Bal a Versailles Jean Desprez

.

Czy wiecie, jakie były ulubione perfumy Michaela Jacksona?

Pewnie nie wiecie. Ja także nie wiedziałam, dopóki nie zaczęłam przymierzać się do recenzji Bal a Versailles Jean Desprez.

 

Na stronie Jean Desprez, w sekcji poświęconej temu zapachowi znaleźć możemy wiele cytatów z wypowiedzi Karen Faye: wieloletniej makijażystki i przyjaciółki Króla Popu. Wynika z nich nie tylko, że Michael nie zważał na to, czy perfumy są damskie, czy męskie (jako i ja nie zważam), lecz także to, że poza przeznaczoną dla kobiet kompozycją Jean Desprez chętnie używał i innych perfum klasyfikowanych jako damskie. Na przykład Black Orchid Toma Forda.

 Taniec zmysłów

Jest ciepła, nieomal duszna noc. W rzęsiście oświetlonej sali wirują odurzeni muzyką, atmosferą i wzajemną bliskością ludzie. Tańczy się walca. Dłonie panów spoczywają na wiotkich kibiciach pań; spocone pod skorupą formalnych strojów ciała rozgrzewa nie tylko temperatura. Złaknione powietrza tancerki odchylają w tył ufryzowane główki odsłaniając nagie szyje i ramiona. W powietrzu unosi się zapach perfum, pudrów, więdnących w wazonach kwiatów, szampana i ludzkich ciał.

Kompozycja Desprez w przedziwną harmonię łączy elegancję ze zmysłowością. Formalny nieomal szyk z wilgotną, ciepłą cielesnością, która w zadziwiający sposób przypomina mi recenzowanego ostatnio Bandita Roberta Pigueta (stąd też dzisiejszy wpis jako kontynuacja tematu). 

Jeśli jednak Bandit jest tańcem wyzwolonym, sztuką zmysłową, lecz sceniczną, o tyle Bal a Versailles jest jednocześnie bardziej elitarny środowiskowo i bardziej pospolity przez wrażenie gwaru i ścisku. Nie wiem, czy dobrze to ujęłam: w takt kompozycji Germaine Cellier tańczyła obłędna Isadora, my zaś, choć odczuwaliśmy żar i pasję – pozostawaliśmy biernymi widzami podziwiającymi jej sztukę. Tu jesteśmy w samym centrum wydarzeń: wirujemy w tańcu odcieleśnieni i zarazem tak bardzo cieleśni.

Wdychamy nagrzane powietrze, czujemy ciepło i zapach partnera (partnerki). Nasza dłoń nieomal dosłownie poci się w formalnym, lecz erotycznym kontakcie z dłonią drugiego człowieka. Oto bal!

Co „robi” ten efekt? 

Chciałabym napisać ot tak: kwiat pomarańczy i cywet. Ale nie byłaby to prawda. 

Widzę tu co najmniej kilka charakterystycznych dla tego nieodpychającego, fizjologicznego efektu składników. Kwiat pomarańczy, a jakże. Jaśmin, który sam w sobie ma charakterystyczne, na wpół piżmowe wykończenie dodatkowo podkreślone tu mocną „sekcją” nut zwierzęcych z brudnym cywetem i ostrym, dosadnie seksualnym piżmem pachnącym jak mieszanka mydła z męskim nasieniem (przepraszam, nie potrafię go opisać „grzeczniej”). Ciemne, bulwiaste kłącza irysa, słodko – ostre nuty żywiczne, narkotyczny aromat ylang – ylang przypominający klasyki z pierwszej połowy ubiegłego stulecia. 

Sporo wnosi nietypowy,  charakterystyczny sposób zawilgocony paczulą cynamon dodający kompozycji pikanterii i charakteru. 

Skórzasta, przenikliwa bergamota u szczytu i równie skórzasta, zmysłowa ambra na samym dnie bazy tworzą klamrę spinającą zapach Desprez w spójną, choć obłędnie bogatą kompozycję.

Bal trwa, atmosfera się rozluźnia, śmiechy stają się najpierw głośniejsze, potem zbyt głośnie, aż wreszcie cichną. Od rozochoconego, podchmielonego towarzystwa raz po raz odłączają się pojedyncze pary, najpierw migrując do cienistych kątów, potem znikając w ciemnych korytarzach, niewietrzonych buduarach i gabinetach.

Bal a Versailles w schyłkowej fazie jest kompozycją dekadencką: wyrafinowaną i pełną amoralnej zmysłowości. Jej finałem jest scena, kiedy młoda mężatka tonie w ramionach wyrachowanego uwodziciela, opierając się i ulegając jednocześnie. Jej trzymana przez wiele miesięcy na strychu suknia przywiera do wilgotnego ciała podkreślając jego walory i uwalniając zapach charakterystyczny dla ciemnych, zamkniętych pomieszczeń, wpięte we włosy kwiaty gubią białe płatki, zapach potu i namiętności miesza się z zapachem perfum…

Proszę, nie zrozumcie mnie źle. Ball a Versailles nie jest wulgarny. Nie jest nawet dosłowny. Nie ma w nim seksu, żadnych aktów dokonanych… To chwile grzesznej namiętności, przelotne uściski, napięcie tłumione bardziej, niż uwalniane. 

Przecież bal jeszcze trawa, nie pora na zdzieranie fraków, rozsznurowywanie gorsetów, burzenie koafiur. Można, co najwyżej zsunąć rękawiczki.

U samego kresu na skórze zostaje ambra, wanilia i nutka przypominająca tytoń. Sami widzicie: nic się nie wydarzyło. Ona umknęła, on samotny na miękkim szezlongu, pali waniliową cygaretkę.

