Voluspowe ekstrema

.

To ostatni mój rzut zapachów Voluspy – większą ilością próbek na razie nie dysponuję.

Myślę, że to dobry moment, żeby podziękować Cbr zwanej powszechnie Pandą lub rzadziej Olą za tytaniczną robotę, którą wykonała po to, żeby bywalcy i bywalczynie forum „Perfumy” (w tym i ja) mogli cieszyć się poznawaniem i posiadaniem tych zapachów. Dziekuję! :*

A teraz do rzeczy.

Dziś nie będzie tak mdło, jak ostatnio albowiem na tapecie mam kompozycje, do których stosunek mam jednoznaczny.

Na pierwszy ogień, bezsprzeczny faworyt w kategorii paskudności:

Voluspa Basic Black

Vervaine Olive Leaf

Po pierwsze wsadzenie tego czegoś do wora pod tytułem Basic Black to po prostu kpina. Ta wątpliwej urody woń powinna znajdować się w kolekcji Pungent Yellow. Żeby nie zakląć szpetnie po francusku jak Książę Pan z „Rumcajsa”: Caustic Odour…

Cbr-ka w swojej pierwszej impresji na temat tej powalająco atrakcyjnej kompozycji napisała, że to zapach cytrusowego Domestosa i przyznaję, że lepszego porównania, niż odświeżacz do toalet nie jestem w stanie wymyślić. Gdybym miała się czepić i marudzić, mogłabym dumać jedynie nad marką. Bo Domestos to naprawdę dobry środek dezynfekujący i z racji tego straszliwie jedzie chlorem. Tu nie mamy chloru, za to wszystkie pozostałe toksyczne nuty jak najbardziej. Syntetyczne cytrusy, detergentowa gorycz, chemiczne opary przypominające nieco nawodniony ług sodowy. Brzmi cudownie, prawda?

Co ciekawe – ciecz zwana dla niepoznaki połączeniem werbeny i listków oliwnych przejęła od swego pierwowzoru także właściwości żrące: kiedy podczas wąchania rozprowadzonych w zgięciu łokcia kropli dotknęłam ustami wilgotnej jeszcze powierzchni skóry, najpierw poczułam pieczenie i (po odruchowej próbie zlizania paskudztwa) cierpnięcie języka, zaś po chwili zauważyłam, że mam napuchniętą górną wargę.

Bardziej szczegółowej analizy nie będzie – pędzę się myć.

Czy polecam?

Żartujecie?

Domestos wychodzi taniej.

***

I wreszcie, last but not least zapach, który zaskoczył mnie bardzo. Znam już jedno dzieło pod tytułem Tobacco Vanille i na podstawie tamtej znajomości oczekiwałam wszystkiego najgorszego. Tymczasem…

Voluspa Basic Black

Tobacco Vanille

Tobacco Vanille w wersji Voluspy to prześliczny, waniliowo-karmelowy słodziak z nutą dymną bardziej przypominającą łagodne, ambrowe kadzidło, niż oczekiwane przeze mnie papierochowe wyziewy.

Osoby, które oczekują tytoniu tytoniowego i dekadenckiego od razu uprzedzam, że go tu nie znajdą. Za to wielbicielom słodziaków mogę Tabaczną Wanilię polecić w ciemno.

Poza kremową, puchatą i ciepłą wanilią, ambrowym dymkiem i delikatnym, ledwo złotym karmelem w zapachu znaleźć można piękny, cudnie oleisty sandałowiec i nutę, która po lekturze opisów skłonna jestem sklasyfikować jako świeże siano. Do tego krztyna mlecznego, ciepłego, obficie dosłodzonego kakao, ślad słonawego, typowo wędzarniczego dymu, który uwielbiam oraz intrygująco mokry palisander w bazie.

Całość, mimo nut ewidentnie jadalnych, bardziej niż często straszący w waniliowych kompozycjach budyń czy karmelki, przypomina przemieszane ze sobą Baltic Amber i Red Amber Incense dopieszczone dodatkiem Vanille Exquise Annick Goutal.

Słodka, puchata ślicznota, którą mimo protestów zdrowego rozsądku kwilącego cicho, że przecież nie wylezę do ludzi przebrana za pluszaka, i tak pewnie przygarnę przy nadarzającej się okazji.

