.
Zamawiając próbki do testów rzadko decyduję się na kompletny set zawierający wszystkie produkty oferowane przez daną firmę. Zwykle ograniczam się do zapachów najbardziej dla mnie interesujących.
Wspominam o tym dlatego, że wśród zapachów Costamor, na które zdecydowałam się przy ostatnich zakupach na LuckyScent z rozmysłem pominęłam na przykład Beachwood, choć nazwa kusiła. Jednak mandarynka, bergamota, neroli i jaśmin w składzie okazały się na tyle zniechęcające, że nie uwiodła mnie ani nazwa, ani kokos.
Zdecydowałam się natomiast na Sugarwood i decydująca okazała się chyba figa, która w perfumach sprawdza się doskonale.
Zapach Sugarwood jest dla mnie zaskoczeniem. Nazwa sugeruje słodkiego drewniaka i przyznaję, liczyłam na coś w rodzaju Sweet Woodcoffee Comme des Garcons. Trochę tak głupio przyznawać się do naiwności, bo przecież w nutach jak byk stoi piwonia i jaśmin, ale czyż grzechem jest mieć nadzieję? 😉
Potpourri w saunie
Elizabeth Wright jest w połowie Kostarykanką (a w połowie Amerykanką) i tę gorącą krew czuje się w jej perfumach. Nie ze względu na jakiś szczególnie wybujały erotyzm tych kompozycji, lecz raczej ze względu na ich bogactwo, bujność, treściwość.
Sugarwood to kolejny orient, z wyraźnym akordem kwiatowym, ogrzaną nutami przyprawowymi słodyczą i przydymioną, drzewną bazą. W otwarciu przypomina nieco połączenie lutensowskiego Douce Amere z wytłumioną Wazambą Parfum d’Empire. Zapach jest bogaty, gęsty, słodki w sposób nietypowy, przypominający trochę gorzkie migdały w waniliowym kremie. Akord kwiatowy jest zwarty, krągły, ładnie skontrastowany z piżmowo – drzewnym tłem.
Najprzyjemniejsze dla mojego nosa chwile z Sugarwood nadchodzą jednak póżniej, kiedy efektowne otwarcie kompozycji przygaśnie.
Akord kwiatowy zmiania się i po paru godzinach bardziej przypomina dobrej jakości kwiatowe potpouri, niż żywy bukiet. Słodycz ewoluuje w kierunku zapachu suszonych na desce fig i trawiastej, drzewnej nieco słodyczy cukrowej trzciny. Baza staje się wyraźnie piżmowa, z delikatną, bardzo w tym zestawieniu na miejscu nutą kłącza irysa i suchym, suchuteńkim cedrem u podstawy.
Na tym etapie kompozycja Wright pachnie trochę tak, jak gdyby w nagrzanej saunie fińskiej ułożono kwiaty wraz z łodygami, małe, dojrzałe figi i kilka lasek wanilii. Niechaj będzie, że na deskach spoczywało wcześniej ciało młodej, natartej piżmowym olejkiem kobiety… Aromaty splatają się ze sobą, przesychają w charakterystyczny dla tak wysokich temperatur sposób, łączą z aromatem rozgrzanego drewna i tworzą mieszankę bardzo dla mojego nosa miłą.
Ale ja należę do osób, które w fińskiej saunie najbardziej lubią właśnie zapach. Zapach, którym nie sposób delektować się zbyt długo – tu zaś mamy możliwość cieszenia się nim przez wiele, wiele godzin. 🙂
Data powstania: 2009
Twórca: Elizabeth Wright
Nuty zapachowe:
bergamota, figa, miąższ trzciny cukrowej, piwonia, jaśmin, piżmo, irys, wanilia, cedr
* Pierwsze zdjęcie ze strony Costamor
** Autorem obrazu „Pot Pourri” jest Herbert James Draper, którego prace gościły u mnie już nie raz
*** Potpourri ze strony magazynu Esprit Cabane
**** Piękne zdjęcie sauny fińskiej znalazłam na: www.zabiegi.net
7 komentarzy o “Sugarwood Costamor”
Piżmo i wanilia ^__^ Z sauną też mam bardzo przyjemne skojarzenia. Ciekawi mnie to porównanie do potpouri. Brzmi bardzo sympatycznie 🙂
A! I jeszcze jedno: zostałaś tagowana :))) Mam nadzieję, że weźmiesz udział w zabawie 🙂
http://katalina-sugarspice.blogspot.com/2011/05/tag-top-10-award.html
otagowałam Cię:
http://agatamanosa.blogspot.com/2011/05/top-10-award.html
🙂
Ty to robisz specjalnie, prawda? Piszesz o czymś co nazywa się Sugarwood, żeby zachęcić głodnych słodyczy perfumomaniaków do serfowania po necie w poszukiwaniu próbki. Okropność. Okropność i perwersja. 😉 Wkurzam się. 🙂
Kat, to jest bardzo sympatyczny zapach, choć nie w sposób, w jaki sympatyczne są "zapaszki" różowe, kwiatuszkowe, landrynkowe.
Dziękuję Ci za taga. Już, już mam pól tekstu… 😉
Agato, naprawdę mnie zaskoczyłaś. Dziękuję!
Wiedźmo, no pewnie, że specjalnie. Jestem czystym złem. Czystym, bo się myję. Nie tylko perfumuję. :)))
Brzmi ciekawie chociaz ta wanilia sugeruje, ze zapach jest slodki, a wtedy dla mnie nie za bardzo.
Jest słodki, ale nie słodki spożywczo, ani uciążliwie. Dosadnej słodyczy, słodkiej wanilii, czy nut wprost spożywczych sama nie lubię. Sugarwood nie jest ulepem. Ale, oczywiście, bez testów nie wiadomo, czy spodoba się, czy nie.