Donna Karan Chaos

Napisałabym za Heraklitem, że nie można wejść drugi raz do tej samej rzeki, lecz niestety – ja w tej rzece nie byłam wcześniej. Nie znam Chaosu sprzed modyfikacji (edycja: już znam), znam jedynie nową wersję i chyba wolałabym nie znać.
Ta nazwa, legenda, żale dotychczasowych użytkowników kiedy został wycofany… Wszystko to dawało mi nadzieję na zapach, który ociera się o wielkość. Tymczasem reedytowany Chaos o nic mi się nie ociera: ani o wielkość, ani o paskudność. Jest chłodny, obcy i nietrwały.

No dobrze, trochę przesadziłam z tym sceptycyzmem, ale oczekiwania miałam wielkie, a dostałam coś, co wcale mi się nie podoba.
Spodziewałam się chaosu – gorącej kipieli, z której rodzą się bogowie. Potęgi smagającej zmysły, niemal zdzierającej ciało z kości, wypluwającej doznania jak nowe byty.
Tymczasem Chaos namalowany przez Karan jest zimny jak kosmiczna pustka, statyczny, pokrywający ciało (metaforycznym) nalotem szronu. Kiedy nim pachnę lękam się, że przy gwałtownym ruchu popękam jak krucha tafla lodu.
Nie jestem odporna na chłód w zapachach. W Chaosie pięknie wygrana została harmonia szałwii i lawendy dająca efekt chłodnej przestrzeni i doceniam sugestywność tego połączenia, ale po prostu mi zimno!

Pierwsze, lodowate powiewy Chaosu są czyste – nie niosą niczego, poza chłodem. Następne przysypują ten chłód miałkim przyprawowym pyłem odcinającym się wyraźnie na jasnych płaszczyznach otwarcia, tworzącym skupiska barwy, nowe lądy o niestatycznych jeszcze zarysach. Nie ociepla to jednak zapachu, bo lawendowo – rumiankowa podstawa, na której oparte zostały goździki i kolendra wyciąga z nich nuty eteryczne, nie zaś przyprawowe.
Dopiero pojawiająca się dość wcześnie drzewna baza wydobywa z goździków charakterystyczną ostrość i pozwala zauważyć obecność pozostałych przypraw. Mocno wychodzi kardamon. Szafran w połączeniu z cynamonem staje się dziwnie szorstki. Pojawia się nuta kojarząca mi się ze świeżym korzeniem pietruszki ledwo otrzepanym z ziemi.

W tym zestaweniu nuty drzewne zdają się łagodne, choć jeśli dobrze odczytuję intencje twórcy – użycie paduku i agaru powinno tę bazę utwardzić w sposób, w jaki mróz utwardza drewno. I w ten sam sposób mnie pasowałyby tu w bazie nuty drzewa rozłupanego mrozem, rozdartego i przemienionego w ostre stalagmity starczące ku niebu. Czy to jednak dlatego, że chaos okazuje w końcu litość, czy też z powodu niezwykłych właściwości mojej skóry, która ociepla wszystkie zapachy – zmierzch zapachu jest łagodniejszy, mniej dotkliwy. Suche, aromatyczne drewno – stare i ciemne, dawno już nie pamiętające słońca i wypuszczania liści. Unoszący się wokół cynamonowy pył, miękko zaścielające podłoże suche płatki szałwiowych kwiatów i pojawiające się jak dym zza wzgórza ciepłe nuty kadzidlane. Złożenie to przypomina mi piękną bazę z Black Cashmere, lecz w tym zapachu nie potrafię się nim cieszyć.

Być może to błąd. Być może fenomen Chaosu polega właśnie na zmienności? Na tym, że z zimnej nicości jak Gaja z mitycznego chaosu rodzi się ciepła baza? Może wybrałam złą porę na testy? Jest mroźna zima, a ja tęsknię za słońcem. A może po prostu nie jest to zapach dla ciepłolubnych i nie znoszących lawendy?
W każdym razie zreformowany Chaos na chwilę obecną nie zostaje wpisany na moją listę marzeń. Zamierzam pogrzebać próbkę w pudełeczku i ekshumować latem. Może będę odszczekiwać…? 🙂

Data powstania: 1996

Nuty zapachowe:
sandałowiec, kardamon, cynamon, paduk, drewno agarowe, szafran, goździki, ambra, piżmo, szałwia, lawenda, rumianek, kolendra

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

4 komentarze o “Donna Karan Chaos”

  1. Chylę głowę prze Twoim nosem *_*
    Nie wydaje mi się, że odbierasz ten zapach jako mroźny z powodu Twojej ciepłolubności:) Może pamiętasz, że mi również zrobiło się zimno po zaaplikowaniu go sobie na nadgarstek a przyznam, że od ciepła wole nizsze tepmeratury:)i w sumie to lubie jak jest mi lekko chłodno:)Ale ten zapach jest jak dreszcz przenikajacy moje ciało. Odczuwam go tak jak skrobanie paznokciami po tablicy, jak przejechanie zębami po patyczku od lodu lub po zimnym metalowym zamku od kurtki. Nawet jak o nim myślę to przechodzą mnie dreszcze. Cos w nim strasznie zgrzyta:/
    GothicAristocrat

  2. Oczywiście, pamiętam, że pisałaś na forum o wrażeniu zimna. Chyba nawet napisałam wówczas, że też tak Chaos odbieram.
    A to wrażenie zgrzytu też mam. I niekonsekwencji – kolejny zgrzyt.
    Miałam wielkie oczekiwania związane z tym zapachem. Niestety, rozczarowałam się. Teraz sadzę się jeszcze na Fuel.

    A w ogóle – witaj w moim ogródku. 🙂

  3. I jak wrażenia z testowania Chaosu latem? Ja dostałam próbkę dopiero teraz i miałam okazję pachnieć Chaosem w czasie bardzo ciepłych dni. Powiem szczerze, że na upały dla mnie jest idealny.

  4. O, zapomnialam o nim. Tymczasowo nie mam ze soba probki, ale po powrocie do Polski z pewnoscia przetestuje ponownie. Dziekuje za przypomnienie. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Kote Slumberhouse

Recenzowanie perfum Slumberhouse to ciężka robota. Zwykle zaczynają się dziwacznie – trzeba więc kombinować nad tym, jakby tu swoje wrażenia zebrać do kupy i ubrać

Czytaj więcej »