Trochę szkoda, że Tobacco Vanille jest aż tak ładny, bo zamierzałam ten wpis zatytułować: Zemsta Völvy. :-)))

Nuty zapachowe:

Vervaine Olive Leaf:

werbena cytrynowa, liście oliwne, petitgrain

Tobacco Vanille:

wanilia madagaskarska, tytoń, siano, drzewo sandałowe

I na zakończenie proponuję coś, co podpatrzyłam na zagranicznych blogach.Jednej z osób komentujących recki Voluspy (oczywiście takiej, która zadeklaruje chęć wzięcia udziału w tej zabawie) sprezentuję drobiazg w postaci próbek wszystkich siedmiu recenzowanych przeze mnie zapachów tej firmy. Umówmy się, że za dziesięć dni przeprowadzę „losowanie”.Zapraszam.

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

18 komentarzy o “Voluspowe ekstrema”

  1. twister_male

    Aha, i gratulacje z powodu 50-tki, choć to dla mnie dwa siwe włosy więcej…;)

    Ps. Oczywiście wiem, że mój komentarz liczy się jako jeden.

  2. Twisterku, jakiej, u licha, pięćdziesiątki?!
    Nie jestem przewrażliwiona na punkcie wieku, ale troszkę mi jednak brakuje… ;-D

  3. no i masz, napłodziłam całkiem sporo… a tu mi wzięło i wcięło 🙁

    w skrócie – melduję, że czuję się doceniona 🙂

    widać VOL nie tylko na mnie jest chemiczno-toksycznym wyżeraczem górnych dróg oddechowych

    natomiast zazdraszczam zachowania TV – bo w moim przypadku to do bólu prosta i poprawna karmelowanilia, bez żadnych dymków, drzewek, fajerwerków, ot, przeciętny słodziak

    i na koniec mała prośba – Sabb, czy w najbliższym czasie będzie można u Ciebie poczytać o Czarnym Afganie? 🙂

  4. Pandzik? 🙂
    Niestety, o Czarnym Afganie mogłoby być dopiero po zakupach Le Labo na Lucky, bo dopiero zamierzam zamówić próbkę. Nie znamy się z Czarnym Afganem jeszcze.

    A VOL to jest…. brrrr.
    Tak szczerze, nie myślałam, że aż tak bardzo masz racje, kiedy czytałam Twoją krótką i morderczą diagnozę.

  5. Sabbath, cieszę się, że żyjesz i wróciłaś do pisania.
    Oczywiście, jestem chętna na zabawę.
    Natala

  6. Witaj Dominiko, jest mi bardzo miło.
    Jeśli wygrasz, poproszę Cię na blogu o adres do wysyłki (na mojego maila, oczywiście) i nadam paczuszkę.

  7. Też chętnie wezmę udział w zabawie 🙂
    Testowałam tylko Tobacco Vanille i Red Amber – tytoniowa wanilia zdecydowanie wygrywa, chociaż spodziewałam się czegoś… hmm… drastycznego (znałam TV Toma Forda) 🙂

    Pozdrawiam,
    Velvet Acid Kitty

  8. Velvet Acid Kitty, witaj.
    Przyznaję, że z Tobacco Vanille miałam podobnie. Znajomość z paskudkiem Forda nastroiła mnie jak najgorzej, a tu taka miła niespodzianka. 🙂
    Przy czym mnie Red Amber Incense Jednak się podoba.
    Moim zdaniem powinnaś poznać Baltic Amber – to słodziak. Nawet jeśli nie poszczęści Ci się w losowaniu – i tak wyślę Ci próbkę, bo tym akurat mogę dysponować do woli.

  9. Baltic Amber! Zupełnie o nim zapomniałam – też dane było mi poznać i jak dla mnie to voluspowy faworyt – mimo że testowany z korka 🙂
    Tak więc dziękuję pięknie za propozycję przesłania mi próbki Baltic Amber i przypomnienie o tym zapachu ;).

    A co do Red Amber – może się przekonam. Hmm… Raczej się przekonam. Coś co ma "Amber" w nazwie nie mogę nie lubić 🙂

  10. Truskawo, Teziaku, witajcie. 🙂

    Velvet Acid Kitty, jeśli tylko będziesz miała ochotę testować nie z korka – z radością wyślę Ci próbkę tak, czy inaczej. Albo hurtem, albo "niehurtem".

  11. jeśli jeszcze można to ja sie nieśmiało zgłaszam. kto nie gra ten nie wygrywa, ot co!:)
    podziw dla autorki bloga, na prawdę wspaniały jest.
    pozdrawiam,
    Black Creature

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Olivier Durbano Rock Crystal

Peanów nie będzie. Rock Crystal został już wystarczająco „opiany”. Wystarczy mu. Bezpośrednio po aplikacji Rock Crystal łudząco gorzki lek ze strychniną. Oczywiście nie ma on

Czytaj więcej »