Amouroud - perfumy, w których można się zakochać



W ubiegłym tygodniu na Polskim rynku zadebiutowała marka Amouroud. Nie mogłam przegapić premiery. Tak, jak żaden miłośnik oudu nie może przegapić tych kompozycji.

W gościnnych progach Perfumerii Quality miałam przyjemność spotkać się z Denisem Roubinetem reprezentującym markę.


Dawno, dawno temu...

Opowiadając o powstaniu Amouroud, warto sięgnąć do historii marki Perfumer's Workshop, obecnej na rynku od roku 1970.

- Nasz pierwszy koncept nazwaliśmy Perfumer's Workshop (Warsztat Perfumiarza) i był to... warsztat - mówi SoS Denis Roubinet reprezentujący Amouroud na pierwszych spotkaniach z prasą - Tyle, że zlokalizowany w domu towarowym. Pomysł bazował na przeniesieniu olejków zapachowych, będących podówczas elementem kultury hippie, ze śródmieścia na przedmieścia; z ulicy do ekskluzywnych domów towarowych.

 

Firma Perfumer's Workshop wprowadziła paletę 64 esencji zapachowych, z których klient - pracując z pomocą konsultanta - tworzył dowolną kompozycję.
- Mógł zdecydować się na wykorzystanie jednego olejku, mógł wybrać i dziesięć - wyjaśnia Roubinet.

Na bazie tej mieszanki esencji powstawały personalizowane produkty do wyboru: wody perfumowane, toaletowe i kolońskie, a także balsamy do ciała. 

- Naprawdę wiele się dzięki tym interakcjom z klientem nauczyliśmy. Dowiedzieliśmy się, czego pragnie, czego potrzebuje, co się klientowi podoba. Na bazie tak zdobytej wiedzy stworzyliśmy perfumy Tea Rose, które są wynikiem obserwacji. I są bardzo popularne - już od trzydziestu lat.

W połowie lat siedemdziesiątych marka Perfumer's Workshop otworzyła stoiska w paryskiej Galerie Lafayette i w londyńskim Harrodsie. Powstało także kilka zupełnie nowych konceptów, takich jak Perfume by Appointment (tworzone na spotkaniu z perfumiarzem) oraz perfumy osobiste tworzone na zamówienie, które w tamtych czasach były unikatowe; rewolucyjne wręcz.


Odkrywanie oudu


- Praca z oudem to zupełnie inna historia. - Kontynuuje opowieść Denis Roubinet - W latach siedemdziesiątych biznesmeni i turyści ze Środkowego Wschodu zaczęli pojawiać się w Londynie - zamiast podróżować do ogarniętego wojną Libanu. Odwiedzali Harrodsa, trafiali na stoisko z olejkami zapachowymi - będącymi wówczas w Europie rzadkością - i natychmiast pytali o to, czy mamy oud. Nie mieliśmy oudu. Nasi konsultanci nie mieli nawet pojęcia, co to jest. Nikt na zachodzie nie miał.
Nasi konsultanci uznali, że skoro tyle osób pyta o oud, należy przekazać tę informację o centrali w Nowym Yorku. Centrala rozpoczęła więc badanie składnika i potencjalnych możliwości użycia go w perfumach. Stworzono kilka propozycji perfum na bazie oudu i propozycje te przedstawiono dystrybutorom Perfumer's Workshop na Środkowym Wschodzie, w krajach takich, jak Arabia Saudyjska czy Kuwejt. Przypominam, że był to koniec lat siedemdziesiątych, początek osiemdziesiątych. I feedback, jaki otrzymał właściciel - pan Bauchner - był jednoznaczny: nie zawracajcie sobie głowy oudem. Nigdy go nie zrozumiecie.
Mimo to nie porzuciliśmy pomysłu użycia tego składnika w perfumach ani pracy nad kompozycjami go zawierającymi. A kiedy po 2002 roku rynek perfum niszowych rozwinął się, oud stał się na tyle popularny, że perfumy z tą nutą pojawiły się nawet w ofercie wielkich domów mody - takich jak Dolce & Gabbana czy Dior - zrozumieliśmy, że nadszedł czas, by wykorzystać doświadczenia Perfumer's Workshop i stworzyć markę skupioną wokół oudu.


Droga do celu

Prace nad pierwszymi dziesięcioma kompozycjami Amouroud trwały cztery i pół roku . W tym czasie powstały także projekty flakonów i spójny design marki. Efekty tej pracy po raz pierwszy ujrzały światło dzienne podczas przedpremierowych prezentacji w lutym bieżącego roku i zostały ocenione pozytywnie przez grono dystrybutorów Perfumer's Workshop.

W ciągu najbliższych miesięcy marka Amouroud wejdzie na rynki całego świata. 6 lipca Perfumer's Workshop wraca do Harrodsa - tym razem z ekskluzywną linią Amouroud.
Polska jest jednym z pierwszych krajów, w których dostępne są perfumy tej marki.


Nie tylko miłość

- Amouroud to nie tylko miłość do oudu - wyjaśnia mój rozmówca - Oczywiście, po francusku "amour" oznacza miłość, ale dla nas Amouroud to mityczne miejsce w głębokim lesie, w którym to miejscu zapachy mieszają się i łączą ze sobą. Visuale przygotowane przez nas do każdego z zapachów nawiązują do tej wizji.

