyki: Vegie Belly.

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

10 komentarzy o “#2 Nota di Viaggio (Shukran) Meo Fusciuni”

    1. Ja w sumie też, ale nie w perfumach. Jeśli lubisz w perfumach, to przy okazji przetestuj. Kiedy i gdzie zdarzają się okazje testowania Meo Fusciuni pojęcia nie mam… 🙁

    1. Dziękuję!
      Staram się osadzać recenzje w kontekście kulturowym, czasem dorzucać do nich jakieś ciekawostki. W końcu ze sztuką, a często nawet Sztuką mam do czynienia. 🙂

  1. ja też nie odrzucam mięty,choć tak naprawdę z zieleniny wszelakiej wole melisę, to jednak własnie mięta idealnie sprawdza się w letnie dni:)
    Świetna recenzja
    p.s
    Sabb ty zawsze zadziwisz markami o których 99,9 procent ludności nie ma ZIELONEGO pojęcia:))
    Pozdrawiam jak zawsze i wszędzie:)

    1. Też wolę melisę. 🙂
      Dziękuję za miłe słowo.
      Co do dziwnych, mało znanych marek: wyobrażam sobie, ze SoS to miejsce dla pasjonatów, dla ludzi szukających nowych doznań, nowych zapachów, nowych możliwości, nowych podniet. Jesli uda mi się znaleźć coś, co mogę Wam przynajmniej słowem przybliżyć: robię to. Z radością wielką. 🙂
      O popularnych zapachach jest tyle blogów… Co z tego, że pisanie na popularne tematy daje więcej wejść? Mnie radochę daje odkrywanie. Wykopuję takie Sonoma Scent Studio i czuję się jak mikrokolumbek. 🙂 I jeszcze cieszy mnie to, co kiedyś napisała jedna z dziewczyn na Wizażu: że kiedy szuka wiadomości o jakimś nieznanym zapachu, który ją zaintrygować, zwykle Google wyrzucają jej mojego bloga. To miłe. Dla mnie. Że napisała. :)))

      Serdeczności 🙂

    2. Sabb żebyś ty wiedziała jak my uwielbiamy te twoje wykopaliska,a jest nas dosyć znaczna grupa;)
      Pozdr,
      J.

  2. Mikrokolumbek – bezcenne!
    Sab, bardzo się cieszę, że dużo piszesz, jest co czytać.
    Zachęciłaś mnie do poszukania jakichś fajnych niszowych mięciaków. Czy mogłabyś coś podpowiedzieć?
    Próbowałam Jade Durbano, ale jakoś nam nie było po drodze. Widzę na Fragr że Heeley i CdG mają coś takiego.

    1. Mięta CdG jest listkowa, miętowa i śliczna. To zapach skrajnie prosty i urokliwy.
      Heeley ma klasycznego miętowca, ale go nie znam. Też miętowy Esprit du Tigre Heeleya jest ostry, eteryczny, ale nie tak oczywisty. Może się podobać i jest perfumeryjny.
      jest mięta w L’eau des Hesperides Diptyque (też nieoczywista, ładna i łatwa), The Pour un Ete Goutal (ale to jednak zapach głównie kwiatowy), miętowy jest Isos Farmacia SS Annunziata (do którego recenzji zabieram się chyba ze dwa lata), miętę znajdziemy w jednym z nowych Playów GdG (na które się sadzę, szczególnie na czarny), Fajne, subtelnie miętowe kadzidło to Tibet ur Bottom $ Smell Bent, coś przypominającego miętę wyczuwam w eterycznym, jasnym Miller et Bertaux Spiritus Land, jest mięta w White Undergreen, ale to nie jest mięta ostra, tylko kwiatowa, fantastycznie wymyślony jest miętowo – czekoladowy Ore Slumberhouse.
      Mnie korci Phaefon Noir Marine – mięta, żywice, tytoń. Nie znam na razie, ale w końcu kupię próbkę.
      Podobno jest mięta w Thundra Profumum i Mandragore Goutal, ale ja jakoś nieszczególnie potwierdzam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Tolu Ormonde Jayne

 . W pierwotnym zamyśle perfumy te miały się załapać na kolejną edycję „Krótkich gadek”, jednak pobieżny test sprawił, że z mocą huraganu wcisnęły się na

Czytaj więcej »