Drewno w perfumach. Część 2: K-Z

Bez wstępów. Jedziemy.

Kadzidłowiec Boswellia

Mianem kadzideł określa się przeróżne substancje. Najczęściej są to aromatyczne żywice, rzadziej drewno, pachnące liście, owoce, nasiona, kwiaty, a nawet kłącza. Do woli właściwie, bo i substancje pochodzenia zwierzęcego bywają klasyfikowane jako kadzidła. Tym razem jednak chodzi o gatunki z rodziny Boswellia rosnące na terenie Erytrei, Somalii i Etiopii.

Nie wiem, jak dokładnie wygląda kwestia używania drewna boswellia w perfumach – charakterystyczny słodkawy składnik kadzidlanych kompozycji to nie drewno, lecz zestalona gumożywica nazywana Olibanum (o której w kolejnych częściach drzewnego cyklu). Prawdę mówiąc podejrzewam, że nawet kiedy producent w nutach podaje kadzidłowca, a nie olibanum, to w gruncie rzeczy nie o drewno chodzi, bo przecież clou drzewnego aromatu byłaby w tym przypadku wydestylowana z drewna żywica.

Skoro jednak już poruszyłam ten temat, to jako przykład mojego wyobrażenia kadzidła nieżywicznego lecz drzewnego wymienić mogłabym klasyczne Gucci Pour Homme, czy Eau d’Iparie L’Occitane.

Kaszmirowe drewno

Tu mam niespodziankę. Otóż drzewo kaszmirowe nie istnieje.

To, co w perfumiarstwie nazywa się drewnem kaszmirowym jest tak naprawdę mieszanką cedru, ambry, piżma i wanilii.

Zdziwieni? Chyba nie, to przecież tak pachnie. Ja bym jeszcze listę składników sandałowcem dopchała.

Nieistniejące drewno kaszmirowe możemy znaleźć między innymi w iście kaszmirowym Cashmere for Men Cristiano Fissore, a także w śród nut bazy Juozasa Statkeviciusa, Avonowskim Rouge Christiana Lacroix, Michael Michaela Cors czy, wspominanym już, Encre Noire Lalique. W nazwie kaszmir mamy między innymi w Black Cashmere Donny Karan, Cashmere Susanne Lang i Cadjmere Parfumerie Generele. Sztandarowym przykładem tej mieszanki jest jednak bezapelacyjnie męski Kaszmir Fissore, choć ja podobny akord tropię także w Duro Nasomatto, Kashminie Touch Max Mara czy Red Amber Incense Voluspy.

Klon

Klon zwyczajny w perfumach jest składnikiem nadzwyczajnym. Występuje sporadycznie, a najbardziej chyba znane klonowe perfumy – Burning Leaves I Hate Perfume nie zawierają wcale klonowego drewna, lecz są aromatem palonych liści klonu.

Drewno klonowe znajdziemy w Frank No. 2 Frank Los Angeles i w zapachu Tommy’ego Hilfigera Tommy, ale przyznaję, że wyrazistością ta nuta nie powala. Syrop klonowy za to znajdziemy w Hippie Holidaze Smell Bent i połączony z furą paczuli ten klon robi wrażenie. Niestety niezbyt dobre.

Mahoń

Piękne, egzotyczne drewno o ciepłej, głębokiej barwie o równie pięknym zapachu. Aromat mahoniu jest balsamiczny, lecz nie ciężki, tak spoisty, że sprawia wrażenie, jak gdyby był gładki. Nie wiem, czy ma sens takie wyjasnienie, ale lepszego nie znalazłam.

Oczywiście najpiękniejszym przykładem użycia tej nuty w perfumach jest Mahogany Etro – zapach doskonale oddający szlachetność tego drewna. Jest mahoń w składzie 2 Man Comme des Garcons, Rousse Serge Lutens (ale nie polecam budowania sobie obrazu tej nuty na podstawie lutensowskiego Rudzielca) i w bazie Escady S.

Massoja

Massoja to wiecznie zielone drzewa z rodziny laurowatych, z żywicy których pozyskuje się lakton o kremowym, mlecznym zapachu przypominającym nieco miąższ kokosa. Niestety, proces ekstrakcji zabija drzewo, tak więc przy produkcji perfum lakton massoja zastępuje się zwykle jego syntetycznym odpowiednikiem. Co ciekawe, ten sam lakton wchodzi także w skład substancji nadającej aromat olejkowi z osmantusa i… Liściom tytoniu.