Kolekcja perfum Amouroud składa się obecnie z dziesięciu zapachów, stworzonych przez dziewięciu perfumiarzy. Cztery kompozycje: Oud du Jour, Dark Orchid, Safran Rare i  Santal des Indes zostały zaprezentowane publiczności na przełomie marca i kwietnia podczas mediolańskich targów Esxence.







Premierę kolejnych dwóch zaplanowano na październik tego roku. Będą to Midnight Rose i Miel Sauvage.



Ostatnie cztery kompozycje pierwszej kolekcji Amouroud na oficjalną premierę poczekają do roku 2017. Ponieważ ich nuty wciąż niedostępne, a visuale nie zostały jeszcze rozesłane prasie, pozwolę sobie na bardzo krótkie opisy wszystkich czterech premier:

Silk Route - to przyprawowe perfumy inspirowane kupieckimi karawanami. Kompozycja łącząca bukiet pikantnych przypraw z łagodnym, kremowym akordem drzewnym. Oud wystąpi w nietypowym duecie z nutą pralinkową.

Bois d'Orient - relatywnie klasyczna kompozycja drzewno - paczulowa.

Oud After Dark - zgodnie z przewidywaniami będzie to mroczny kuzyn Oud du Jour. Kompozycja głębsza, cięższa, wyraźnie orientalna.

Agarwood Noir - to pachnąca niespodzianka. Dla mnie przynajmniej. Wyrazisty, mocny jaśmin "wyprowadzony do lasu" i dodatkowo podbity naturalnym oudem. Ryzykowny duet.



- Pochodzimy do kwestii premier ze spokojem - także ze spokojem wyjaśnia Denis Roubinet - Tak, żeby każdy zapach został zauważony. Jeśli marka debiutuje ze zbyt dużą ilością nowych perfum, może to wprawić klienta w zakłopotanie. Rozłożenie premier w czasie daje nam możliwość dotarcia z promocją do klientów na całym świecie. Poza tym, powiedzmy wprost, perfumeriom mającym w swojej ofercie wiele unikalnych marek czasem trudno jest po prostu znaleźć miejsce dla dziesięciu nowych perfum zupełnie nowej marki.


O zawartości oudu w oudzie


Wedle informacji, które udało mi się uzyskać od przedstawiciela marki, tylko część kompozycji Amouroud zawiera naturalny agar. W pozostałych użyto mieszanek składników rekonstruujących aromat oudu - dla urody i nadania perfumom bardziej zachodniego stylu. A także dla zachowania stałych parametrów zapachu, które bywają trudne do osiągnięcia przy stosowaniu naturalnego agaru.

Spośród czterech pierwszych premier dwie zawierają oud naturalny - są to Oud du Jour i Dark Orchid. W pozostałych dwóch kompozycjach użyto oud blendów.


Warto wspomnieć o nietypowej formie promocji wdrożonej przez markę Amouroud. Do każdego zakupionego flakonu perfum tej marki dodawany będzie elegancki, samonapełnialny atomizer (w typie Travalo, tylko ładniejszy) zawierający drugi zapach wybrany przez klienta.

Komentarze

  1. Całość wygląda jak klasyczna pułapka na Sabbath 😊.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano niestety. I Sabbath już w nią wpadła.
      A może raczej stety. Na szczęście? Tyle frajdy!

      Usuń
    2. Nie wiem, czemu mnie nie zalogowało. To pisałam ja, Jarząbek. :D

      Usuń
  2. Agarwood noir jestem ciekawa najbardziej :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe połączenie, prawda?

      Usuń
    2. Baardzo! I mam nadziejr, ze jak go poznam to sir nie zawiode jak na sierocie lutensowej :( Sabb a slyszalas lub wachalas Incensum Solstice Scents? Tez jestem ciekawa :-)

      Usuń
  3. trzeba to przetestować, koniecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale mnie wessało... Zakochany od pierwszego wejrzenia a wyobraźnia szaleje. Wszystkie wydają się być niesamowite. :)

    P.S. Naturalny Agar jest w próbce ode mnie _mental improve ale chyba zapomniałaś? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam tak forsowne wakacje, że zapomniałam o wszystkim. :(

      Usuń
  5. Klaudia a jak długo trwa ta promocja z atomizerem podróżnym w gratisie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przedstawiciel marki mąwił, ze to nie promocja, tylko polityka firmy.

      Usuń
  6. Nie pozostaje nic innego tylko się z tymi Amorami poznać <3 Już jestem zauroczona!
    Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  7. Brzmi bardzo obiecująco. :) Black Orchid zauroczyło mnie już po opisie (i spisie). Całe szczęście, że dawkują te premiery (oto przemówił rozsądek i portfel).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda?

      Black Orchid to jeden z ich hitów sprzedażowych. Są piękne.

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. trzeba poniuchać, jak nadarzy sie okazyja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam.
      Ale przecież ja zawsze zachęcam. ten blog cały jest o zachęcaniu do niuchania. :D

      Usuń
  10. Znam dwa zapachy z tej linii niezbyt ciekawe, a Santal des Indes niezbyyt trwały. Ja czekam na te z ciemnym oudem! Krzyś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również na ten czekam najbardziej.
      Santal bardzo mi się spodobał. Moim drugim faworytem jest Szafran i ten zagościł w moich zbiorach. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty