Smacznego – czyli Patchouli Luxe CdG, Thundra Profumum i Sushi Imperiale Bois 1920

.

Dziś ledwie olfaktoryczna przekąska. Trzy zapachy, które, programowo lub nie, kojarzą mi się kulinarnie.

 

To fascynujące, jak nierozerwalnie połączone są ze sobą te dwa zmysły. To, co odczuwamy jako smak potraw jest w znacznej mierze ich zapachem – podobno człowiek pozbawiony zmysłu węchu, nie jest w stanie odróżnić jabłka od cebuli. 

Z drugiej strony, pula pojęć używanych dla opisania tych dwóch doznań jest często wspólna. Określenia w rodzaju „słodki”, „świeży”, „korzenny” używane są do opisu zarówno smaków, jak i zapachów.

Powtarzają się także same składniki: owoce, zioła, przyprawy, szalenie popularna w perfumach wanilia – to wszystko aromaty wprost z kuchni wzięte. Analogicznie, dla aromatyzowania potraw używa się często z rozmysłem tworzonych kompozycji zapachowych – złożonych aromatów komponowanych przez fachowców, których trudno nazwać inaczej, niż nosami. Rzemieślniczymi, ale jednak.

Dziś przewrotnie trochę, połączę jedzenie z perfumami. Dlaczego przewrotnie? Bo tylko w jednym przypadku analogia jest zamierzona. W pozostałych, tak po prostu wyszło.

Na pierwszy ogień pójdzie zapach, który uważam za obiektywnie urodziwy.

Patchouli

Luxe

Comme des Garcons

Jedna z ciekawszych odsłon paczuli w perfumach: pełna, ciemna, niepiwniczna, delikatnie orzechowa nuta paczulowego olejku zasługuje na uwagę i podziw. Uzupełniający ją akord żywiczny rozświetlony zistał dodatkiem dębowego mchu i eterycznego pieprzu. Drzewna baza daje kompozycji głębię.

O cóż więc chodzi? O jedną nutę.

Nieprzypadkową, nie będącą błędem. Lubczyk. Składnik użyty przez Maisondieu z rozmysłem, celowo i troszkę chyba perfidnie.

I nie chodzi wcale o to, że nie lubię zapachu lubczyku, lecz paradoksalnie o to, że lubię szalenie. To jedna z moich ulubionych przypraw. I być może częściowo przez to właśnie, że używam jej często i obficie, mój umysł tak jednoznacznie skojarzył jego zapach z jedzeniem, że wąchając Patchouli GdG czuję głównie maggi. I nie jestem w stanie w żaden sposób przekonać swojej podświadomości, że skoro pieprz w perfumach nie kojarzy mi się kulinarnie, że skoro cynamon uważam za składnik wielkiej, perfumeryjnej urody, że skoro potrafię pisać o niespożywczej wanilii, to i niespożywczy lubczyk jest mozliwy.

Poległam. Tym razem moje podświadomość mnie pokonała.

Data powstania: 2007

Twórca: Antoine Maisondieu

Nuty zapachowe: biały pieprz, kozieradka, lubczyk, ekstrakt dębowy, opoponaks, paczula, cedr, wanilia, sandałowiec, wetiwer

Drugi dzisiejszy przypadek to, w moim odczuciu, perfumeryjna porażka. Zero składników spożywczych, jak zwykle iście kosmiczny opis, wielkie oczekiwania…

Thundra

Profumum Roma

Nadchodzi nieuchwytne.

Niezauważalnie muska nas

Emocją ziemnego oparu

Wąwozów i jaskiń

Alma Mundi:

Tchnienie zarania

Zapach wieczności.

Mnie ten ziemny opar muska całkiem zauważalnie. I to bynajmniej nie zapachem wieczności, lecz najzwyczajniejszym w świecie, wcale przyjemnym zapachem grzybów.

Otwarcie daje jeszcze cień nadziei. Lekko grzybna, paczulowa woń przypomina mi szlachetną pleśń w rodzaju Botrytis, przywołuje obraz omszałych gąsiorków z winem, suchej, chłodnej piwniczki. Kiedy jednak kosztujemy naszego wyimaginowanego trunku okazuje się on zbyt dojrzały, zbyt dosłowny, zbyt omszały.

A potem jest, niestety, gorzej. Mimo wyczuwalnych w tle żywic i ciemnego sandałowca tym, co wybija się najwyraźniej jest zapach świeżych grzybów w wilgotnej, leśniej ściółce. Czy ładny? No… Ciekawy. Ale z moich obserwacji wynika, że grzyby to jedna z tych rzeczy, którymi nawet najwięksi perfumeryjni ekscentrycy pachnieć nie chcą.

Twórcy: rodzina Durante

Nuty zapachowe: mięta, paczula, białe piżmo

Trzeci przykład to, dla odmiany, zapach spożywczy programowo, lecz przy tym noszalny i ładny. I klasyczny.

Sushi Imperiale
Bois 1920

Wyznaję, że oczekiwania miałam większe. Nazwa sugeruje zapach ekskluzywny, ale też oryginalny; tymczasem jest to ładny, męski klasyk z wyrażnym akcentem przyprawowym. I tyle.