W perfumach najłatwiej chyba wytropić aromat drewna massoja The Heart Is Deceitful Above all Things, ale także w damskim Black XS Pacco Rabanne i ciekawym Trompeur Yosh.

Mastyksowe drewno

Kolejny przykład drzewa częściej będącego źródłem żywicy, niż drewna. Drewno mastyksowe odkryłam właściwie tylko w nutach Ca Luna Acqua di Biella i Prada, Infusion D’Iris. A i tam nie jestem pewna drzewności tej nuty. Wspominam więc o nim w tym odcinku jedynie dla porządku. W odcinku żywicznym będzie więcej.

Okoumé

Drewno Okoumé zwane także Gabonem, ze względu na niezwykły łososiowo – różowy kolor i łatwość gięcia najczęściej używane jest w meblarstwie i zdobnictwie. Ze względu na niewielki ciężar także w szkutnictwie i wyrobie elementów wyposażenie samolotów.

W perfumach wytropiłam je w wycofanym już niestety Gucci Rush for Men i tyle. Nie dotarłam do źródeł pisanych mówiących o tym, jak pachnie, zakładam jednak, że ze względu na spore podobieństwo do mahoniu może i zapach mieć zbliżony. Albo nie.

Paduk

Składnik rzadko spotykany w perfumach ze względu na trudności przy destylacji i relatywnie delikatny aromat. Pochodzi z drzewa sandalinu – twardego, o zwartych słojach i ładnej, ciepłej barwie przypominającej mahoń. Używany do produkcji mebli i instrumentów, między innymi płytek ksylofonów i pudeł rezonansowych skrzypiec.

Najlepiej chyba poszukać go w Chaosie Donny Karan. Choć na ile to, co znajdujemy w tej kompozycji to naprawdę paduk, a na ile suma innych składników… Nie podejmuję się rozstrzygnąć.

Palisander

Drewno różane wcale nie bierze się z róż. Nazwę wzięło od zapachu.

Palisandrem nazywamy ekstremalnie twarde drewno dalbergii: jasnoczerwony z karminowym rysunkiem palisander brazylijski pochodzi z dalbergii czarnej, zaś brązowy z ciemnym rysunkiem palisander indyjski z dalbergii szerokolistnej. O tym, jak bardzo odporny na uszkodzenia jest ten gatunek drewna niech zaświadczy fakt, że robione są z niego podstrunnice w gitarach elektrycznych.

Swój niezwykły, różany aromat zawdzięcza drewno dalbergii między innymi należącemu do grupy terpenów linalolowi obecnemu także na przykład w olejku neroli.

Zapach drewna różanego znajdziemy oczywiście w Palisandrze Comme des Garcons, ale szczerze mówiąc, wcale nie jest to najbardziej palisandrowy zapach, jaki znam. O wiele pełniej brzmi ta nuta chociażby w Red Amber Incense Voluspy, w Amethyst Durbano czy w cudownie miękkim Tam Dao Diptyque. Piękna potrafi też być w Cadjmere Parfumerie Generale, ale akurat nie na mnie. Ciekawie do przodu wyciągnięto nutę drewna różanego w Bogner Woman.

Sandałowiec

Jedna z najlepiej znanych i najbardziej popularnych substancji zapachowych. Już od czterech tysięcy lat ludzkość upaja się tą bogatą, kremową wonią. I nie tylko wonią, bo olejku sandałowego używa się także w celach leczniczych, jako środka przeciw skurczowym bólom brzucha, dla poprawy odporności i stanu skóry. Jasne drewno o trwałym, niezmiennym przez lata zapachu używane jest także do wyrobu biżuterii i szkatułek. Naprawdę miło jest mieć taki przedmiot.

Ciekawe i perfumeryjnie nośne jest zjawisko, które opisałabym jako olfaktoryczną oleistość olejku i drzewność drewna sandałowego – naprawdę te dwa „stany” różnią się aromatem bardzo wyraźnie, choć przecież w skład perfum z zasady wchodzi olejek, a nie drewno.

