.
Dziś postanowiłam poświęcić chwilę kolejnej skandalicznie przeze mnie zaniedbywanej firmie i będzie to tym razem Maison Francis Kurkdjian, której wejście na polski rynek zaanonsowałam entuzjastycznie we wrześniu ubiegłego roku.
Sympatię moją zaskarbił sobie Kurkdjian jeszcze zanim poznałam pierwszą kompozycję sygnowaną jego imieniem. Pisałam już o tym, ale wspomnę jeszcze raz: tłem muzycznym jego strony jest przepiękna, przejmująca „Pawana na śmierć infantki” Maurice’a Ravela w wersji klasycznej, na solowy fortepian, zagrana w sposób bardzo osobisty, indywidualny; podejrzewam, że przez samego Francisa… W związku z tym po raz kolejny polecam wizytę na stronie firmowej.
Przygodę z zapachami Francisa Kurkdjiana zacznę dość przewrotnie – wcale nie od perfum, tylko od produktu, który oczarował mnie jeszcze zanim zdołałam zapoznać się z nim osobiście.
Pachnąca radość życia
Agata to postać autentyczna – bratanica Francisa. Bańki mydlane Agaty stworzone zostały z okazji jej siódmych urodzin, jednak sam Francis nie kryje, że dzieci nie są jedynym docelowym odbiorcą dla tego zabawnego gadgetu.
Sam wielokrotnie deklarował, że puszczanie baniek sprawia mu radość i nawet uczynił z tej miłej zabawy wydarzenie artystyczne napełniając w 2007 i 2008 roku fontanny paryskiego Wersalu bańkami o zapachu truskawek, melona i gruszki – ulubionych owoców Ludwika XIV. Żałuję, że mnie tam nie było…
Bańki mydlane Agaty wyglądają jak każdy produkt tego typu: plastikowy pojemniczek w kształcie walca, nakrętka z typowym patyczkiem zakończonym kółeczkiem, cztery przyjemne kolory. Używa się ich równiez jak tradycyjnych tego typu zabawek. Wykręca się nakrętnę i dmucha w kółeczko. Proste. 🙂
Czym różnią się od standardowych produktów? Odpowiedź jest oczywista – pachną. Cztery proste, czyste zapachy: gruszka, chłodna mięta, cięte zioła (rośliny) i fiołki. Wszystkie śliczne.
Puszczając pierwsze bańki nie wiedziałam, czego oczekiwać. Prawdę mówiąc, troszkę obawiałam się doświadczeń normalnych przy bańkach pośledniego rodzaju: pojawiających się z rzadka i opornie, przyciężkawych, posklejanych bań zostawiających na twarzy i odzieniu mokre plamki.
Nic takiego: jedno dmuchnięcie powoduje pojawienie się chmury różnej wielkości, cieniutkich, obłędnie opalizujących baniek unoszących się w powietrzu lekko i majestatycznie. Wejście w tę chmurę daje, poza standardowymi przy tej zabawie wrażeniami wizualnymi, sporo przyjemności naszemu nosowi.
Oczywiste, proste zapachy dobrane zostały idealnie: to prosta zabawa, prosta przyjemność i wyrafinowane kompozycje byłyby dysonansem.
Mięta jest listkowa, jasna, nieostra, gruszka słodka, świeżutka i smakowita, cięte rośliny pachną jak rwane w palcach młode listki, a zapach dzikich fiołków jest aromatem delikatnym, wiotkim, rozczulająco uroczym.
Bańki pękając uwalniają delikatny, lecz wyraźny aromat i, co ważne, nie zostawiają śladów na ubraniu. Nawet „pękane” nosem nie rujnują makijażu. 🙂
Zabawa jest przednia.
Pytanie, czy niewielki pojemniczek do robienia baniek mydlanych wart jest 60 zł pozostawię bez odpowiedzi. Może warto pomyśleć nad refilami?
* Zdjęcie pierwsze z artykułu na: www.kissandmakeup.tv
** Drugie i trzecie ze strony firmowej Maison Francis Kurkdjian
*** Czwarte pochodzi z www.pinger.pl
**** Autorem piątego jest Richard Heeks, którego obłędne zdjęcia mydlanych baniek pooglądać można między innymi TU.
4 komentarze o “Bulles d’Agathe – Bańki (mydlane) Agaty Maison Francis Kurkdjian”
Fakt, "Pawana na śmierć infantki" warta jest otworzenia kolejnej karty w przeglądarce. 🙂 Utwór niezapomniany, który już na starcie daje Kurkdjianowi kilka punktów ekstra. Czyli teraz zaczynasz "ciąg jego imienia"? 😉 Ciekawe, co też spodobało Ci się najbardziej?
Jeśli chodzi o bańki, to jakoś mnie nie ciekawią. Poczekam do lata.
A mnie ciekawią, bom gadżeciara 😀
Niestety jeszcze nie miałam przyjemności poznać dzieł Kurkdjiana. Trzeba będzie nadrobić zaległości.
Pamiętam puszczanie baniek mydlanych z czasów dzieciństwa – faktycznie zabawa była świetna 🙂
Wiedźmo, ano jest, jest… I rzeczywiście, zostawiam sobie czasem to wykonanie w tle. Choć i niekanonicznej wersji na orkiestrę trudno mi się oprzeć.
Czy ciąg Kurkdjianowy będzie… Nie wiem. Na pewno kilka jego zapachów wartych jest recenzji. Faworyta mam. Nietrudnego do przewidzenia. Ale się nie przyznam na razie. 🙂
Dominko, niech Cię ciekawią – bo bańki mydlane i ta niesamowita, nieskrępowana radość kojarzy mi się z Tobą jak z nikim innym na świecie. Z resztą Ty wiesz…
Katalino, też uwielbiałam. Wkurzało mnie tylko, kiedy się nie robiły. Te "robią się" łatwo jak żadne inne. Naprawdę cieszą.