Tak, wiem, powinnam. Usprawiedliwiam się więc i proponuję okup: dokumentację fotograficzną tego, co zajmowało mnie przez ponad tydzień. Tydzień wyjęty z szarej rzeczywistości i przeniesiony w żółtą rzeczywistość, który to tydzień teraz mozolnie odpracowuję.
Oto kawałek mojego nieperfumeryjnego żywota, manifestacja pasji starszej i większej, niż perfumy, pomost między Sabb perfumeryjną, a jej nieperfumeryjnym (choć wciąż pachnącym) wcieleniem.
Poprzedni taki wyłom uczyniłam pokazując Wam nakręconą wraz ze Staszkiem Mąderkiem reklamę Euroconu 2010.
Posta rozwijacie na własną odpowiedzialność. Uprzedzam, przyjdzie Wam obcować z wariatami. Ale pozytywnymi. 🙂
Najpierw finał prac konstrukcyjnych (ktoś poznaje „obiekt”?):
I wreszcie „obiekt” w działaniu:
Oraz my rozradowani faktem, ze się udało:
To są zabawki, które lubię. I już wiem, że pomysł będzie miał swoją, mniej prowizoryczną, kontynuację. 🙂
Wracając do perfum:
Nowe recenzje pojawią się lada dzień. Pierwszą zaplanowaną jest opowieść o zapachu kleju i taśmy klejącej. Uwierzcie, wiedząc, że próbka czeka na mnie w domu, kleje i taśmy, których używaliśmy do sprokurowania tego żółtego monstrum wąchałam nader dokładnie. W olfaktorycznym mini rankingu zwyciężyły: klej na gorąco i żółta taśma malarska.
Ale o tym jutro… Albo pojutrze.
* Autorką zdjęcia numer 6 jest Kinga „Gata” Kowalewska
* Zdjęcia numer 7 i 8 Autorstwa Beaty Zvirki
22 komentarze o “Usprawiedliwienie”
Szaleństwo totalne 😀
Faaajne 😉
wow ale jazda 😀 super zabawka :)) a takich wariatów uwielbiam :))
Produkcja Wielkiego Żółtego Manipulatora faktycznie mogła zająć parę tygodni:)Aż się boję wyobrażać, jak będzie wyglądała "mniej prowizoryczna kontynuacja". Kompletny odjazd. Pozdrowienia.
P. Stettke
nie mam pojęcia, co to jest, ale wygląda nader ciekawie 😀 rządzisz, Sabb 😀
no pięknie! 😀
efekt jest powalający!
Moje dziecko spojrzało właśnie na na Ciebie w żółtej machinie i przyklejając palec do monitora tonem nie znoszącym sprzeciwu powiedziało "chcę tu być!" nie mogę się z nim nie zgodzić. Nie pytaj co mój dzieciak robi przed 23 w nocy oglądając twojego bloga. Wiem jestem wyrodna matką pora dobranocki jest nam dość odległa. Czekam na recenzje klejowe lubię takie ćpuńskie klimaty :P.
Joł, śliczności. Zwłaszcza to żółte cudo i Twoja wersja Ellen Ripley. Też czekam niecierpliwie na kleje i taśmy. Osobiście uważam, że niektóre pachną bardzo ciekawie, z butaprenem na czele, a dokładnie toluenem, który jest jego głównym rozpuszczalnikiem. Czysta organika, tj. pyszności dla każdego chemika. Pozdr.