Sandałowiec olejkowy, puchaty i leniwy w postaci nieomal podstawowej występuje w Tam Dao Diptyque czy Le Boise Ginestet, natomiast zapach suchego sandałowego drewna w towarzystwie równie suchej kory cynamonowca odnajdujemy w Santalum Profumum i Rousse Serge Lutens, z tym że proporcje między składnikami w pierwszym przypadku wyraźnie wskazują na sandałowiec, w drugim na cynamonowiec.

Drewno sandałowe potężne, orientalne i ewidentnie czerwone to Santal de Mysore i Chergui Serge Lutens. Podobnie bogata nuta, z tym że zupełnie inaczej przybrana brzmi w Amethyst Oliviera Durbano. Sandałowiec przykurzony, pachnący jak bardzo stary drewniany wisior to Santal Noble Maitre Parfumeur et Gantier. I ta wersja sandałowego drewna jest, moim zdaniem, najmniej atrakcyjna.

Sosna

Drewno sosnowe jest jasne, sprężyste, łatwe w obróbce i do tego niezbyt drogie. Jeśli dodamy do tego sporą odporność na uszkodzenia mechaniczne i niewielką atrakcyjność spożywczą dla szkodników trudno się dziwić, że używa się go głównie do jako materiał na słupy energetyczne, stemple kopalniane i podkłady kolejowe. Nawet do produkcji papieru nadaje się średnio i bywa w tym celu wykorzystywane coraz rzadziej.

Za to do produkcji perfum nadaje się rewelacyjnie! Na bazie sosny powstało kilka niesamowitych kompozycji, z których wymienię tylko L’Eau Trois Diptyque, Zagorsk Comme des Garcons i Chypre Rouge Serge Lutens. Doprawdy, nie trzeba więcej.

Sykomora

Pochodzące z rodziny morwowatych drzewo zwane oślą figą. Oślą dlatego, że owoce, choć jadalne, mają sykomory tak niesmaczne i ciężkostrawne, że tylko osły są na tyle niemądre, by je zjadać.

Znam tylko jeden zapach z tą nuta, ale za to jak ona tam brzmi! Sykomory w Jardin de Kerylos Parfumerie Generale pachną jak połączenie słodyczy z dzikością. Zielono, cierpko i miękko jednocześnie. Marzy mi się obwąchanie jakiegoś krzaka…

Świerk

Ciekawe drzewo. Większość miłośników survivalu wie, że pod jego korą znajduje się pożywna i ponoć nawet smaczna miazga mogąca służyć jako awaryjny prowiant w sytuacjach ekstremalnych. Wiem i ja, ale próbować jakoś mi się nie zdarzyło.

Zapach jasnego, lecz nie bladego drewna przypomina nieco sosnę, jest jednak nieco mniej eteryczny, bardziej wilgotny.

W perfumach niezbyt eksploatowany. Świerk znaleźć można w otwarciu Gin Fizz Lubin, w klasycznym Tommy Tommy’ego Hilfigera oraz w Nicolai Pour Homme. Kadzidło świerkowe ponoć jest obecne w Incense Normy Kamali, ale tek szczerze – kto je w tym kłębowisku nut wyłapie?

Tamboti

Drewno tamboti nazywane również afrykańskim sandałowcem jest w istocie drewnem rosnącego na ograniczonym obszarze afryki (na przykład w RPA) spirostachys africana z rodziny magnoliowatych.

Tu przykład będzie oczywisty: Tamboti Wood Susanne Lang, ale dyskretniejsze Tamboti odnajdziemy także w Contradiction Calvina Kleina.

Tekowiec – drewno tekowe

Tekowiec zwany też dębem indyjskim to potężne drzewo z rodziny werbenowantych, podobnie jak paduk wyżej cenione w meblarstwie, niż w perfumiarstwie. Podobno zapach drewna przypomina aromat świeżo wyprawionej skóry.

Występuje między innymi w Kyoto Comme des Garcons, Cashmere for Men Cristiano Fissore, Frank No.2 firmy Frank Los Angeles (do recenzji którego to zapachu zabieram się już od paru miesięcy), kilku kompozycjach Pierre’a Montale, a także w zupełnie nieniszowych Rykiel Rose i Boss In Motion.

