Dziś na SoS kolejna mało znana marka, która debiutowała w ubiegłym roku. Tym razem jednak mam dobre wiadomości: perfumy S4P czyli Science for Peace nie tylko są od pewnego czasu dostępne na polskim rynku, ale także można zamawiać próbki przez internet. W perfumerii Ambrozja, o której pisałam niedawno przy okazji rozdania próbek nu_be.
Chcecie poczytać o tym, co tam nauka dla pokoju zrobiła perfumeryjnie?
Po pierwsze wyjaśnię nazwę.
Science for Peace (Nauka na rzecz Pokoju) to międzynarodowa organizacja zrzeszająca ludzi nauki wszelkich dziedzin, której celem jest uświadamianie ludziom konieczności podejmowania działań na rzecz pokoju, ochrony środowiska naturalnego i wyrównywania różnic społecznych i ekonomicznych. Dlaczego nauka? Dlatego, że wiedza jest najprostszą drogą ku odpowiedzialności społecznej. Edukacja to sposób na tworzenie społeczeństw obywatelskich – nie tylko odpowiedzialnych za środowisko naturalne i ludzkość, ale także trudnych do zindoktrynowania i zmanipulowania.
Jaki związek ma to z perfumami, zapytacie? Ano taki, że 10% dochodu ze sprzedaży perfum S4P przeznaczanych jest na wsparcie działań tej właśnie organizacji.
Science for Peace to (na razie) cztery kompozycje noszące imiona egzotycznych wiatrów. Ten klucz wydaje mi się symboliczny. Wiatr to przecież nie tylko „powietrze, które się spieszy”, ale też symbol wolności. A we współczesnym świecie także zjawisko związane z ekologicznym pozyskiwaniem energii.
A dla mnie także to…
Czas nas uczy pogody*
Auris to nazwa lokalnego wiatru wiejącego od morza u wybrzeży Francji. Aurisy są gwałtowne, zimne i przynoszą niespodziewane zmiany pogody. Zwykle na gorsze.
Mówi się, że powietrze przyniesione aurisem pachnie morzem i ozonem.
Aurisse morzem nie pachnie. Ale uczciwie pisząc, kompletnie mnie to nie obchodzi.
Otwarcie to przede wszystkim śliczny, złożony, pogodny, lecz elegancki akord cytrusowy. Świetny!
Ale tak naprawdę ten etap „robi” dopiero drugi plan. Intrygujące, nietypowe, zaskakująco dobrze komponujące się z cytrusowym szczytem kadzidło. I oto, od pierwszych chwil pierwszego testu jestem pod wielkim wrażeniem.
Tyle, że Aurisse nie stoi w miejscu. Kolejne nuty płynnie włączają się w kompozycję zwiększając jej moc i gęstość niepostrzeżenie, lecz nieodwołalnie. Piękny, piękny, piękny akord przyprawowy. Bezpretensjonalny, naturalny i szlachetnie prosty. Chłodny jak kadzidło. Wczesny, jasny akord drzewny ułożony wokół przewodniego, cedrowego motywu. I do tego gdzieś nisko, u podstawy jasne kwiaty – ciepłe jak rozgrzany pasek plaży.
Kompozycja jest kompletnie nie moja i skończenie piękna. Złożona misternie i z wielkim wyczuciem: akordy pogodne, statyczne, tak naturalne, że wręcz oczywiste złożone zostały z olfaktorycznymi emiterami chłodu: frankońskim kadzidłem, miętą, kamforą, geranium, jasnym drewnem iglaków.
Najcudowniejsze jest jednak to, że Aurisse nie uderza w nas gwałtownie jak auris. Zachowuje się jak wiatr, który wpadł w złocistą chustę, został w nią szczelnie omotany i zamknięty w miłosnych objęciach. Trochę się miota, trochę nawet przesącza pomiędzy fałdami materii wydostając się na świat smugami chłodu, lecz nie jest przy tym zdesperowany ani gniewny.
Szczerze mówiąc, podejrzewam, że kiedy już wydostanie się z tej prowizorycznej pułapki, zamiast zająć się gonieniem burzowych chmur, bedzie raczej wolał zrzucać młodzieńcom z głów lekkie kapelusze i wślizgiwać się pannom pod sukienki.
A gdy nacieszy się psotami, przysiądzie na białej dzwonnicy kościoła. Gdzieś na Lazurowym Wybrzeżu…
Data powstania: 1012
Trwałość: ok 5-6 godzin wyraźnej projekcji plus wiele, wiele godzin przyjemnego, lecz dyskretnego śladu na skórze.
Nuty zapachowe:
petit grain, gorzka pomarańcza, grejpfrut, biała róża, limonka, różowy pieprz liście bazylii, geranium, lodowa mięta, biała ambra, biały cedr, kadzidło
* Wszystkie tytuły recenzji zapachów S4P będą fragmentami wiersza
Grażyny Łobaszewskiej „Czas nas uczy pogody” pięknie wyśpiewanego przez
Stanisława Soykę.
Źródła ilustracji:
- Pierwsze zdjęcie pochodzi z artykułu o konferencji Science for Peace na stronie ustation.it: KLIK.
- Drugie reklamowe.
- Wszystkie zdjęcia użyte jako ilustracje samej recenzji pochodzą z bardzo przyjemnego przewodnika po Francji na francja.evoyage.pl.
12 komentarzy o “Tajemniczy skrót S4P i pierwszy wiatr… Aurisse S4P”
jestem zakochana we flakonach 😉
Nie widziałam ich na żywo, ale wydają się… adekwatne do nazwy. Gołąbki pokoju?
Przyznaję, mnie raczej zraziły do testów. Są takie bibelocikowe. Nie lubię takich rzeczy. Ale zawartość potrafi się obronić. Nawet przede mną. 😉
mi się podoba to, że gdyby mi to ktoś pokazał to nie wpadłabym że to flakon perfum (podejrzewałabym raczej fikuśną cukiernicę, albo po prostu pudełko)
z zamawianiem próbek czekam na następne recenzje 😉
Uff, jak dobrze, że próbki mają normalne ceny:) Czekam zatem na resztę recenzji i zamawiam:)
Mają. I są z atomizerami, przyzwoicie duże, ładnie opisane. Zdecydowany plus.
W sklepie widnieje, że próbka ma pojemność 1ml. Co prawda Galilu też deklaruje 1ml, a zawsze dostaję co najmniej 1,5, a częściej solidne 2ml – ale w Ambrozji jeszcze nie kupowałam…
Ja dostałam prawie pełne sample 2,5 ml. Na aż takie cuda może bym nie liczyła za każdym razem, ale jestem pewna, że próbki wystarczą na solidne testy.
Poza tym, nie wiem, jak to wygląda z Twojej strony, ale dla mnie atomizer w próbce ma ogromne znaczenie.
Pewnie, że ma – próbek lanych nie lubię i przelewam do sampli:)
Podoba mi się ta koncepcja z procentem na rzecz działalności organizacji 🙂 Przyjemne z pożytecznym!
Zawsze mi się podoba. 🙂
Przy okazji robią reklamę organizacji. A nuż ktoś nie słyszał?
Bardzo podoba mi się ten opis. I pewnie zapach też.
Tylko…naturalność nie jest moją bajką…może nie na zawsze
Widzę że kolejna świetna i przemawiająca koncepcja oraz marka do poznania..!
A zapach a raczej opis przywołał we mnie pewne głeboko tkwiące, sentymentalne wspomnienie.