Żebyś ty wiedziała jak ja uwielbiam to "twoje wariactwo" Klaudio Ripley:)
Twój uśmiech na ostatnim zdjęciu wynagradza wszystko 🙂
Chłopaki mogliby sobie sprawić kostium Aliena jak na zdjęciach 😉
http://1.bp.blogspot.com/_GIchwvJ-aNk/TKI_64pJtBI/AAAAAAAAVCI/vbfN0CvxTZw/s1600/James+Cameron+Aliens+costume.jpg
http://cdn.main.nuffnang.com.my/wp-content/uploads/2008/10/alien.jpg
ściskam
J
Się powtórzę – Czad!:) Świetne wykonanie:)
Mam pytanie – chciałam "zaplusikować" recenzję i nigdzie nie widzę znacznika z +Google. Coś się porobiło, czy mam problem z moją podwójną parą oczu?:D
Mniej prowizoryczna kontynuacja? Czyżbyś zamierzała, jakby to ująć? radykalnie zmienić garderobę? ;D Permanentny cosplay? 😉
Świetna inicjatywa! 🙂 Mam nadzieję, że pytanie o to, czy konwent był udany, jest zupełnie niepotrzebne? 🙂
Stri -lingo, przyznaję, ze nawet jak na mnie to pomysł szalony. 🙂
Katsuumi, dziękuję. 🙂
Reniukiciu, nie mogłam się oprzeć. "Alieny" to moja ukochana seria filmów. A Ellen Ripley to moje fantastyczne alter ego. Tak sobie przynajmniej wyobrażam 😉 a znajomi nie protestują. :)))
Pani Stettke, mniej prowizoryczna kontynuacja będzie z tego samego filmu, mniejsza, droższa i bardziej trwała. Tego "czegoś" nie mogę przecież w domu trzymać. 🙂
Pralko, to Power Loader z "Aliens" Ridleya Scotta. Podnośnik, za pomocą którego w scenie finałowej Ripley pokonała królową matkę.
Magdo, dzięki. Faktycznie prawie się powaliliśmy… to znaczy wywaliliśmy tworząc na chybcika ludzką piramidę przy wejściu do sali. Przez żadne drzwi to-to nie przelazło. 🙂
Polu, a ile lat ma Twoje dziecko? Bo w sumie przyszło mi do głowy, że mam młody człowiek wyczucie dobrej zabawy. 🙂
Ćpuńskie klimaty, powiadasz? :> ;DDD
Myszo, ach te wyznania konesera chemikaliów! Uwielbiam Cię za to, wiesz? 😀
Jarku, dzięki! 🙂
Co do przeciwnika: była na konwencie w Krakowiedziewczyna świetnie przebrana za xernomorfa właśnie, tyle, ze przy rozmiarze naszego Power Loadera każda pojedyncza osoba przebrana za królową wypadłaby marnie. Poszliśmy w epickość. Obaj panowie stanowiący podstawy dla Ripley mierzą w okolicach 190 cm. Całość miała 2,5 metra wysokości, każde ramię ponad 2,5 metra długości. Dodam jeszcze, ze kogut działał, a z wlutowanych po bokach głośników "szły" dźwięki zespolone z ruchem machiny. No i w newralgicznym momencie krzyczałam: Get away from her you bitch! :DDD
Madzik, dzięki> 🙂
Coś było z plusikami rzeczywiście. Wyłączyłam opcję dodawania i włączyłam ponownie. Stare metody informatyków. Działa. 🙂
Wiedźmo, nie do końca. tworzymy grupę rekonstrukcyjną Colonial Marines. Tuszę, że będę miała własnego Pulse Rifle – moje marzenie…
A konwent był fenomenalnie udany. Jak zawsze. 🙂
wiedziałem! będzie piąta część obcego… tym razem w roli Ripley Sabbath!!!
jestem pod ogromnym wrażeniem projektu i włączyła mi się nostalgia i łezka w oku zakręciła… to ostatnie – ponieważ nie mogłem w tym osobiście uczestniczyć…
gratuluję oryginalnego pomysłu i zazdroszczę Ci tych wspaniałych chwil… oj będzie co wspominać… 🙂
pozdrawiam i ściskam 🙂
Sabbath Transformer – wyglada, ze zabawa byla przednia!
Pirath, jesteś uroczy. 🙂
Co do uczestniczenia osobiście – może za rok? Ten akurat konwent jest zamknięty, ale mam moc polecania ludzi. A jeśli nie ten, to może inny…
Zosiu, była! Przez ponad tydzień. :)))
Liczę jeszcze na to, że odpowiesz na TAG. Zdjęcia łagodnie mówiąc mnie powaliły. Żółte coś jest aż nie do skomentowania:D
Kokosowa Panno – odpowiem, odpowiem!
A to coś, to jest wielka, żółta kupa radochy. 🙂
Ten Pan w kostiumie a'la żołnierz kosmosu rządzi:)
Ten Pan jest niesamowity co roku. 🙂
Świetnie Wam wyszła żółta machina 😀
A ile mieliśmy radochy z jej tworzeniem! 🙂