Topola balsamiczna

Popularne także w Polsce drzewo o charakterystycznej koronie i błyszczących liściach. Nie cieszy się dobrą sławą – wedle ludowych mądrości kumuluje złą energię, działa chorobotwórczo. Odporni na ludowe mądrości mogą się przekonać, że topolowe bazie są bardzo silnym alergenem.

Kwiatostany i żywica mają charakterystyczny balsamiczny zapach: nieco owocowy, z nutą cynamonu.

W perfumach zapach topoli dwukrotnie wykorzystał Tommy Hilfiger: najpierw w Tommy, potem w Athletics. W ogóle perfumy Hilfigera bogate są w niespotykane nuty drzewne. Szkoda, że słabo wyczuwalne.

Wenge

Wenge, palisander afrykański (bądź kongijski), fałszywy heban, dikela, mibotu, bokonge, awong – drewno wszelkich zalet. Piękne, szlachetne, aromatyczne, cenne, magiczne. Przez tysiące lat służyło afrykańskim artystom i szamanom jako surowiec do tworzenia rytualnych masek oraz ukazywania kształtów bogów. Wszelkie możliwe zalety i tylko dwa „ale”.

Pierwsze wiąże się z tym, że praca z wenge jest niebezpieczna. Toksyczny kurz powstający podczas cięcia i polerowania powoduje poważne oparzenia , które były niegdyś uważane za dowód potężnej duchowej mocy drzew, a septyczne drzazgi powodujące często choroby i śmierć, tylko podsycały złą sławę i ludzką fascynację. Obecnie dzięki maszynom do obróbki drewna i odzieży ochronnej ryzyko zostało zminimalizowane, jednak drugie „ale” staje się coraz ważniejsze. Millettia laurentii – liściaste drzewo z którego uzyskuje się drewno wenge figuruje na liście gatunków zagrożonych wyginięciem i prawdę mówiąc nie wiemy, jak długo jeszcze dane nam będzie radować się jego aksamitnym aromatem.

Odszukanie nuty wenge w perfumach nie jest trudne. Aby radować się czystym, pełnym aromatem drewna wenge (podobno) bez domieszek wystarczy sięgnąć po Wenge z serii Essences Donny Karan. Dalej mamy oczywiście Black Cashmere tej samej firmy, który to zapach wprowadził tę cenną nutę do zbiorowej świadomości. Drewno to zostało wykorzystane także w Aomasssai Perfumerie Generale (proszę się nie sugerować recenzją – na mnie te perfumy wybitnie źle leżą) oraz w Ouarzazate i Rhubarb Comme des Garcons. I choć wszędzie nuta wenge nadaje kompozycji głębi, miękkości i ciepła, najpiękniej uchwycona została w kompozycjach firmowanych przez Donnę Karan i tam też polecam ją tropić.

Wierzba

Poczciwą wierzbę znalazłam w jednej zaledwie kompozycji i uwierzcie, gdyby nie spis nut raczej nie wpadłabym na to, by jej tam szukać. Ten zapach to Odeur 71 Comme des Garcons. Nie nadaje się jako ilustracja dla wierzbowego aromatu. To już szampon 'Brzoza, dziegieć, wierzba’ z serii Trzy Zioła Polleny Aromy byłby lepszy do tego celu.

Cdn.

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

16 komentarzy o “Drewno w perfumach. Część 2: K-Z”

  1. Kurczę to faktycznie jest obszerny temat,nie zdawałam sobie z tego sprawy dopóki nie przeczytałam Twojego wpisu…A ilu z nich ja nie znam….:O Życia nie starczy….;)

  2. Skarbku, temat rzeczywiście dość obszerny, ale życie… No życie jest jeszcze obszerniejsze i nie tylko drzewne aromaty pomieści.
    I tego się trzymajmy. Życia. Życia dłuuugiego i wypchanego doznaniami. Którego i Tobie, i sobie życzę. :)))

    Wyszedł mi komentarz zadęty, ale co tam. Znasz mnie z Baru – nie zawsze tak mam. ;)))

  3. witaj.
    jak zwykle super opis.
    nawet ja taki laik w kwestii drewnianych zapachów, który ograniczał się tylko do sosny,świerku,wenge,cedru.a tu proszę…
    pozdro
    Jarek Sz.