Cytrusy w otwarciu są elegancko umiarkowane – ani szczególnie świeże, ani przesadnie suche. Pojawiające się po kilku minutach nuty przyprawowe to głównie korzenne evergreeny: początkowo świeży i eteryczny, później sukcesywnie łagodniejący cynamon, klasycznie poskładany akord: gałka muszkatołowa, kardamon, ziele angielskie. W tle wyczuwam kwiatową wanilię, która z czasem pięknie pogłębia się pod wpływem dyskretnej, ambrowo – drzewnej bazy.

Zapach bardzo dobrze poskładany, przyjemnie się noszący, przyzwoicie trwały. Cóż z tego, skoro nie tego oczekiwaliśmy?

Sushi Jakiekolwiek to nazwa dla kompozycji niezwykłej, pikantnej, nieco obrazoburczej a na pewno stworzonej z fantazją i przymrużeniem oka. Tu tego dystansu brakło. Zamiast inteligentnej i zabawnej perfumeryjnej anegdoty dostaliśmy złagodzone Opium Pour Homme: mniej przyprawowe, niż wersja edt, mniej orientalne, niż wersja edp. Ładnie, ale nie dość.

Data powstanie 2005
Twórca: Enzo Galardi

Nuty zapachowe:
cytrusy, pieprz, gałka muszkatołowa, cynamon, wanilia z Madagaskaru

* Pierwsze zdjęcie pochodzi z bloga : Mój piękny stół

** Drugie z bloga Barwy: Naleśnikiem do nieba

*** Trzecie z bloga Borysy Łasko: Wege Sommelier

**** Czwarte z przepisu na sushi na stronie activia.pl

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

5 komentarzy o “Smacznego – czyli Patchouli Luxe CdG, Thundra Profumum i Sushi Imperiale Bois 1920”

  1. wiedźma z podgórza

    Haha! Kocham Cię za ten pamflet na Thundrę, której nie znoszę! 😀 Choć z innych powodów; grzybów w niej brak, jest grzyb, taki naścienny. No i lubię zapach grzybów leśnych. chciałabym nimi pachnieć.. czasem. 😛
    Lubczyk w Patchouli jest wyraźny, ale aż tak mi nie dał w kość.
    Sushi natomiast nie znam. A w ogóle skąd nazwa? Co "to" ma z rybami wspólnego? Z nori? Z ryżem chociaż?

  2. ja również lubię ten zapach,więc mógłbym pachnieć khe,khe grzybem 😀
    na mojej skórze Thvndra przypomina raczej runo leśne,mchy,grzyby również, lecz one nie przodują :)zgodzę się z Wiedzmą że bardziej zbliżony jest do tego naściennego;)
    jeżeli ktoś wybiera się na grzybobranie to polecam Oxiana Profvmvm
    a swoja drogą ciekaw jestem, czy połączenie mirry,paczuli,opopanaksu zawsze daje taki efekt?
    innych wymienionych nie znam 🙁

  3. zaczarowany pierniczek

    Mnie sie wydaje że za grzybowość odpowiada połaczenie paczuli i piżma, te dwa składniki są wspólne dla. W ogóle pizmo to diabelnie chimeryczny składnik, nigdy nie wiem czego sie po nim spodziewać, zresztą i paczula nie odbiega pod tym względem za bardzo.

  4. Wiedźmo, ja za grzyby w perfumach podziękuję jednak, choć jeść uwielbiam. I sam zapach też. Podobnie jak zapach lubczyku – Patchouli w kość mi nie dało – tylko nie potrafię nie kojarzyć zapachu z jedzeniem. Ale przyznaję, że jest ładny przecież.
    W kwestii Sushi – nie czuję ryb, ani nori, ani nawet ryżu.

    Jarku, na mnie leśne runo, mchy i grzyby nawet to był Wild Hunt IHP. Za to Oxiana układa się na mnie cudownie i, poza grzybowym akcentem w otwarciu, jest cudnie żywiczna. Z resztą – była niedawno i stąd w końcu Thundra.
    Mirra z paczulą i najprawdopodobniej także opoponaksem jest w Odinie 03 i nie pachnie grzybem. Podobnie w Bois d'Ombrie. Za to w Ceremony czy Messe de Minuit jest ślad grzybka. Nie wiem więc czy zawsze, ale może to połączenie ma tendencje do grzybienia. 😉

    Zaczarowany Pierniczku, zgadzam się, że piżmo to składnik chimeryczny: ma takie spektrum możliwości, że własciwie trudno jednoznacznie opisać, jak pachnie. Kiedyś na Wizażu próbowałam i wyszło mi, że pachnie… Przeróżnie. 🙂
    Z paczula analogicznie. Zgadzam się z Tobą po raz kolejny. 🙂

  5. zaczarowany pierniczek

    O kurcze, ale ucięłam zdanie w komentarzu. Miało byc:…wspólne do Thundry i Oxiany.
    Tak a propos grzybów w perfumach, Sabbath czy czytałaś na Wizazu, że wg producenta L'eau Trois nie zostało wycowane? Dla mnie całe szczęscie w Lotruła nie ma grzyba, ale ciekawe że wiele osób go tam rejestruje!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Rasha Rasasi

Dziś po raz kolejny stanę się Waszą Szeherezadą i zaproszę Was w podróż do krainy baśni. Oto kolejny orientalny olejek Rasasi i kolejna opowieść. Przyznaję,

Czytaj więcej »