Le Labo Labdanum 18

.

Labdanum. Ta roślina ma potencjał.

Jej niezwykły zapach potrafi nieźle „namieszać” w zapachu. Czasem jako dodający przestrzeni i charakteru dodatek, czasem, jak w przypadku Incense Normy Kamali czy Labdanum Donny Karan potrafi „zrobić” cały zapach. I to jak!

Tutaj, wbrew nazwie, nie mamy do czynienia z czystkową hegemonią. Nie jest Labdanum Le Labo kolejnym dumnym single note. I dobrze. To już było.

Tym razem zgodnie z zasadą, o której wspominałam w recenzji Patchouli 24, uderza niska zawartość labdanum w Labdanum 18.

Początek budzi zdecydowany sprzeciw mojego nosa. Z jednej strony ciepły aromat paczuli osadzony na puchatej wanilii i fasoli tonka, czyli zestawianie normalnie ładne, a nawet przytulne. Z drugiej strony dysonans wprowadza kastoreum czyli strój bobrowy – w moim prywatnym rankingu jeden z najpaskudniejszych składników perfumeryjnych.

Na szczęście już po kwadransie ostry, zwierzęcy zapach splata się z aromatami przyprawowymi oraz drzewnymi i wtapia w ogólne wrażenie zmysłowej słodyczy. Nie wiem, czy nie odrobinę zbyt zmysłowej i czy nie nieco zbyt słodyczy.

Nuta głowy, czyli ułożone już na skórze Labdanum 18 początkowo przypomina mi aromat marcepanu. Migdałowy zapach, o który podejrzewam paczulę, miękka słodycz oraz przyklejony do przypominającej deserową czekoladę kanwy cynamon wzmocnione, zarysowane zostały nutami zwierzęcymi. I to chyba wszystkimi, jakie przychodzą mi do głowy. Wyczuwam tu mieszaninę zawierającą nie tylko wspomniane już kastoreum, ale i duże ilości piżma, wilgotną, ostrą ambrę, cywet oraz po godzinie, dwóch także nuty skórzane.

W tym szczególnym, tłocznym nieomal orientalnym przepychu ledwo starcza miejsca dla samego labdanum. Delikatne kwiaty czystka zgniecione zostały ciężarem pozostałych składników. Wiotkie gałęzie nie sięgają słońca, drobne listki przywiędły i zmarniały. Szkoda, że Roucel nie przywalił ich czymś ciekawszym.

Schyłek zapachu jest ciepły, spokojny. Nudny.

Przypomina stylowy, ale niezamieszkały i niewietrzony buduar wypełniony aromatem futer, pralin, pudru, kremów i marcepanowego mydełka.

Trudno byłoby mi bronić tezy, że jest to zapach obiektywnie nieładny. Miłośnikom Lolity edp lub Hypnotic Poison (o których słówko TU) może się spodobać.

Stabilna, przyciężka konstrukcja jest w miarę przyjemna i łasi się do nosiciela jak utuczony kocur. Jednak przez dziwnie zaburzone proporcje straciła szlachetność i wdzięk. I tak jak tłuste, niezgrabne kocisko można lubić, ale zachwycić się trudno, tak w Labdanum 18 człowiek może by i pochodził, ale właściwie po co…

Data powstania: 2006
Twórca: Maurice Roucel

Nuty zapachowe:
labdanum, bób tonka, wanilia, kastoreum, paczula

Ilustracja 1 – Le Labo

Ilustracje 2 i 3 – zdj. Tim Walker

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

3 komentarze o “Le Labo Labdanum 18”

  1. Madzik Monster

    Ahahahaha:D No to ci się udało:) A poważnie się zastanawiałam czy ktoś go nie "nadmuchał" Photoshopem:D

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Mauboussin Histoire d’Eau

. Coś się ze mną dzieje. Zaczynają mnie fascynować zapachy ładne. Takie, których nie chciałabym używać globalnie, którymi nie chciałabym pachnieć „do ludzi”, zawierające kwiatki,

Czytaj więcej »

Marilyn Monroe w nowej reklamie!

Czego? Chanel No.5 oczywiście. To ostatni post z serii reminiscencji warszawskich. Podczas wykładu o historii perfum  Emmanuelle Giron z Osmotheque wspomniała to tym, że parę

Czytaj więcej »