  4. Ciekawa tematyka bloga. Fajnie:)
    Nawet nie zdajemy sobie sprawę jak wiele jest zawarte w tym małym flakonie…

  5. Dziękuję Wam za komentarze. Naprawdę od razu się człowiekowi chce dalej pisać.
    Ciąg dalszy będzie, oczywiście, ale żywice okazały się być tematem równie obszernym, jak drewno. A i drewna jeszcze kilka gatunków mi w oko wpadło…

  6. Ah, jest! Drewno tekowe w Kyoto to mój drzewny faworyt , a poza tym – w meblarstwie też niczego sobie 😉 piękne!
    zuzqie

  7. Zgadzam się. Mnie i dąb się podoba. Zarówno zapachowo, jak i wizualnie. W ogóle drewno jest mrrrr…

  8. Sabbath – jestem pod ogromnym wrażeniem Twej pracy i stworzonej przez Ciebie "drewnianej typologii perfumowej". Ogrom wiedzy i naprawdę dużo pracy musiałaś w to włożyć. Szacun! Jako że uwielbiam zarówno nuty drewniane, jak i kadzidlane w perfumach, jest to dla mnie szczególnie cenne. No i rzecz jasna obnaża braki jakie mam w zakresie wąchania tego typu perfum 🙂 Jako ciekawostkę dodam, że nie tylko palisander używany jest do wyrobu podstrunnic gitarowych, choć jest – obok klonu – najpopularniejszy w tym zakresie. Również i heban oraz wenge bywają tu budulcem.

  9. Fajcior, wiem, ale z palisandru podstrunnicę ma moje wiosło, więc mam sentyment. 🙂
    Wspomniałam o tym przy palisandrze po to, żeby pokazać, jak twarde jest to drewno o delikatnym aromacie. W sumie do każdego składnika starałam się dorzucić jakąś drobną ciekawostkę. Tak dla ożywienia tekstu i uniknięcia rutyny.

    Jesli chodzi o pracę… Przyznam Ci się, że niekoniecznie wiele mnie to kosztowało. Nie chce mi się ostatnio testować, analizować, mysleć, więc żeby blog nie zdechł postanowiłam zebrań nieco z tego śmietnika, który mam w głowie i oto rezultat. Łatwiej mi to przyszło, niż opisy zapachów. A to raczej niedobry znak…

  10. czy napewno drzewo tekowe to dab indyjski = kto to ustala? drzewo tekowe ma inne lescie kwiaty kolor zapach a dab indyjski zupelnie inne – gestosc wlasciwosci – ktos puszca baka ktos wacha a to jest zupelnie inny gatunek drzewa pozdro

  11. Nie wiem, jaki związek z artykułem ma puszczanie bąka, ale dąb indyjski – tectona grandis to inaczej drzewo tekowe.

    http://pl.wikipedia.org/wiki/Tectona_grandis

    http://portalwiedzy.onet.pl/1476,,,,tekowe_drzewo,haslo.html

    http://www.podlogi-katowice.pl/gatunki-drewna/dab.html

    I angielskojęzycznie:

    http://chestofbooks.com/architecture/Building-Construction-2/Teak-Tectona-Grandis-Indian-Oak.html

    http://www.growsonyou.com/plant/Tectona_grandis

    Pozdro wzajemnie

  12. Drzewo różane to nie palisander. Owszem, po angielsku palisander to rosewood, ale olejek z drzewa różanego otrzymuje się z drzewa Aniba rosaeodora, które nie jest z nim spokrewnione. Niestety u nas myli się te nazwy i olejek z drzewa różanego jest opisywany jako palisandrowy.

    1. Klaudia Heintze

      Jedną z nazw palisandru jest "drzewo różane". Jest to nazwa prawidłowa i powszechnie stosowana dla dalbergii, choć stosowana bywa także dla Aniby z laurowatych. Żeby uniknąć dwuznaczności, podałam nazwę łacińską.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Być kobietą…

Być kobietą, być kobietą – marzę ciągle będąc dzieckiem, być kobietą, bo kobiety są występne i zdradzieckie Założę się, że znacie ten tekst Magdy Czapińskiej,

Czytaj więcej »