Data powstania: 1962
Twórca: Jean Desprez

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: rozmaryn, kwiat pomarańczy, mandarynka, cynamonowiec chiński, jaśmin, róża,, neroli, bergamota, róża bułgarska, cytryna
Nuty serca: sandałowiec, paczula, bez, kłącze irysa, wetiwer, ylang – ylang, konwalia
Nuty bazy: balsam tolu, ambra, piżmo, benzoes, wanilia, cedr, cywet, żywice

* Pierwsze dwa obrazy (po reklamie, wiadomo) stworzył dwudziestowieczny rosyjski malarz Vladimir Pervuninsky. Proszę, potraktujcie go łagodnie: urodził się w komunistycznym Związku Radzieckim. Te obrazy to kolejno: „Ostatni walc” i „Walc Wiedeński”

** Autorem trzeciego obrazu noszącego tytuł „Study For the Last Dance” jest Gilbert Charles Stuart (tu mamy z kolei wiek osiemnasty dla porównania)

*** Ostatni obraz, nieco odmienny w charakterze namalował Myles Sullivan, a jego tytuł to: „Studio Waltz”

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

11 komentarzy o “Bal a Versailles Jean Desprez”

  1. JA TO CHCĘ!!! 😀 Sabbath, zdradź proszę gdzie i za ile można nabyć te perfumy??? Czuję się uwiedziona opisem!

  2. Nawiazujac do zapachu Visa Piguet: osobiscie nie polecam, nie w moim stylu: zbyt owocowy, wiec doskonale rozumiem czeste porownanie do Angela, ktory jest uwielbiany przez pokazna grupe 😉 lecz absolutnie nie jest moim wybrancem.
    Po tej Twojej zmyslowej recenzji Bandit trafil jeszcze raz na moja skore, testowalam zeszlym razem zima i tym razem transformacja bandycka zachwycila mnie calkowicie i nawet spowodowala gesia skorke…
    A Bal a Versailles miesiac temu rzucilam na nasze allegro, dopisujac, ze byl to ulubiony zapach MJ lecz niestety nikt go jakos nie chce…. Stwierdzilam, ze czuje sie w nim nie soba, tak jak bym ubrala nieodpowiednia dla siebie kiecke i trafila na bal gdzie imprezuja osoby nie w moim wieku w niewietrzonym klimacie 😉
    Michasia

  3. Crumbs of Beauty

    Cudowny opis… Po prostu bajka… Jak tak dalej pójdzie to zostaniesz moją idolką na zawsze;) Zapragnęłam tego zapachu i muszę go mieć… Chociaż próbkę… Idę zatem na poszukiwania:)

  4. darla_riderphantom

    To jak to w końcu było , zdarzyło się coś, czy nie? 😉
    Ten pot mnie trochę … wystraszył

  5. Mój największy 'fuj' wszechczasów 😉
    A po Twoim opisie mam ochotę pomęczyć się z nim jeszcze raz 😀

  6. MJ był królem kiczu- ciekawość mnie zżera, jak pachniał Piotruś Pan – może ktoś rozbierze na wizażu?
    japonka

  7. A jeszcze dodam, że Desprez, to nazwisko renesansowego kompozytora z górnej półki, więc ciekawość mnie zżera x2
    japonka

  8. Iwetto, dziękuję. :*

    Katalino, nie mam pojęcia, skąd to wziąć. Ja swoją próbkę mam od niezastąpionej Michasi, ale na stronie, którą zalinkowałam jest informacja, że można zapach zamówić z 50% rabatem prosto od wytwórcy i link do rejestracji. Czy mają próbki… Nie wiem. Może tak, jak radzi Japonka – rozebrać flaszkę…

    Michasiu, ja mam podobne wrażenia – nie nosiłabym Balu, bo jest mocno "nie mój". Choć chyba dostrzegam u siebie fascynację nutami zwierzęcymi ostatnio… Fascynację, która mnie niepokoi. :] Może to pogoda sprzyja? A może, jak sugerowała podczytująca kumpela w rozmowie – wiosna? ;)))
    W każdym razie z tych dwóch klasyków – wybrałabym Bandita.
    A Bal może wrzuć jeszcze raz? Może ktoś z Wizażu capnie i rozmontuje na próbki?
    Ja za swoją bardzo dziękuję. Dobrze mi się pisało. 🙂

    SexiChic, dziękuję. Zaraz się zarumienię… 🙂

    Darla_riderphantom, ha! Świetne pytanie. W kontekście recenzji i zmyślonej opowieści po prostu cudowne. 🙂
    Czy coś się wydarzyło? No nie wiem, to zależy od tego, czy ona będzie mogła spać w nocy i czy on, jak już wstanie z szezlonga, to pójdzie podrywać kolejną młodą mężatkę, czy też będzie knuł plany uwiedzenia tej jednej… 🙂

    Magdulenko, chyba powinnam przeprosić. 😉
    Ja nie uważam, że to zapach piękny, ale coś ostatnio te zwierzęce nuty do mnie przemawiają. Jak nigdy, kurczę!

    Japonko, jeśli mam być szczera, nie pasuje mi do Michaela ten zapach. Wyobrażałam go sobie w czymś bardziej efekciarskim, bardziej "barwnym", może słodszym. Czarna Orchidea Forda lepiej pasuje do moich wyobrażań. Zaskoczył mnie ten człowiek po raz kolejny…
    Despreza vel Des Pres kojarzę. Choć znam ledwie kilka jego utworów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Donna Karan Black Cashmere

. Mroczny przedmiot pożądania Pomyślałam, że pierwsza recenzja na blogu powinna być poświęcona zapachowi wyjątkowemu. U mnie będzie to zapachowy Rubikon, który naprawdę wywrócił do

Czytaj więcej »